Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Bahati

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bahati

  1. Asiu, przykro mi, zwłaszcza że tak Was przeciągnęli z niepewnością, ale bałam się , czy nawet gdyby Ci podali tę komóreczkę, to czy ona dałaby radę...Następne będą silniejsze.. . Może wszystkie powinnyśmy łykać dhea... Lenuś :* Gdyby to ode mnie zależało, wszystkie miałybyśmy wielodzietne rodziny ;)
  2. Chyba zrobię jutro w ramach eksperymentu ;) Strasznie bolą mnie piersi, ale u mnie to żaden objaw, bolały kiedy się starałam, bolały w ciąży, bolały już w cyklach po porodzie. Po poprzedniej iui wzięłam to za niezbite potwierdzenie niepowodzenia i żyłam spokojnie ;)
  3. To teraz coś śmiesznego: Wciąż waham się kiedy zrobić test, wczoraj kupiłam 2 sztuki. Rano obudziłam się zaspana, ogarnęłam co i jak, jaki mamy dzień, itp.i poczułam impuls do zrobienia testu, chociaż to zupełnie głupie, bo iui miałam dopiero w poprzedni czwartek i jeszcze dostałam fałszujący testy Ovitrelle; no, ale „musiałam” . wciąż zaspana wypakowałam test i podłożyłam pod strumień moczu (strumieniowy), ale patrzę, że nie pojawiła się nawet kreska testowa…Nie zdjęłam przeźroczystej osłonki. :D Pierwszy raz taki test widziałam. W sumie wyszło na dobre, nawet byłam zadowolona, bo już nie miałam możliwości powtórzyć testu i postanowiłam wstrzymać się z siekańcem i betą. Poszłam do pracy, ale znów mnie skusiło, a że laboratorium mam blisko biura, postanowiłam wyskoczyć na badanko, nawet byłam już w środku, zdążyłam zapytać „kto ostatni” i usiąść…i zadzwoniła sekretarka Szefa Szefów z informacją, że jestem proszona…więc do bety też nie doszło. Opatrzność czuwa nade mną i moją głupotą :D Asiu , myślami jestem z Tobą.
  4. Ineczko, w takiej sytuacji, w jakiej jesteś, taki wpis jak ten o pieczeniu był tym co chciałam zobaczyć. Jesteś dzielna i i to chodzi, masz jeszcze 2 mrozaczki. Inka nie ma za co dziękować, jest częścią naszej grupy.
  5. Mi w kwestii drugiego dziecka nie chodzi o czas, nawet odwrotnie, myślę, że dzięki maluszkowi Olek miałby (planowo) przez ok 6-7 mcy mamę w domu, co z tego, że z "konkurencją" ;) czas będziemy mieć ten sam - kiedy tylko można spędzany z dzieckiem/dziećmi... W moich obawach chodzi o coś innego, nie wiem jak to wyrazić.. Dla nas dziecko jest całym światem i ten świat przy drugim dziecku będziemy musieli podzielić ;)
  6. Minia Przy takim wyniku dzisiaj ewentualnie powtórzyłabym w piątek, bo nawet jakby od dziś miałoby ruszyć, to jutro wynik byłby malutki.
  7. Asiu, Inka, KCIIIIUUUUUUUKI ZACIŚNIĘTE!
  8. Inuś, ja mam takie (swoje tylko) zdanie, że beta jest dobra do potwierdzenia wczesnej ciąży i ewentualnie do potwierdzenia wyroku jak coś się dzieje (wtedy beta spada). Ja mam złe doświadczenia z oznaczaniem hcg: raz beta ponad 2000, co okazało się błędem laboratoryjnym, bo ciąży nie było, a już w ciąży miałam przyrost nieprawdopodobny z 790 w 38 dc na 21 000 w 40 dc! Nigdy nie widziałam żeby ktoś miał taki skok, wpadłam w histerię, bo to rzeczywiście mogło oznaczać chorobę, o której pisze Allisa; myślę, że któryś wynik był błędny znów. Ponadto widziałam nie jedną szczęśliwą historię, ze słabą betą i nie jedną tragedię (z pustym jajem włącznie) przy ładnie rosnącej becie... Kolejne badania bety to kolejny stres, a i tak nie można zrobić nic ponad czekanie, chociażby na ważny etap - bijące serduszko...czego nam wszystkim starającym się życzę :*
