Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

moje żo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez moje żo

  1. Witam Ari, ja powoli zaczynam sie przekonywać do tego, że mogę choć trochę zaufać sobie i temu, co sygnalizuje mój organizm. To jest bardzo trudne, bo wiadomo do czego wcześniej ten mój organizm i jego chęci doprowadził - skrajnej otyłości :O I oczywiście osiągając swój jakiś tam sukces w walce z kilogramami mogłabym się pokusić o odpuszczenie sobie, bo co z tego, że przytyłabym kg, dwa, więcej - nawet i pięć kilogramów? Nadal byłabym szczupłą osobą. To jednak gdzieś tam we mnie tkwi, że kiedyś to już było...................i nie chcę, aby wróciło. x Taki wypad ze znajomymi i przyjaciółmi do klubów, jest jak najbardziej wskazany. ;) Ja wypadając piję kieliszek wytrawnego winka, czasami również kawę. To wszystko. :D x Dietę należy na bieżąco modyfikować, ale mało osób wie jak. Stąd idą na gotowce w rozpiskach. Osobiście nie wyobrażam sobie, nigdy sobie nie wyobrażałam, abym mogła stosować się ściśle do tego, co ktoś dla mnie w diecie układa. To chore, jeść potrawy, które mam wypisane na kartce, nie ważne, czy też danego dnia mam na to ochotę, czy też nie. Nasz sposób jest więc trudniejszy, bo sami musimy sobie układać menu, ale kojarzy mi się z wolnością i dogadzaniem sobie smakami :) x Już nie będę czytać po prostu DD, przynajmniej przestanę się wkurzać, nic mnie tak nie złości jak bezmyślna głupota i podłość ludzka :O x Wczoraj słuchając własnego głosu zjadłam białka aż pod 120 g, jak obliczyłam wieczorem z przerażeniem. :D Hmmmmm, biczować się nie zamierzam, napiszę tylko, że za to niewiele więcej zjadłam tłuszczu, a na pewno nie otarłam się nawet o proprocje B:T jak 1:2 Powinnam więc schudnąć :P A serio, byłam późnym wieczorem tak głodna, że walczyłam jak lwica z ssaniem. Większość białka przerobiła mi się na węglowodany, jakoś mnie więc wzmożony apetyt po nie dziwi. Wniosek - nie ma mowy, aby jadła dużo białka. Generalnie kolejny raz, kiedy jem flaczki, przesadzam równocześnie z białkiem. Flaczków więc na razie u mnie nie będzie. ;) x Artykuły, które wkleiłaś Ari są świetne, dziękuję x Nuti, Insa, pozostałe Dziewczyny, co u Was? x Miłego dnia życzę, sama lecę po zakupy wszelakie.
  2. Ari, ja wiem teoretycznie o cylicznym doładowaniu. Jakoś mnie ono nie przekonuje. Właśnie, ciekawa byłam, jak Ci ludzie sobie radzili po głodówce i niskich kaloriach. Dzięki za informację :) x Czytasz nadal forum DD? Zauważyłaś jaka jest tam nagonka na dietę optymalną? Kurczę, ja tego nie pojmuję, muszę to napisać kolejny raz, bo w głowie mi się to nie mieści! :O Być 8 lat na diecie, czuć się coraz gorzej i nie usiłować zrobić czegokolwiek z tym, trzymając się nadal sztywno proporcji? Nie wierzę. Nawet, gdyby mi ileś tam osób mówiło, że powinnam tkwić w czymś, co dla mnie powinno teoretycznie dobre, szukałabym dalej, bo najważniejsze jest dla mnie MOJE samopoczucie i prawidłowe wyniki badań. x Na przykład teraz widzę, że czegoś mi brakuje, nie wiem jeszcze, czego, ale szukam cały czas przyczyny znużenia. Zmieniłam nieco proporcje tłuszczu, jem znacznie więcej roślinnego, dziś np. zwierzęcy był tylko strukturalny z mięsa, kawałku boczku i flaków. Cała reszta, to roślinny. x Na marginesie - dojadłam jeszcze 50 g arachidowych. Nie lubię ich, ale miałam tylko takie w domu. Ostatnio mąż kupił włoskie na targu, przyniósł do domu, wysypałam z woreczka i się okazało, że są spleśniałe. x Zauważyłam również, że potrzebuję obecnie nieco więcej białka, mam na nie ochotę, więc je jem. Nie jakieś straszne ilości, ale na pewno więcej niż 50-60 g na dobę. Kupię paski i przekonam się, jak to realnie wpłynęło na poziom glikemii na czczo. Dziwne z tym białkiem, bo obecnie z powodu stopy, mam 0 ruchu. Nie biegam, nie ćwiczę, nie sprzątam. Imprezą bardzo nadwerężyłam stopę i teraz ją oszczędzam. Święta się zbliżają, muszę być mobilna i zdrowa. x Z powrotem wdrożyłam suplementację żelazem, piję też wyciąg z młodego jęczmienia od wczoraj. Od kilku dni zauważyłam poprawę stanu paznokci i skóry rąk, zanika również powoli wysusznie skóry na brzuchu oraz na karku i plecach. Moja skóra jest tak wrażliwa, że wszelkie niedobory pokarmowe od razu mi się objawiają właśnie pogorszeniem jej stanu - staje się wrażliwa, z rumieniem, swędząca i bardzo sucha. Herbatę pijam tylko z sokiem z cytryny świeżo wyciśniętym. Nie wiem, co jeszcze mogłabym zmienić. Generalnie cały czas bym coś od wczoraj podgryzała. Fe mi zwiększa apetyt, kiedy go nie zażywam, w ogóle nie czuję głodu. Wolę jednak czuć pewien dyskomfort niż być osłabiona i przyćmiona. x Jestem krótko na niskowęglowodanowej w porównaniu ze stażem niektórych, ale jak widać, cały czas szukam i zmieniam swój sposób