

Matka Polka 33
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Matka Polka 33
-
A ile ten Twoj duży chłopiec ma lat? Moze pisalas, a przeoczyłam, ale tak, jak opisujesz to wnioskuje ze 12-14? Moze wiecej. Ja tez dzis mialam pomidorowke robic, ale wracalam pozno z pracy, kupilam po drodze wloszczyzne i juz po mieso nie poszlam, coz-jutro tez jest dzien. Zaplanowalam jutro od rana wizyty u lekarzy. Zaczynam na interniscie, koncze na ginekologu. Ale w koncu doczekalam sie terminu-prywatnie, jednak przez prace tudno mi cokolwiek umowic, wiec juz trudno, wezme wolne i sie przejde do wszystkich lekarzy, gdzie powinnam, zalatwie to za jednym zamachem i bede miala spokoj. Cos czuje,ze mlody sie zmarwti, bo mysli,ze skoro mam wolne, to sobie pobedziemy razem. Tlumaczylam, ale chyba mi nie wierzy. Zobacze, moze do internisty i ortopedy go wezme, zrobimy sobie wycieczke
-
Alebazi-w Łodzi w tym roku wyjatkowo hucznie noc swietojanska byla obchodzona, w poprzednich latach głownie na ksiezym mlynie, w tym na Julianowie, zoo bylo cYnne noca, stawy Jana robily impreze, nie pamietam, gdzie jeszcze, ale masa tego byla. Maxx-hule gule to ja mam u siebie na codzien, ale lubie takie atrakcje i zapowiada sie,ze moje dziecie tez. Do lunaparku moglby chodzic codziennie, gdyby nie to,ze kasa na to leci, ze szok. I wcale nie wybieraj malutkich karuzel, tylko takie, gdzie juz czuje troszke emocji. A z Debowa mam fajne wspomnienia-min. tylek oparzony do bąbli, bo sie z kolezanka nago opalalysmy na wagarach. Albo rozbity zbyt blisko namiot i pobudka w wodzie. Ja myslalam,ze u Ciebie cos sie dzieje, a Ty sie remotnowales, fajnie tak!
-
ha ha, pozdrowienia z Wygwizdowa będą! Twój synek sie uśmiał, a ja też, moj może jeszcze teraz skojarzeń by nie mial, ale kto wie... Propo jajek-ja kilka razy, jak ktorys raz z rzedu pytal-co, odpowiedzialam mu-jajco. Bardzo wychowawczo, bo teraz on mi odpowiada tak samo. A wczoraj u kolezanki powiedzial-dziekuje, nażarłem sie. Słowo zna od tatusia, udalam,ze nie slysze, ale niestety-inni zwrocili uwage. Rozmawialam z nim, tata tez swoje uslyszal, ale pewnie jeszcze kiedys mnie zaskoczy. Ide spac, piers mnie ze stresu boli, nie pierwszy raz, a oczywiscie nie mam kiedy pojsc do lekarza. Dudzia-kiedys wybywasz? Oby Cie tam nie wygwizdalo! i bawta sie super!
-
Ha, ha-wczoraj młody założył koszulę pod kolor zamaskowania, jego przyszla tesciowa od razu to zauwazyla, ale tak mniej wiecej pod koniec dnia, chyba wskutek masy jedzenia, a co za tym idzie, czestego mycia i wycierania buzi, zeszlo. U mnie jakis debil ukradl sprzed drzwi na klatke metalowa wycieraczke. W schodku mamy teraz dziure, juz jedna sasiadka sie zapomniala i skrecila noge, tak sobie pomyslalam,ze gdyby jedna z forumowych kolezanek mnie odwiedzila, znowu byloby o czym pisac, a moze i tych wakacji w egipcie by sie doczekala. Taki moze durny zart, z cudzego nieszczescia, ale naprawde tak pomyslalam. Ja wychodzac, tez sie boje, ze kiedys sie zapomne i wybiegne. Ja rozumiem-bieda, niech zbieraja ten zlom, ale nie krada. Na placach zabaw to samo, co chwila cos zepsute, bo zlomiarzy jakis element zainteresowal.