  9. Inka :D No coś się dzieje! Co teraz dalej? Kiedy miałaś się zgłosić do lekarza?
  10. Radomila, masz rację, ale nie można porównywać tych dwóch zabiegów, bo to zupełnie inne procedury, mające zastosowanie w innych przypadkach. Warto spróbować iui, ale nie ma sensu robić więcej zabiegów niż 3-4 i to u sprawdzonego lekarza, który potrafi to robić. Inseminacja tak naprawdę to tylko taki "lepszy stosunek" nie omija takich problemów jak niedrożność jajowodów czy problemów na etapie wniknięcia plemnika do komórki jajowej. Dla mnie iui to naturalny etap przed IFV, ale nie a sensu próbować bez końca, bo przy iui wszystko jest "na tacy", jak 'nie styka" 1-2-3 to przyczyna leży gdzie indziej.
  11. Inka intensywnie o Tobie myślę. Trzymam kciuki!
  12. Inka intensywnie o Tobie myślę. Trzymam kciuki!
  13. W 11 dc mam w jednym jajniku 3 pęcherzyki ok 18-20 mm, lewy nie podjął pracy- ma tylko jedno ok 11 mm jajeczko; endometrium ok 7 mm. Kolejne usg w środę (wtedy też ovitrelle) a w czwartek planowo iui. Jakoś tak negatywnie jestem nastawiona. To taka duża dawka emocji, bo przecież wiem, że może się udać, kiedyś już się udało, ale wiem też że zwyczajnie mogę zarobić test/betę i wynik będzie negatywny. Oczywiście doceniam to że mam dziecko, ale z drugiej strony teraz bardziej wiem, o co walczę... Moja "sąsiadka" w pracy jest w 15 tc, dowiedziałam się w zeszłym tygodniu, bardzo jej kibicuję, bo wiem, że też im to łatwo nie przyszło i nawet kiedy podejmowałam decyzję o naszych staraniach, to bałam się jak ona zniosłaby moją ewentualną ciążę. P.S. Asiu, też chciałam Cię podejrzeć na fb znalazłam "Asia Asia', le ta Pani to jakaś szczęśliwa mama dwójeczki, a "Anys Anys" nie widzę żadnej...
  14. Inka, i tak zobacz jak ten czas szybko leci. Czwartek brzmi rozsądnie. Ja też wolałabym już być po zabiegu i odliczać czas. Jakoś teraz wbrew pozorom jestem mniej cierpliwa. Dzisiaj mam monitoring.
  15. Alexis witaj kochana :* Gratuluję synusia. Wspaniałe, że wreszcie jesteś szczęśliwa. Jesteś takim dobrym człowiekiem. Pisz co tam u synusia!
  16. Jakie wzmożone działania na naszym topicu, ale będzie testowania we wrześniu :) Ja biorę clo, w niedzielę mam mieć usg. Pasował mi ten dzień, ale uświadomiłam sobie że przez pół dnia nie będzie męża i wstępnie umówiłam się z Tatą i Babcią na wyjazd na imprezę plenerową. Nie wiem, jak to rozegrać, bo absolutnie nie chcę przyznać się do starań. Nikt nie wie, nie ma sprawy, mniej boli porażka. W kwestii iui najtrudniejsza jest dla mnie organizacja, łączenie wyjazdów do lekarza z pracą, często pędzenie na ostatnią chwilę te 70 km i nerwówka w korkach. Ale warto :)
  17. Ja w tym temacie jestem od 4 lat, nawet w ciąży wolałam pisać tu niż np. w dziale ciąża jako "lipcówka ". Teraz znów zaczynamy działać, a m.in. zmotywowały mnie do tego piszące tu dziewczyny. Nitka, gość Inka POWODZENIA Ja czekam na @ i od 3 dc clo.
  18. Inka, kiedy walczycie dalej? Widzę że niektóre Mamy myślą o rodzeństwie dla swoich pociech. My chyba też chcielibyśmy wrócić do starań. W następnym cyklu planujemy iui. Przedtem jednak wizyta kontrolna po długim czasie.
