Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Katarina_Katarina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Katarina_Katarina

    Niewykorzystane szanse

    Postanowiłam zwrócić się ze swoim problemem na tym forum... Rozmawiałam z wieloma ludźmi: przyjaciółkami, znajomymi, a nawet nieznajomymi. Każdy mówi: RZUĆ GO, KOPNIJ W TYŁEK. A dla mnie to po prostu trudne, choć zdaję osobie sprawę, że to jedyny rozsądny krok jaki mogę uczynić. Może jednak tu znajdzie się jakas osoba, która ma podobne doświadczenia... Chłopaka swojego poznałam jeszcze w gimnazjum. Teraz ja studiuję, on pracuje. Nasz związek trwa już 5 lat, a ja czuję że to po prostu w większości zmarnowany czas. Jak zwykle, początku były cudowne i obiecujące, mimo że byliśmy jeszcze dzieciakami. Po około roku poznawania smaku prawdziwego związku coś zaczęło się psuć. On wszedł w wiek, kiedy z kolegami "pora" spróbować alkoholu, trawki. Z czasem było to nie do zniesienia. Nie umiałam być popychadłem potrzebnym tylko raz na jakiś czas, kiedy on tego zachce. Trwało to ponad pół roku, powiedziałam dość. Po kilku miesiącach on zaczął się odzywać, starać, okazywać zainteresowanie moją osobą. Przestał chodzić do kolegów, stał się dorosły - tak mi się przynajmniej wydawało. Dałam mu szansę... Może to był błąd. Kolejny rok znowu okazał się być spełnieniem marzeń. Wspólne wakacje, spacery, długie rozmowy, telefony, robiliśmy razem wszystko co się da. Teraz nasz związek jest oschły, on uważa, że wszystko mu wolno. Nie liczy się z moim zdaniem, nie bierze sobie na poważnie tego co mówię, robię i czego oczekuję. Umawiamy się na konkretne warunki, np w tygodniu praca i znajomi, kiedy ma czas, a weekend jest dla nas. Przynajmniej sobota, gdy oboje mamy wolne. Jednak gdy przychodzi dla mnie upragniony i oczekiwany weekend go nie ma. Idzie z kolegami na piwo, obiecuje że zadzwoni - nie dzwoni, nie przychodzi, nie odzywa się. Później robi wszystko by wyszło na to że to moja wina. Bo ja się czepiam, bo ja dzwonię. Jest mi przykro że mnie oszukał, że nie ma czasu... Staram się mu to komunikować, jednak on odbiera to jako atak. Z czasem problemy zaczęły narastać... Jego rytm życia to praca, odespanie, czas dla kumpli. Zaczął wychodzić sam, praktycznie nigdzie mnie nie zabiera. Nawet nasze zaplanowane wakacje nie doszły do skutku, bo wyjechał z kolegą. Niby tylko na dwa dni, ale akurat wtedy gdy my mieliśmy zaplanowany urlop dla siebie. Nie chciałabym tracić tego co było, naszych planów i nadziei wiązanych z tym związkiem. Gdy jest ok, powraca temat zamieszkania razem, tego że jestm wazna. Dopóki nie zadzwoni telefon "chodź na piwo". W ciągu pięciu minut on znika, bo ktoś zadzwonił... Ja zawsze przy nim byłam, kiedy był chory, kiedy miał problemy w pracy, w domu, kiedy coś było nie tak, zawsze byłam. A ja muszę radzić sobie sama, bo nigdy go przy mnie nie ma. Nie wiem czy w ogóle jest sens cokolwiek naprawiać. Chciałabym tylko wiedzieć czy istnieje jakiś sposób na to, żeby on zaczął znowu brać sobie moje słowa do serca. Moje uczucia i oczekiwania. Żeby mnie szanował nie tylko gdy jesteśmy sami ale także gdy jest z kolegami. Chciałabym żeby przestał mnie oszukiwać, że np jest zmęczony i idzie spać, a tak naprawdę idzie na cały dzień do kumpli, którzy siedzą pod blokiem i piją. On nie rozumie kiedy mówię że się martwię o niego, o to że pije, że stał się wulgarny, bywa też agresywny słownie. Nie widzi że koledzy źle na niego wpływają. Nie widzi że ja czekam, że łamie obietnice, nawet te na których zależało mi najbardziej na świecie. Kocham go, ale mam wrażenie że on ma dwie zupełnie inne oblicza. Chciałabym żeby wrócił taki normalny on. Żeby się starał i myślał o mnie, żeby pamiętał że moje dobro jest równie ważne co jego... Że to ja powinnam być dla niego numerem jeden. A nie kumple, piwo, czy inne gorsze używki. Chciałabym żeby znowu pragnął bycia ze mną, spędzania czasu we dwoje, a także ze znajomymi. Nie tylko jego, ale też moimi... Chce czuć się szczęśliwa. Nie wiem jednak, czy z nim mi się to uda... Nie chcę dawac kolejny raz szansy której on nie wykorzysta.
×