daga1975
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez daga1975
-
aaasica, ja już w ogole nie słysze, żeby jej się cofało, miewa niekiedy taki odruch wymiotny z rana, albo coś tam memla językiem w buzi i mówi, że zaraz dostanie czkawki i to wszystko z takich objawów "cofających się". słyszę, jak jej tam w brzuszku się przelewa i po tym się odgazuje albo odbije (tak jak po piwie) i to wszystko z efektów akustycznych. u nas to chyba gdzieś tam wędruje po przełyku i chyba wpada do nosa, skoro śluzówki w nosie opuchnięte i nabrzmiałe. a jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam z nosa jej wydłubać kawałek banana:-( ewela, dzisiaj dałam 2. dzień, jeszcze 5 x!! z pocieszenia, nie ma aż takiej tragedii w podawaniu, jak wspominam, choć dzisiaj sie denerwowała, że jej sie to do języka przykleja, ale popiła i poszło. zrobiłam przed bioprazolem posiew z kału bakteryjno-mykolog. bo miałam wizję, że znowu omperazol jej spowoduje wzrost świństw, ale oba wyszły prawidłowo, więc mam nadzięję, że 7 dni kuracji jej nie zaszkodzi, a pomoże. co do wit. D też tę teorię mi jedna lek. mówiła, więc po długim namyśle i z powodu tych kłopotów z odpornością podaje od tygodnia tran (tam i witamina d no i inne zdrowe rzeczy). po radach mam z podwórka zdecydowałam się na Mollers dla dzieci o smaku tuti-fruti. Rewelacji nie ma, bo tak czy siak leci surową rybą, ale jakoś łyżeczkę dziennie daje rade wypić i popić! co do probiotyku, rozumiem, że ten sanprobi Ci lek. odradził? my też teraz na Dicoflorze i tez musze coś innego dac, próbowałam już kilku, biogai się boję, bo zawsze ją rozluźniała. Mamy pisały o tym multilac, ale on ma biffidus na serwatce i Miśke zawsze on rozluźniał, ale spróbuję może...
-
tralala prowadziłam "pamiętnik" przez ponad pół roku, gapiłam się w niego jak sroka w kość i nic mi nie wychodziło. poza tym, że ta cykliczność była coraz rzadsza, teraz raz na 2/msce, a zaczynaliśmy tak jak napisałaś raz na ok. 2 tyg. i drugą zasadę, którą wyłapałam to to, ze reakcje refluksowo-kupne na pewno nie są na nast. dzień, prędzej by efekt po 3 dniach od podania pokarmu. ale zaprzestałam notatek, bo popadałam w paranoję i wszystko moim zdaniem ją uczulało, bo to kupy nie takie, bo jakaś krostka (nie armia, ale kilka;-), bo gorszy wygląd itp. u nas na bank wysypuje ją po: czysta kasza manna w sporej ilosci, bo w małej jest ok. (taką gęsią skórką na pupie i kości ogonowej), czekolada (czerwone kropki w zgięciu łokciowym i liszaj suchy, w kąpieli robi się pomarańczowawy). a tak zdarzają sie pojedyncze brzydkie czerwone pryszczyki z łebkami (trochę jak potówki wyglądają) na polikach czy pupie, ale nie umiem wyłapać zależności (może konserwanty, bo jakby sie człowiek nie starał, nie uniknie chemikaliów). taką wysypkę jak piszecie miała kilka razy w życiu (plecki, brzuszek jakby ją ktoś szczotą ryżową pokuł, w kąpieli czerwieniało bardziej), ale nomen omen po przebytym katarze i lek. upiera sie, ze to wysyp po wirusie, ale czy na pewno, nie wiem....
