Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

vanili89

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Bitee Cappucina to raczej była sperma... A z wodami płodowymi to bywa różnie... mi np ciekły dzień przed porodem (takie małe stróżki) w szpitalu do końca przebili pęcherz płodowy...
  2. Przepraszam dziewczyny, że tyle czasu nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu... Zaczne od tego że 17 marca urodziłam ślicznego zdrowego synka Patryka:) Jak niektóre z was pamiętają dzień przed porodem zgłosiłam się na IP z podejrzeniem sączących się wód płodowych... zbadali mnie i wysłali do domu no i powiedzieli żebym zgłosiła sie jak wód wyleci mi wiecej niż szklanka:/... Po powrocie do domu dostałam skurczy ale nieregularnych... a od godziny 23.30 miałam już regularne co 7 min... i wytrwałam z nimi do 7 rano. Umyłam się i pojechaliśmy z mężem na IP (przez droge balam się że to znów fałszywy alarm i że znów mnie odeślą) Na miejscu okazało sie że mam już 5 cm rozwarcia... szybko na porodówke, podpieli mnie pod KTG... zbadali jeszcze raz i już było 7 cm rozwarcia, więc znieczulenia nie dostałam:/ Nie chcę nikogo straszyć ale nie życzę nikomu skurczy z kręgosłupa... ból nie do zniesienia:/ Cały oddział mnie słyszał... przyleciała pani doktor i przebiła mi pęcherz płodowy... od tej pory z bólu nie mogłam sie na niczym skupić... nie minęło pół godziny i już zebrała sie ekipka do przyjęcia porodu (2 położne, 2 lekarzy i 3 studentów)... Nawet nie pamiętam całości porodu bo tak mnie bolało... wiem tylko że miałam podawany tlen i że jak lekarz chciał założyć próżnociąg... to dostał ode mnie kopa prosto w klatę aż go zatkało i poleciał na studentów... ból był tak okropny jakby ktoś łamał mi kręgosłup... w trakcie porodu błagałam o cesarke... ale było za późno:/ Skurcze parte trwały po 15 sek:/ podali mi 2 razy oksytocynę i dolargan, który mnie tylko zmulił na tyle że nie pamietam jak mąż przecinał pępowine... mam nadzieję że szybko zapomne o tej traumatycznej przygodzie:( Na razie to mój synek rekompensuje mi ten ból, bo jak tylko na niego patrzę to wszystko mi mija... Dodam tylko że pan doktor mi się odwdzięczył za tego kopa, bo tak mnie zszył, że chodzić nie mogłam a położna nie mogła mi szwów zdjąć:/ myślałam że się zes*** z bólu... Na szczeście już po wszystkim i jesteśmy w domku od tygodnia:) bo leżeliśmy dłużej ze względu na żółtaczkę... Dodam jeszcze że u mnie poród przyspieszył sex z mężem i dokładniejsze badanie u lekarza... Pozdrawiam i życzę lżejszych porodów niż mój:)
  3. Przepraszam dziewczyny, że tyle czasu nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu... Zaczne od tego że 17 marca urodziłam ślicznego zdrowego synka Patryka:) Jak niektóre z was pamiętają dzień przed porodem zgłosiłam się na IP z podejrzeniem sączących się wód płodowych... zbadali mnie i wysłali do domu no i powiedzieli żebym zgłosiła sie jak wód wyleci mi wiecej niż szklanka:/... Po powrocie do domu dostałam skurczy ale nieregularnych... a od godziny 23.30 miałam już regularne co 7 min... i wytrwałam z nimi do 7 rano. Umyłam się i pojechaliśmy z mężem na IP (przez droge balam się że to znów fałszywy alarm i że znów mnie odeślą) Na miejscu okazało sie że mam już 5 cm rozwarcia... szybko na porodówke, podpieli mnie pod KTG... zbadali jeszcze raz i już było 7 cm rozwarcia, więc znieczulenia nie dostałam:/ Nie chcę nikogo straszyć ale nie życzę nikomu skurczy z kręgosłupa... ból nie do zniesienia:/ Cały oddział mnie słyszał... przyleciała pani doktor i przebiła mi pęcherz płodowy... od tej pory z bólu nie mogłam sie na niczym skupić... nie minęło pół godziny i już zebrała sie ekipka do przyjęcia porodu (2 położne, 2 lekarzy i 3 studentów)... Nawet nie pamiętam całości porodu bo tak mnie bolało... wiem tylko że miałam podawany tlen i że jak lekarz chciał założyć próżnociąg... to dostał ode mnie kopa prosto w klatę aż go zatkało i poleciał na studentów... ból był tak okropny jakby ktoś łamał mi kręgosłup... w trakcie porodu błagałam o cesarke... ale było za późno:/ Skurcze parte trwały po 15 sek:/ podali mi 2 razy oksytocynę i dolargan, który mnie tylko zmulił na tyle że nie pamietam jak mąż przecinał pępowine... mam nadzieję że szybko zapomne o tej traumatycznej przygodzie:( Na razie to mój synek rekompensuje mi ten ból, bo jak tylko na niego patrzę to wszystko mi mija... Dodam tylko że pan doktor mi się odwdzięczył za tego kopa, bo tak mnie zszył, że chodzić nie mogłam a położna nie mogła mi szwów zdjąć:/ myślałam że się zes*** z bólu... Na szczeście już po wszystkim i jesteśmy w domku od tygodnia:) bo leżeliśmy dłużej ze względu na żółtaczkę... Dodam jeszcze że u mnie poród przyspieszył sex z mężem i dokładniejsze badanie u lekarza... Pozdrawiam i życzę lżejszych porodów niż mój:)