odżywania się, by było jak najlepiej. Stąd nie wierzę w dyrdymały pana J, uważam, że celowo je pisze, bo ma jakieś zatargi z Kwaśniewskimi. A jeśli tacy ludzie istnieli, że stosowałi DO i sztywne proporcje pomimo złego samopoczucia, to SAMI sobie byli winni. Kwaśniewski wyraźnie napisał, że proporcje są orientacyjne. Nie wiem, jak jeszcze można inaczej zrozumieć taką wypowiedź, niż właśnie dosłownie. Ostatnio pan J coś pisał na temat opinii IŻ na temat DO. Tego samego IŻ, który zaleca dla cukrzyków spożywanie węglowodanów, jako podstawy odżywania :O x Napiszę po raz kolejny - szkoda, że na wzajemnych animozjach J i syna dra Kwaśniewskiego tracą ludzie chorzy i potrzebujący. Na DD doszło do takiego absurdu moim zdaniem, że dla nich KAŻDA dieta jest lepsza, byle nie było to odżywianie optymalne. :O x
  3. Hej Dzisiaj jakoś jestem bez energii kompletnie. Za późno poszlismy z mężem spać ;) :P Mam nadzieję, że chociaż dzisiejszą noc prześpię spokojnie. x Karolinko, nie masz czego podziwiać. Wiele lat walczyłam i mi się to w końcu należało wręcz za tak okrutne zmagania się. Mam jakieś takie poczucie, że wymusiłam na organizmie jego poddanie się :D Poza tym spójrz na swoje chudnięcie od tej strony, że nawet kg, dwa w miesiącu, w skali roku dają piękny i wymierny rezultat, na pewno bardziej trwały niż szybkie zrzucanie wagi, jak to ma miejsce np. u Gacy i w innych głodowych dietach. Wszystkie dostępne badania wskazują niemiłą rzecz, a mianowicie, że po 30tce właściwie nie ma szans na trwałe schudnięcie. Badania dowodzą również, że organizm przez cały czas będzie dążył do odtworzenia swojej największej wagi. Musimy więc z nim walczyć, to nie jest łatwe i jak statyki dowodzą, większości się to nie udaje. x Zielony Ptaku, cieszę sie, że już lepiej się czujesz :) Martwiłam się, co u Ciebie x Ari, sama się zastanawiałam nad doładowywaniem węgli co jakiś czas, bo nie mogę jakoś wyjść z ketozy, ale obawiam się, że to zaburzy efekty, jakie osiągnęłam w samoleczeniu cukrzycy. Na pewno 1-2 dni wysokich węgli, a potem wejście na niskie, powinno przyspieszyć chudnięcie u Ciebie, ale go nie ułatwi, bo takie huśtawki insulinowo-glukagonowe powodują niestety wzrost apetytu. x Insa, ściskam Cię. Nie traktuj samej siebie jako wroga teraz w zimie. Osiągnęłaś tak wiele. Przezimujesz i na wiosnę zaczniesz kolejny etap walki o piękną i zdrową kobietę, jaką już przecież jesteś :) x Besta, dodam jeszcze to, że nie wierzę, iż żywienie, które wymiernie mi pomogło pozbyć się wielu dolegliwości, w tym "nieuleczalnych" chorób, jest jednocześnie szkodliwe. Powiem tak, nawet gdyby tak było, na śmierć i tak nie mam wpływu. Na życie jednak tak i wolę je przeżyć w komforcie i bez chorób. Jaki będzie koniec, tego nie wiem, nie mam pojęcia co też dla mnie jest zaplanowane. Jakie niespodzianki życie mi przyniesie, zwłaszcza starość. Gdyby nie ta dieta, prawdopodobnie już by mnie z Wami nie było, albo byłabym w takim stanie, który uniemożliwiałby mi pisanie tutaj z radością, ufnością i nadzieją. x Dziś na śniadanie zjadłam sałatkę jarzynową - marchew, pietruszka, kawałek papryki, cebulki, trochę groszku polane majonezem i posypane orzeszkami - oraz 2 plastry ugotowanego mięsa (łopatka wieprzowa) z pesto z bazylii, do tego 2 plasterki salami i plaster boczku. Przegryzka - kawałek pomelo. Za chwilkę zjem obiad - miska flaczków. Okno - 7,5 godziny x Spokojnego wieczoru.
  4. Karolinko, nie wiem. Różne źródła podają różne informacje. Ja na Twoim miejscu bym nie ryzykowała, skoro tak jak do tej pory się odżywiając i suplementując, masz wymierne efekty. Większość źródeł podaje, że chrom organiczny, pikolinian lub chelatowany jest nieszkodliwy. Uszkadzające działanie wywiera jedynie chrom sześciowartościowy www.vitanatural.pl/CHROMIUM+MAX Wiesz, jak to jest. Jakbyśmy sami przeprowadzali badania, to moglibyśmy wiedzieć na pewno. A tak, jesteśmy zmuszeni do tego, aby polegać na innych. Z tym bywa różnie, wiele badań jest celowo fałszowanych, aby koncerny farmaceutyczne nie straciły stałego dopływu gotówki. Wystarczy poczytać chociażby książkę " Cholesterol naukowe kłamstwo". Podobnie jest z tłuszczami nasyconymi, które zostały wyparte na rzecz tłuszczów płynnych - oleju - oraz zabójczych tłuszczów trans. Ktoś przecież zezwolił na podanie do publicznej informacji bzdurnych informacji o tym, że są zdrowsze niż zwierzęce nasycone, lepsze niż choćby łój. Analogicznie sprawa wygląda z jodem, którego dopuszczalne dawki pomimo badań są celowo zaniżane, a wręcz wstrzymano dalsze badania niezbicie wykazujące antynowotworowe działanie tego pierwiastka, ma on też wiele innych działań, można powiedzieć, że jest nie tylko mikroskładnikiem, ale i lekarstwem na wiele schorzeń, kiedy się go stosuje w dużych