Matka Polka 33
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Matka Polka 33
-
ja własnie chcialam uniknać chaosu w zyciu mojego dziecka, bo we wlasnym mi sie nie udaje. poza tym znam pana tate i wiedzialam,ze jesli od poczatku nie bedzie pewnych zasad, nie bedziemy ich miec w ogole. o ile sama jestem dosc zwariowana i mam nieprzewyidywalne sytuacje, to jesli chodzi o to, co dotyczy synka-nie ma zmiluj sie. tak szczerze, to wszystkim nam to odpowiada i ciesze sie, ze tak jest. czasem widze po 22 w kawiarniach dzieci, ktore przysypiaja, ale dzielnie towarzysza rodzicom i ich znajomych, albo slysze wrzask z placu zabaw, bo 21, a pociecha nie chce do domu. u nas nie ma dyskusji, maly wie, ze pewne pory nie podlegaja dyskusji. i ja nie musze sie z nim wyklocac, męczyć. a on ze mna. wie,ze ma prawo odpoczac. Ja czasami tez mam ochote sie wyrwac, ale srednia przyjemnosc ciagnac za soba zmeczone dziecko. Najczesciej w dzien-tak organizuje czas, zeby maly mogl isc ze mna, a wieczorne wyjscia musze juz planowac. Zwykle jestem tak padnieta, ze nie mam na nie ochoty i wychodzi tatus. Kurcze, ale nie macie pojecia, a moze macie-jak ja chcialabym miec kogos, z kim moge wyjsc do teatru, czy po prostu na dlugi spacer, potrzymac sie za rece, kogos, do kogo moge zadzwonic i porozmawiac o sprawach innych niz dzieck, kogos, kto mnie obudzi milym smsem i doradzi w jakies sprawie. Teraz jedyne na co moge liczyc-twoje zycie, co ja ci bede mowil, jestes wolna. decyduj sama.
-
to jak Wam w W-wie przedlużą dobe, daj znac, przeniosę się. Moj syn od urodzenia ma stay harmonogram dnia-pory posiłków, kąpieli, snu, pewne rytualy. Czasem to jest modyfikowane, ale stopniowo, nie wprowadzam mu nigdy rewolucji. Owocuje to tym, ze jest fajnym dzieckiem, ktore sie nie awanturuje, z ktorym moge cos zaplanowac, bo jstem w stanie przewidziec,ze np. nie bedzie mu sie wtedy chcialo spac its. To samo-godzina 20 i ja mam czas dla siebie. Ale obawiam sie, ze rewolucji pt. rozstanie rodzicow, w sensie-osobne zamieszanie nie zniesie łatwo. Ma jakos tam poukladany swiat, spokoj, to, czego dziecku potrzeba i to bedzie dla niego szokiem. Juz nie mowie o nowym mezczyznie w zyciu mamy. Nie zanosi sie na to, ale przeciez nie moge wykluczyc, ze kiedys... Ja juz zauwazylam,ze jesli jest z tata, a spotkaja np. jakas znajoma, syn usluznie donosi i pilnuje taty.
-
nie, nie o czas chodzi, a o poukladanie wlasnego zycia, o oderwanie sie od ojca mojego dziecka. pisalam o tym jak weszlam na to forum, czyli całkiem niedawno. dlatego podziwiam Twoja odwagę.
-
Eveline, a ja tak ciagne to wszystko własnie ze wzgledu na synka i ostatnio coraz czesciej zadaje sobie pytanie-a gdzie w tym miejsce dla mnie?