-
to ja ;) Alebazi-jak to nie ma gdzie wianków puszczac? Ja dziśsie wybieralam na taka imprezke, ale mialam te rozmowe o prace i musialam zmienic plany. Rano pojechalismy do babci, potem pizza, rozmowa, weszlam na chwile na zakupy do Lidla, bo liczylam,ze sloneczniki jeszcze beda, ale sie przeliczylam, a jak wrocilam, zaczelo padac, wiec budowalismy z lego i czytalismy. Nauczylam dzis malego jak sie robi koktail bez miksera i mu sie spodobalo, wypilam 5 kubkow i chwilowo nie moge patrzec na truskawki, dobrze,ze juz nie mamy. Wczoraj bylam z malym na urodzinach synowej, wyszlismy po sniadaniu, wrocilismy spoznieni na kąpiel. Byl park dinozaurow, statek piratow, wizyta w akwarium, green way, pizzeria, potem imprezka u nich. Zmeczylam sie co niemiara, za to mlody szczesliwy. To młoda miala urodziny, a ja dostalam fajne ciuchy, bo kolezanka w firmie odziezowej pracuje, cos tam dostala, a ze postury mamy podobne, tylko ja mam biust, a ona twierdzi,ze nie ma i krytycznie na siebie w tym patrzy, to ja skorzystalam. A juz dawno nie moglam sobie niczego kupic. Prace dostalam, zaczelabym za jakies 2 tyg i wszystko spoko, poza jednym-umowa zlecenie, a wiadomo-wtedy chorobowe czy cos, odpada. Poza tym na poczatku malo godzin, a kasa za godzine mizerna, wiec umowilam sie,ze przemysle, ale raczej juz wiem,ze nie zgodze sie. Kasa to jeszcze spoko, bo mam bardzo blisko, wiec zrekomepensuje to sobie, mniej czasu i kasy na dojazdy strace, wlasciwie pieszo bym chodzila, ale ta umowa-zlecenie. I rozumiem faceta, bo ja na jego miejscu tez bym tak zrobila. Ja mam swietne referencje, pracowalam u nazwiska, ktore otwiera wiele drzwi, wiec mowi,ze jest sklonny po 3 miesiacach dac mi umowe o prace, ale dopiero rusza z interesem, wiec moze sie okazac, ze po 3 miesiacach zrezygnuje i zamknie dzialalnosc, a ja zostane na lodzie, w dodatku bez prawa do zasilku-a teraz takie mam. No i nie wiem, co robic, bo tu przedluzyc juz nie chce, a nim cos znajde minie jakis czas... Moj syn dzis idzie ze mna i z tatusiem za reke i o czyms tam dyskutuja, mieli inne zdanie i nagle slysze, jak potomstwo mamrocze-duza głowa, a rozum maly. Poplakalam sie ze smiechu. Pozniej w ogrodku pizzeri, usiadl przy osobnym stoliku, bo stwierdzil,ze to obciach siedziec z takimi rodzicami, ktorzy nie sa luzowi (zwracalismy mu uwage, ze biega i w koncu strzeli w kelnerke). Dudzia-kolezanka nie pamieta tych namiarow na siwetokrzyskie, bo to byl czas naszych czestych wyjazdow w ciemno. ALe mowi,ze szuka. Maxx i co tam na dniach K-K? Ja chyba za tydzien jade do domu.
-
Dudzia-wyslalam juz pytanie, jak bede miala namiar-dam Ci, jak nie, zadzwonie do niej jutro i tez Ci dam ;) Samodzielna-podaj mi przy okazji jakis swoj namiar-obojetnie-mail, gg-chcialam juz niejednokrotnie sie Ciebie poradzic. Moj burdas rano zrozumie, jak wlozy koszule i krawat i zobaczy swoja twarz, bo to sie nie domyje, a on jest elegancik. Zapowiedzial,ze idzie w pirackim kapeluszu i pod krawatem. Tylko ta gęba jakoś nie bedzie pasowala. Alebazi-tez jestem mama chlopca i tak sobie czytam, co mnie jeszcze czeka... Wtedy dopiero bede mogla powiedziec cos z praktyki. Chociaz ja jestem cholera straszna, juz teraz mlody jak przegnie ma ze mna ciezko, wiec moze bedzie ostro, a moze przeciwnie, bo chociaz tata mu daje wiecej luzu, to mi sie zwierza i jak nabroi, to tez najpierw do mnie, za to jak ja mu dam kare-slucha, a jak tata-wysmiewa, wiec oby nam sie ukladalo. Do niedzieli jeszcze czas, przede mna jutrzejsza imprezka, ciesze sie, bo dzieci jak to dzieci, ale my sie tez nagadamy,a jubilatke traktuje jak wlasna corke (w koncu to synowa), wiec bedzie milo i jak w rodzinie. Poza tym sobie pewnie fajnie pojem ha ha. Wprawdzie na obiad jestesmy zaproszeni na miasto, ale juz torcik w domu, a tort to kawa, pogaduchy i nasze dzieci, ktore naprawde jak sa razem, pozwalaja nam odpoczac. Zrobilam te ogorki, w calym mieszkaniu zapach kopru, az milo i jesc sie chce, wiec ide spac, bo jeszcze sie glodna na maksa zrobie. Spokojnej nocy!
