Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Pukarua

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. marika161 - koleżanka kiedyś polecała mi płyn micelarny bioderma sensibio. W internecie również naczytałam się o nim bardzo dobrych opinii. Podobno spokojnie może zastąpić żel do mycia. Ale ja go (jeszcze) nie używałam, przekazuję tylko opinie innych :) A ja dziś znowu dobrałam się do dekoltu... I znowu czuję się tak paskudnie... Kiedy ja wreszcie przestanę wyciskać to, czego nie ma?! Wyszłam dzisiaj z domu na zakupy i nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Bo było tak strasznie gorąco, od tego upału powyskakiwały, a właściwie odnowiły mi się jakieś krosty, no i się zaczęło. Niby takie siedzenie w czterech ścianach jest najgorsze, ale może w taki upał jednak podarować sobie wychodzenie na dwór?
  2. Z mojego postanowienia guzik wyszło. Miałam czystą twarz, żadnych krostek na policzkach, no i podeszłam do lustra i drapałam tak długo, aż pojawiło się coś do wyciśnięcia... A jak już zaczęłam się babrać to rozwaliłam sobie całą brodę i prawy policzek :/ Teraz mam spuchniętą część twarzy, kilka ran i ogólnie jestem zła na siebie :( Moim ramionom też się trochę oberwało, a jakże :/ Chyba muszę nosić tylko bluzki z długimi rękawami, wtedy aż tak nie kusi... marika161 - ja przed komputerem się tak nie drapię, ale często tak bez przyczyny wstaję od komputera, podchodzę do lustra i wiadomo, co dalej :( Przydałoby się mieć wypełniony cały czas i nie mieć ani chwili w ciągu dnia na wyciskanie. W wakacje to jest trudne, ale zaczynam już planować całe dnie, może uda mi się się siebie samą przekonać, że nie mam czasu na wyciskanie ;) Przykleiłam dzisiaj folię do lustra w pokoju (bo samo zakrycie, w sensie że powieszenie czegoś, niewiele dawało, jak wpadłam w szał to po prostu odsłaniałam i masakrowałam skórę). Wciąż zostaje masa innych luster... I wciąż wstydzę się powiedzieć rodzicom o moim problemie, więc ich wszystkich nie zakryję... Ale niedługo moja rodzinka wyjeżdża na parę dni, zostaję sama w domu, wtedy zakryję wszystko, w czym się odbijam i nie będę przynajmniej przez te parę dni oglądać swojej twarzy. No, to od nowa dzień 1. absolutnego niewyciskania. Mam nadzieję, że wreszcie się uda... Trzymajcie kciuki! Nie dotykajcie twarzy i nie przeglądajcie się za długo w lusterkach, a będzie lepiej!
  3. sylapka88 - skóra żeby się zregenerować potrzebuje czasu, na to nie ma rady :( Możesz spróbować jakichś kremów nawilżających, byleby nie takich zapychających. Ja chcę sobie kupić krem Iwostin Purritin (zresztą, ile rzeczy ja chcę sobie kupić...), ale obiecałam sobie, że kupię sobie cokolwiek tylko wtedy, jeżeli przez tydzień nie wycisnę nic. I trzymam się tego, chociaż mój aktualny rekord absolutnego niewyciskania wynosi 2 dni... No, ale dzisiaj (znowu) dzień 1. i od dzisiaj przez 7 dni nie drapię, nie skubię, nie robię żadnej krzywdy mojej skórze!!! Na razie zrezygnowałam z planu 30-dniowego, chyba muszę zacząć od mniejszych wyzwań. Jeżeli nie będę miała żadnego wielkiego wysypu, to nie powinno być tak ciężko. Dostałam przypływu optymizmu i sił do walki :) Moja twarz nie wygląda tak tragicznie, to chyba skutek tego, że przestałam myć ją codziennie żelami peelingującymi i przecierać ciągle tonikami z alkoholem... Jak ja mogłam tak podrażniać sobie skórę?! Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że bardziej tymi środkami sobie szkodzę, niż pomagam... Ale mój dekolt i ramiona... Ciągle są w stanie tragicznym. Będę dzielna i silna, dam radę!!! :D Najgorsze jest to, że do wyciskania niektórych części ciała nie potrzeba nawet lustra, także jego zakrycie niewiele u mnie daje. Muszę po prostu przestać oglądać co chwilę swoją skórę, swoje rany i blizny. Jak nie będę się tyle na nie patrzeć, to może przestaną tak kusić... No nic, trzymam za Was kciuki, łapki precz od twarzy (i wszystkiego innego, co można powyciskać)! Damy radę! :)
  4. Stres to jedno, a obsesja to drugie... Ja teraz nie mam praktycznie żadnych stresów, a okaleczam się tak, że szkoda gadać :( Chociaż fakt, że bez stresu łatwiej walczyć :) Mam coraz więcej optymizmu i wiary, że jednak uda mi się z tym wygrać :) marika161 - zazdroszczę gładziutkiego dekoltu, ramion i pleców :) Ja też kiedyś w tych miejscach skórę miałam idealną, bez jednej niedoskonałości. I nawet nie wiem kiedy zaczęłam drapać, skubać, wyciskać :/ Poprzenosiłam masę zarazków i teraz mam same wypryski, rany i blizny :/ Ale koniec z tym! Muszę po prostu przestać oglądać się jak głupia i szukać czegoś do poduszenia, to jest takie bez sensu, a ja i tak to robię... Ale teraz już koniec!!!
  5. Heh, ja próbuję dać skórze odpocząć, ale nie jestem w stanie tak zupełnie odrzucić kosmetyków... Ale ograniczyłam je do delikatnego żelu do mycia i kremu nawilżającego. I benzacne na wypryski - pomaga mi! :) Chociaż używam dopiero od paru dni. Odważyłam się wreszcie wyjść do ludzi i w ten weekend miałam kurs wychowawców kolonijnych. I dzisiaj poszłam na zajęcia pokrywając twarz tylko pudrem! Żadnego podkładu, co jest dla mnie wielkim sukcesem :D Pudru nie mogłam sobie odmówić, bo skóra jednak strasznie mi się świeci i nawet bez tylu krostek wygląda bardzo źle. No i te okropne przebarwienia... Chociaż troszkę je trzeba zakryć. Generalnie z moją twarzą nie jest źle :) Ale - jeżeli nie twarz, to co innego. Dając twarzy spokój dobrałam się do dekoltu i ramion, którym przez ostatnie kilka dni robiłam ciągłą masakrę :/ Codziennie jak szłam pod prysznic, to przedtem rytualnie wyciskałam każdą najmniejszą niedoskonałość i rozdrapywałam każdą rankę :/ Jak wyglądają chyba nie muszę pisać... Teraz będą się goić przez miesiąc (o ile jeszcze raz nie rozdrapię... oby, oby). I znowu nowe blizny. Chociaż mam ich już tyle, że pewnie nawet nie będę widzieć tej nadwyżki... Ech, źle jest, źle. Już wiem, że w te wakacje z dekoltem mogę się pożegnać, a później nie wiem, może zaoszczędzę kasy na jakiś profesjonalny zabieg, bo nie chcę mieć przez całe życie takich śladów własnej głupoty :( A te blizny na pewno same nie znikną.