dawkach. Najlepiej pić 1-2 kropli Lugola dziennie. Trzeba mieć jednak mocne śluzówki. Ja regularnie przyjmuję Kelp. To niezbyt duża dawka, zastanawiam się nad jej podwojeniem docelowo. Chyba, że zakupię algi i uzupełnię jod w takiej postac******kawałeczku, jako zagrycha :D Od poniedziałku wchodzę zaś na dawkę chromu 400 mcg. We wszystkich źródłach, jakie znalazłam, anglojęzycznych, lecznicze dawki chromu przy cukrzycy i insulinooporności wynoszą od 200 do 1000 mcg na dobę. Musisz sama podjąć dezycję, czy warto. Może wystarczy normalnie 200 mcg chromu, do tego jod z Kelpu lub morszczynu pęcherzykowatego i pozostałe mikroelementy - melasa, sól himalajska, jak pisała Też żo, ta różowa jest świetna w smaku :) x Lecę do księgarni. Córka wybiera się na urodziny kolegi, musimy dokupić coś do podstawowego prezentu. Będę jutro. Miłej i pogodnej nocy :)
  5. Besta, a jak Ty się czujesz na tej diecie? Jak wyniki badań pozostałe, poza badaniem wycinka? Piszesz, że schudłaś, odżywiasz się bardzo rozsądnie z tego, co pisałaś, ruszasz się. Wiem, że teraz masz czarne myśli czekając na wynik, ale nie mamy, żadne z nas, na chwilę obecną zdiagnozowanego nowotworu. Na tym samym portalu, którego link podałaś, jest dieta dla cukrzyków. Widziałaś ją? Całkowite zaprzeczenie mojej. Widziałaś dietę na "cholesterol". :) Nie będę polemizować z badaniami, skoro je przeprowadzono, to widocznie tak było. A czy przy okazji przeprowadzono również badania, w jaki sposób dieta bogata w węglowodany wpływa na nowotwór? Takie jednostronne patrzenie na coś jest bez sensu. Nie możemy jeść węglowodanów, nie powinniśmy jeść tłuszczu, białko w dużych ilościach jest toskyczne, to co mamy jeść?! Najlepiej byłoby asymilować substancje nieorganiczne bezpośrednio z powietrza i z nich wytwarzać związki organiczne. Jak roślinki ;) x Na razie Besta przestań się katować czarnymi scenariuszami. Odżywiaj się w taki sposób, aby się dobrze czuć. Najlepsze jest pójście w stronę paleo, co powoli każda z nas czyni. Wprowadź więcej tłuszczu nienasyconego z orzechów i nasion. Jedz różnorodne źródła białka, wprowadzaj warzywa i owoce sezonowe do diety. x Trzymaj się ciepło x Ps. Ja już po jedzonku, nie dałam rady zjeść wszystkiego,co zaplanowałam. Wczesne śniadanie mi nie służy, czułam się ociężała cały czas. Teraz mi przeszło, na szczęście. Tahini zrobione własnoręcznie to moja miłość :) x Insa, widziałam przepis na kaczkę Gordona. Miód, cud i orzeszki :D :P Jak wypróbuję, powiem czy warto. Ciekawe jest to, że zaleca długie pieczenie, ale w niskich temperaturach. Skrzydełka wg jego przepisu są boskie. Choć nieco zbyt mało pikantne, nie miałam suszonej papryki z pestkami, użyłam świeżej ostrej, mogłam skroić dwie. Generalnie pyszne.
  6. Ja również witam i życzę miłego i spokojnego weekendu. Dziś wczesne śniadanie, tahini na bazie 100g sezamu, 26 g oliwy oraz szczypty cukru trzcinowego, do tego wcześniej zjedzone 3 plastry salami i 2 półcentymetrowe plastry boczku oraz 2 ogórki konserwowe. Dziwne zestawienie :P Cała masa tłuszczu i tym razem białko głównie pochodzenia roślinnego ;) Na obiad upieczone skrzydełka zamarynowane wg przepisy Ramseya oraz duszona kapusta włoska z boczusiem i mozzarellą. Dla męża dodatkowo pieczone ziemniaczki. x Jutro zjem na obiad flaczki. Mam na nie ogromną ochotę. Wywar pod nie ugotuję dzisiaj wieczorem, część z niego przeznaczę na bazę do zupy ogórkowej. ;) x Trzymajcie się cieplutko :) PS. Nuti, a zamierzasz się suplementować jodem? Wszyscy mamy jego niedobór dlatego uważam, iż to jest niezbędne. Najtańsza opcja to płyn Lugola na bazie wody. Nie wiem tylko, jakby to mój żołądek zniósł. Na chwilę obecną zażywam Kelp :)
  7. Nuti, ja nie twierdzę, że wszędzie mam zmarszki, ale to, że moje dłonie obecnie zdradzją mój wiek. Po twarzy i sylwetce tego nie widać ;) x Besta, gęś ma specyficzny zapach i smak, na pewno całkowicie przytłumi delikatne mięso z królika. Nie próbowałam takiego połączenia, może być bardzo interesujące w ostatecznej wersji :). Jeśli uda Ci się, to spróbuj wykroić tłuszcz spod skóry, a skórkę zostaw. Tłuszczyk możesz przesmażyć, wlać do słoiczka, słoiczek postawić do góry pupką i Ci się automatycznie zamknie. Będziesz mieć swój smalczyk. Trzymaj go w lodówce lub chłodnym miesjcu :) PS. Ogólnie właśnie z mięsem królika mam problem, zawsze mi wychodzi zbyt łagodne w smaku, a bardzo chciałabym uzyskać jakiś fajny efekt. Może je po prostu zbyt krótko marynuję. Następnym razem będę to robić co najmniej dobę, dwie wcześniej :) paaa