-
Się naprodukowalam, a tu mi skasowalo długachnego posta. Dudziu-ja z myciem się problemów nie mam, za to mycie zębów, to dla mnie wysiłek ogromny. Dochodzi do tego, ze wole je umyć zaraz po tym jak wezme prysznic i potem juz niczego nie jesc niz isc do łazienki przed snem. A lubie jesc, wiec chyba jednak lenistwo zycieza nad obzarstwem. Co do ciastek-teraz mam kiepski grafik, wiec dopiero w weekend sie za nie zabiore, Niestety równiez nie mam maszynki, więc podobnie jak Ty-zrobie metoda na plaskacza. Eveline777-fajnie się czyta Twoje posty, wychodzi z nich odwazna i silna, a do tego pełna optymizmu kobieta. Ja tez tak chcę!!!! Maxx-66-to, z którego K jestes? Co do kontaktow dzieci z rodzicami-K-K metropolia nie jest, wiec to, co w jednym miescie oznacza z jednego konca na drugi, w innym znaczy tyle, co odleglosc poczatek-koniec osiedla, daleko nie bedziesz mial, korkow tam tez zbyt wiele (tzn. wiem-moi rodzice tez mowia,ze sa ogromne, ale znam bardziej zakorkowane miasta)nie ma. Głowa do góry-1. taka kolej rzeczy 2. oni czasu nie znajda, Ty ich odwiedzisz. A może doczekasz sie wnuków i bedziesz super dziadkiem i w taki sposob zapełnisz pustke w zyciu? Mój tata czasem sprawia wrazenie,jakby żył tylko dla swojego wnuka, czyli mojego osobistego syna. Ja mieszkam 5 godzin drogi od rodzicow, oni oboje pracuja, ja tez, wiec nie widujemy sie czesto, choc przyznam,ze sa okresy,ze co drugi weekend, a potem np. 2 miesiace bez wizyt. Ale moja siostra mieszka blisko i codziennie u nich jest. Kiedys mieszkalam 40 km od nich i zagladalam kilka razy w tygodniu, teraz ze wzgledu na synka szkoda mi, ze tak daleko jestesmy od siebie. Ale takiego piwa sobie nawazylam, takie piję. Dzis byłam w pracy padnieta, duchota niesamowita, w dodatku padla klima, nie jestem jej zwolenniczka, ale nie bylo wiatru, wiec otwarte okna niewiele daly, a ja przysypialam. Nawet kawa nie pomogla. Grafik mam tak chory,ze nie wiem jak ja ten tydzien przepracuje. Dowiedzialam sie,ze kilka osob z mojego dzialu sie zwalnia, w sumie nie dziwie im sie. Nie przez zepsuta kilimatyzacje, oczywiscie. Jutro moj synek ma wazny dzien-zakonczenie zlobka i zajecia adaptacyjne w przedszkolu. Ze wzgledu na moja prace, ja ide z nim do zlobka, a tatus do przedszkola. Niestety, choc wie o tym od marca, dzis oznajmil,ze cos mu wypadlo. Rodzice tam niekoniecznie musza byc, natomiast dobrze,zeby dziecko poszlo. Na szczescie corka kolezanki dostala sie do tej samej grupy, wiec jak co-zadzwonie, zeby mały poszedł z nimi. Tatus niech sie wypcha. Odezwijcie sie jak będziecie!! Aha-decyzje dnia-zmiana mieszkania i pracy.
-
Ostatni post Dudzi mnie rozwalil, kochana-nie jak pijak, a jak dziecko,ktore ma dzien dziecka ha ha. I nie wazne, ze bikini, wazne, ze jak sama podkreslasz-eleganckie. Maxx, a mieszkasz w K, czy K? A może K lub S? Pewnie się jeszcze okaże, ze świat jest mały i wspólnych znajomych mamy? Sernik wrąbiesz, to kupisz pączku u Zalewskiego.
-
ja o trójce zawsze marzyłam, teraz nie boje sie wychowania, nie boje sie niczego, gdyby nie... kasa. Jest nam naprawde ciezko finansowo i czasem nie wiem, z czego bilet miesieczny kupic, czy zlobek oplacic. nie wiem, jakby to bylo, gdybym znow zostala w domu, bez pensji, w dodatku z jeszcze jednym dzieciatkiem do wykarmienia. nie chce,zeby moj syn byl jedynakiem, nie chce,zeby byl sam na swiecie, kiedy mnie zabraknie. on czesto pyta o brata. a ja wiem, ze jesli nie teraz, to potem bedzie za pozno, bo latka leca... Gdyby nie finanse (ta nasza rzeczywistosc), chetnie zostałabym mamą w domu, która chodzi do pracy dwa razy w tygodniu,zeby miec na waciki i zeby miec jakas odskocznie. Uwielbiam bycie mama. No i jeszcze jeden problem-tatus. Ten dał mi super dziecko, wiec nie mialabym nic przeciwko, zeby to drugie tez takie bylo ha ha. Poza tym, fajnie by bylo,zeby dzieci mialy tych samych rodzicow, a w obecnej sytuacji, to syn moze co najwyzej liczyc na przyrodnie rodzenstwo. Kiedy wydaje rzeczy po dziecku, czasem tak sobie mysle, ze moze jeszcze kiedys beda potrzebne...