  19. Myślę, że np. nasz topic pełen jest przykładów czym jest prawdziwe pragnienie dziecka: lata starań, wiele lekarzy, dziesiątki badań, bolesne: laparoskopię, hsg, stymulacje, diety, poronienia, kolejne starania, tysiące złotych... Dzisiaj słyszałam straszną historię: Młoda dziewczyna (znana mi z widzenia) - kilka lat starań, masa lekarzy, dwa poronienia - kilka dni temu urodziła, zdrowy chłopiec, 10 pkt -... odszedł w drugiej dobie życia :( Jestem pewna, że ta kobieta nie spocznie póki nie zostanie mamą ziemskiej pociechy...
  20. Allisa naprawdę wierzysz, że Klaudia ma " ogromną potrzebę macierzyństwa"? Można bardzo pragnąć dziecka a nie chcieć chodzić do lekarzy? Badania jak laparo uważać za przesadę i dziwić się, że inni tak się poświęcają? Twierdzić, że dziecka z IVF by się nie zaakceptowało?
  21. Nie chciałam już komentować Twoich wpisów Klaudio... Mam nadzieję, że to jakaś prowokacja, bo szczerze przestaje w to wierzyć. To tak niepoważne i niedojrzałe, chociaż chcę wierzyć, że tylko się pogubiłaś. Zrozum, że wizyta u psychologa pomoże Ci zdecydowanie bardziej niż zakupy - zresztą jak można przedkładać chwilową radość z kupna nowej szmatki nad możliwość poukładania sobie ważnych życiowych dylematów. Piszesz o upokorzeniu przy iui? A czym jest to co robisz swojemu mężowi? Jakiej presji go podajesz? Skoro macie taki układ to Wasz związek nie istnieje. Myślisz, że dziecko to super glue? To bzdura. Pojawienie się dziecka to próba ciężka nawet dla szczęśliwych par. Nawet nie zbliżasz się do klinik? Nie czujesz do męża ani krzty miłości ani szacunku skoro wolisz kopnąć go w tyłek niż trochę się "poświęcić" i np. podejść do iui, która jest jak zwykła wizyta u gina, a przy porodzie jest "pikusiem ". Twój mąż ma szczęście, że tak szybko" wyszło szydło z worka ", jest młody, ma szansę na kochającą rodzinę...
  22. Klaudia, Jaka Ty jesteś niedojrzała, żeby nie powiedzieć głupiutka. Nikt nie oczekuje samych pozytywnych wpisów, wręcz przeciwnie, na forum zazwyczaj szuka się pocieszenia w trudnych chwilach, ale nie pisz kobietom stosującym IUI/IFV że oddałabyś dziecko po zapłodnieniu pozaustrojowym, bo się zwyczajnie dyskredytujesz. Nie rozumiesz większośc***isanych do Ciebie rzeczy. Więc kolejno, Są pary zachodzące w pierwszym cyklu starań, ale wiele ciąż to albo wpadka albo co najmniej miesiące starań. Co Ty piszesz o przyjemności przy zachodzeniu w ciążę? Wiadomo, że lepiej naturalnie, ale jakie to ma znaczenie? Co drugi dzień od lat mam romantyczny seks. Myślisz, że patrząc na dziecko zastanawiam się jak zostało poczęte? Codziennie dziękuję za to, że go mam. Żeby mieć dziecko chociaż niby zdrowi, niby płodni poddawaliśmy się wielu, czasem bolesnym procedurom (hsg, laparoskopia), do kogo mieliśmy mieć pretensje? Nie wiem, gdzie Twoje koleżanki prowadzą ciążę, ale każda ciężarna powinna mieć chociazby badanie GBS, co polega na pobraniu jednego wymazu z przedsionka pochwy, a drugiego- z O***TU. Tłumaczyłam Ci, że mimo jednego lekarza prowadzącego, badało mnie kilka położnych: przychodzisz na ktg po terminie to Cię badają, czasem lekarz, czasem położna; bada lekarz dyżurujący podczas przyjęcia, itp. Wyobraź sobie, że mnie też stać na osobną salę, że miałam opłaconą osobistą położną, ba nawet protekcje, ale jak przyszłam na wywołanie, to żadna sala komercyjna nie była wolna, tego się nie rezerwuje; na „jedynce” leżałam dopiero jak zaczął się poród, więc po prostu miałam szczęście. Co do tłoku na porodówce, to rodziłaś już, że wszystko wiesz? Te 4 osoby to były: moja położna, położna dyżurująca, pielęgniarka neonatologiczna, lekarz, z kogo miałam zrezygnować? Może z neonatologicznej? Ciąża i poród to są wzniosłe doświadczenia DUCHOWO. Ale wiążą się także, z przyziemnymi, czysto fizycznymi doświadczeniami (nawet jak dziecko pocznie się w noc poślubną po defloracji). Często towarzyszy im ból, łzy, krew, mocz, kał…i nic tu nie pomoże, że coś sobie „opłacisz”. Już pomijam fakt, jak czasami wpływa ciąża na wygląd kobiety. Tak skończmy tę dyskusję, masz rację, że to Twoja decyzja życiowa, Twoje życie, na szczęście nie bierzemy w nim udziału. Współczuję Twojemu mężowi.