  8. Też żo, witaj :) Coś jest na rzeczy. Szkoda tylko, że na wzajemnych wojenkach, w walce o wpływy, przegrywają Ci najbardziej potzrebujący. :O Ps. Ten Cooler to dla mnie jakiś oszołom. On ma obsesję na punkcie Kwaśniewskiego. Jego wypowiedzi są straszne, ja bym się go bała spotkać osobiście, powinien zacząć się leczyć psychiatrycznie dla własnego dobra. Taka agresja na pewno nie jest zdrowa. Nie spotkałam się wcześniej z takim chamem na żadnych forach. Szok, że pan J. na to pozwala na swoim portalu. :O
  9. Cześć :) Hop, hoooooop! Co tu taka cisza? Gdzie Wy jesteście? x Dziś jeszcze nic nie jadłam, nie chce mi się. Wczoraj spokojnie i na luzie wytrwałam na oknie 6 godzin, choć poszłam spać nad ranem. Tym razem zaczytałam się. x Zaczytałam się i w forum DD. Nie podoba mi się ton wypowiedzi :D :P (skąd my to znamy) i nagonka na Kwaśniewskiego, jak i również nieustanne czepianie się o proporcje rzekomo sztywne, a w książkach wyraźnie jest napisane, że owe "złote" zestawienie jest przecież podane orientacyjnie i nalezy je dostosowywać do swojego zapotrzebowania, samopoczucia i jakości spożywanych produktów. Podobnie, sama idea zmniejszania spożycia białka powinna być dostosowana do apetytu człowieka. Nalezy jeść tak, aby nie być głodnym przecież. Podsumuję to tak, że jak ktoś chce uderzyć i taki jest jego cel, to pod ręką kamień się zawsze znajdzie. :O Generalnie niektóre osoby są tam obrzydliwie podłe a ich wypowiedzi przepełnione takim jadem, że aż dziw bierze, skąd taka agresja w ludziach siedzi. x Nuti, co u Ciebie? x Na diecie, gratuluję spadków :) x Dziś planuję wątróbkę z królika na obiad i frytki z marchewki lub jakieś inne warzywa na ciepło. Za chwilę coś małego wciągnę pewnie, jeszcze nie wiem, co to będzie, ale raczej jajecznego. :) x Miłego dnia
  10. Hej :) Ja wczoraj przyznam szczerze dojadłam jeszcze kawałek czekolady, więc doszłam z węglami pod 70 g i liczę, że ketoza o mnie zapomni na kilka dni. Dziś jak zwykle tnę węglowodany do wartości optymalnej przy mojej cukrzycy :) Trudno powiedzieć, abym miała w dniu wczorajszym jakieś okno żywieniowe. Dziś planuję maksymalnie 6 godzin do 8 godzin. x Zielony Ptaku, podstawową przyczyną tycia są węglowodany, tłuszcz nie ma nic wspólnego z nabieraniem wagi. Ja doskonale wiem, co pisał Kwaśniewski i Witoszek, ale na proporcji B:T poniżej 1:2 umierałam z głodu i miałam podobne do Twojego samopoczucie. Więc, albo jedz więcej białka, tym samym będziesz sobie mogła pozwolić na więcej tłuszczu i tnij węgle spożywając maksymalnie 40-50 g, w niektóre dni mniej, utrzymując swój stan na pograniczu lekkiej ketozy +/-. Albo pozwól sobie na jedzenie białka w okolicach 50-60 g, węgli 40-50 g, a tłuszcz jedz do syta i zobacz, co się stanie z wagą. Jest zimno, Ty jesteś osłabiona, nie ma sensu, abyś tak się katowała. Jeśli masz jakieś problemy metaboliczne, to napisz o nich. Natomiast jeśli potrzebujesz tylko prostego spadku, postaraj się jeść w granicach lekkiego ssania, ale nie prawie omdlewania z głodu. Kluczowe są też posty okresowe. Postaraj się ustalić sobie, w jakich godzinach jadasz, a przez pozostałe pić tylko napoje. Taka systematyczność w jedzeniu bardzo przyspiesza proces spalania własnej tkanki tłuszczowej. Nie wiem też, czy ćwiczysz i na ile intensywnie. W dni treningowe na pewno możesz pozwolić sobie na zwiększoną ilość białka i tłuszczu. Spróbuj samodzielnie pożonglować proporcjami i zobacz jak to wpłynie na Twoje samopoczucie i wagę. Na chwilę obecną coś robisz źle, skoro tak się czujesz. Pisz częściej, jakoś wspólnie postaramy Ci się pomóc :) x Nuti, nie znam się na hormonach, ale nie masz wrażenia, że masz troszkę niskie te wartości? T3 i T4? Zobaczysz, co powie lekarz. x Insa, co tam u Ciebie? x Besta, ale poszalałaś sobie. Powodzenia życzę. Czasami też chciałabym mieć już wnuki, ale przy planach życiowych córki, prawdopodobnie mnie to nie czeka zbyt szybko. Choć, kto to wie? x Dziś na obiad wątróbka z królika lub kotleciki z wczoraj, do tego warzywa na ciepło - kapusta pekińska, cebula, papryka, pomidor. A na śniadanie tradycyjnie jajka z dodatkami. Uwielbiam jajka, mogłabym się żywić nimi cały czas. W ogóle nie czuję się nimi znudzona. x Trudno mi rotować nabiał. Praktycznie w ogóle tego nie robię, ale za to właściwie nie jadam owoców. Wiedziałam, że kiedy skończą się śliwki tak właśnie się stanie. Kusi mnie dziś omlet z bananem, dawno nie jadłam, może taki właśnie wyskok mnie dziś czeka. ;) x Ari, jak tam wczorajszy dzień? :) x Miłego dzionka Wam wszystkim życzę :)
  11. Tzn, może nie tyle przystojny, co mający w sobie tyle seksapilu, to coś, co akurat na mnie działa. Wrrrrrr! :P Paa
