Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kochająca za bardzo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Kochająca za bardzo

  1. Ewa w Raju Wcale nie daje sobie świetnie rady ze stawianiem granic:P ale ucze się pomału i cieszę się choćby z drobnej zmiany :) Drobniutka27 Widze, że u Ciebie nie za dobrze. Myslałam, że się stęsknił i będzie troszkę lepszy, a tu nic:( Może zacznij gdzieś wychodzić. Pisałaś, że masz przyjaciółki, może jakieś zakupki lub coś innego dla siebie co ci poprawi nastrój? Ja zamierzam zrobić sobie nową fryzurkę:) A myślałaś nad psychologiem? Napewno byś się wzmocniła. Ja chyba zapisze się do grupy wsparacia kobiet kochających za bardzo :P Mój tez zachowuje się tak samo mniej więcej, ale póki co nie zrobił mi żadnego numeru typu zniknięcie na cały weekend bez słowa, żadziej się czepia mnie, ja się nie wypytuje o nic, odczepiłam się od niego :P Jest spokojniej poprostu ( jak zwykle go nie ma prawie, albo ja w pracy cały dzień ) to chyba jedyna zmiana i może jeszcze taka, że zaczynam pomału wdrażać mu jakieś obowiązki. Napewno zmienia się moje nastawienie do całej sytuacji. Tak jak pisała Ewa stram się zachowywać bardziej świadomie.
  2. Aagaaa Gratuluje normalnego związku :) Ja mam dokładanie tak jak napisałaś, że czuje się zestresowana, poniżana, wyzywana, wykorzystywana. Tak samo zła matka, partnerka i ogółem wszystko źle. Zdaje sobie też sprawę, że po części jest w tym ziarnko prawdy, ale też zdaje sobie sprawę, że tak nie powinien mnie traktować. Jest kilka rzeczy we mnie które chcę zmienić. Może poprostu chcę dorosnąć? Wiem też, że mogę się z nim nigdy nie dogadać. Raczej tak właśnie się nastawiam, ale nie skreślam tego związku tak do końca. Potrzebuję na to wszystko czasu, a może nie będzie mi potrzebny bo on się wyprowadzi do końca listopada.
  3. do Aagaaa Ja wiem, że nie mogę być wiecznie dziewczynką, ale to takie trudne dla mnie. Gdybyś widziała jak stresuje się przed rozmową z M. hahha ;) Ja nauczyłam się siedzieć cicho żeby mieć spokój i teraz trudno się przełamać, ale próbuję.
  4. Witaj Drobniutka :) Nie smuć się:) Szkoda nerwów :P Ja tu jestem. Możesz pisać, może pomoże:) Jak M po twoim powrocie?
  5. turkusku Ja tez odczułam, że troszkę za bardzo na mnie naskoczyłaś, ale masz prawo myśleć i pisać co chcesz. Często też dawałaś mi dobre rady za które dziękuje:) Nie jestem osobą która obraża się gdy ktoś mówi mi bolesną prawdę. Ja widzę wiele swoich wad i zdaje sobie sprawe z tego, że wiele w tym mojej winy. Ja nie uważam się za dojrzałą osobą i wiem że wynikiem mojej niedojrzałości są moje zachowania. Mi chodziło o to, że będąc dzieckiem byłam bardziej do przodu niż rówieśnicy ( nie teraz) , może to było spowodowane sytuacją w domu. Kiedy koleżanki bawiły się lalkami ja już myślałam o innych rzeczach związanych z dorosłością. Miałam sporo obowiązków domowych, jako małe dziecko gotowałam obiady, sprzątałam itp, szybko zainteresowałam się płcią przeciwną, a koleżanki w tym czasie myślały o zupełnie innych rzeczach. Pisałam, że nie wierze w horoskopy. Czy jestem łasa komplementy, wydaje mi się, że nie od nikogo tego nie oczekuje. Zazwyczaj nie biorę ich do siebie, ale napewno są miłe.