-
A tę słoninę, to roztopić, czy jak? Bo wygląda, że przepis nie jest trudny, może i w moim piekraniku sie uda ha ha. Ja tez mam fioła na punkcie rodzinnych opowiesci, wspomnien,zdjec. Podobnie ma mój tata, który bawił się jezdzac po świecie tworząc drzewo genealogiczne. Z synkiem czesto siadam i mu opowiadam. Dzis rozmawalismy o krzewie jasminu w ogrodku mojej babci, pod nim mielismy z kuzynami świetną kryjowke, a potem zrobilismy tam cmentarz dla naszych zwierzatek. I co? Moj syn w parku dorwal jasmin, najpierw sie pod nich schowalismy, a potem zerwal kilka galazek i myslal,ze mu pod blokiem urosnie. Ale był rozczarowany. Obiecalam,ze u babci posadzimy, albo zobaczymy, czy w domu prababci nadal tamten rosnie. Przed chwila świntuch puscił bąka i uznal, że to bron biologiczna na tate. A czemu pan ma miec blizniaczki? z tym 1, 90-ha ha, ja zwykle znajduje takich zupelnie innych niz sobie wyobrazam ;)
-
Dudzia, Samodzielna Mamo-czytam, ze owszem od Mamy ten przepis, ale Dudzia na maila dostala :(
-
Dudzia-moje dziecko na porzadku dziennym ma takie teksty. Czasem sa nawet bezczelne, ale zabawne, wiec niewychowawczo musze sie odwracac i smiac sie,zeby nie widzial. Nie bede ich tu wypisywac, bo ksiazke by mozna napisac, ale naprawde- nalezy do tych wygadanych ludzi. Wygląda na swoj wiek, rozwija sie jak jego rówiesnicy, natomiast jesli chodzi o gadanie-szybko zaczal, wyraznie, u nas nie bylo papu itd, tylko mowilam do niego normalnie i teraz mam efekty. Czesto ludzie sa zdziwieni sluchajac jak on mowi i nas zaczepiaja, ile on ma lat,ze taki wygadany. Potrafi tez czasem odwalic za mnie czarna robote, np. w autobusie komentuje,ze ludzie to gorzej niz psy, bo pieski lubia wode, a ludzie sie nie myja i smierdza. Wali tez czasem chamskie teksty o kobietach-do mojej mamy:babcia, dziadek nie bedzie sie juz meczyl, bo wy kobiety i tak bedziecie narzekac. Do swojej kolezanki-rowiesniczki-wiesz, Nikola, ty jestes jak staruszka, albo nie-bo moja babcia (prababcia) jest taka stara a szybko chodzi i tak nie marudzi. Zaraz sprawdze ten przepis, bo wlasnie cos kojarze,ze byl Propo jedzenia-wczoraj na obiad mieso z makaronem, dzis to samo. Moje dziecko wczoraj zjadlo, a dzis wchodzi do kuchni, ja laduje na talerz drugie danie, a jego nie ma. Wolam-a ten,ze jak zobaczyl ten makaron znowu na obiad, to mu sie slabo zrobilo i musi odpoczac. I lezal w lozku, w koncu zjadl i znowu sie polozyl, bo po makaronie czlowiek nie ma tyle sily, co po ziemniakach.