  12. Hej, Karolinko, mam nadzieję, że przemyślałaś sprawę z chromem i świadomie zamierzasz jeść zwiększone dawki? Tu, w Polsce, nie ma co liczyć na zrozumienie ze strony lekarzy w razie czego. Masz insulinooporność, więc wystarczą Ci dwie tabletki na dobę, możesz brać do nich witaminę C, chrom lepiej się wchłania i należy się suplementować cynkiem i żelazem. Ale zastanów się, może sama dieta wystarczy, aby wyzdrowieć? Jesteś na niej tak krótko, organizm jeszcze do końca się nie przestawił :) x Mój obiad - 2 małe, po 100 g, kotleciki jagnięco-cielęce upieczone z wbitymi w nie paseczkami słoninki oraz frytki usmażone na tłuszczu nierafinowanym palmowym. Dziwny zapach palmowego, taki sztuczny :P, myślałam, że nie da się ich zjeść, ale były w smaku bardzo ok. Dodałam do nich sól, pieprz i ostrą paprykę, generalnie- świetne :) Na deser kawałek czekolady własneh produkcji. Nie wiem dokładnie, ile zjadłam, ale białko w normie - 50-55 g, tłuszczu do syta, zaś weglowodanów wraz z jedzeniem czekolady nad ranem powyżej 50 g, około 55 g. Sporo, mam nadzieję, że wystarczy do wyjścia z ketozy. Apetyt po czekoladzie na deser nieco się zaostrzył, ale nadal go generalnie brak, nie narzekam. x Zamarynowałam również skrzydełka z kurczaka w sosie utworzonym z oliwy, pasty z tamaryndowca, papryki ostrej, świeżej posiekanej wraz z pestkami, cukru palmowego, sosu rybnego, czosnku i świeżo mielonego pieprzu. Natarłam skrzydełka, zalałam pozostałym sosem i wystawiłam na taras szczelnie zamknięte, lodówkę chwilowo mam zapchaną całkowicie. W sobotę upiekę, mam nadzieję, że będą pyszne :) Dzięki Ci Gordonie Ramseyu za inspirację! Nie dość, że mądry i przystojny, to jeszcze znakomity kucharz :P;) x
  13. Jestem jeszcze na chwilkę, już po sniadaniu. Wciągnęłam 2 jaja, masę tłuszczu, łychę groszku, pół pomiora, pół cebuli i kilka pasków papryki oraz plaster goudy i kilkanaście orzechów arachidowych. Nie byłam głodna i nie jestem, ale ze smakiem zjadłam. :P x Karolinko, musisz sama podjąć decyzję co do chromu. Tu w Polsce, podejrzewam, że nie znajdziesz lekarza, który leczy te dolegliwości- cukrzycę i insulinooporność- chromem. Ba, jestem tego niemal pewna. Jeśli czujesz głód na redukcji, to jest to w sumie naturalne. W końcu chcesz schudnąć. Natomiast, choć sama kilka razy używałam takiego pojęcia wcześniej, obecnie uważam, że nie ma czegoś takiego jak zalewanie się tłuszczem. Jeśli je się zbyt dużo tłuszczu, ma się wolne, luźne stolce, aż do biegunki tłuszczowej włącznie i chyba nikt nie chce mieć takich atrakcji, więc automatycznie zmniejsza spożywanie tłuszczu w kolejnych dniach. Ja nazywam u siebie biegunką tłuszczową właśnie konieczność natychmiastowego biegnięcia kurcgalopkiem do WC. ;) Oczywiście ta moja zwyczajowa nazwa nie ma nic wspólnego z prawidłową medyczną objawowością i diagnostyką. x Obniżyłam zawartość tłuszczu w diecie głównie pod wpływem tego topiku. I tak, bywałam zarąbiście głodna. Nie żałuję, bo dzięki temu schudłam kolejne 17 kg, ale jedząc ponad 200 g tłuszczu na dobę, nie czując głodu, trzymałam wagę, jaką uzyskałam po mojej pierwszej walce z otyłością na diecie optymalnej. Spadłam z 87 kg do 66 kg i potem przez kilkanaście miesięcy niczego nie liczyłam i się obżerałam. Waga wzrosła o 1 kg. x Aby schudnąć, należy obciąć tłuszcz, ale nie do wartości głodowych, gdyż okaże się w końcu, że jesteśmy na diecie poniżej 1000 kalorii, poniżej naszego zapotrzebowania minimalnego. To absurd, aby siebie wyniszczać. Ja jadłam minimum przez niemal całe wakacje, było to 1300-1500 kalorii, co dla mojej ówczesnej wagi oscylowało właśnie wokół podstawowej przemiany materii i czuję się teraz wyniszczona taką dietę. Nie żałuję, bo rezultaty są, ale mogłam schudnąć wolniej, bez takich negatywnych konsekwencji. Nie ćwiczyłam przy tym w ogóle, jakbym to robiła, teraz być może znalazłabym się w szpitalu, na dożywianiu :P x To moja historia, ja wcześniej byłam szczupłą osobą i jadałam tylko tłuszcz strukturalny. Unikałam omasty jak tylko mogłam. Na pewno na taką dietę inaczej reagują osoby, które od dziecka były okrąglutkie, a jeszcze inaczej te, które lubiły jeść tłusto. Dlatego nie ma się co na mnie wzorować absolutnie. x Uważam Karolinko, że jeśli się nie rzucasz na jedzenie, masz nad tym kontrolę, trzymaj tak dalej, skoro waga leci. IFy naprawdę działają cuda, to jest, moim skromnym zdaniem, podstawa poprawy metabolizmu, wyleczenia siebie z chorób i trwałego schudnięcia. Wszelkie diety, które polegają na nieustannym jedzeniu kilku posiłków, o odpowiedniej, wyznaczonej przez kogoś tam porze, nadają się wg mnie do kosza. x Pytałaś o książkę pani Witoszek. Nie mam jej. Nie zamierzam na razie zmieniać diety, z tego co czytałam jest ona bardzo czasochłonna i wymaga systematyczności i sporego planowania. Ja tak żyłam w wakacje, teraz chcę żyć normalnie, jak zdrowy człowiek. Jeśli do kolejnych wakacji cukier mi nie spadnie do poziomu 110-115 z palca na czczo, zastanowię się nad modyfikacjami mojego obecnego żywienia. Prawdopodobnie wcześniej udam się na wizytę do pani doktor. :) x Na razie :) PS. Besta, co u Ciebie?