-
Alebazi-ten moj tez o swoim ojcu bardzo nieladnie mowi, w sumie, twierdzi,ze jest mu obojetny. Ale wlasnie dlatego, postawil na nim kreske i tyle, za to w mamie widzial jakis potencjal, szanowal ja i sie zawiodl. byl piekielnie zdolny, jest inteligentnym facetem, ale mama uznala,ze skoro bedzie pilnowala, zakazwyala, zmuszala, to go straci, wiec pozwalala-gadla, ale nic nie robila. I byly wagary, zawalona klasa, pozniej do matury nie przystapil, od domu wazniejsi byli kumple, bo przeciez domu nie ma, skoro oni go rozwalili, a z kumplami przynajmiej pogadac normalnie mozna. Czasem mowi,ze gdyby mama go mocno trzepnela, raz drugi nie wyciagnela z tarapatow, nie dala jesc, to moze poszedlby po rozum do glowy.Ja nie przepadam za swoja tesciowa, ale raz mi powiedziala mądre slowa, na poczatku naszego bycia razem-ja kocham mojego syna, zycze mu jak najlepiej, ale swoje w zyciu przeszlam i nikomu tego nie zycze, a ty sie ladujesz w cos podobnego, wiazac sie z nim. Załuje,ze jej nie posluchalam. Ja pracuje roznie, codziennie inne godziny, wiec tym bardziej mialabym problem z praca dodatkowa. Ale-w niedziele mam rozmowe!!!!!! Mam nadzieje,ze uda mi sie zmienic robote. Na cięzsza, bo nieco fizyczna, ale normalniejsza co do warunkow.
-
alebazi-moja pensja tak naprawde wystarcza na mieszkanie, ktore wynajmujemy. zeby zaplacic telefon, zlobek, wykupic sobie bilet, kupic jedzenie , cos małemu-juz ani grosza nie zostanie. poki co, jest nas dwoje, wiec koszty po polowie, ale kiedy sie rozstaniemy w sensie mieszkania, nie wiem, za co je oplace. alimenty mam, ale wiem,ze nie starczy, a musze byc rozsadna-on tez bedzie oplacal sobie lokum, wiec tez nie da mi wiecej. i co z tego, ze powiem,ze jest dziecko itd-nie da wiecej niz ma, bo skad? takze boje sie finansowo tego rozstania, to kolejny aspekt po tym, ktory juz opisywalam,czyli synek. dodatkowego etatu tez nie wezme, bo kto sie zajmie dzieckiem? to ja jestem mama i nie chce kiedys uslyszec, ze syn mial wszystko, oprocz matki. coz-taki lajf. Maxx,jak zle pojdzie, wroce w Twoje okolice
-
alebazi-ha ha, ale podsumowalas Samodzielna Mame, wyobrazilam to sobie , hi hi kiedy czytalam opisy Waszych synow, widzialam w tych obrazach-ojca mojego syna. Rozbite malzenstwo, luz ze strony matki, z drugiej strony-ona go przytulala, rozmawiala, ale on sie buntowal. teraz mowi,ze ja kocha i nienawidzi, kocha tak naprawde tylko babcie i swojego synka. ale opisy okresu nastoletniego-identyko, nie tylko ze slow tesciowej, ale i jego. a teraz nie potrafi normalnie w rodzinie funkcjonowac, ale nie moge go usprawiedliwiac. Ten mały łobuz wczoraj wlozyl zabawkowy pistolet (prezent od taty)do nosa,zeby zabic kozy, a teraz na naszych oczach w ciagu kilku sekund grubym, niebieskim flamastrem wymalowal sobie twarz i dlonie, twierdzac,ze to brawy bojowe. nie moge ich zmyc, bo w nocy przyjdzie wrog i go zaatakuje. a jutro idziemy na impreze urodzionowa.
-
Mee-witaj, witaj! Pamiętamy! Zła jestem-największy słój chyba wydaliśmy mojej mamie, bo nam przeszkadzal, kamionka się stłukła i w czym ja mam robić ogórki? Pomyslalam o butli po wodzie, ale panowie kupili najmniejsze jakie byly w warzywniaku, czyli ze trzy razy większe niż ja myslalam, ze kupia...