  6. Ewa w Raju Po części masz racje z tym, że koleżanki wykruszyły się gdy zostałam młodą mamą, ale tez sama zaczęłam się odsuwać od nich bo chciałam spędzać jak najwięcej czasu z M. Nie wierze w horoskopy, ale jest coś prawdy w tym co piszesz jeśli chodzi o mnie. A jako dziecko byłam bardziej dojrzała niz koleżanki, ale nigdy spokojna ;) Dopiero teraz M. mnie tak uspokoił:P no ale jak można się cieszyć zyciem jak się żyje w nieszczęśliwym związku. Ile ja straciłam czasu na gonienie za nim to szok.
  7. oneill Dokładnie tak jak piszesz pewnie boje się bo tego nie znam. Wiem, że jak będę musiała to dam radę bo nie mam innego wyjścia. Teraz też praktycznie jestem sama w domu, więc prawie na jedno wychodzi. Jak dam sobie radę to napewno będę dumna z siebie:P Do domu napewno byle kogo nie wpuszcze:) Mam nadzieje, że żadnemu pajacowi nie dam się już nabrać. Najbardziej martwi mnie to co jest teraz. To, że ja chcę być z tym partnerem. Inni dla mnie teraz nie istnieją. Chciałabym ,żeby było dobrze bo tyle w to zainwestowałam siebie, tyle razem przeszliśmy. Tego tak się nie da zapomnieć. To wszystko takie trudne, a życie w niewiadomej wykańcza mnie. Pewnie się nadal łudzę. Nigdy wcześniej nie sprzeciwiałam się tak jak teraz, może mam nadzieje że coś się zmieni:( Ciężko zrozumieć, że ja mam do niego tyle uczucia, a on do mnie nie.
  8. Ewa w Raju Póki M jeszcze tu mieszka i zachowuje się ''normalnie'' to nie odczuwam jakiegoś smutku, a do wieczorów samotnych przywykłam. Czasami nawet lubię pobyć sama.
  9. Ewa w Raju Witaj :) Co do finansów to może troszkę wcześniej odkryłam, że powinnam dać radę sama w razie co. Wcześniej nawet o tym nie myślałam. Jeśli załatwię alimenty to będzie jeszcze łatwiej. Moją młodość muszę chyba odkryć na nowo. Jak tak patrze na siebie w lustrze to masakra wyglądam na taka zmęczoną, mam takie cienie pod oczami. Masakra:) Najgorsze jest właśnie to, że odsunęłam się od koleżanek. Mam takie co mogę odwiedzić raz a czas, ale z przyjaciółką moją dawną nie mam już kontaktu. Może odświeżę jakieś znajomości. Zanim poznałam M. miałam dużo rozrywek:P i znajomych. Może kiedyś poszukam kiedyś stronki dla mamusiek młodych :) Moja mała chodzi na jujitsu za namową M.( żeby nauczyła się być twardszą haha). Na początku jej się nie podobało, ale teraz strasznie to lubi. Chodziła też na taniec hip hop, ale jakoś jej się nie podobało. W przedszkolu ma też taniec towarzyski, ale tez już mówi, że nie chce chodzić, no i angielski. Także jakieś zajęcia ma :) Ja jestem koziorożcem , a M. skorpionem. hahah :P Ja tam nie wierze w horoskopy, ale coś mi się kojarzy, że nasze znaki nie pasują do siebie zbytnio:)
  10. Ewa w Raju Napewno jestem silna pod tym względem, że to wszystko jeszcze znosze :P Determinacja we mnie jest:) Po tylu latach czekania na zmiany człowiek zaczyna się zastanawiać czy to ma sens i poprostu miec dość. Dokładnie jak napisałaś kroczymy sobie razem z Drobniutką. Chyba tylko my tu na takim etapie jesteśmy póki co:P Ale fajnie jest też, spotakać dziewczyny które mają to juz za sobą i są dla nas przykładem, że można z tego wyjść:P Hmmm chyba szykuje mi się samotny piątkowy wieczór. M. dostał telefon od kolegi i wyszedł do tej pory go nie ma, a ja mam to gdzieś i idę spać. Musze się wyspać bo teraz pracuje od wcześniejszej godziny ( pomysł M). Wcześniej mieliśmy też tak otwarte, ale przez wakacje do teraz otwieraliśmy później. Będę pracować znowu po 11 godzin! A gdzie czas dla mnie?
