Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

tufinka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Myślę, że chyba zbyt dużo było poświęceń z Twojej strony na początku związku. Wiadomo człowiek zakochany zrobi wszystko dla drugiej osoby, nie patrząc jakim kosztem. Takich wyrzeczeń, porzucenie własnej osoby na rzecz drugiej nie da się ot tak zapomnieć czy wybaczyć, to boli i będzie bolało, póki Twój partner nie dostrzeże, że masz prawo być sobą, że nie jesteście niczym symbioza, tylko dwojgiem jednak oddzielnych ludzi mających poza związkiem swoje pasje i przyjaciół. Myślę, (z góry przepraszam, za gorzkie słowa, ale to tylko moja subiektywna opinia), że się nie dobraliście i popełniliście błąd. On z tego co przedstawiłaś chciał/chce zawłaszczyć sobie Ciebie całą, co jest niezdrowe, z drugiej strony Ty chcesz i masz prawo do wyjścia gdzieś bez niego, do realizacji marzeń takich jak zrobienie tatuażu. Powiem to tak masz prawo być szczęśliwa na babskim wypadzie, nawet jeśli on smutny czeka w domu, masz prawo być sobą i nikt nie powinien tego Ci zabraniać nawet w imię tzw. miłości.
  2. Może jeśli nie daje Ci to spokoju, spróbuj coś zmienić w waszej obecnej relacji. Porozmawiaj z mężem, że chciałabyś to inaczej, a może zrobimy coś takiego... itp. Może wspólny wypad we dwoje? Spróbuj może uratować ten związek, a jeśli się nie uda, będziesz miała przynajmniej poczucie, że zrobiłaś wszystko co mogłaś, próbowałaś. I nie jesteś egoistką, w końcu nie jesteśmy maszyną która działa ciągle tak samo, zmieniamy się, nasz partner też się zmienia, zmieniają się nasze cele, czasami i inne wartości wychodzą na wierzch i czasami chyba gdzieś po drodze ludzie odkrywają, że nie łączy ich to co wcześniej, bo jesteśmy jednak niby tacy sami, a jakże inni dzięki zdobytym doświadczeniom i wiedzy.
  3. Poniekąd Cię rozumiem, co prawda mnie nie łączy z partnerem dziecko, ani też zobowiązania typu przysięga małżeńska, ale także duszę się w związku. Pytanie dlaczego? Nie wiem, wspaniały facet do rany przyłóż, a jednak czegoś brak. Po dłuższej analizie siebie, jego, nas, patrząc wstecz to na pewno mało czasu razem spędzamy, mijamy się, może też denerwuje mnie jego brak ambicji, a w łóżku jest tak jakoś sobie. Próbowałam to zmienić, póki co walczę z wiatrakami. Tobie też na pewno czegoś brakuje w obecnym związku, może namiętności? spontaniczności?
  4. Czy mężczyźni myślą, że jak jest kryzys to znaczy koniec i należy to skwitować słowami wypaliłem się? Mi osobiście wydawało się, że każdy związek przechodzi taki większy bądź mniejszy kryzys i ludzie jakoś starają się coś z tym robić. A tu proszę taka niespodzianka miła mnie spotkała. Dla mnie rzeczą naturalną było, że związek się zmienia, że staje się bardziej spokojny, dojrzalszy, widać się pomyliłam. eh Gdzieś przeczytałam "bo prawdziwa miłość to też akt odwagi i wyboru a nie tylko buzowanie hormonów".
  5. smutne_oczy 88 tak ja jeszcze wierzę, zostawił mnie przez telefon, nie mam mu tego za złe bo sama wiele razy chciałam zakończyć to przez telefon, nie widzieliśmy się od czerwca, odległość zawsze na nas źle wpływała, wierzę, że jak wróci i jak porozmawiamy w oczy (mam nadzieję, że do tego dojdzie) to coś się zmieni... co do spotkania kogoś wiem, że mogłabym kogoś poznać, ale ja nie chcę nie chcę nikogo innego... będziesz szczęśliwa :) za jakiś czas pewnie będziemy wspominały jak to wylewałyśmy żale na forum :)
  6. Tina231 ja jakoś dalej nie przeczytałam waszych historii z góry przepraszam, ja dalej jestem na etapie obwiania siebie, kurde ja wiem, że to z mojej winy, co do wróżek jestem nastawiona póki co sceptycznie. Myślę, że jeśli Twój ex będzie spotykał się tylko z pięknymi blondi to nie ma szans na zbudowanie prawdziwej relacji, bo ileż to można patrzeć na taką? czasem chce się także z kimś porozmawiać, więc może się jeszcze opamięta?