  14. Karolino, muszę lecieć, ale odpowiem. Tyle chromu stanowi wielkość leczniczą przy cukrzycy. Sama podawałaś link do artykułu. Przy insulinoopornośc***owinno się stosować 500 mcg. Takie dane znalazłam nie tylko w "Twoim" artykule, ale i w innych. Nie ma ustalonej górnej granicy przyjmowania chormu. Zwyczajowo podaje się 200 mcg na dobę. Trzymajcie się :)
  15. Oj, ale mi dała popalić całą noc bezsenność :( Około piątej rano stwierdziłam, że może to ketoza tak mnie pobudziła i zjadłam 60 g czekolady własnej produkcji. Boże, jakie to było wstrętne :( W ogóle mi nie podeszło. Cóż, zasnęłam koło szóstej, wstała wtedy rodzinka, więc się obudziłam, a potem padłam dopiero po ósmej i dopiero przed chwilką wstałam, jestem wykończona. x Miałam epizod w życiu, że nie spałam przez kilka miesięcy w nocy. Zdarzało mi się zdrzemnąć godzinę, dwie w ciągu dnia i to wszystko. Wyglądałam jak zombi. Oby nie było powtórki z rozrywki. x Dziś nie mam pomysłu na obiad. Zrobię może klopsiki cielęco-jagnięce w sosie pomidorowym i pure ziemniaczane. Za chwilę spróbuję zjeść jaja na śniadanie, czyli klasyka. Głodu nadal nie czuję. Powinnam udać się do firmy, ale nie wiem, czy jest sens. Może jeszcze się zdrzemnę? x Nuti, a co to jest makówka? Chodzi Ci o mak z bakaliami? Jeśli tak, to spokojnie możesz zrobić, od łyżki takiego smakołyku nie zniszczysz sobie diety. Jeśli chodzi o struclę drożdżową, to wymaga ona mąki zwykłej i z glutenem. Bezglutenowe wypieki drożdżowe podczas pieczenia "pachną" sztucznością i plastikiem. Raz w życiu piekłam i ostatni, coś a la drożdżowe bułeczki. Były koszmarne, wszystkie wyrzuciłam. x Insa, foremkowe ciasto ciężko zrobić na bazie orzechów. Hmmm, masz orzech do zgryzienia.:P x Ja się nie obawiam Świąt. Upiekę dwa rodzaje ciasteczek i dwa rodzaje ciasta - tylko. Zrobiłabym mniej, ale chcę się podzielić z mamą męża. Na pewno będą to pierniczki norymberskie lub lebkuchen. Ciasteczka maślane z migdałami i rumem. Także są na Moich wypiekach. Zmodyfikuję je, aby mąki z manioku użyć jak najmniej. Poza tym makowiec z samej masy makowej z orzechami i odrobiną bakali wymieszanej z masłem, żółtkami i białkami. Na to, albo polewa, albo jakaś fajna warstwa, może mus czekoladowy? A pod mus jakiś lekko kwaśny kontrast. Sernik zamierzam upiec z makiem i polać karmelem. Modyfikacja przepisu z White Plate. Poza tym ukiszę buraki, więc będzie barszcz, kapusta z grzybami, ryba smażona, ryba w galarecie lub po grecku, albo też upiekę doradę w ogromnej ilości soli. Sałatki - z tuńczyka i śledziowa, upiekę piersi z gęsi, zrobię faszerowany śliwkami schab, do drugiego dania upiekę cicierzycę z czosnkiem, suszonymi pomidorami i ziołami. I.............................kto to wszystko zje? Aż za dużo. Ciastka można upiec wcześniej - 2-3 dni. Ciasta na dzień przed wigilią. Sałatki można zrobić rano w wigilię lub wieczorem dzień przed. Rybę się usmaży tuż przed kolacją a kolejną zrobi albo dzień wcześniej, albo upiecze rano, jeśli takowa będzie. Mięso zamarynuję wcześniej i upiekę w pierwszy dzień lub w wigilię wieczorem. Schab, nieco wcześniej, zamierzam dać kawałek teściowej. I co tu jest do roboty? Nic nieomal ;) Spokojnie da się zrobić i nawet zadyszki nie będzie :) :D Kiedyś piekłam samych ciast po 8-10 rodzajów, niektóre podwójnie, obdarowywałam całymi blaszkami rodzinę i przyjaciół :) x Nuti, nie mam pojęcia, co wpływa na Twoją wagę. Zobaczymy, co powie lekarz. x Trzymajcie się ciepło i nie poddawajcie zwątpieniom
  16. Witam :) Ale pospałam. :D Wczoraj zrobiłam wielkiego focha mojej rodzince, poszli sobie biegać wieczorem, a ja nie mogłam z moją nogą :( x Ari, bardzo mądra decyzja, na pewien poziom absurdu należy przestać reagować po prostu. x Zielony ptaku, liczyłaś sobie kaloryczność tego, co zjadasz i skład? Wg mnie jesteś głodna, bo jesz za mało tłuszczu, to raz. Dwa, jedząc produkty mączne nie masz szansy na szybkie ustabilizowanie insuliny na niskim poziomie. Trzy - jest zimno, to jest najgorszy czas na redukcję polegający obecnie na nieustannej walce z samym sobą. Ja nie rozumiem, czemu się tak boicie tego tłuszczu, Ty i Na diecie? On syci, stabilizuje glukozę, powoduje, że na wiele godzin zapomina się o jedzeniu. Z samego własnego tłuszczu, który chcesz spalić, nie wyprodukujesz wartościowych składników niezbędnych dla w miarę przyzwoitego funkcjonowania. Na dłuższą metę tak się po prostu nie da. x Nuti, kiedy założę blog przestanę tutaj pisać. Nie mam czasu na to, aby poświęcać go w takim wymiarze wirtualnej rzeczywistości. Poza tym, o jakiej Ty wojnie mówisz? Kurczę, może mi coś umknęło, ale Ari krytykuje dietę, a nie osoby ją stosujące. Ja też jestem przeciwna nabijaniu ludzi w butelkę. Akurat osoby na kafeterii, w większości, kradną pracę Gacy i jadą na nielegalu, co jest świństwem samym w sobie. Nie zmienia to tego, że sama dieta jest źle skomponowana. Nawet mi się