  6. balbisia - napisałaś to, o czym ja doskonale wiem i mimo to ciągle zapominam :/ Żadne kosmetyki i leki nic mi nie pomogą, jeżeli nie przestanę się wyciskać!!! Problem jest w mojej psychice, nie w skórze. Tzn. w skórze też, ale to na drugim miejscu. Najpierw przestać się okaleczać!!! Kurczę, przez 2 dni było pięknie, a potem zaczęło się od jednego pryszcza, a skończyło na 2-dniowej praktycznie ciągłej masakrze :( Najgorzej wygląda teraz moja broda - cała w ranach i strupach :( Dekolt i ramiona też poszły na zatracenie... Ech, głupia jestem. Ale napiszę coś pozytywnego - odważyłam się wyjść na dwór i pochodzić po sklepach :) To w sumie śmieszne, że taką rzecz uważam za swój sukces... No cóż. Kupiłam sobie fajną bluzkę, taką bez dekoltu i z rękawami do łokci, czyli zakrywającą to, co we mnie najokropniejsze. Ale ma ładny wzór i mi się podoba - jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma :) Postanowiłam sobie dzisiaj, że jeżeli przez tydzień nie będę wyciskać, to kupię sobie w nagrodę te ściereczki muślinowe. Albo coś innego, jeszcze nie wiem. W każdym razie wyciskam = nic nie kupuję! Średnia motywacja, ale lepsza taka, niż żadna ;) Jejku, jak ja chciałabym móc znów tak naprawdę cieszyć się życiem... I pomyśleć, że to ja sama sobie to uniemożliwiam :/ Ale wierzę, że dam radę wygrać z tym nałogiem. I Wy też dacie radę. Życie jest zbyt piękne, żeby się wyciskać! :) Dzisiaj już wycisnęłam jakieś 5 pryszczy, mało jak na mnie, ale miało być nic... No to od teraz - NIC!!!
  7. Około 1 w nocy poszłam się umyć. Wyszłam z łazienki o 3. Myłam się może przez 10 min, resztę czasu się wyciskałam... WSZĘDZIE. Później już nawet nie chciało mi się nałożyć kremu na twarz, czy rozczesać włosów, w takim byłam stanie. A dzisiaj rano pierwsze co zrobiłam po wstaniu, to zaczęłam "poprawiać" tą nocną sieczkę, wyciskać odnawiające się pryszcze i rozdrapywać strupki. Zupełnie bezmyślnie, po prostu coś mnie tak do tego ciągnęło, że musiałam. Jak wpadnę w taki ciąg, to koniec :( Jestem załamana i wściekła na siebie! Ja nie wiem, jak ja to zrobiłam. Ja nie wiem, jak ja mogłam się tak okaleczyć. Zapowiada się kilka uroczych dni spędzonych w domu, bo będę wstydziła się pokazać ludziom w takim stanie... Niech ten dzień się już skończy, proszę!
  8. Ej no, dziewczyny, trochę więcej optymizmu :) Ja nie tracę wiary, że kiedyś uda mi się z tego wyjść, chociaż dzisiaj porażka... Szykowałam się do wyjścia na miasto, spojrzałam do lustra i zobaczyłam wielkiego ropnego pryszcza... Pomyślałam, że tego jednego wycisnę, żeby nie straszyć ludzi, bo nijak nie dało się go zakryć włosami ani korektorem. Jak to się skończyło chyba nie muszę pisać :/ Zmasakrowane całe czoło, a najgorsze jest to, że jak już się raz poddam, to potem jakoś uciekają mi siły do walki i bez ogródek niszczę się dalej. I przed chwilą rozdrapałam sobie jakieś nieistniejące wypryski na brodzie :/ Nawet zasłonięcie lustra nie pomogło, po prostu podeszłam i odsłoniłam bez zastanowienia. Wyglądam strasznie! Cała twarz w wypukłych bulwach i czerwonych twarzach! Arrrgh... Oby jutro było lepiej. Musi być lepiej! Kurczę, chciałam sobie znaleźć jakąś pracę na wakacje, ale tak się teraz zastanawiam: kto chciałby mnie zatrudnić z taką twarzą? Przecież jest tyle dziewczyn z idealnymi cerami, a ja tylko odstraszam ludzi... Ech, dobra, koniec użalania się nad sobą ;) Jutro nie wyciskam NIC. I już.