-
Hmmm, to zależy. Bo ogolnie rzecz biorąc-jesli szczęscie to to coś w kazdej dziedzinie, że jesli choć przez moment nie ma sie tej pewności, to nie jest się szczęśliwym, to znaczy, że nie jestem. Ale chyba niewielu z nas może powiedzieć, że jest happy, patrząc tak kategorycznie. Jestem szczęsliwa jako matka, jestem szczęsliwa na codzien, męczy mnie praca, ale tez nie jako praca, a raczej jako czas, ktory tam spędzam, ale cieszę się, że ją mam, że jest taka a nie inna. Mam przyjaciółkę, cudownych rodziców, zdrowe dziecko, potrafię cieszyć sie drobiazgami, nie czuję sie samotna-jestem szczęsliwa. Ale czasem, a ostatnio coraz częściej to moje szczęście zakłóca brak drugiej dorosłej osoby, która byłaby blisko, z która to szczęscie i nieszczęscia mozna by dzielic, dla której bylabym kobietą, a nie mama, córka, kumpelą. Ja ogolnie trochę jak Scarlett podchodze do zycia w sposob-pomyslę o tym jutro, czyli, jesli dopadaja mnie jakieś dołki, cos na co nie mam wplywu, albo jesli w danym momencie i tak ze sprawa nic nie moge zrobic, to nie zamartwiam sie, ciesze sie zyciem. To samo w pracy-wychodze i zapominam, czasem kolezanki sie dziwia, slysza cos i sa zaskoczone,ze dana rozmowa nie ma wplywu na moj dzien, bo przeciez wyraznie sie wkurzylam, a za minute juz luzik. A ja nie tyle zapominam, ile przechodze do porzadku dziennego i czasem oczywiscie sobie w odpowiednim momencie przypomne. Niestety mam dobra pamiec... Podsumowując-jestem szczęsliwa, ale jest małe ale...
-
Ha, ha-domyślam się, kto dilluje, zatem nie zmieniaj dostawcy ;)
-
Eveline-a co teraz bierzesz? Ha ha! Łazienka pływa, jakby ktos chciał-można się wykąpać na podłodze
-
Zapodam tekst sprzed kilku sekund-mamo jak pojade na wojne, to będę toba rzucal we wroga, bo ty fajnie wybuchasz. Poszlo o to, ze sie wnerwilam,ze zamiast maszerowac do wanny, urzadza sobie z tym wieszym poligon w pokoju. Dzis tatus sie dowiedzial,ze ma isc do lekarza od mózgu. Smieszne, bo my jak cos takiego mowimy, to zeby sie leczyc na glowe lub do psychiatry, a ten walnal, ze od mozgu. Jak pomysle, ze za pare godzin znow do pracy, to mi sie slabo robi. A jeszcze musze wczesniej do żłobka, bo niedlugo zakonczenie i jakas tam opinie wystawiaja, a poza tym-zaplacic trzeba. W sumie to zlobkiem glownie tata sie zajmuje, bo ma wiecej czasu, ale jutro akurat mi pasuje, wiec sie przejde. We wtorek uroczyste zakonczenie-dyplomy itd, a po poludniu zajecia adaptacyjne w przedszkolu. Ja ide na tę pierwsza impreze, druga zostaje dla taty. Te zajecia sa jeszcze w srode i czwartek i to juz bedzie moja dzialka. Mam problemy zdrowotne, musze koniecznie pojsc do lekarza, a mam taki grafik w pracy, ze predzej umre niz znajde czas na przychodnie. Maxx-jestes z K-K? Dudzia,jak sie robi te ciasteczka? Czy dam rade w prodizu? Moj piekarnik nadaje sie do mies itd, za to ciasto-nie wyjdzie, jest koszmarny, wiec choc potrafie, rzadko pieke, a jak juz, to w prodizu.
