Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

doloreska26

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. A czasami, mówię po prostu zrób to i to i już;)
  2. Hmm, ja nie muszę stosować często sztuczek zachęcania, mężuś sam pyta co mi pomóc, ale czasami zdarza się, że trzeba coś zakręcić. Wykręcam się na przykład tym, że szykuję jakieś pyszne jedzonko, deser i nie mam czasu i czy on mógłby zrobić np. prania, odkurzyć itp. Poza tym, uważam, że każda kobieta zna najlepiej swojego mężczyznę i wie jak odpowiednio go pokierować. Są i oporni faceci, na których nie działa prawie nic;)
  3. Kij i marchewka? Nieee ;) Sposobem i dobrą taktyką!;)
  4. A to już zależy od wychowania owego delikwenta (przez żonę/partnerkę oczywiście) ;) Dobra taktyka i wszystko jest możliwe;)
  5. Z pewnością wielu mężczyzn lubi jak ich partnerki są w domu. Ale najważniejsze jest, aby osoby które podjęły się (z różnych powodów i przekonań) tej pracy były usatysfakcjonowane i dobrze się w tej roli czuły;) A panowie, raz w tygodniu powinni przejąć całkowicie prace domowe na siebie, co by w piórka nie obrośli i nie zapomnieli jak się zmywa naczynia;) Poza tym prace domowe dobrze ich odstresują po ciężkim tygodniu pracy hehe;) A i Partnerka wtedy będzie miała czas dla siebie, będzie zrelaksowana i w dobrym nastroju;)
  6. Desznikuś: Niewdzięczne jest nicnierobienie dzień w dzień;)
  7. Nie będę tłumaczyć jak jest u mnie, bo to bez sensu, w każdym razie ja nie mogę powiedzieć, że mam męża nieroba, o sobie nie powiem, że jestem jego niewolnicą. Każde z nas angażuje się w obowiązki domowe, szanuje siebie wzajemnie, i doskonale zdajemy sobie sprawę, jakie są konsekwencje zdrady i jak trudno potem wrócić do normalności. Co do zdrady, to może ona wystąpić w każdym związku, nie tylko w życiu "kury domowej". Nie będę przekonywała również, że my sobie ufamy, rozmawiamy i takie tam, bo zawsze zostanie to zbojkotowane, więc pozostawię ten temat. Każdy ma swój kąt widzenia i każda para jest inna prawda?:> Z zawodu jestem nauczycielka wychowania przedszkolnego, młodą, ale strasznie uparta i umiejącą zawalczyć o siebie, dlatego nie boję się tego, że może dla mnie nie być miejsca na rynku za 10-15 lat, być może będzie to przełom w moim życiu i możliwość otwarcia nowych drzwi na coś nowego, może swój biznes, nie wiem. W każdym razie takie zakładanie i mówienie, że po co, przecież i tak mi się nie uda, zdradzi i porzuci itp. mija się według mnie z celem pozytywnego myślenia. Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna, a w sytuacjach stresowych i kryzysowych staram się rozwiązywać wspólnie wszelkie problemy i przeszkody razem z moją rodziną;) Takiego nastawienia do życia życzę każdej z Was, bo to podstawa do czerpania radości z tego co się ma;)
  8. Hej;) Ja zostałam "pełnoetatową kurą domową" całkiem niedawno. Zaszłam w ciążę rok temu, po trzech miesiącach byłam już na zwolnieniu. Pracowałam w przedszkolu prywatnym, niestety właścicielka przedszkola nie akceptowała mojej ciąży (co mija się z celem prowadzenia przedszkola). Tak więc po macierzyńskim poszłam na wychowawczy i nie planuję już powrotu do pracy. Zarabiałam jak to nauczyciel niewiele, a żłobek kosztuje, (ciężko dostać się do państwowej placówki), więc doszliśmy z mężem do wniosku, że jak mam pracować tylko na to żeby płacić za placówkę, to lepiej kiedy zostanę w domu, pensja męża nie jest mała i w zupełności nam wystarcza. A córeczka i przyszłe potomstwo, które planujemy tylko na tym skorzysta;) To, że jestem w domu, nie oznacza, że się nie rozwijam. wręcz przeciwko, mam czas dla dziecka, męża no i siebie;) Kiedyś może przyjdzie taki dzień, że będę chciała wrócić do pracy, nie widzę żadnych przeszkód, nie będzie to zapewne łatwe, ale jestem uparta i wierzę, że się uda! Szkoda, że nie wszystkie matki mogą sobie pozwolić na pozostanie z dziećmi w domu, ale cóż, takie mamy ograniczenia:( Pozdrawiam Was wszystkie!;)
×