  9. marika161 - wszyscy mamy ten sam problem (no, poza tymi, którzy już z tego wyszli ;) ), także wiemy, co czujesz. Pociesz się - nie jesteś sama i nie tylko Ty próbujesz z tym walczyć :) Stań do walki z obsesją i pisz tutaj o swoich postępach (i ewentualnych porażkach też, ale obyś nie musiała za dużo ;) ). W internecie zawsze łatwiej mówić o problemach niż w realu. A to forum naprawdę pomaga - ja jestem tutaj od raptem paru dni, a już czuję ogromny przypływ energii, optymizmu i wiary, że uda mi się zwalczyć ten okropny nałóg. U mnie nie jest źle, powstrzymuję się od wyciskania, chociaż wczoraj strasznie podrapałam się po plecach i cały czas są zaczerwienione... Kupiłam sobie Benzacne, może, może pomoże na te krosty na czole... Zobaczymy. kateeeee5 - sęk w tym, że nie mam pojęcia, gdzie w okolicy może być Body Shop :( Poszukiwania w Google Maps skończyły się znalezieniem paru sex shopów, ale niczego przypominającego drogerię ;) A na Allegro znalazłam 2 oferty. Pierwsza: http://allegro.pl/as-the-body-shop-szmatki-muslinowe-3-sztuki-i1651690879.html Sprzedawca oferuje całą masę produktów Body Shopu, także nie sądzę, żeby były to jakieś podróbki. Druga: http://allegro.pl/szmatka-muslinowa-sciereczka-muslinowa-muslinowe-i1660493987.html Trochę taniej, no i można kupić tylko jedną sztukę dla wypróbowania... Wyglądają tak samo, no ale jak inaczej w końcu mają wyglądać ;) Hmm, chyba się jeszcze trochę wstrzymam. Może za parę dni zamówię.
  10. Wczoraj moja mama powiedziała mi, że "chyba od tych ziółek cera mi się poprawiła" (gwoli ścisłości: "te ziółka" to żadne specjalne na trądzik, po prostu w pewnym momencie stwierdziłam, że piję za dużo kawy i przerzuciłam się na ziółka ;) aktualnie pijam na zmianę rumianek, dziurawiec i lipę). A ja głupia zaraz po tym podeszłam do lustra i wycisnęłam sobie parę wągrów na brodzie. I to nawet bez umycia rąk i zmycia podkładu :/ Głupia, głupia, głupia ja!!! To dziwne, ale chyba nie można mnie chwalić. Bo zaraz potem włącza mi się myślenie "skoro inni tak mówią, to chyba faktycznie jest lepiej, czyli już nie muszę tak o siebie dbać". Tak samo jest kiedy się odchudzam i ktoś mi powie, że chyba schudłam: wtedy natychmiast zjadam tabliczkę czekolady, żeby zniweczyć wszystkie efekty :/ Za karę na brodzie pojawiła mi się dzisiaj taka wielka bulwa, drażniąca i zniekształcająca twarz bulwa, której się nie da wycisnąć, ale się da rozdrapać, co również zrobiłam :( Zła jestem na siebie. No cóż, teraz już mogę mieć tylko nadzieję, że szybko się zagoi i że więcej się to nie powtórzy. Ale jest także pozytywny efekt postanowienia niewyciskania: nie tknęłam nic na czole, mimo okropnego wysypu :) I ten wysyp jakby trochę przechodzi, tzn. nie ma już żadnych gigantów, bo tych mniejszych pryszczy nadal mam strasznie dużo... Zasłoniłam sobie dzisiaj lustro mokrymi spodniami, niech suszą się w pożytecznym miejscu ;) sunlight - fajnie, że korzystasz z pomocy specjalistów, napisz koniecznie jak tam po wizycie, może nam też pomożesz w walce z nałogiem :) Też chciałam kiedyś poradzić się psychoterapeuty, ale jakoś nigdy nie starczyło mi odwagi... Dlatego się cieszę, że Tobie jej tak nie brakuje i zdecydowałaś się dać sobie pomóc :) Kurczę, kuszą mnie te ściereczki muślinowe... Wierzyć się nie che, że kawałek materiału może zdziałać takie cuda, ale skoro wszyscy tak polecają... Na Allegro pojawiły się dzisiaj po 10 zł za sztukę, chyba kupię dla wypróbowania :) A czego używacie do mycia twarzy? Bo ja używałam już tysiąca środków i to w ogromnych ilościach, czym sobie strasznie podrażniłam skórę :/ Szczególnie jak miałam fazę na różne żele z mikrogranulkami peelingującymi. Niedawno poszłam po rozum do głowy i odstawiłam te wszystkie śmieci, ale chyba jednak coś porządnego do oczyszczania twarzy by się przydało. Co polecacie?
