Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zakochana mężatka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. zakochana mężatka

    Mężatki zakochane...nie w mężu...

    Nie wiem jak to się stało, że wkleil mi się post z innego topiku. Przypadkiem go skopiowalam i wkleilam tutaj :(
  2. zakochana mężatka

    Mężatki zakochane...nie w mężu...

    Dzień dobry. Kruszynkaania5 - jak widać nie jesteś sama ... Nie jesteśmy same. Ale czy świadomość tego, że jest ktoś inny, równie cierpiący, przynosi ulgę? Mi nie. Jest mi jeszcze bardziej smutno, że tak trudno o wzajemne zrozumienie, o tak trudno być szczęśliwym. Polianka - u Ciebie jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja. To jak bolesna rana, ciągle rozdrapywana. Trzymaj się kobietko! Pinezka - wszystko to co piszesz to święta prawda. Niestety nie da się uczyć na błędach i porażkach innych. Każda sama musi znaleźć sposób na pozbieranie się. Ja w sumie o Nim nie myślę już z bólem w klatce piersiowej. Potrafię już nie myśleć o nim. Do niedawna nie było minuty bym nie miała go w głowie. I tak jak piszesz, żałuję..... Ale cieszę się, że On był w moim zyciu. Wolę żałować że to się skończyło, niż żałować że nie skorzystałam z okazji. ... Bo chwile z nim pomogły mi na nowo poczuć się kobietą... Przeżyłam niesamowite chwile.... Niesamowity sex. Nigdy nie było mi tak wspaniale. Tylko po co On mnie tak upokorzyl? Po co dałam się tak sponiewierac? Dlaczego nie zasluzylam na odrobinę szacunku, by powiedzieć mi prosto w twarz - to koniec....
  3. zakochana mężatka

    Mężatki zakochane...nie w mężu...

    Już nie wiedziałas gdzie o to pytać? Na forum gdzie średnia wieku użytkowników jest na poziomie 20 - 25 lat. Przecież dla większości z nich jesteś "prochnem"... Niestety... Dawno temu mój kolega (wówczas miał 17 lat) zachwycał się, że poderwał 30 letnia laskę Byłam zszokowana i zniesmaczona - jak można zachwycać się taka starucha. Dziś mam 36 lat Nigdy nie czułam się tak atrakcyjnie .... Nigdy wcześniej nie wyglądalam tak dobrze Choć nastolatki pewnie myślą, że to niemożliwe.
  4. zakochana mężatka

    Mężatki zakochane...nie w mężu...