-
A to źle zrozumialam, bo myslalam, że głównie o plażowanie Ci chodzi. Moj ma niecale 3,5 roku. Mama chce go zabrac w gory, ale on nie chce o tym slyszec-morze i morze. Niewazne, ze ja nie chce, on moze jechac sam, z opiekunka, z babcia, z kimkolwiek, byle tam. Dzis troszke mi sie smutno zrobilo-pisalam kiedyś o mojej nieformalnej tesciowej, ze ma niewielki kontakt z wnukiem, choc nie z naszej winy. Dzis bylismy u jej mamy, czyli prababci mojego smyka. Maly opowiada, ze wczoraj byla u niego babcia (moja mama) i prababcia mowi-tak, a ktora? On, oczywiscie, ze mama mamy, bo druga babcia to mnie nie chce znac, juz o mnie zapomniala. Ona nawet nie dzwoni. Babcia posmutniala i mowi-wiesz, do mnie tez nie zaglada. Cholewcia, wscieklam sie na to babsko, naprawde. Bo maly nigdy od nas nic na temat babci nie slyszal, sam ot wymyslil, to znaczy, ze musi mu jej brakowac, ze smutno mu,ze ona jest taka bylejaka babcia i tak to sobie wytlumaczyl. I zla jestem, bo wychodzi na to, ze ona nie tylko swojego wnuka olewa, ale i wlasna matke. Rozmawialam juz z malym, bo nie chce,zeby czul sie odrzucony czy cos. Powiedzialam,ze babcia po prostu duzo pracuje i nie ma czasu, a ma stary telefon, ktory ciagle jej sie psuje. No bo co mu powiedziec? Jego tata sie wkurzyl i od razu mial ochote do niej dzwonic, ale mu to wyperswadowalam. Dla niej bycie babcia ogranicza sie do powieszenia zdjecia wnuka na scianie i opowiadaniu wszystkim o nim. A potem wychodzi,ze sie dziwi,ze dwulatek juz wszystko je, ze nie ma smoczka itd. I od obych osob sie dowiaduje,ze juz od dawna.
-
Eveline byłabyś chyba dla mnie wymarzona towarzyszką podróży nad morze- Ty na kocu z rzeczami, a ja mogę szaleć z dzieciakami he he. Zawsze lubilam jak w ekipie byla taka osoba. Mój synek uwielbia morze, zreszta, on nawet kałużę, w której moze się taplac uwielbia. A dzis młody mnie zatrzelil-tak już z innej beczki-rozwalil sobie kolano, pokazalam mu lisc babki i tlumacze, co to są ziola, pokazuję rozne. Na popoludniowym spacerze, mały zrywa lisc mlecza i kladzie na kolano-mowie,ze to nie babka, ze mlecz nie pomoze, w dodatku tu psy sikaja. Na to moje dziecko-taka jestes mądra, a mi krew leci i potrzebuje opaski uciskowej, a ty nawet rękawow nie masz,zeby zrobic (bylam w koszulce na ramiaczkach), wiec sie nie dziw, ze ziele zbieram. Lepiej posikane niz wcale ty matko bez przewidywan (mial na mysli nieprzeiwdująca, ze niby apteczke musze ciagle miec majac takiego typa przy boku). Ogolnie dostalam wyklad na temat pierwszej pomocy jestem zaskoczona, skad o takiego malego dziecka taka wiedza. Wprawdzie od ponad roku slysze,ze on bedzie lekarzem-zołnierzem, ale czasem dorosli nie wiedza jak sie udziela pomocy.