-
http://www.trivago.pl/rymanow-111286/hotele/u-romka-1055434 tu masz Rymanów-to jest miejscowość uzdrowiskowa, sa zrodelka z leczniczymi wodami, ogolnie mozna fajnie pospacerowac, pozbierac grzybki itd. Ja zwykle miewalam tu wyprawy pt-zabladzilam w lesie lub poplynelam w błocie, ale to zalezy, co kto lubi. Własciciela super gotuje-to, co dla rodziny, rowniez dla gosci i zawsze pyta, czy ktos bedzie jadl, wtedy robi wiecej. Jest lodowka, lazienka, pokoje sa wystarczajaco umeblowane i wygodne, sa fajne balkony, mozna tez gotowac samemu. Na podworku miejsce na grilla i ognisko, jest plac zabaw, zwierzeta-kury, psy, koty, świnie, owce chyba i cos tam jeszcze. W kazdym badz razie-bylam tam i ze znajomymi na szalonym urlopie i z kolezanka z dzieciakami i na kazdy wypad ta kwatera byla super. I naprawde blisko do centrum, ceny tak naprawde sa do dogadania, a w sklepach calkiem w porządku. Zawoje wysle jak znajde, bo w notesie gdzies mam.
-
Dudziu-dawno temu, kiedy jeszcze moje dziecko lezalo w szpitalu i roslo (tak uwaza),pracowalam jako pilot wycieczek i wlasnie w świetokrzyskie czesto jezdzilam, tylko niestety-1. firma mi placila za noclegi, wiec nie pamietam, ile kosztuje 2.to zawsze byly nieco wypasione kwatery, ale pamietam, ze kiedys bylam prywatnie ze znajomymi gdzies i bylo fajnie i niedrogo, tylko za nic nie moge sobie szczegolow przypomniec, bo mi sie troche te wyprawy pozlewaly. Ale jutro zadzwonie do kolezanki i zapytam. Mam za to super miejscowke-taniocha, pysznocha, wygodniocha i milocha w Rymanowie Zdroju (to prawie Bieszczady) i w Zawoji-Beskid. Jedno i drugie polecam-nie nałazisz sie za mocno, wypoczniesz, z drugiej strony-na tylku tez nie bedziesz siedziala. Fajne miesjca,zeby np. dzieci zabrac lub samemu odpoczac. Takze, gdybys chciala, sluze namiarami. Moj maly rzeczywiscie jest supper-idziemy na tramwaj, on chce na hustawke, mowie,ze nie zdazymy-a ten: spokojnie, kochanie, wszystko pod kontrola. Ja naprawde czasem wymiekam przy nim. Albo po kąpieli puscil bąka i od razu w smiech i mowi-tata, ty to jestes dobry, ha ha, ale chociaz przepraszam powiedz. I ja naprawde myslalam,ze to ten starszy taki prosiak. Wlasnie kolezanka zadzwonila,ze jutro w innym biurowcu jestesmy-dostala sms od firmy, super, bo ja nie dostalam. Rano pojade i sie okaze,ze bede musiala sie przetransportowac. Chyba przed wyjsciem zadzownie.
-
Hejka, jak zwykle o tej porze! A ja sie dzis opalilam, mlody tez. Wlasnie bylam pod prysznicem i zauwazylam, a u mlodego juz jakis czas temu. Smarujemy sie 50, a jednak nas zlapalo. W koncu nigdzie nie pojechalismy, za to zaliczylismy dzis dwie procesje-jedna, bo za wczesnie wyszlismy,to poszlismy sladem wstazek w poszukiwaniu oltarzy, przy jednym nawet maly troche "pomogl" babciom, ktore go jeszcze przystrajaly. Pomyslalam,ze skoro ma taka radosc z odszukiwania kolejnych punktow, to potem juz z wszystkimi nie bedzie chcial. Ale gdzie tam-poszlismy na msze, wytrzymal, a potem cala trase, a wyjatkowo dluga byla i wiadomo jak wszedzie jakies spiewy, kazania itd, to sporo czasu zajelo. Ani razu nie marudzil. Spotkalismy znajomych z coreczka, mala w koncu skapitulowala i ciagnela nas do nich, ale moj za nic sie nie chcial ruszyc. Powiedzial,ze wytrzymal do konca. Wyszlismy z domu o 9.30, wszystko sie skonczylo o 13.45. Masakra, ja juz wymiekalam, w dodatku goraco bylo. Po obiedzie zasnelam. Obudzil mnie moj syn, ktory-malowal farbami, a poniewaz ja nie slyszalam prosb o wode, bo spalam, a jego tata nie chcial slyszec, bo siedzial przed komputerem, to koles lizal pedzel i w ten sposob moczyl farby. W dodatku malowal na wykladzinie, bez podkladu z gazet. Pozniej mnie rozsmieszyl, bo mowie, ze trzeba wyjsc troche z domu,zeby dupska przewietrzyc. Chwile pozniej patrzymy, a on na balkonie...z golym tylkiem. Oznajmil,ze przeciez mama kazala przewietrzyc, a tak lepiej sie wietrzy. Pojechalismy do mc donald'sa na lody. Niestety gablotka z zabawkami zrobila swoje i skonczylo sie na zestawie-bo przeciez babcia