  11. do Do...na czarno Nie lubię Anglii bo czuje się tam gorsza, samotna - strasznie mnie to dołowało. W Polsce czuje się jak w domu. Niedługo mam spotkanie z prawnikiem w sprawie alimentów, więc zawsze byłoby mi łatwiej. Bardzo dużo finansowo pomaga mi babcia. Myślę, że gdybym miała pracę choćby za najniższą krajową z pomocą babci dałabym sobie radę, a co dopiero gdybym dostała alimenty. Oczywiście nie jestem tego pewna bo nigdy nie wiadomo czy będę mieć stałą prace. Wiem, że w razie co gdybym straciła pracę to pomogą mi finansowo. W najgorszym wypadku gdybym nie dawała sobie rady to bym mogła wyjechać do mamy, ale tam też musiałabym szukać jakiegoś mieszkania bo nie byłoby tam miejsca dla nas. Jedynie tak na chwilę pomieszkać zanim znajdzie się prace i mieszkanie. Szkoda mi też dziecka, ona też jest przywiązana do Polski ma tu rodzinę, koleżanki itp i nagle tak miałabym wszystko rzucić i wyjechać? Biorę to pod uwagę, ale naprawdę w ostateczności. Nie chcę psuć jej świata przez swoje niepowodzenia. Dlaczego to miałoby się na niej odbić. Masz rację z tym, że jestem trochę uzależniona finansowo od M., ale teraz już nie boje się tego jak dawniej. Wszystko sobie wyliczyłam i wiem, że dałabym radę. Bardziej martwi mnie uzależnienie od niego. Już kiedyś rozstałam się z ojcem dziecka i naprawdę nie chciałabym przechodzić tego co wtedy. Teraz mam wrażenie, że obecnego partnera kocham bardziej niż poprzedniego i że byłoby jeszcze trudniej po rozstaniu.
  12. Drobniutka27 Mój też mnie nie przeprasza. Ostatni raz takie słowo słyszałam chyba kilka lat temu :P Należało mi się i tyle, więc jest usprawiedliwiony. Nie raz faktycznie jest moja wina, ale jestem tylko człowiekiem. Skoro mam jakiś problem to powinien mi chyba pomóc a nie dołować i pogrążać. Jeśli jemu powinie się noga z jego własnej głupoty to ja go pocieszam i mówię, żeby się nie przejmował, że jakoś to naprawimy, że świat się od tego nie zawali. Chyba, ze to ja jestem nienormalna;) Ja już nie daje sobie wmówić, że coś jest moją winą. Widzę bardziej trzeźwo co się dzieje. Wczoraj był fajny przykład. M dostał informacje co ma załatwić i gdzie, kilka razy przypominałam, napisałam smsa co i jak bo wiem że lubi zapominać. Mówił, ze wszystko już wie. Po czym zadzwonił do mnie obrażony, gdzie on ma zanieść dokumenty, że nie może znaleźć pokoju o którym mu mówiłam. Okazało się, że poszedł nie do tego urzędu co trzeba i mówił, ze to moja wina bo tak tłumacze. Obraził się i powiedział, że nic nie będzie załatwiał. Wysłałam mu smsa z kopią wiadomości gdzie i co miał załatwić;) A potem słysze, że ja nic nie umie załatwić:P
  13. Drobniutka27 Oj niestety wiemy :( Musimy być silne choćby nie wiem co się działo :) Super, że kupujesz mieszkanko. Zawsze będziesz miała gdzie wrócić w razie co. A myslałaś może o tym, że jeśli się z nim rozstaniesz to wrócisz do Polski do swojego mieszkanka? Trzymam za Ciebie kciuki :P Na ile przyjeżdzasz do Polski?
