Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Essie Mint Candy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Dziewczyny i chłopaki,czy Wy naprawdę myslicie,że w Polsce jest łatwo o pracę po studiach?Otóż,nie.Czasami i dwa fakultety nic nie dają.Znam takie osoby.Sam juz skończyłam studia i nie mam kiepskie zarobki. Poza tym weźcie pod uwagę,że niektórzy naprawdę chcą mieszkac poza granicami Polski.I nie chodzi o kwestie finansowe,ale cos innego im tam odpowiada-np.klimat,pogoda,ludzie.
  2. Bardzo ciekawy wątek. I mam nadzieję,że nikt tutaj go nie zniszczy durnymi komentarzami. Miałam jedną koszmarna pracę. Podczas studiów zdecydowałam się na program work$travel w Stanach.Niby miała to być przygoda życia... :O Wylądowałam na strasznym zadupiu(mała wioska) w przydrożnym baro-sklepie-rzeźni.Już samo połaczenie tych rzeczy w jednym lokalu,to jakaś groteska jak dla mnie,ale ok,to amerykańskie obyczaje.Najpierw dali mnie na wykładanie towaru-trzeba było wchodzić do dużych chłodni,gdzie było bardzo zimno,wykładac ciężki towar,itd.Generalnie robota dla silnego faceta.Ale w porównaniu do tego co mnie spotkało później to była bajka. :O Po kilkunastu dniach przyjeli jakiegos Meksyka na to miejsce,a mnie przesuneli do kuchni.I tam zaczął się dla mnie koszmar i dramat w jednym.Harówka po 12 godzin dziennie za 10 $,bez płacenia więcej za nadgodziny-w smrodzie,w upale,w otoczeniu olejowego oparu.Bez klimatyzacji,bez niczego.Robiłam sałatki,kroiłam bułki,smażyłam mięso,obierałam owoce,czyściłam brudne gary,rożna tłuste,piecyki,itd. Najgorsze było to,że szefową tego działu była Polka, o jakiś sadystycznych zepędach.Wyżywała się na mnie strasznie. O wszystko!!!Śledziła,wpieprzała się we wszystko,jej pilnowanie daleko wychodziło za ramy jej obowiązków zawodowych.Już od samego rana darła na mnie mordę.Chodziła za mną do kibla i liczyła mi minuty,ile czasu w nim spędzam.Ciągle pilnowała czy dobrze loguje kartę obecności,abym przypadkiem nie oszukała pracodawcy(choc nawet nie miałam takich zamiarów).Stalle mi kazała poprawiac czapkę,że niby włosy sypie do jedzenia(kolejna bzdura).Znam angielski dosć dobrze,rozumię co się do mnie mówi,jestem w stanie konwersowac o wszystkim,ale nie mam jeszcze nie wiadomo jak super języka,ale żle nie jest.Rozmawiałam z szefem nie raz.a ta durna piczka-Polka robiła mi takie przykrosći-wszędzie rozlepiała wielkie kartki po polsku-z rozkazami-np. takimi- ''po wyjściu z toalety myjemy ręce '', ''jak dotykamy mięso,to myjemy ręce'' , ''''dzisiaj potrzebujemy pojemnik sąłtki jarzynowej'',''trzeba usmażyc bekon'' ,''włosy nosimy związane i ząłozona czapkę'', ''do pracy przychodzimy w czystych ubraniach''. Takie totalne podstawy,o których ja kurwa mac -dobrze wiedziałam! Poza tym można mi to było mówic bezpośrednio,a nie jak do jakiegos debila pisac na każdym kroku i zostawiac kartki!Byłyśmy jedynymi Polkami w tej firmie,nikt więcej nie znał polskiego,więc czułam się bardzo upokorzona,że tak mnie traktowała.Najgorsze,że pozostali pracownicy to byli w dużej mierze Latynosi,z mierną znajomością angielskiego,ale do nich nie skakała,nie zawstydzała ich,choc to dopiero byli '' ciężko myślący'' ludzie. :O Ciągle mnie wyzywała od głupków,idiotek,babasów(po hiszpańsku to znaczy głupek),itd.Raz mnie oskarżyła o kradzież papieru toaletowego z kibla!!! Żenujące pomówienie,nie wzięłam nic z tego śmierdzącego lokalu.Ogólnie po prostu porażka-takiej goryczy nie czułam nigdy w życiu.I to wszystko za marne gorsze,po prostu gówno to warte było,nie takich nerwów. W tej kuchni była jeszcze pierdolnięta zjatka,kóra również sobie po mnie strasznie ''jechała'',ciągle mi dokuczała,rzucała róznymi przedmiotami,jak ja prosiłam o coś(bo ona odpowiadała o urządzenia,noże,itd),to mi potrafiła pierdolnac miską pod nogi zamiast podać.dlaczego tak mnie nie cierpiała?Nie mam pojęcia !Podejrzewam,że ta Polka coś jej nagadała,że niby ja powiedziałam na nią.Ona tak celowo skłócała załogę. W Polsce kończyłam studia,miałam mieszkanie,samochód,biedy nie klepałam,a tam takie coś.Tak się skończył mój american dream.A chciałąm tylko zarobić na zwiedzenie USA.Troche popracowac,trochę potem pozwiedzac i wrócić do domu.Wytrzymałam w tym koszmarze 3 miesiące,wsiadłam w samolot i wróciłam.Nawet niczego nie zwiedziłam,nic nie kupiłam.Po prostu nie miałam na to psychicznie siły.Kase,którą tam odłożyłam(ok.3 tys. $) do dziś mam w domu-nie wydałam z niej nawet grosza i nie zamierzam!!!Brzydze się tymi pieniędzmy,chyba je oddam na jakiś dom dziecka w końcu. Powiem Wam,że znam jedną daleką kolezankę tej koleżanki i znam nowe informacje o tej Polsce szefowej.Karma do niej wróciła. :D Wyłysiała na zero przez chorobę,facet ją zostawił,straciła prace w tym lokalu,deportowali ja do Polski,a teraz jest bezrobotna,beż żadnego wykształcenia i niczego w Polsce.Bardzo przytyła przez chorobe,widziałam jej zdjęcie na Facebooku-okropnie brzydko wygląda. Jednym słowem-kto się śmieje,ten się śmieje ostatni!!!!!!! Teraz zastanwiam się nad przeprowadzkę na Wysypy Brytyjskie ale bardzo obawiam się takich chorym współpracowników.Czy tam też istnieje takie gnębienie i poniżanie.Teraz tez jestem o wiele bardziej silna psychicznie i już bym soba nie dała pomiatac,ale ten lęk jeszcze jednak jest. Pozdrawiam wszystkich! :)
×