mu dala kase na jedzonko, nie na lody. Wiekszosc i tak ja zjadlam.Pycha krazki ziemniaczane teraz maja i sporo nowych dan. Tzn. moze juz sa jakis czas, ja nie widzialam. Na koniec zrobilismy sobie tramwajem wycieczke po osiedlu-ogladalismy pomniki. Wszedzie chwile siedzielismy. Dopiero pod koniec dnia byla awantura, bo maly zobaczyl ogrodek piwny i sobie wymysli,ze na dzien ojca zaprosi tate na piwo. Dzwonimy, ten nie chcial, a maly-chcialem ci zrobic przyjemnosci i jest mi przykro. Na szczescie dal sie przekupic placem zabaw. A jutro do pracy... Nowe Kolezanki-witajcie!!! Ja rozumiem dylemat, ze dziecku niby cos sie odbiera. Bo sama, choc rozum mowi mi,ze to najlepsze rozwiazanie, serce-matki, nie partnerki-ze dziecko krzywdze. Maxx-ale podobno wczesniej u Was jakos mocno nie lalo, bo mi mama sie skarzyla, jak to tata nie chce jej w podlewaniu pomagac, wiec troche deszczu Wam nie zaszkodzi. Samodzielna Mamo-moze lekarz by Cie pozalowal,ze malo miejsca na malunki i zmieniby Ci szyne na gips ;) Dudzia-jak pierwszy dzien urlopu? Reszta-jestescie?
-
A na tej szynie da sie coś narysowac? Mi chyba egipt jednak grozi, juz kiedys mialam, a znowu mi sie schorzenie odzywa. Jak pojde do lekarza, a w koncu sie wybiore, to chyba wyjde bardziej chora nim jestem. Bo tak odkladam kilka spraw na potem, w koncu hurtowo je zaniose, bo ciagle czasu brak. Ale juz postanowilam-rezygnuje z pracy i zabieram sie za leczenie. Ale przyjemnie na balkonie-cieplo, orzezwiajace podmuchy wiatru, tylko kot, ja i cappuccino. I tak sobie siedzimy i mruczymy. Samodzielna Mamo-jestem tu od niedawna, ale troche poczytalam i powiedz-czemu mnie ta Twoja awaria ręki nie dziwi?
-
Dudzia-jak dobrze, ze dochodzisz do siebie, znowu się zacznie obzarstwo. Ja dzis na bób mam ochote, bo mi koleżanka na fb smaku narobila, ona do Ciebie pod tym wzgledem podobna-wczoraj faszerowana papryka, dzis bób. Wracalam z pracy, to weszlam po prezent urodzinowy dla synowej i juz warzywniaki zdązyli mi zamknąć. Ja, gdybym miala urlop, jeden dzien bym zmarnowala na siedzeniu, jedzeniu, czytaniu, spaniu, leniuchowaniu, a potem, gdybym nie miala w planie wyjazdu, to jednego dnia załatwiłabym wszystkie zaleglosci medyczno-urzedowe, a potem to już szalenstwo-wycieczki, spotkania, zabawa, ale aktywnie wszystko. Teraz patrze, bo by tu jutro zrobic, skoro Łowicz odpadl. Za to w piątek robie ogórki małosolne, a w sobote jadę na urodziny synowej, w niedziele piknik świętojanski i tak mi weekend zleci, hmm-w piatek tez do pracy ide. Cieszę się, że z Dudzia lepiej, za to martwi mnie milczenie Maxxa No i co z resztą?
-
No nie moge, Dudzia najpierw pisze,ze nic z jedzenia, a potem pomysl na ślimaki zapodaje ha ha. A tak juz sero-slimaki mi smakuja, nie przepadam za to za owocami morza, jedynie kalmary moga byc i raz w zyciu jadlam dobre krewetki, w Warszawie, ale bylam po kilku drinkach, wiec moze mi sie wydaje,ze byly dobre. Ciesze sie Dudzia, ze u Ciebie juz lepiej. Maxx pewnie sie nie odzywa z wiadomych powodow-jesli to czytasz, wiedz,ze nie jestes sam! Jak skoncze juz z moja firma, wysle Wam link, bo powstalo nawet forum pracownikow, moze wtedy zrozumiecie, dlaczego odchodze. Chcialam w Boze Cialo pojechac do Łowicza, tam tak pieknie w to świeto, podobno najpiekniejsze obchody i dywany kwietne w Polsce. Jest tez festyn,a przy okazji bym sobie z młodym pozwiedzala. Tylko,ze założenie bylo, że pociagiem,a tu kicha-nie da rady, bo brak sensownych polączen. Zostaje samochod lub PKS, ewentualnie bus, ale ja mu juz ten pociag obiecalam. On uwielbia, czasem wsiadamy i jedziemy tylko jedna stacje, a frajda i tak jest. Jak jestesmy dluzej na Sląsku, to juz tradycja staly sie wyprawy do Gliwic czy Rudy Sl, tam krotkie spotkanie ze znajomymi, jakies lody i znowu ciuchcia. Nic, musze z nim ponegocjowac-albo Łowicz busem albo pociag, ale gdzie indziej, ewentualnie Warszawa za jakis czas pociagiem. Ogladam na TVN Style program o grubasach-ma zniechecic do niezdrowego jedzenia, a mi slinka cieknie.