    Dobry wieczór! Czy mogę dołączyć do Was? Ja niestety też zakochana... Nie w mężu.... porzucona i zdradzona.... Przez NieMęża! Sponiewierana psychicznie i upodlona emocjonalnie.... Najgorsze, że nadal zakochana jak małolata. A ja przecież dokładnie jak staraaglupia jestem stara i głupia. ;)
  5. witam wszystkich. Jak tu wesolutko było! Podglądałam Was trochę, ale nie mogłam porozmawiać. Z moim humorem. :( ostatnio pisałam, że wybieram się do swojego K na kilka dni. No cóż, przebyłam 2 tys km by zrozumieć, że nie jestem 'kobietą życia' mojego K... Mam żal do siebie że nie dotrzymałam zasad uzgadnianych na początku ... I pozwoliłam sobie na wybuch uczuć. Zawsze wyznawalam zasadę, że nie wolno romansowac z 'wolnym' bo się jeszcze zakocha. I co? On wolny, ja mężatka. Zakochana po uszy... Byłam w stanie wywrócić swoje życie do góry nogami, by tylko być z nim... A on - po prostu facetem jest... A ja nie mogę egoistka być... Kur*a jak mozna być zdradzonym przez kochanka???
  6. tak, tak maxym - to ja sama siebie oceniłam. :) :) zdaję sobie sprawę, że to kiedyś się skończy... i zanim znalazłam się w łóżku razem z nim długo zastanawiałam się co będzie POTEM! Nie wiem. Najpierw myślałam, że to będzie jednorazowe 'zapomnienie'. Nie chciałam nie skorzystać z tego... później był następny raz, poźniej następny... z każdym razem chcę więcej.. zachowuję się jak zakochana małolata. Jak się to skończy? Nie mam pojęcia. Na pewno nie skończy się happy endem. Być razem - nie możliwe. Mam za małe dzieci, mieszkam w innym kraju, mam dobrą pracę. Ja nie wyjadę do niego, On nie przyjedzie tutaj. Za dużo musielibyśmy wywracać w naszych życiach. Najlepiej by było, gdyby równocześnie i u mnie i u niego wygasła namiętność.... Czy jestem na tyle silna psychicznie by znieść rozstanie?? Tak! Jeśli skończy się łzami i złamanym sercem. Trudno! Popłaczę i przeżyję. Przeżyłam gorsze tragedie w życiu... Stracony facet nie jest końcem świata. Ale teraz nie myślę o tym. chcę cieszyć się tym co mam i póki mam!
  7. witam ehh ... maxym .... masz rację, niebezpiecznie się robi... głupia jestem i tyle!! .... czasem myślę, że chciałabym wywrócić swój świat do góry nogami.... tylko, że ja przecież żyję marzeniami... a rzeczywistość nie jest tak kolorowa... On jest zwyczajnym facetem, z wadami... .....pewnie i seks by spowszedniał..... kurcze, zamiast cieszyć się z tego, że mam teraz to co najlepsze, czyli kochanka, to ja wymyślam!! a powiem Wam w tajemnicy... w listopadzie lecę do niego... na tydzień. Lecę tam sama - bez męża, bez dzieci! Z przyjaciółmi. Nie będziemy mogli co prawda afiszować się z emocjami, ale kilka dni razem, non-stop! Normalnie rozpusta emocjonalna. :) :) Mam nadzieję, że uda nam się spędzić trochę czasu tylko we dwoje. :):)
  8. Witajcie Widzę, że ostatnio było tutaj bardzo gwarnie i wesoło. Fajnie poczytać. :) Ja.... moje samopoczucie jest jak sinusoida... caly cykl trwa od spotkania do spotkania z K. Bezpośrednio po spotkaniu z nim przez kilka dni fruwam nad ziemią, potem przez jakiś czas żyję 'normalnie', by po mału zbliżać się do emocjonalnego dna. Następnie, z chwilą gdy nasze kolejne spotkanie nabiera realnych ram zaczynam czuć się coraz lepiej... aż do euforii w dniu spotkania. I potem od nowa zaczyna się to samo. Teraz jestem w fazie dna. Nie widziałam się już z nim 4 tygodnie. Nie wiem kiedy się zobaczymy. Przychodzą mi myśli, że może już wcale się nie umówimy sam na sam. Może On już nie chce. Może znalazł sobie kogoś wolnego i się zakochał. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bardzo mnie drażni taka sytuacja, drażni mnie to, że mam takie myśli, że przeżywam to w taki sposób. Kilka dni temu napisał mi, że właśnie wyjechał na kilka dni nad morze... poczułam zazdrość, złość.....hmm ... chyba niedobrze mi z tym..... ehhh pozdrawiam.. mam nadzieję, że ten dołek szybko mi przejdzie.
  9. flowers - normalnie czytam Ciebie.. jakbym siebie czytała. :) U mnie dokładnie tak samo. Mąż jeśli zdecyduje się na trochę więcej niż szybki numerek to potem mijają tygodnie gdy znów przypomni sobie o mnie. A jeśl ja upomnę się to owszem, raczej nie odmówi, ale co to za seks - z całą grą wstępną trwa ze dwie minuty. :( Mój K jest starszy od mojego męża o kilka lat, ale seks w jego wykonaniu to jak koncert w filharmonii. :D :D Dobranoc
  10. no tak... macie rację mąż też kiedyś był super. teraz nie jest. Nie stara się chłopina. Odbębnia co swoje i idzie spać. My, żony, tak samo. Dla K stroję się przez cały tydzień - kupuję nowe bluzki, bieliznę itp. A do męża idę we flanelowej pidżamie. Kurcze, nie jesteśmy stworzeni do życia razem przez cały żywot! Gdyby tak było to nasze uczucia i emocje nie stygłyby z biegiem czasu!
  11. Witam ciekawe dlaczego tak jest, że kochankowie zazwyczaj są zajebistymi kochankami... a mężowie jakoś tak miernie wypadają przy nich?? :) :) Ja też nie przypuszczałam, że mój K może być takim super kochankiem. Normalnie wszystko jest idealne. Nigdy nie czułam takich emocji, takiego podniecenia, takiej przyjemności. spędzamy razem noc... a potem przez kolejne tygodnie codziennie moje ciało zwija się z tęsknoty... ehhhh
  12. witam wszystkich flowers - no rzeczywiście seks w pracy.. na dodatek z szefem ... hmm bardzo intrygujące. :) Kiedyś też miałam tą przyjemność - seksik w pracy. Aby było ciekawiej na biurku własnej szefowej. ha ha potem bardzo przyjemnie przychodziłam do niej do gabinetu, nigdy nie mogłam utrzymać powagi w jej pokoju. :D :D odnośnie posuchy ... zawsze tak jest, gdy nie mamy zainteresowania czujemy się nieatrakcyjne... i tak postrzegają nas inni. Gdy COŚ się wydarzy, zaczynamy fruwać metr nad ziemią, uśmiechać się. Widzą to inni. Zaczynasz podobać się innym. Bo szczęście i radość są jak magnes, przyciągają ludzi. Pozdrawiam
  13. Dziękuję za miłe powitanie. :) Rozumiem doskonale, dłuższe wspólne rozmowy z czasem przechodzą na priv... też byłam stałą uczestniczką innego wątku i też rozmowy zeszły na inne tematy .. i na inne, zamknięte forum. Ale niestety tamta tematyka w żaden sposób nie koreluje z tym co mnie grzeje... dlatego szukam innych współrozmówców. Potrzebuję wyrzucić swoje tajemnice, potrzebuję poczuć, że nie jestem sama w tym moim zagmatwanym życiu. Flowers - aż muszę odkopać Twoje wypowiedzi by czuć się troszkę w temacie Twoim i Twojego szefa. To jest zadanie dla mnie na dzisiejszy wieczór. :) Kilka słów o mnie. Mam trzydzieści kilka lat. Jestem w długoletnim związku małżeńskim. Mam dzieci. Mój mąż to dobry i porządny gość. Mam też Kogoś. Znamy się kilkanaście lat. Zawsze mnie intrygował. gdy się poznaliśmy on był żonaty, miał dziecko. Ja wolna. Wtedy dla mnie żonaty facet, mimo że wzbudzał we mnie ogromne emocje, był tematem tabu! Dziś on rozwiedziony, dorosłe dziecko. Przez całe te lata utrzymywaliśmy kontakt mailowy i spotykaliśmy się (w grupie przyjaciół) kilka razy w roku. Mieszkamy bardzo daleko od siebie. Dzielą nas kilometry i granice. Ale nie przeszkodziło to nam by kilka miesięcy temu spotkać się ze sobą i spędzić cudowną noc. Od tego czasu spotykamy się sytematycznie raz w miesiącu. Jest cudownie. Nie żałulle ję, chcę jeszcze. Więcej i więcej. To tyle na dziś. Pozdrawiam
×