  11. Minął dzień 3. Wycisnęłam jedną krostkę pomiędzy brwiami i małego pryszcza na brodzie. Nie ma śladów, więc uznaję, że się nie liczy ;P Mój wysyp na czole nadal trzyma ostro... Jakimś cudem powstrzymuję się od duszenia, ale co chwila podchodzę do lustra i się przeglądam, jakbym chciała sprawdzić pod jakim kątem widać najwięcej syfów ;) Ale z przeglądania się już tylko krok do masakry... Wystarczy odrobina stresu i koniec. Wniosek: muszę unikać luster. Aktualnie przechodząc obok jakiegoś próbuję zainteresować się podłogą ;P Tak się zastanawiam, czy nie pójść do fryzjera i nie zrobić sobie grzywki. Zasłoniłaby przynajmniej te największe okropieństwa na czole. Już kiedyś (dawno, dawno temu) tak zrobiłam, ale po krótkim czasie stwierdziłam, że to nie ma sensu, bo cały łój z mojej koszmarnie tłustej cery przechodził na włosy i w efekcie grzywka przetłuszczała się w ekspresowym tempie :/ Tylko teraz co gorsze: mycie i układanie grzywki 3 razy dziennie, czy smarowanie się korektorem i podkładem i chowanie twarzy przed wszystkimi (bo na wypukłe wypryski nic nie pomoże żadna tapeta...). Wydaje mi się, że to drugie (czyli to, co teraz robię) jest dużo bardziej szkodliwe, ale muszę jeszcze przemyśleć sprawę :)
  12. Ja wczoraj po kilku wizytach przed lustrem (na szczęście w bezpiecznej odległości, tylko podziwiałam moją zmasakrowaną skórę pokrytą pryszczami) zawiązałam sobie chustkę na czole ;] Zadziałało. Dzień 2. uważam za sukces :) U mnie trądzik atakuje głównie czoło, na innych częściach twarzy ciężko byłoby coś zawiązać... No i wczoraj nie musiałam nigdzie wychodzić... A dzisiaj mam egzamin z angielskiego i będę się musiała pokazać ludziom z wysypem, który nadal trzyma ostro :/ A wycisnęłam już małą krostkę między oczami... Rany nie ma, ale odciski paznokci pozostały :/ No nic, obetnę sobie zaraz paznokcie najbardziej jak się da, może to podziała. W ogóle chyba będę musiała wybrać do dermatologa, bo u mnie trądzik jest dosyć ostry, ale zawsze głupio było mi się pokazać lekarzowi ze zmasakrowaną twarzą... Bo jak tu cokolwiek leczyć jak ja się sama okaleczam i wyciskam to, czego nie ma? Dobra, goję skórę i do dermatologa marsz! :) uda mi się ! - wiem, że będzie Ci ciężko, ale ciesz się tym wyjazdem :) Z dnia na dzień będzie lepiej, zobaczysz, a przynajmniej nie przesiadujesz całych dni w domu... Bo takie siedzenie samemu w domu to najgorsze co może być - mnie wtedy nachodzą myśli typu "skoro i tak pokazuję się nikomu, to przecież nie muszę tak dobrze wyglądać" i w końcu ląduję przed lustrem z łapami przy twarzy :/ I jak tu zwalczać jakieś nałogi... Tak, trzeba wyjść do ludzi, chociażby z tapetą, bo to motywuje :) Buziaki i miłego dnia! :* U mnie słońce znikło, przynajmniej podkład nie będzie spływać ;) Ech, chciałabym znów tak naprawdę móc cieszyć się słońcem...
  13. Dzień 1. wytrzymałam :) Dzisiaj 2.... Obudziłam się rano, spojrzałam w lustro i... ratunku, jak to możliwe, że tyle syfów utworzyło mi się przez jedną noc?! Mam mega wysyp - całe czoło w czerwonych krostach z białymi czubami :/ Jeszcze dwa na brodzie, z resztą twarzy na szczęście nie jest tak źle. Na razie posmarowałam je jakimś punktowym żelem, ale nie sądzę, żeby to mi bardzo pomogło. Jak ja tego nie ruszę do wieczora, to będzie cud...
