Stary Satyr

Ja mogę coś napisać, hipopotam, ale chyba się już wystrzelałem z nowych pomysłów. W każdym razie mogę z Tobą pogadać.

Dobra, "desperatkabecia", cieszę się, że się nie gniewasz, że chrzanię. Jak będziesz chciała porozmawiać o tym, jak prowadzić trudne rozmowy w związku to daj znać. W tym akurat mam niejakie doświadczenie, niestety. Ale za to mam też sukcesy!

Ale o czym ja tu w ogóle pieprzę?! Co to ma wspólnego z tym, że facet "desperatkibeci" nie chce się z nią kochać?

Pisałem, że obsługa faceta jest bardziej skomplikowana niż ciągnięcie za jedną wajchę.

Nie, to nie wygląda skomplikowanie, ale przykro, że Ci łożyska urwało...

Nie to co ja, cwierćgłowek z małym prąciem...

Nie martw się: ona jest bardzo inteligenta - ogarnia temat bez problemu.

73 centymetry długości i 11 centymetrów obwodu. [parasolka z Ikea]

32 centymetry długości i 23 centrymetry obwodu. [butelka Żywiec Zdrój - delikatnie gazowana]

Nie takie to proste: bo ja jestem tym bardziej szczęśliwy im bardziej Ona jest szczęśliwa.

A ja mam największą przyjemność, kiedy moja kobieta ma wielką przyjemność. Czy moja przyjemność jest więc większa niż mojej kobiety?

-> hipopotam: Właśnie się zastanawiałem nad tym. Albo to są faktycznie dzieci, które nie za bardzo rozumieją o co chodzi w tych uczuciach i chcą się do tego powygłupiać, albo kompletnie szurnięci i nawiedzeni ludzie. Ale niestety, pełna demokracja ma to do siebie, że każdy może powiedzieć co chce. Nie zawsze to takie fajne ale alternatywy są dużo gorsze.

No, małżonka coś tam popisała i powiedziała, że idzie spać. Pogłaszczę kota i zobaczę jak te gadżety działają. Jutro wyrzucę na śmietnik, ale błagać jej przecież nie będę.

Cholera, taki byłem napalony a teraz mi zostało tylko głaskanie kota, tak mnie jędza odepchnęła... Jeszcze mi chce kanapę zająć co to miałem na niej spać.

-> mika_997: Nie, i tak mnie dużo kosztowało nerwów, żeby coś takiego zrobić. Ja się jej prosić nie będę - tyle narzekała, że ja niby nie chcę seksu a jak się w końcu przemogłem to ona mi tu fochy strzela! Nie to nie. Powiem, że jest bardzo ciekawy film w nocy i prześpię się na kanapie. Może w ogóle się tu przeniosę?

Właśnie wróciłem do domu. Nie wiem co jest, żonka jakaś miła, wesoła ale dotknąć się nie da... Może ma okres? Trochę szkoda, bo się nastawiłem, że dzisiaj zajmę się nią jak nigdy w życiu. Przyniosłem nawet kilka gadżetów-pomocników, gdyby mojemu Panu sił zbrakło. Hm. Szkoda, bo do końca tygodnia mam spotkania do późna wieczór i będę wracał wykończony i z figielków nici...

-> hipopotam: Te kobiety, które znam i które były w ciąży - wliczając moją żonę - twierdzą, że to jest najpiękniejszy okres w ich życiu. W tym sensie to dla Was na plus.

Nie. Jest znacznie gorzej. To jest ta sama osoba co wczoraj tylko, że dzisiaj.

Znowu nalot nawiedzonych.

O! Jakieś dziecko nareszcie! Dawno tego nie było... Jak się kocha to się głaszcze, trzyma za rączkę, patrzy głęboko w oczy a nie wsadza się fiuta gdzie popadnie.

Jeśli mogę Ci coś jeszcze poradzić to radziłbym Ci przede wszystkim nie doprowadzać do rozmów-kłótni. W takim przypadku lepszy jest monolog. A żeby uniknąć połajanek musisz się skupić na swoich potrzebach i na ich jasnym przedstawieniu. Unikaj jakichkolwiek stwierdzeń odnoszących się do Twojego partnera, żadnych "bo Ty...", "dlaczego Ty..." itp. Musisz mówić jasno o sobie: "Ja potrzebuję...", "Mnie brak...", "Chciałabym...". I tyle. Przyczyna jest prosta: z uczuciami żadnej osoby się nie dyskutuje. Uczucia są i są nie negocjowalne. W takiej sytuacji nie pozostaje pola na dyskusję a więc także i na kłótnię. Jeśli sprawia Ci to kłopot to napisz list. Łatwiej zebrać myśli a zwykle słowo napisane ma większą siłę niż powiedziane, któe wylatuje drugim uchem.

Niestety, nie wiem co konkretnie Ty miałabyś zrobić ale wiem, że akurat nie tędy droga. Ja bym zaczął od jasnego postawienia sobie priorytetów tego czego chcesz i zakresów tego z czego możesz zrezygnować a z czego absolutnie nie możesz. Jeśli wyjdzie Ci, że naprawdę zależy Ci na Twoim facecie na tyle, że jesteś gotowa walczyć (bez gwarancji sukcesu) to radziłbym WAM poszukać pomocy fachowej. Są w końcu seksuolodzy, psychoterapeuci itp. Niestety są rzadko spotykani ale jednak gdzieś do cholery być muszą. W każdym razie miotanie się od skrajności do skrajności to chyba najgorsza z możliwych dróg, na której najbardziej ucierpisz Ty sama.

Ale czego Ty chcesz? Rozwiązać swój problem czy ukarać Twojego faceta? A może jeszcze coś innego? Nie wiem do czego ma prowadzić to co chcesz zrobić. Chyba, że Twoim celem jest doprowadzenie siebie do jeszcze większej frustracji z powodu braku seksu. Bo jeśli tak to jesteś na dobrej drodze.

Mamie oczywiście... Bez sensu...

O! Na złość Mampie odmrozisz uszy? :-D