nie chce na ten temat wypowiadać. To oczywiste. Zabolało biedne dziewczątka to, że ktoś śmie krytykować ich sposób na sukces. Kurczę, jak się jest przewrażliwionym na własnym punkcie, to się nie tkwi na forum publiczym wystawiając tym samym na jakiś oddźwięk, również i negatywny :O Śmieszne, bo własne złodziejstwo im nie przeszkadza, ale u innych widzą dźbło w oku :O Nie rozumiem też tego, czemu Ari uparła się, aby je "nawracać". Takie coś się zostawia. x Pytałaś Insa kiedyś o maćka, ukradł zdjęcie z cudzego blogu i wstawił na swój. Nie spytał przy tym właścicielki zdjęcia, czy wyraża zgodę na publikację owej fotografii na jego stronie. On to nazywa pożyczką, to zwykła kradzież. Wstrętne zachowanie. :O x Lecę, będę jutro. Dziś świętuję ;)
  17. Ari, co Ty kobieto wyprawiasz? My tu sobie pitu, pitu i żarty, a gacówki uwierzyły, że chcemy robić biznes i wysadzić ich guru z siodła :D Kobieto, daj sobie spokój, chyba że lubisz być wyzywana? Ech :O x Pojawię się jutro, teraz udaję się do kuchni zrobić kolację mężowi, a potem zamierzam się zaczytać w kryminale. Muszę się zagłębić w czymś lekkim, napracowałam się dzisiaj, jak mało kiedy. x Spokojnej nocy
  18. Ari, być może założę swój blog z przepisami. Miałam taki zamiar już jakiś czas temu, lecz ponieważ trochę sytuacja się pogmatwała z nauką córki i chciałam jej pomóc, to nieco odłożyłam moje plany. Blog zamierzam prowadzić głównie po to, aby przepisy wysokotłuszczowe i niskotłuszczowe, także te moje autorskie, były w jednym miejscu. Wtedy się nieco odsłonię, bo raczej nie chcę prowadzić swojej strony anonimowo. Zamieszczę tam swoje fotki, przemyślenia, wspomnienia z walką z kg, itp. Takie mam plany, a co z nich wyjdzie? Nie wiem, brak mi pisarskiego polotu, to może być bardzo ciężkie, praco- i czasochłonne wyzwanie dla mnie :) x Zielony ptaku, dieta czysta Kwaśniewskiego na redukcji również jest bardzo niskokaloryczna. Wprawdzie on zaleca jedzenie w stosunku białko do tłuszczu 1:2 i nieco tylko niżej, ale ja "umierałam" z głodu w momencie, gdy tak chciałam jeść. Myślę, że niektórzy się dobrze czują, kiedy tną kalorie. Wiem też jednak jak się czują, kiedy w końcu metabolizm zwolni, a musi zwolnić, bo w którymś momencie zabraknie paliwa na utrzymanie organizmu przy życiu. x Na chwilę dzisiejszą wg tabel, moje zapotrzebowanie minimalne wynosi dla mojej obecnej wagi 1100-1200 kalorii. To jest ilość, jaka zapewnia mi przeżycie przy spoczynku i relaksie, czyli organizm sobie jedzie w pełnym pędzie, ale ja spoczywam w pozycji horyzontalnej przez cały czas. Ponieważ nie taki jest cel mojego życia, aby leżeć, więc oczywiste wydaje się, że należy jeść "nieco" więcej. Ile wynosi to więcej? Różnie, na pewno tyle, aby się dobrze czuć, nie być w nieustannym głodzie, ketozie i przede wszystkim - nie tyć! x Na redukcji jedząc w taki sposób bardzo szybko schudniesz, tzn. jedząc minimum dla swojej OBECNEJ wagi (tabela do obliczeń spoczynkowego BMR, np. www.exrx.net/Calculators/CalRequire.html), ale potem się kompletnie wyjałowisz. Proponuję jeść kilkaset kalorii (200-300) więcej niż wynosi minimum. Robić regularne długie IFy i czasami 24 h lub dłuższy post. Tak jest najbezpieczniej a i tak będzie wymagana suplementacja mikroelementów. Piszę to na podstawie własnego doświadczenia. Nie wierzę w tabelki do końca, jednak jakieś minimum dla organizmu należy ustanowić dla własnego bezpieczeństwa chociażby. Jeśli jedząc minimum nie chudniesz, oznacza to, że masz uszkodzony metabolizm i musisz znaleźć tego przyczynę. Najgorsze, co można wtedy zrobić, to uciąć kalorie i doprowadzić do jeszcze większego popaprania zdrowia. To robi 99% kafeterian, ba nawet dietetycy tak robią, bo dla odchudzających się liczy nie końcowy długoterminowy efekt, ale szybki, spektakularny spadek wagi. Musisz sama podjąć decyzję, co dla Ciebie jest realne do realizacji na resztę życia i co jest dobre :) Powodzenia
  19. Ari, ja się nie piszę na to ;). Mam tyle pieniędzy, ile potrzebuję. Nie gonię za nimi, są tylko środkiem do osiągania celu/ów i choć miałam okres w życiu, że żyliśmy na pograniczu nędzy, starczało nam tylko na jedzenie i opłaty, nie skrzywiło mnie to na tyle, aby nieustannie gonić za coraz to większą ich ilością. x Do mojego programu na super biznes w branży dietetycznej dodałabym jeszcze jeden podpunkt: Po psychomanipulacji i wmówieniu pacjentowi, że pojawiające się jojo wynika z jego błędów i słabej osobowośc***przyjmujemy pacjenta na kolejną kurację (która wiadomo jak się zakończy), pobierając kolejny raz odpowiednią ilość gotówki ;) x Nuti, mnie tam nie zależy, żeby ktoś czytał. Więcej, jak kogoś interesują tylko doraźne efekty, jego sprawa. Dostanie w finale w d**ę, to się obudzi. Kiedy po zagrożonej ciąży, rozwaleniu hormonów, zaczęłam brać meridię bez zgody lekarza i na lewo załatwiałam recepty, każdy mi mówił, że popełniam błąd, który zrujnuje