  14. Aune69 - współczuję problemów finansowych :( Spróbuj uwierzyć, że kiedyś będzie lepiej. Ja w to wierzę. Taka nadzieja na lepszą przyszłość dodaje sił :) enchilada - eh, wyjście do lekarza, dla mnie to też mordęga :/ Jak musiałam zrobić bilans parę miesięcy temu, to wysmarowałam chyba pół ciała dermacolem, mając nadzieję, że lekarz okaże się ślepy ;) Ale w przychodni oświetlenie było dosyć kiepskie, więc jakoś poszło. Kurczę, też bym chciała pozasłaniać wszystkie lustra w domu i powykręcać żarówki... Ale nie zrobię tego. Musiałabym wtedy otwarcie przyznać się rodzinie do mojego problemu, a na to wciąż nie mam odwagi. Utworzyła się u mnie w domu jakaś taka równowaga - ja nie pokazuję się nikomu bez tapety, a przynajmniej korektora, a nikt z domowników nie komentuje mojego paskudnego wyglądu. I na razie dostaję dreszczy, jak pomyślę, że miałabym to zmieniać... Cieszę się, że przynajmniej tutaj mogę otwarcie mówić o tych rzeczach i nie muszę się ukrywać :) Póki co, obmyślam plan takiego poruszania się po domu, żeby omijać wszystkie lustra ;) Co nie jest łatwe, ponieważ lustra są wszędzie :/ Ale staram się przynajmniej zainteresować podłogą przechodząc obok ;) Na dziś - dzień 1. absolutnego niewyciskania - jest nieźle. Ten wczorajszy olbrzym trochę zmalał, ranki po posmarowaniu tribioticiem się goją. Jeszcze nic dzisiaj nie wycisnęłam i oby tak dalej!!! Trzymajcie się i łapki precz od twarzy ;**
  15. enchilada - jestem z Tobą :) Mam ten problem troszkę krócej niż Ty, ale i tak duuużo za długo. Już raz prawie mi się udało go zwalczyć. Jakieś trzy lata temu przez jakieś trzy miesiące prawie nic nie tykałam. "Prawie" robi wielką różnicę, ale moje buzia stała się nieporównywalnie gładsza. A teraz... szkoda gadać. Do paskudnej gęby właściwie już się przyzwyczaiłam, chociaż też przez nią zrujnowałam całe moje życie towarzyskie... Ale naprawdę tragiczne jest to, co zrobiłam ze swoim dekoltem, plecami i ramionami. Rany i blizny w tej chwili mam takie, że nie ma mowy o wydekoltowanej bluzce, a co dopiero o ramiączkach. Jakoś się zmusiłam, żeby założyć krótki rękaw na panujący upał, ale staram się ukrywać moje ramiona, a to łatwe nie jest... No, dosyć narzekania ;) Stanęłam do walki i wierzę, że uda się i mi, i Wam wszystkim :) Dzisiaj wyskoczył mi duży pryszcz na dekolcie... No i wycisnęłam. A on się odnowił - dokładnie taki sam duży. I wycisnął się sam, chyba przy myciu mocno potarłam... Ranka jest, ale przynajmniej już nie kusi. A na czole pojawiły się dwa z gatunku "ogromne i aż proszące się o wyciśnięcie". Jeden w takim miejscu, że od biedy zakryję go włosami, ale drugi zaraz nad brwią. No i też wycisnęłam :/ Ale nie jest źle :) Nie zrobiłam żadnej masakry i powstrzymałam się od wyciśnięcia paru mniejszych wyprysków, czyli malutki sukces :) A od jutra - przez 30 dni - nic nie wyciskam!!! Oj, będzie ciężko... Ale czuję, że to forum już mi pomaga :) Jakoś pozytywniej do tego podchodzę :) Dobra, idę spać zanim coś mnie podkusi do zbliżenia łapek do twarzy czy czegokolwiek innego. Dobranoc :**
×