-
Łał, kilka godzin mnie nie było, a tu się tyle pisało, że ho ho. Az miło się czyta! Witam Nowe Duszyczki! My dzis u babci-rano, a po obiedzie festyn, teraz siedze z kawą przy kompie i czekam az truskawki same na stół wskoczą, bo mi sie jakos do kuchni nie chce iść. A jutro znowu praca... Mazury są super, tam to dopiero jest co robić. Fajnie jest też w Bieszczadach, ja tam lubie wyprawy ekstermalne, jeszcze nigdy nie bylo tak, zebym czegos nie nabroila. A to złapie mnie ulewa i maszeruje po kolana we blocie, a to noc mnie zastanie w lesie, bo stwierdzam, ze po co iść utartym szlakiem, a to ide sciezka, ktora nagle zamienia się w błotną rzekę. Zawsze cos. W ciąży kąpałam się w szambie-tez jakas ulewa na odludziu i okazalo się, że na jakimś polu niewiadomo skąd, zaczęło wybijać szambo, buty, spodnie-wszystko do wyrzucenia, najgorzej, ze mialam chyba 10 km do najblizszego PKS, a jak doszlam, to sie okazalo,ze pol godziny wczesniej odjechal, a nastepny za dwie godziny. Także ja wole takie klimaty od spacerów na molo i wylegiwania się na plazy. Idę umyć moje dziecko, wysmarowal sobie twarz na czarno i twierdzi,ze jest nija, w dodatku szaleje teraz w moim łóżku, wiec powoli mam kołdrę w kolorach ninja
-
Ja też zaglądam, raz nawet pisałam, ale mi skasowało, więc już dałam spokoj. Zreszta-nie byłam w nastroju, coś mnie bierze i czuję, że to nie za ciekawie się skonczy. Dziś odwiedzili nas moi rodzice, fajnie, ale jak zwykle za krótko. Zrobiłam karkówke w miodzie w sosie, chciałam coś pycha i szybko, a tu mama nazwoziła jedzenie, ze przycmiła ten mój obiad. Teraz przez tydzień bedziemy sie obżerać. Pozniej poszlysmy na rynek po warzywa i owoce, urządziłam sobie z małym konkurs w pluci pestkami od czereśni, duży dzban koktajlu truskawkowego zniknął w mig, a teraz objadamy się marchewka z mamy ogródka. Za chwilę wychodzę, nie chce mi się, ale muszę. Jutro do babci sie wybieramy, też mi się nie chce, ale obiecałam dziecku. Nie wiem, co sie dzieje, tzn. wiem, ale nie zgadzam się na taki stan rzeczy, więc nie mogę siedzieć w domu, bo jak to się mówi-dostanę do głowy. Też bym sobie z kosiarką pobiegała, ale wokół beton hi hi, chyba, że od młodego pożycze i wykładzinę skoszę.
-
Piwo piję ja-bardzo lubie he he. Właśnie sie dowiedzialam,ze w sobote rodzice przyjada, czyli jutro czeka mnie akcja szmata, a teraz planuje obiad,pomysly mam 3 i nie wiem, co wybrac ha ha. Z małym juz dobrze, tzn. lepiej. Przedwczoraj w nocy dzwonilam na pogotowie, wczoraj wizyta u pediatry, mala korekta w lekach i nie to dziecko. Spałam bez przerwy cale 5 godzin, to sukces jak na ostatnie noce. Mam nadzieje,ze dzis sie wyspie jeszcze lepiej. Jestem mama czlowieka, ktory od chyba 3 miesiaca zycia przesypial cale noce, wiec nie wiem, co to znaczy niedosypiac i zle znosze takie stany. Kurcze, dzis sie okazalo,ze dziewczyna z pracy jest jeszcze starsza ode mnie (a myslalam,ze jest z 5 lat mlodsza), w dodatku ma juz duza corke i jest samotna matka. Jak pozory czasem myla... Mi sie wydawalo, ze to dosyc beztroska osoba, ktora nie wie, co to problemy, chociaz musze przyznac, ze jest bardzo ciepla, serdeczna, od poczatku bardzo ja polubilam. Taka luzara, a tu sie okazalo,ze pod ta powloka usmiechu kryje sie jakies ciezkie przezycie. To zadziwiajace, ze znamy kogos, spedzamy z nim te 8 godzin dziennie, a nagle sie okazuje, ze to zupelnie ktos inny niz myslelismy. Az mi glupio, bo ja jestem ekstrawertyczka i wariatka. Jak mnie cos gnebi, wkurza-opowiadam, jak mnie weseli, smieje sie jak glupia. Czasem jej cos tam opowiadalam, ona cos radzila, sluchala. A teraz mi wstyd, bo sama pewnie ma wieksze problemy. Wyszlo jakos przypadkiem. Nie powiedziala, co sie stalo, tylko,ze jest jej ciezko, ze ma problem, ale musi juz isc, ze jutro opowie. Kurcze, na przyszlosc, zanim komus powiem jak mi fajnie,co nabroilam, z czego sie cieszylam, musze sie zastanowic, czy ta osoba czegos wlasnie ciezkiego nie przechodzi, czy moja radosc nie spoteguje jej smutku.