-
Samodzielna mamusiu-z tymi ślimakami, w tym roku utrapienie. Nie mam ziemi (ha), ale mama narzeka,ze truskawki musi kupowac, choc duzo posadzila, kapusta-ladna, a jak sie przekroi, pelno tych skwarek w srodku. Jak nie myszy, to slimaki. Kuzynka mi to samo mowila i podobno nic nie pomaga. Ja dzis calkiem milo dzionek w pracy spedzilam, majac swiadomosc,ze to juz ostatnie dni, nieze sie tam czuje. Obym tylko nowa prace znalazla, bo bez tego ani rusz, juz o pieniadzach nie wspomne. Z tatusiem znowu spiecie-kot(moj) aby przypomniec,ze kuweta niesprzatnieta (moja wina, przyznaje) nasilak w ubikacji na podloge, obok muszli. Nigdzie nie nabrudzila, ot-kaluza na podlodze. Wiem, nie powinna, ale ona nigdy niczego nam nie zniszczyla, nie nasikala na cos, tylko co miala zrobic, skoro w kuwecie bloto? Nasikala tam, gdzie my. Ja codziennie jej sprzatam, rano tez zagladalam i jestem przekonana,ze miala czysto. Synek nie widzial,zeby tata sprzatal, ale skoro tak mowi, to tak bylo. Tyle,ze kilka razy do mnie zadzwonil, omal mi nie kazal z pracy sie urwac z tego powodu, a teraz siedzi i cierpi, bo tak sie napracowal, a kot nie jest jego. Juz zapomnial jak to kiedys mielismy w domu jego kotke i kotke tesciowej i nam nalaly na posciel, lozko, sofe i wykladzine. I ogolnie przez 2 tyg narobily wiecej szkod, niz moja przez kilka lat. Bo jej wypadki na palcach jednej reki moge wyliczyc, a szkod wcale nie ma. Ale coz, przyczepil sie, w dodatku strasznie klal. Otworzylam drzwi na klatke i kazalam glosniej krzyczec,zeby sasiedzi dokladnie wiedzieli, o co mu chodzi. I poradzilam,ze jesli ma kompleksy, niech sie nie probuje dowartosciowac w taki sposob. Teraz sie do mnie nie odzywa. Uffff.
-
Maxx-trzymaj sie, bo co więcej napisac? Pomyśl, że kiedyś się spotkacie. Nie wiem, więcej juz nie będę pisała, bo przykro mi. Co do mojej super pracy-to bardzo duza firma, bardzo duzy dzial, a co za tym idzie-wyscig szczurów, mobbing, brak zasad. Czuję się bardzo oszukana. Dla tej pracy zrezygnowalam z mojej ukochanej firmy, gdzie bylo mi dobrze, gdzie robilam, co lubie, ale mialam bardzo daleko-nawet 2 godz w jedna strone. A teraz załuję, tam już nie wrócę, bo już jest ktos na moim miejscu, poza tym zrobili reorganizacje. A tu-obiecywali, zabiegali, a teraz-tylko jedna z obietnic jest prawdziwa-ludzie, sa wspaniali, jedyny plus tej pracy. Ja nie chce palic za soba mostow, ale odchodzac stamtad nie ma sie raczej prawa powrotu, pozegnam sie, ale nie formalnie. Oficjalne sprawy, albo przeloze na pozniej, albo załatwie korespondencyjnie. Nie znam nikogo, kogo firma na dowidzenia potraktowalaby z szacunkiem. Inna sprawa-ja probowalam porozmawiac, dzwonilam, pisalam maile, zawsze odpowiedz-nie czas na to, nie wiem, mam teraz inne sprawy na głowie. Na urlop tez szans nie ma, bo przeciez latem wypoczywa kierownictwo, ja mam okazje w listopadzie. Kolezanka zachorowala, pinformowala,ze przez tydzien jej nie bedzie, nastepnego dnia telefon-jak dlugo jeszcze zamierza siedziec w domu, jak sie lepiej poczuje, ma wracac. Kolega chcial zlozyc wypowiedzenie ze skutkiem natycmiastowym-nie zgodzili sie. Jest na zwolnieniu i czeka az mu umowa wygasnie. Mialam pracowac w jednym biurowcu-pracuje w drugim, gdzie mam dalej i juz nie taki fajny dojazd. Najpierw na tydzien niby, teraz juz 3 miesiac tam siedze. Najchetniej poszlabym do lekarza z tym, ta praca mnie do szalu doprowadzi, ale boje sie nieodpowiednich papierow. Ludzie ida do sadu, do PIP, skladaja skargi, jest kontrola i wszyscy sie wypieraja, bo sie boja. Masakra. Wpadlam na super pomysl-szukam do wynajecia ogrodka dzialkowego, zebym mogla z malym spedzac tam czas, a nie ciagle w blokach. Mam nadzieje,ze mi sie uda, choc z kasa u mnie krucho, ale moze ktos na zasadzie, ze cos za cos-moge sie tym zajac, pomoc. A moze bedzie jakas babcia, ktora juz sily nie ma? Takze szukam i jestem dobrej mysli. Buziaki dla Was i czułe poklepanie po ramieniu Maxxa...