  14. Drobniutka27 Dobrze zrobiłaś, że poszłaś do przyjaciółki. Skoro chce być z Tobą i mówi Ci, że Cię kocha to czemu odpycha Cię? Oni myślą, że nic się nie stało bo przecież zasłużyłyśmy sobie na takie traktowanie, więc nie przepraszają bo nie mają za co ;) Dobrze, że wyjeżdzasz do Polski odpoczniesz sobie psychicznie;) Ja też chętnie bym wyjechała gdzieś. Co do twojego M. to chyba powinien się starać bo od tego zależy Twoja decyzja, a on robi odwrotnie. U mnie zaś zaczynają się kłótnie. Pewnie trochę przestraszył się rozstaniem, ale jak zobaczył, że jest dalej tak samo to sobie zaczyna znów pozwalać. Dzisiaj muszę z nim pogadać. Przyszedł dzisiaj do mnie do pracy i zaczął mi wytykać co źle niby zrobiłam, później zaczął mi mówić, że tyle razy już mi mówił co mam zmienić, a ja dalej swoje, że do mnie się mówi jak do ściany, że normalna osoba by to zmieniła. Ja się go zapytałam a co ze mną, z moimi potrzebami, czemu ja mam się dopasowywać wiecznie, czemu on nie zmienia rzeczy o których ja mu mówie to się zamknął i uciekł rzucając tekstem, że życzy mi powodzenia w przyszłej pracy i życiu. Muszę nauczyć się mówić o moich potrzebach, mam dość dopasowywania się. Myślę, ze on nie ustąpi i że wkrótce będzie koniec. Ile można się tak szarpać ze soba :(
  15. Byłam wczoraj na kolejnej terapii, ale jestem z niej nie zadowolona. Miałam wrażenie, że terapeutka nie wiedziała czasami co powiedzieć. To ja bardziej opowiadałam jej jak jest teraz i co zamierzam zrobić. Poza tym po raz kolejny wizyta trwała 40 min, a miała trwać godzine. Póki co będę do niej chodzić, może jak się poznamy bardziej to będzie lepiej, a jak nie to ją zmienie. Zastanawiam się też czy zapisać się do grupy wsparcia kobiet które są uzależnione od miłości, polecanej na stronie www.kobieceserca.pl, ale z tym chyba musze się wstrzymać, aż znajdę nową pracę. Obecnie godziny mojej pracy nie pozwalą mi na to. Wczoraj miałam mały zatarg z M. Zaczął mi dogadywać, że jak zwykle nie nadaje się ani do pracy, ani na robota domowego itp. Powiedziałam mu co myślę tzn. że powinien też pomagać mi w domu, że nie tylko ja brudze wszystko, a tylko ja sprzatam. Nawet dziecko ma więcej obowiązków w domu niż on;) Oczywiście zaczął coś dogadywać to wkurzyłam się i odpowiedziałam mu, że po co do mnie to gada jak i tak nie chce być ze mną, że to jest zbyteczne. Zamknął się i bardzo się ucieszył po takich słowach. Powiedział mi jeszcze, że był oglądać mieszkanie i dzisiaj wpłaci jakąś zaliczkę. Coś mi się nie chce w to wierzyć. Muszę bardziej przyłożyć się do szukania pracy, żebym potem nie została z niczym. Ewa w Raju Nie czuje się silna, może czasami, ale strasznie mnie to wszystko męczy. Co do mojej młodości to wcale z niej nie korzystam. Czuje się ze 20 lat starsza ;) Co do książki chyba nie wspominałaś. Obadamy ją :P Zgodze się z tym, że jestem niepewna. Nie wiem już sama kim jestem, boje się swoich uczuć gdy zostanę sama i tej całej niepewności co będzie. Ciekawa innych ludzi też jestem:) Szczególnie z podobnymi problemami. Chciałabym żeby każdej się udało :) Ostatnio jakoś bardziej polubiłam ludzi, nie osądzam ich, nie krytykuje ;) Ostatnio robiłam to dość często może po to żeby poczuć się lepiej, że nie tylko ja jestem taka beznadziejna? Na szczęście wyzbywam się tego uczucia skutecznie co mnie cieszy:) Drobniutka 27 Co u Ciebie :P ?