-
ha ha, oczywiscie mi, nie kotu tyłek przyrósł
-
moje dziecie chore. oczywiscie musialam sie wyzyć na jego tatusiu. wczoraj poszli do przychodni, zamiast zadzwonic, poszli z buta. Lekarz zgodzil sie ich przyjac, ale nie weszli, bo kolejka i po poltorej godziny odechcialo im sie. wkurzylam sie, bo zadzwonilam tam i mi powiedziano,ze gdyby zadzwonil, powiedzieliby mu, ze ma przyjsc po poludniu, ale skoro tak przyszedl, to panie pomyslaly,ze koniecznie musi juz i koniecznie do naszego pediatry. wyznaczylam im ten termin popoludniowy, to juz nie poszli, bo juz sie raz naczekal. na dzis oczywiscie tez sie wczoraj nie umowil, bo nie. rano -dzwoni-zajete, to wiecej nie bedzie dzwonil. ja jadac do pracy ich umowilam. i kolejny zonk-wmowil lekarce,ze maly tylko ma alergie. wykupil zytrec itp, zamiast wziac cos konkretnego. mlody ma goraczke, zawalony nos, kaszle tak,ze spac w nocy nie mogl, ciezko oddycha. najgorzej,ze ja mam tak zmiany, ze zeby pojsc z dzieckiem do lekarza, musze wziac wolne. i chyba w koncu to zrobie.on naprawde jest fajny, zeby z synkiem poszalec, cos zbudowac, pojsc na spacer, nawet dac mu jesc, ale wszystko, co ma jakis zwiazek z zalatwianiem-nie dosc, ze ja musze przygotowac podwaliny, to jeszcze i tak koniec koncow musze sama to zrobic. z tym gotowaniem, widze,ze wszystkie mamy podobnie. ja mam problem, bo mieszkanie dosc cieple i nie mam gdzie przechowywac przetworow, a lodowke mam mala. czesto od mamy cos woze, ale jak sie skonczy, trzeba czekac az znowu sie spotkamy. mam wolne Boze Cialo, potem w pt do pracy, weekend znow wolny. Znalazlam dziewczyne, ktorej bardzo zalezy, zeby sie zamienic, ja poszlabym za nia teraz w sobote, a ona za mnie w ten piatek. Mialabym dlugi weekend i moglabym wyjechac z malym, ale sie kierownictwo nie zgodzilo. nie, bo nie. za dobrze by bylo. cos tam o innym zakresie obowiazkow, ta dziewczyna jest wyzej niz ja, ale akurat w te dni to nie bedzie mialo wiekszego znaczenia i naprawde spokojnie bysmy sobie poradzily. musze kotu kuwete sprzatnac, a mu tylek przyrosl przed tym kompem...
-
Karmel.a -ciekawość to pierwszy stopien do wiedzy, a skoro piekło wiedzą usłane, znaczy, że mądre diabły/diablice mamy. Ja z Kędzierzyna-Koźla, ale nie mieszkam tam już od wielu lat. Co do babci- u nas jedna daleko, a druga jak na początku (chyba 4 )lutego widziala ostatnio wnuka, to jeszcze nie zdązyła zatesknic. Zatem chyba rozumiesz-niekoniecznie babcia jest najbliższą dziecku osobą. Poza tym chodzi tez o cos innego-jesli umawiam sie, ze dziecko bedzie z tata, ze cos tam zrobia i jakis tam bedzie porzadek dnia, to mam prawo spokojnie wyjsc, wyjechac, wiedzac, co sie dzieje z moim synem. W sytuacji, jesli wracam i okazuje się, że taty nie ma, a syn jest z babcia, ktorej prawie wcale nie zna (nie z mojej czy taty przyczyny, tylko babcia po prostu sie nie poczuwa) lub z opiekunka, a nawet osoba, ktorej nie znam (tak tez bylo), a jest znajoma taty, to mam niestety potem obawy, zeby w przyszlosci znow powierzyc opieke nad synkiem jego tacie. Byly sytuacje, ze wolalam sama umowic opiekunke niz potem sie zdziwic. Gdybym wrocila do domu i by sie okazalo, ze ani jednego, ani drugiego nie ma i wroca dopiero nastepnego dnia, wpadlabym w furie. Nie chodzi o to, ze oni nie moga gdzies jechac, ale co stoi na przeszkodzie,zeby chociaz zadzwonic i powiedziec o tym pomysle? Inna sprawa, ze mamy jakies terminy-spotkania, przedstawienie, wizyty u lekarza, ktorych ja pilnuje, a tata jak sobie w telefonie nie zapisze, to nawet swiadomosci nie ma, mimo, ze mowie. Byla juz sytuacja, ze wrocilam z pracy, panow nie ma, a my mielismy do lekarza isc na kontrole. Zaczął sie nowy tydzien, jak mi sie dzis nie chcialo, szlam na 9 godzin, bo jedna do odrobienia jeszcze z dnia dziecka mialam. Potem te bilety pojechalam odebrac, wrocilam do domu jak mały szedl do wanny, tyle go dzis widzialam. W nocy jakis debil zrobil sobie karaoke na balkonie, a o 5 smieciarka obudzila młodego, takze jestem dzis pełna sił ha ha. Ale jeszcze 4 dni i weekend!!!