  4. Przepraszam dziewczyny, że tyle czasu nie pisałam, ale po prostu nie miałam czasu... Zaczne od tego że 17 marca urodziłam ślicznego zdrowego synka Patryka:) Jak niektóre z was pamiętają dzień przed porodem zgłosiłam się na IP z podejrzeniem sączących się wód płodowych... zbadali mnie i wysłali do domu no i powiedzieli żebym zgłosiła sie jak wód wyleci mi wiecej niż szklanka:/... Po powrocie do domu dostałam skurczy ale nieregularnych... a od godziny 23.30 miałam już regularne co 7 min... i wytrwałam z nimi do 7 rano. Umyłam się i pojechaliśmy z mężem na IP (przez droge balam się że to znów fałszywy alarm i że znów mnie odeślą) Na miejscu okazało sie że mam już 5 cm rozwarcia... szybko na porodówke, podpieli mnie pod KTG... zbadali jeszcze raz i już było 7 cm rozwarcia, więc znieczulenia nie dostałam:/ Nie chcę nikogo straszyć ale nie życzę nikomu skurczy z kręgosłupa... ból nie do zniesienia:/ Cały oddział mnie słyszał... przyleciała pani doktor i przebiła mi pęcherz płodowy... od tej pory z bólu nie mogłam sie na niczym skupić... nie minęło pół godziny i już zebrała sie ekipka do przyjęcia porodu (2 położne, 2 lekarzy i 3 studentów)... Nawet nie pamiętam całości porodu bo tak mnie bolało... wiem tylko że miałam podawany tlen i że jak lekarz chciał założyć próżnociąg... to dostał ode mnie kopa prosto w klatę aż go zatkało i poleciał na studentów... ból był tak okropny jakby ktoś łamał mi kręgosłup... w trakcie porodu błagałam o cesarke... ale było za późno:/ Skurcze parte trwały po 15 sek:/ podali mi 2 razy oksytocynę i dolargan, który mnie tylko zmulił na tyle że nie pamietam jak mąż przecinał pępowine... mam nadzieję że szybko zapomne o tej traumatycznej przygodzie:( Na razie to mój synek rekompensuje mi ten ból, bo jak tylko na niego patrzę to wszystko mi mija... Dodam tylko że pan doktor mi się odwdzięczył za tego kopa, bo tak mnie zszył, że chodzić nie mogłam a położna nie mogła mi szwów zdjąć:/ myślałam że się zes*** z bólu... Na szczeście już po wszystkim i jesteśmy w domku od tygodnia:) bo leżeliśmy dłużej ze względu na żółtaczkę... Dodam jeszcze że u mnie poród przyspieszył sex z mężem i dokładniejsze badanie u lekarza... Pozdrawiam i życzę lżejszych porodów niż mój:)
  5. Hej!! Nie pisałam bo urodziłam zdrowego synka Patryka 17 marca!!! Opowiem więcej jutro bo musze sie nim zajać:)
  6. Współczuję Ci porodu... ale na szczeście z toba i maleńką wszystko wporzadku:)
  7. Tak to właśnie jest w tej naszej pieknej Polsce:/ jak nie zapłacisz to maja cię w dupie i tyle...
  8. hehe przydało by się:) ja naprawdę zwariuję.... dlaczego ten pęcherz nie pęknie do ońca i nie wyleci więcej tylko się sączy... a ja sie tylko niepotrzebnie stresuję:(
  9. Zaraz naprawdę zwariuje... cieknie ze mnie ale nie duzo teraz różowej wody ze sluzem... 2 godiny temu wróciłam z IP... nie wiem co robic:(
  10. Mój raczej jeszccze nie chce wyjść... wróciłam wlaśnie ze szpitala... bo rano znów mi sie coś sączyło... na usg wyszlo że wód jest trochę mniej ale sa w normie... a jak mnie badała palcami to mówiła że odpycha główkę... ale wody nie lecą.... Zanim ja urodze do mnie chyba w kaftan zapna bo nie wytrzymam tych fałszywych alarmów psychicznie
  11. hej dziewczyny!!! Jadę do szpitala bo wyciekło mi dziś rano znowu...ale tym razem nie było przeźroczyste tylko trochę żółto-brązowo-różowe... zobaczymy co mi jest... mam nadzieje że wszystko w porządku... odezwę się jak wrócę...
  12. Witam:) zdrzemnełam sie troszeczkę... kłócie w pochwie nadal mam... ale oprócz tego cisza... więc chyba raczej dobrze że nie pojechałam na tą porodówkę... bo bym wyszła na panikarę a co gorsza mogli by mnie zostawić w szpitalu... a wolę na poród czekać w domu z mężem... niż leżeeć jak kłoda w szpitalu... mam nadzieję że się ruszy coś:(
  13. Termin mam na 27 marca... nie wiem... chyba jeszcze poczekam... może coś się ruszy
  14. Mi czop śluzowy odchodził kilka dni... ale nie był podbarwiony krwią był lekko koloru budyniu... śluz ciekł mi przez ostatnie 2 tyg... a dziś to była przeźroczysta ciecz ale nie było jej dużo dlatego nie chce na razie jechać do szpitala... chociaz nie powiem boli mnie i ciagnie w kroczu... ale skurczy nie mam:(
  15. Byłam na spacerze z mężem... i podczas zaczęły mnie łapać skurcze ale nieregularne... teraz odczuwam cały czas silne kłócie w pochwie... nie wiem czy to normalne... i wydaje mi sie że maluszek sie słabo rusza... co robić?
×