  16. gingerbread new Faktycznie za wiele o tym wszystkim myśle i tylko się stresuje. Tak jak piszesz muszę być bardziej wyrozumiała dla siebie i cierpliwa:) Ewa w Raju Dzisiaj mam kolejną wizyte u terapeutki. Poprostu jej powiem, że chciałabym dowiedzieć się skąd wzięły się takie zachowania u mnie. Zobaczymy co mi odpowie. Na pierwszej wizycie powiedziała mi , że jest dużo pracy do zrobienia. Zobaczymy jak to będzie nie można ocenić terapeuty po 2 spotkaniach :) Póki co będę chodzić tym bardziej, że są to darmowe spotkania, więc nic na tym nie trace a napewno coś mogę zyskać. Powiem Ci, że ja jestem w stanie zaakceptować sporo wad M. i pójść na sprawiedliwy kompromis, ale napewno nie zaakceptuje brak szacunku do mnie i wykorzystywania mnie. A jeśli zmienią się te dwie rzeczy to wtedy zobaczymy co będzie. Piszesz, że M. boi się czyjejś autonomii, może tak jest , ale najśmieszniejsze jest to, że on chciałby żebym taka właśnie była ;) Pewnie jakbym stała się samodzielna to tez byłoby źle:P A taka własnie zamierzam być. Rozmawiałam wczoraj z M. ponownie na temat interesu. Doszliśmy do porozumienia, że szukam sobie pracy, a on sobie kogoś zatrudni. On uważa, ze to moja wina, że interes się nie rozkręca. Spokojnie powiedziałam mu, żeby próbował z kimś innym może akurat się uda. Powiedziałam mu, że ja nic z tego nie mam a mam cały dzień stracony, że on też tylko n a tym traci bo trzeba dokładać.No ale jak chcę próbować dalej to jego sprawa. Ogólnie nie miał jakiś sprzeciwów. Dogadaliśmy się jak ludzie:P Ja mam wrażenie cały czas, że ta nasza wczesniejsza rozmowa dotycząca warunków rozstania jest jakby nie aktualna. Nie chcę z nim narazie na ten temat rozmawiać. Następną rozmowę przeprowadzę w temacie obowiązków domowych :) Może też uda się uzyskac jakiś kompromis. do '' do kochającej '' Masz racje z tym , że nadal kocham M. i że gdybym go nie kochała to bym odeszła. Jestem rozdarta bo z jednej strony kocham, a z drugiej nie chce być tak traktowana. Jestem typowym przypadkiem kobiety kochającej za bardzo. Ja szanuje każdą opinie dziewczyn, co prawda nie są to gotowe ''przepisy'' tak jakbym chciała, ale napewno są pomocne. Do tego trzeba chyba dojść samemu co jest dla nas dobre. Moją wadą jest brak samodzielności, więc może dla mnie lepiej, że dziewczyny chcą abym zrobiła coś sama. Dla mnie ważny jest sam fakt, że jest tam ktoś kto mnie wysłucha i zawsze coś odpowie. Co do tego, że pisze w taki sposób żeby nikogo ,, nie wkurzyć'' to może troszkę tak jest, że jestem taka potulna. Powodem jest to, że przyjmuje z pokorą to co piszą dziewczyny bo sama wielu rzeczy nie widze i nie do końca wiem co dla mnie dobre, wiem że dziewczyny są starsze i mają więcej doświadczenia. Pewnie gdy stanę się silniejsza jak dziewczyny i będę wiedzieć czego chcę, będę mieć swoje własne zdanie to pewnie będę go bronić. Teraz jestem słabiutka i sama nic nie wiem, więc przyjmuje każdą rade bez sprzeciwu:) Aagaaa Ja mam 24 on 29.