  23. Poza tym zgadzam się z jednym z powyższych postów, w temacie „inseminacja” piszesz jakie to metody wspomaganego rozrodu są okropne, twierdzisz, że oddałabyś dziecko poczęte IFV, mówisz to kobietą walczącym, z problemami (mają się czuć tak nijako jak piszesz o mężu?), mówisz to nam Matkom z dziećmi po iui, po IFV? My kochaliśmy nasze dzieci, jeszcze jak były tylko marzeniem, bez względu na sposób zajścia w ciążę, od zobaczenia drugiej kreski to już w ogóle, nie mówiąc już o chwili kiedy pierwszy raz wzięliśmy nasze Szczęście na ręce. Dla mnie Syn jest cudem.
  24. do Klaudia waham się czy odpowiadać na Twoje posty. Dużo miałbym do powiedzenia, ale nie są to rzeczy, które chcę przekazać innej kobiecie. Szokują mnie twoje wpisy. Po pierwsze, nie kochasz męża. Prawdziwa miłość jest bezwarunkowa, a nie „kochałabym, gdyby dał mi dziecko”. Po drugie nie jesteś gotowa na dziecko. Jesteś niedojrzała. Oddałabyś dziecko z in vitro? Co to za brednie? Nie masz pojęcia co to prawdziwe pragnienie dziecka, co to miłość macierzyńska. Dziecko to nie różowiutki bobas poczęty podczas miodowego miesiąca, po romantycznej kolacji, w blasku świec. O dziecko często trzeba walczyć, nie tylko w sensie ciąży, często sama ciąża też jest walką. Piszesz, że wizyty u lekarzy są poniżające. Wiesz ile razy jest się badanym w ciąży (także tej uzyskanej naturalnie), nie tylko u swojego lekarza, nie tylko waginalnie, czasami także analnie (chociażby pobranie wymazu na gbs), przez kilka położnych (ja nie lubię jak badają mnie kobiety); w szpitalu gdzie rodziłam na sali (oprócz komercyjnych) przed porodem leży się ze skurczami (więc stęka, jęczy i zwija z bólu), a u „sąsiadki” mogą być goście; a podczas porodu przy finale miałam między nogami 4 osoby i męża obok, a nie byłam rodzącą wyjętą z filmu amerykańskiego, byłam potargana, spocona. Oddałabyś dziecko poczęte metodą IVF, a ci nie daj Boże (nie życzę) gdybyś urodziła dziecko z jakąś wadą (nawet nie mówię o jakieś ciężkiej) albo chociażby brzydkie (są i takie)… nie jesteś gotowa na macierzyństwo. Nie masz racji, pisząc, że bezpłodność może być przyczyną unieważnienia ślubu kościelnego. Ślubowałaś miłość i UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ. A nie jest uczciwy taki stosunek do męża. W przysiędze małżeńskiej składanej podczas ceremonii zaślubin małżonkowie odpowiadają na pytanie: „Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg OBDARZY”? Nigdzie nie jest napisane, że jak Bóg „nie obdarzy” to można zostawić męża. „Niepłodność ani nie wzbrania zawarcia małżeństwa, ani nie powoduje jego nieważności” (kan. 1084 § 3 Kodeksu Prawa Kanonicznego). Nie wiem też skąd w Tobie taka pewność, że sama bez problemu zajdziesz w ciążę… Nawet tutaj jest pełno kobiet, u których jest „wszystko ok” i mimo idealnego nasienia ciąży nie ma…Do kogo ja miałam mieć pretensje? Mąż miał nasienie, z którym wg lekarza mógłby być dawcą, ja miałam regularne owulacje, drożne jajowody, prawidłowe hormony itp…a ciąży nie było.
×