moje zdrowie. Do tego doszła depresja i zażywanie leków antydepresyjnych, lekarzowi nie powiedziałam o braniu meridii, groził mi w konsekwencji zespół serotoninowy, ale do mnie nic nie docierało. Nie jadłam prawie nic, antydepresant blokował apetyt, meridia dodatkowo, mogłam żyć miesiącami na kawie z cukrem i śmietanką. Czasami w weekend coś zjadałam, ale to było rzadko. Schudłam w zastraszającym tempie. Potem wiadomo, odstawiłam leki, zaczęłam odczuwać głód, jeść więcej, w granicahc 800-1000 kalorii, a waga zaczęła rosnąć. Nieustannie. Gdy osiągnęłam z powrotem 80 kg, przestałam się już kompletnie kontrolować i zaczęłam jeść po 2000-2500 kalorii. x Śmieszy mnie, jak ktoś napisał, że skoro "tyle" ważyłam, musiałam jeść po 5000 kalorii. Kolejna bzdura, kolejny mit, że każdy grubas musi jeść za dużo. Wystarczy, że się ma rozwalony metabolizm i braki w makro i mikro składnikach. Mity gonią mity, z tym się nie wygra, bo media dodatkowo podkręcają tę spiralę głupoty i stereotypów. I może Nuti, jestem wredna, ale niech się każdy przekona na sobie. Ja zbawiać świata nie zamierzam, tym bardziej na siłę. x Na diecie, jeśli jesteś na małych tłuszczach, to automatycznie nie jesteś na HF ;) Abyś była syta, powinnaś zwiększyć tłuszcz, czemu się tego obawiasz? Bierz do pracy orzechy, w różnej postaci - całe, mielone, posypuj warzywa, rób sobie masełka, którymi nadziewasz paprykę, robisz ruloniki z sera żółtego. Dość tłuste jest awokado. Eksperymentuj. Ja jedząc dziś rano (ósma) pseudomasełko z ziemnych, lekkie ssanie poczułam około 14tej. A zjadłam masło jedynie z 50 g orzechów. Na mnie świetnie działa tahini, jest tłuste i bardzo długo sycące. Można zabrać do pojemniczka i szybko zjeść łyżeczką :) Powodzenia :) x Dziś zakończyłam swoje amciu. Okno - 9 godzin. Na obiad miałam szpinak z czosnkiem oraz łososia na maśle klarowanym. Ku uciesze pewnego gościa :P, wszystko pływało w tłuszczyku, o zgrozo. Choć rzadko to robię, spiłam go z talerzyka :P :D Zjadłam też garść migdałów. białko - razem z roślinnym pod 65-70 g, nie licząc go - 55g tłuszcz - nie liczyłam, do oporu i sytości węgle - malutko, niżej niż 30 g. Ostatnie dni - zero ruchu z powodu kontuzji, kontrolne spodnie się dopinają. :D Miałaś rację Ari, wyższe węgle zatrzymały wodę. :) x Paaaaa
  20. Mój posiłek - na maśle klarowanym (łyżka) usmażyłam cebulkę białą i czerwoną, po kawałku, dodałam 3 plasterki pomidora oraz kilka pasków papryki i płaską łyżkę groszku. Do tego 2 jaja, serek gouda i kilka cieńkich plasterków mocno tłustego boczku. Pyszne. Ale mnie odrzuciło od warzyw. Brrr. Chyba po wczorajszej sałatce. Mam przesyt. Na kolację zjem łososia i może szpinak albo brokuła do niego. Jeszcze nie wiem, co z zielska. x Lecę, paaaa
  21. No niby tak, Nuti, tylko ja nie chcę, aby ktoś sobie zaszkodził. Jem rzadko, przy cukrzycy powinno się często, jem głównie tłuszcze, przy cukrzycy zabronione, robię IFy, przy cukrzycy zabronione, zażywam pięciokrotną dawkę chromu, nie ćwiczę, nie obcinam kalorii celowo, czasami tak wychodzi, itp. x Poza tym uważam, że to nasze miesjce jest zbyt cenne, aby się stało poligonem walki, np. z gacówkami. WTF z nimi? Nie rozumiem. Ja już dawno położyłam krzyżyk, niech robią, co chcą. Żal mi tych ludzi, ale np. jak Insa się wybrała do dietetyczki, dostała również głodową, pełną węglowodanów dla odmiany dietę. Taka karma po prostu :P x Masz rację Nuti, że jak się płaci za coś, to się to bardziej szanuje. Posunęłanym się dalej, szanują Cię najbardziej osoby, którym pozwalasz, aby to Tobie oddały przysługę. U mnie to działa bezbłędnie ;) x Gdybym chciała komuś pomóc schudnąć, zrobiłabym to za darmo. Jeślibym chciała zarobić na odchudzaniu innych, kierowałabym się: szybkością redukcji (tu gaca rulez), skutecznością chwilową (na tyle jednak trwałą, aby zarazić entuzjazmem do "mojej" diety innych), ogólnymi trendami - a te są takie, że należy ograniczać kalorie i się dużo ruszać. To, że w rzeczywistość te dwie rzeczy się wykluczają, nie ma znaczenia. Przeważająca rzesza dietetyków tak robi, robię i ja, inaczej stracę klientów i narażę się na odrzucenie ze strony pokrewenego mi środowiska. Kierując się tymi prostymi, kilkoma zasadami odniosłabym sukces - ja, nie moim podopieczni. Kiedy by się pojawiło jojo, a musiałoby się pojawić, zastosowałabym tanie chwyty psychologiczne, aby ciężar winy przerzucić na pacjenta. x Proszę bardzo , całkiem za darmo przedstawiłam przepis na - jak odnieść sukces w branży dietetycznej. ;) Może komuś się przyda. x Kwaśniewski postąpił w swoim czasie inaczej, jakie są tego skutki? Do dziś jest tępiony i wyśmiewany przez całe rzesze ludzi, nawet na forum DD. Przez ludzi, którzy mu do pięt nie sięgają pod względem wiedzy. A jak na "tamte" lata była ogromna! :O x Tak jest realnie, trzeba się z tym pogodzić lub walczyć. Decyzja każdego. Ja nie mam czasu ani ochoty na przepychanki.
×