  17. turkusku Ładnie porównanie a ile w nim prawdy :P
  18. do ostrożność Dokładnie uważam tak samo jak ty :) do angelica228 Witaj :) do turkusek Masz racje :) Za dużo informacji nazbierało się w mojej glowie i sama nie wiem co z nimi zrobić, żeby były przydatne. To, że M się nie zmieni jeśli sam nie będzie chciał to chyba zrozumiałam :) Wiem, że wasze podpowiedzi powinnam wziąść pod uwagę i przemyśleć, a potem zdecydować co dla mnie będzie najlepsze. Zdaje sobie sprawę, że każdy jest inny więc nie ma jednej recepty. Nie będę oczekiwać od was, żebyście mną pokierowały co mam zrobić. Muszę sama uczyć się na własnych błędach i sama decydować za siebie. Chętnie słucham waszych podpowiedzi i czytam o waszych doświadczeniach to pomaga zrozumieć rzeczy których jeszcze nie dawno nawet nie zauważałam i do tej pory nie zauważam:P Wy widzicie moją sytuacje na trzeźwo, ja trochę nadal wypieram się prawdy. Zdaje sobie sprawę, że nie da się wszystkiego naprawić tak od razu. 1. Czyli odstawiam już książki itp:) 2. M. jest jaki jest nie myślę, że się zmieni, wiem że nie powodu ku temu bo nie widzi swoich wad. Nie dociekam tego co z nim nie tak 3. Napiszę liste rzeczy z zajęciami dla mnie i zrealizuje ją 4. Zaufam terapi, że mi pomoże
  19. Ale ja mam mózg wyprany:P Powiem wam, że jeszcze nigdy nie czułam się taka zagubiona i zdezorientowana jak teraz. Zatraciłam siebie i swoje życie nawet nie wiem kiedy:( Chyba troche zawiesiłam się na mysleniu '' co zrobić''. Zamiast poprostu coś zrobić:( Wiem, że mam zająć się sobą więc dzisiaj wezmę sobie kartkę i napisze sobie co chciałabym zrobić dla siebie, dla małej , co zmienić i z według tej kartki będę to realizować po kolei. Znów jakaś kontrola, a może bardziej wyznaczanie celów, ale inaczej nie rusze z miejsca. Dzisiaj porozmawiam z M., a jak nie to przynajmniej ustale termin rozmowy. Żyje w nie wiedzy zamiast poprostu zapytać. aweb - widzę teraz, że sama sobie to wszystko robię. Mam chwile kiedy myślę trzeźwo, ale są chwile kiedy jestem znowu ogłupiała i wtedy bym właśnie najchętniej przytuliła M.
  20. aweb Ja wiem, że ze mną jest coś nie tak bo to czuje. Widzę przynajmniej większość moich błędów. Uważasz, że to bardziej moja wina? Ja pozwalając sobie na takie traktowanie ponosze większą wine? Nie zaprzeczam, że chciałabym być z nim bo cały czas coś czuje do niego, ale zdaje sobie też sprawe z tego, że taki związek nie ma sensu. Ciężko jest przekreślić tak poprostu kogoś na kim ci zależy. Ja nie chce mu pokazywać, że jestem obrażoną księżniczką. Zachowuje się normalnie. Ja tylko chcę mieć takie same prawa do wszystkiego, żeby mnie szanowano i kochano. Uważasz, że cały czas nadal pozwalam jemu na takie traktowanie to co mam zrobić żeby nie pozwalać?Chcę stawiać granice i zacząć mówić nie, zobaczyć co się będzie wtedy działo. Pozwalałam na wiele, ale już nie chce tego. Uważasz, że powinnam tak poprostu odejść?