-
A czy sprzęt firmowy, który mam-również mogę odesłać pocztą? To sa drobiazgi, w większą kopertę wejdą. Czy za potwierdzeniem odbioru? Normalnie pewnie obiegówke sie podpisuje, ale tak szczerze- wiem, ze wizyta w firmie po zakonczeniu wspolpracy nie jest mila, ludzie sa odsylani od jednego pracownika do drugiego, kolezance cała akcja 4 godziny zajela, po czym jeszcze nastepnego dnia musiala sie udac na chwilę pod inny adres, gdzie akurat byl jej bezposredni przelozony. Ja sie nerwicy przez te prace nabawie, naprawde. Gdyby nie pan tatus, poszlabym z tym do lekarza, ale boje sie,ze jak co-wykorzysta to np. przy rozstaniu z dzieckiem. Tak samo srodki uspokajace-w moim dziale prawie kazdy je lyka i przyznam,ze ja-osoba, ktora nawet grype leczy domowymi sposobami, a na bol glowy woli sie wyspac niz cos wziac, czasem mysle,zeby sobie tak pomoc. Niestety-z obawy,ze on to zauwazy, nie kupuje takich lekow.
-
A, to bliżej PKP, chyba kojarze. Myslalam,ze masz na mysli drugi koniec osiedla, czyli wlasnie blizej Chrobrego. Dudzia-to sie rozpisalas, super! A musisz jutro do pracy? Nie lepiej do lekarza? Wielka nadzieją powiewa z Twojego posta-dzieci w końcu zrozumieja. Moze i moj maluch zmieni zdanie? Teraz na miesiac jedzie do moich rodzicow, odzwyczai sie troszke od taty, a ja mam nadzieje,ze cos tu poprzekladam w naszym zyciu. Z praca moze byc ciezko, w tej juz nie chce nic przedluzac, chce zwiac, jak najdalej. Wielkie korporacje, kariera, to nie dla mnie. A na nowa -male szanse. Szukam juz czekogolwiek, byle by uciec, a potem moge spokojnie, majac zapewnione srodki na zycie, szukac czegos, co mi bedzie pasowalo. Powiedzcie mi-konczy mi sie umowa, czy nastepnego dnia, moge po prostu nie przyjsc?
-
jeszcze słowo do Karmel.a-u nas ktos ma na balkonie słoneczniki, takie własnie, na oko-pół metra i sa na tyczkach. Ja bym nie ryzykowala,ze sie złamią i bym im zaufndowala podpórke. Widze, że w tym tyg. w Lidlu maja byc te kwiatki, kupie sobie, a co!