-
Dla mnie Sosnowiec to Zagłębie, nie Śląsk, ale to chyba mało istotne ;) Dudzia-tekst o pupciach rozwalil mnie. Właśnie wcinam kanapki fullwypasione, czyli z wszystkim, co w lodowce. Kupilam sobie tez dzis piwo i jakos mnie zmulilo. Ja nie wyobrazam sobie,zeby moje dziecko, bez wzgledu na wiek (j.niepelnoletnie) wyjechalo gdzies, nawet z tata, bez mojej zgody, o wiedzy juz nie mowie. Raz myslalam,ze jest z tata, a byl pod opieka babci, to zrobilam taka awanture, ze mało policji nie wezwalam. Oni nie mysla, z nikim sie nie licza. Najgorsze, ze zamiast argumentow uzywaja przekupstwa-cos kupie, na cos pozwole, jestem lepszy od mamy. Ponieważ razem nadal mieszkamy, nie mam takich przypuszczeń, tylko widzę, słyszę, to co mowie.Wiecie, co dzis mi powiedział mój mały dziecior? Lubie z toba mamą sie szlajac (tak nazywamy nasze wyprawy bez celu). Pytam, czy z tata tez jest fajnie. On, że tata jest fajny, on nawet tak nie krzyczy ani mi kar nie daje, tylko marudzi i ciagle na ciebie narzeka. I ja mu wierze, bo nie raz slyszalam,ze matka (nie mama) to lub tamto. Albo nie kupi mu czegos tam, nie, ze szkoda mu kasy, czy to badziew, tylko, matka by się pluła. Domyslam sie, że u Was jest podobnie.
-
No to super, że się fajnie bawiłyście, tylko, co ja czytam-wróciłam głodna? No jak to? Nic nie jadłyscie, tylko na gadanie buzie miałyście? ha ha. Pierogi z kaszankąu nas można kupić, ja nie przepadam, ale chyba jestem wyjątkiem, bo jak tylko sie pojawią, od razu zostają wykupione. Musze kiedys tate tym uraczyc, jestem pewna, że będzie zachwycony. Też kiedyś myslalam o własnej knajpie, troche mnie zniecheca jednak cała ta nasza biurokracja, przepisy... No i fundusze ha ha. Dziś tak pieknie, muszę odebrac te bilety do eksperymentarium, teraz młody wymoczy tyłek na balkonie w baseniku, a potem szybki obiad-wczorajszy w kolorach wojskowych (jak to mawia moj syn) i pojade po bilety, a przy okazji do muzeum wpadniemy i wykąpać sie w fontannach. Znajomi ciągną nad wode, chęc mam, ale coś mi sie wydaje, ze mimo wszystko, to jezioro wcale jeszcze takie cieple nie jest. A na plaży nie lubie leżec.
-
Bawcie się dobrze dziewczyny! Z bardzo dobrego źródła, wiem, że pogoda Wam dopisuje! Mi zreszta też i korzystam-dziś dzień aktywnego lenia!