  21. turkusku Zaglądałam na tą stronkę kiedyś. Jest grupa jakieś 30 km od mojego miasta. Teraz czytam sobie e-booka z tej stronki:P Co do terapeutki to tak pytałam z ciekawości:) Ogólnie jest ona fajną kobietką. Miałam dopiero 2 wizyty z czego pierwsza to było wypytywanie o co mi chodzi. Zastanawia mnie też sposób w jaki prowadzi spotkanie. Rzuca jakiś temat np ostatnio o asertywności. Wypytuje mnie jak przebiegają nasze kłótnie, jak ja reaguje, jak on reaguje na moje odpowiedzi itp. Zastanawia mnie to czy to nie powinno wyglądać tak, że terapeutka powinna uświadomić mi skąd to się u mnie wzieło, ten brak asertywności i dopiero doradzić jak sobie z tym radzić? Terapeutka wyciągneła wnioski z opisu mojego życia i stara się pokazać mi jak zmienić moje zachowania. Ale czy dobrym pomysłem jest coś leczyć nie znając przyczyny choroby? Może to ja wybrzydzam?
  22. turkusku Ja stram się już nie osądzać i nie zgadywać co jest z M. czy jest toksyk czy psychopata czy jeszcze kimś innym:) Nie chce się zmieniać dla niego, ale dlatego że jest mi źle, mi nie pasują pewne rzeczy we mnie i nie mam zamiaru być całe życie nieszczęśliwa. Jak się uda, że M. zostanie to fajnie, a jak nie to trudno. Raczej przypuszczam, że nie będziemy razem. Jutro mam wizyte u terapeutki. Tak się zastanawiam czy taka osoba z tytułem terapeuty a nie psychologa jest dla mnie odpowiednia.
  23. Drobniutka 27 Ja wiem , że on taki jest, że woli pokazać że mu nie zależy bo boi sie odrzucenia i , że go skrzywdze. Sam mi to powiedział na początku związku.
  24. Drobniutka 27 O to w tym wszystkim właśnie chodzi, że jest ok póki robimy to co oni chcą, a jak się sprzeciwiamy to wtedy są kłótnie. Tutaj wszystkie jesteśmy chyba podobne do siebie, mamy podobne problemy:) Ja mieszkam w Polsce, dokładniej woj. śląskie :P Co do M. to mam wrażenie jakby zachowywał się jak zwykle. Tak jak napisała jedna z dziewczyn, że pewnie poczeka aż mi przejdzie. Takie mam wrażenie. Odkąd dogadaliśmy się, że się rozstajemy M. zrobił się milszy, zamiast spać plecami do mnie to mnie przytula;) I przyciąga mnie , żebym ja się przytuliła. Widze, że się hamuje z głupimi tekstami, ale pewnie lada chwila coś palnie. Ja też hamuje się ze słowami i podchodze do niego z dystansem. Nic nie mówi o rozstaniu, nie widze żeby szukał mieszkania. Teraz też go nie było dużo w domu bo wymyślił sobie intesik związany ze świętami, więc nie było go całe dnie. Nie mieliśmy czasu się kłócić, czy też rozmawiać, może dlatego jest ok. Teraz będzie miał tydziń urlopu, ale ja i tak jestem do 18 w pracy. Zobaczymy czym będzie się zajmował. Pewnie nie mną ;) Juz do tego przywykłam. Czasami jak tak siedze sama w domu to się ciesze, że go nie ma bo mam spokój, no ale jak go nie ma dłużej to też tęsknie:P Z tego co pamiętam to ty też pracujesz z M.. Myślałaś o zmianie pracy? Bo ja uważam, że od tego powinnyśmy zacząć.
×