-
Hej! Maxx, jak przyjaciel? Ja ostatnio ciągle slysze o jakis wypadkach, ciezkich chorobach i smierci ludzi niewiele starszych ode mnie. Starsznie mnie to porusza, czasem nie znam czlowieka, a chodze i mysle. Samodzielna Mamciu-jak weekend? Duuudzia-co dzis dobrego jadłas? Karmel-opowiadaj o rowerowaniu! My dzis bylismy w koncu w ekperymentarium. We trojke. Młody część rzeczy z entuzjazmem przyjal, a część olal, bo za młody. Ja sie bawilam niezle. Jeden bilet mi jeszcze zostal, wiec albo pojde kiedys jeszcze z synem, albo kumpeli podaruje. Wczesniej tesciowa ze szwagrem do nas dobili, akurat z malym woz strazacki ogladalam i patrzylismy na fantomach jak sie udziela pierwszej pomocy, młody zareagowal rykiem na widok babci. Chciala go do maka donaka zabrac (nie pytajac nas o zdanie), ale powiedzial,ze nigdzie z nia nie idzie. Za to potem ze mna w green wayu na zupe polazl. Drugie mielismy w domu-kurczak w panierce serowej. Teraz siedze z mlodym i maluje mu na ciele pirackie tatuaze, mama nigdy nam nie pozwalala tak sie malowac, ja tam nawet synka do tego zachecam. Przeciez wejdzie do wanny i to zmyje. Mielismy na turniej rycerski pojechac, ale pogoda byla w kratke, a to ponad godzine drogi autobusem od nas, wiec wybralismy jednak to ekperymentarium. Pan tata szybko obszedl i demonstrowal swoj brak zainteresowania. To samo jak jedlismy. Omal nas cham nie zostawil, bo on juz chce do domu. Kazalam mu jechac, to zostal. W sumie to dzis maly sam powiedzial, ze jakby taty nie bylo, bysmy jeszcze mogli zostac i sie pobawic. Maxx-gdzie os. Zachód jest,to wiem, a pizzeria-ta na rogu Piastowskiej i Chrobrego? Kurcze, pozapominalam nazwy ulic. Ja rzadko chodze po tzw. lokalach w K-K, ale jesli to ta pizzeria, to czasem tam zagladam. Jak jestem, to czas spedzam z rodzinka, blizszych znajomych mam w Opolu (zreszta, chwile tam mieszkalam).
-
Smutasie-witaj! My mieszkamy ze soba, ale jesli poczytalas kilka moich postow, to wiesz,ze rozmawiam. A raczej zastanawiam sie jak to zrobic,zeby synek nie ucierpial bardziej niz nie da sie uniknac. Ja ogolnie z dzieckiem rozmawiam o wszystkim, mial 2 lata jak pierwszy raz poruszylam z nim temat smierci, teraz rozmawiamy o tym czesto, wie-oczywiscie mniej wiecej, skad sie biora dzieci, choc poukladal to sobie na swoj sposob i niedawno oswiadczyl-to jest szpital, gdzie urodzil sie tata, a potem ja, bo tu sie łobuzy rodza. tate juz zabrali do domu, a ja jeszcze lezalem i roslem bardzo długo. takze, mimo,ze ma swiadomosc,ze wyszedł z mojego brzucha, lezał i chyba kiełkował w szpitalu. Teraz tez mu wyjasniam jak to jest miedzy mna a tata i ze naprawde nie oznacza to,ze tata przestanie go kochac. Na razie badam grunt. Ale wiesz-znam rodzine, gdzie rodzice sie rozstali,w strasznej nienawisci, ale tak jakos to ulozyli,ze coreczka nie odczula, rodzice mieszkaja blisko siebie, ona byla w jednym i drugim domu tak samo czesto, kazde z rodzicow ulozylo sobie zycie i ona potrafila normalnie traktowac tych partnerow. Mało tego-wymyslila sobie,ze jest szczesciara, bo nie dosc, ze ma dwa pokoje, to dwa zestawy zabawek i dwie mamusie i dwoch tatusiow. Chociaz kiedys uslyszalam,ze przeciez tu sa trzy pokoje. W jednym moze zamieszkac mama z wujkiem, w drugim tata z ciocia, a w duzym ja i wszyscy bedziemy sie u mnie spotykali. Takze jej nie tyle zalezalo na tym,zeby rodzice znow sie kochali, bo ona wlasnie jest dzieckiem, z ktorym sie rozmawia, ile,zeby miec ich wszystkich bardzo blisko.
-
dziewczyny, chłopaku-co z Wami? wszyscy na sobotnich baletach i sama tu zaglądam? Miało mnie nie byc, ale jestem i liczylam na miłe towarzystwo...
-
Samodzielna Mamo-napisalas,zeby rozmawiac z synkiem o tym, co nas czeka. Jeśli znajdziesz chwile i możesz cos wiecej doradzic, bo wyglada,ze masz w tej sprawie doświadczenie, napisz, proszę. W ostatecznosci skorzystam pewnie z jakies fachowej pomocy, ale moze sie obejdzie bez tego? Tyle par sie rozstaje, część dzieci jest pokrzywdzona bardzo, ale sa też takie, które-owszem, dotknelo to-ale nie zawazyło na ich zyciu. To chyba oczywiste,ze chciałabym, zeby i moje dziecko było w tej drugiej grupie.