  7. wiecie, poszłam dziś z koleżanką na piwo, myślę posiedzę z nią może jakoś łatwiej będzie, oczywiście byłam bardzo monotematyczna na początku jakoś jej to nie przeszkadzało, ale kiedy powiedziałam, że nie chce iść na żadną imprezę, to zaczęła mnie umoralniać jaka głupia jestem, że czekam, że on pewnie baluje itp. wykrzyczałam jej, że co ona może wiedzieć, że tak naprawdę nigdy jej na nikim nie zależało, a ona dalej swoją tyradę, że jak ktoś kocha to jest tak nie zachowuje itp., dla niej miłość wydaje się być taka prosta, taka naiwnie dziecinna. mam nadzieję, że wy chociaż mnie zrozumiecie, zrozumiecie moją wiarę oraz nadzieję, jeny minęło dopiero 10 dni, czy ja już nie mam prawa wierzyć? jest mi tak przykro...
  8. smutne_oczy88 też miałam okazję mieszkać z moim ex, 3 lata razem, wspólne wieczory, wspólne poranki, wspólne dnie... wiem co mniej więcej czujesz, u mnie co prawda nie musiałam się nagle wyprowadzić, postanowiliśmy już wcześniej zmienić stancję, teraz zamieszkamy jednak oddzielnie... ściskam Cię mocno kochana i bądź silna:*
  9. Thuja dziękuję za odpowiedź, tak bardzo bym chciała rzeczowej rozmowy w oczy. Póki co nie mogę na to liczyć, jest w pracy i wróci dopiero pod koniec września. Póki co walczę z sobą żeby do niego nie pisać, nie narzucać się, chociaż przyznam szczerze, że wczoraj wymiękłam, zadzwoniłam jednak nie prosiłam o żaden powrót, tylko o rozmowę o sytuacji u mnie panującej którą on dokładnie zna i chyba ją rozumie. Początkowo gdy odebrał telefon był chłodny, zimny potem gdy wyjaśniłam, że dzwonię bo sobie nie radzę z tą sytuacją to był miły, zbyt miły, powiedział mniej więcej , że zawsze mogę na niego liczyc, że dla mnie niebo i ziemie poruszy, ze gdziekolwiek by był to mi zawsze pomoże, że nawet z piekła wyjdzie mi pomóc. I jak tu ich zrozumieć? Czasem myślę, że sami nie wiedzą czego chcą.
  10. dziewczyny dziękuję za słowa otuchy, mam nadzieję, że się odważę bo czuję, że sama sobie nie pomogę. jeszcze pytanie czy można jakoś zapisać się do psychologa na kasę chorych?
  11. cześć dziewczyny, mój facet rozstał się ze mną po 3 latach przez telefon, ale mniejsza o jakość rozstania. Oczywiście boli mnie to strasznie, jednak on jakby dał mi nadzieję, której nie potrafię się pozbyć, stwierdził że musimy zmądrzeć a będzie dobrze, ale że już chyba mnie nie kocha. Szczerze wolałabym żeby mi jednoznacznie w oczy powiedział co chodzi mu po głowie, jednak czy mogę sobie robić nadzieję, czy też jestem naiwna? Aktualnie się do mnie nie odzywa.
  12. Aweb Dziękuję za odpowiedź. Co do widzenia świata jednotorowo to tak chyba teraz jestem na tym etapie. Możliwe, że masz rację, że powinnam wrócić do tej lektury za jakiś czas, teraz targają mną różne emocje, najczęściej żal, smutek, tęsknota może szukałam idealnego lekarstwa na moje problemy, ale chyba takiego nie ma. Pozdrawiam. Dziewczyny a pytanie trochę inne, czy któraś była na wizycie u psychologa bądź innego specjalisty i czy ta wizyta wam pomogła? Jak to mniej więcej wygląda?
  13. oneill dziękuję za odpowiedź. myślę nad tym związkiem bardzo dużo. Zdaję sobie sprawę, że moja nieumiejętność nawiązywania zdrowych relacji związana jest z dzieciństwem, mam z tego okresu wiele nienajlepszych wspomnień. Już jakiś czas temu zastanawiałam się nad wizytą u specjalisty, jednak zawsze po jakimś czasie rezygnowałam z tego pomysłu. Chyba boję się, wstydzę się iść po fachową pomoc. Pozdrawiam.
  14. Cześć, mam taki mały problem, niedawno rozstał się ze mną partner po 3 latach bycia razem, był to dla mnie wielki cios, męczyłam się, miotałam z kąta w kąt, tęskniłam. Potem trafiłam na książkę Pia Mellody, po tej lekturze doszłam do wniosku, że jestem nałogowcem kochania on natomiast osobą unikającą bliskości - czasami te role w naszym związku się zmieniały. I teraz mój problem, przed lekturą chciałam koniecznie do niego wrócić, a teraz nie wiem czy go kocham naprawdę? może ja wcale go nie kocham tylko? no właśnie co, może to po prostu toksyczny układ a nie miłość? tęsknię i zastanawiam się czy to jest prawdziwa tęsknota. mam mętlik w głowie...
×