-
aasica, moja jak sie budzi to jak w szwajcarskim zegarku w 1 godz. po zaśnięciu. jak z nią spię, to nie słyszę żadnego dźwigania pokarmu, innego oddechu, zaczyna się kręcić i wrzask, a potem to sie sama nakręca i zdarza się aż do wymiotów, przy których z wysiłku idą gazy. ale w tych wymiotach jest więcej takiego śluzu, albo śliny (czegoś przezroczystego i ciągnącego się), wiec chyba sprawa wygląda tak: coś ją uczuli (?)- wytwarza sie śluz, który spływa tylną częścią gardła i on jej nie pozwala dobrze zasnać, utrudnia oddech, może nawet łapie bezdech, wydala śluz z wymiotami. na pewno tak sie dzieje po tych kajzerkach i słodkich bułkach, a do tego raz na 1,5-2 msce z nie wiem jakiego powodu. ma to coś też wspólnego z zębami, bo przy ząbkowaniu mamy to na bank. nie miała akcji z machaniem rączkami, czy takim "topieniem się", łapaniem oddechu, jak pisałaś (przynajmniej teraz, a jak była młodsza, to moze pomyliłam z innymi objawami), ale miała w endoskopowym badaniu u laryngologa zaczerwienienie przy ujściu krtani, a więc wygląda jakby tam jej wpadało. coraz bardziej przychylam sie do teorii tego laryngologa, że ona ma ciagle refluks, ale charakterze ukrytym (chyba oparty o jakąś nietolerancję pokarmową) i on wywołuje stany zapalne nosogardzieli i w efekcie wytwarzanie śluzu, stad te raz na kilka tyg. nawracające katary a przy nich wymiot śluzem. to sie chyba nazywa "maska laryngologiczna". poza tym staje się "krztuśliwa" tylko w sytuacji, kiedy ma wywalone migdały i podrażnione gardło, a jak jest blade, a migdały pochowane - nie krztusi się przy jedzeniu i piciu. gastrolog namawia nas na kurację 7-10 dni bioprazolem, żeby podsuszyć kwasy i dać się zregenerować śluzówce gardła i nosa i zdecydowałam się dawać jej od jutra. dlatego namawiam Cię na wizytę u laryngologa, bo po wyglądzie tylnej części gardła, stanie uszu i krtani można ocenić, jak wysoko te kwas podchodzi. no i czy krtań jest dobrze naciągnięta, bo dlaczego ona przepuszcza Twojej córci pokarm do tchawicy? choć u Was to chyba najważniejsze, ze niestety podchodzi na tyle wysoko, ze wpada do dróg oddechowych i aż dziw, że Mała nie ma ciągle przekrwionej tylnej ściany gardła, chrypek od podrażnienia nagłośni, powiększonych tych grudek limfatycznych na tylnej ścianie gardła, bo jeśli dobrze pamiętam budowę człowieka, to żeby wpadło do dróg oddechowych musi podejść aż do gardła. aasica, wybacz ze jeszcze upierdliwie dopytuję, a Wam lekarze ocenili, ze ten pokarm wpada do tchawicy? czy Ty sama tak wnioskujesz, skoro Mała ma problem ze złapaniem oddechu? a poza machaniem rączkami i głośnym sapnięciem, po czym oceniasz, że to jest tak groźne i wywołuje efekt jak przy topieniu się? a ktoś z lek. Cię uczulił, ze to może być zagrożeniem życia? bo rozumiem, ze obawiasz się zachłystowego zapalenia płuc lub oskrzeli, no ale to jest paskudne, ale sie leczy, mojej kol. córcia miała 2 razy. pod Twoim wpływem stałam sie jeszcze bardziej wyczulona na obserwację mojej (bo w sumie krtań to wrota do tchawicy) i stąd Cię tak eksploatuję.
-
Ewela, to może odpuść mu na razie z tym glutenem, przecież stara szkoła kazała po 1 rż. wprowadzać i niektórzy lek. tak zalecają... a z tym raczkowaniem, to dobrze byłoby jakby młodszy też przyjął scenariusz starszego, bo ja raczkowanie wspominam jak koszmarek: kaszlała na czterech, szarpała głową, kichała a jedzenie w nosie itp. a jak na złość raczkowała długo, bo do 12. miesiąca. a tak psioczyłam na te gastrotuss, a chyba do wszystkiego uk. pokarmowy musi dojrzeć, teraz powróciłam po wielu miesiącach i Mała go zaczeła trawić i wreszcie gardło blade a jedzenie w brzuchu.
-
a jeszcze pytałaś o słodycze...moja nie zna dotychczas samku lizaka, żelków itp. za słodycz uchodzi u nas miś-lubiś (jede na kilka dni), biszkopty, ciastka owsiane, andruty (lubi takie białe jak opłatek świąteczny), trochę domowego ciasta, raz na kilkanaście dni trochę czekolady (bo po tej ostatniej ją wysypuje). daję więc dziennie naprawdę niewiele: 1-3 te w/w ciastka po 2. daniu (bo Mała je osobno zupę, potem drzemie/nie zawsze/ i ok. 15.30 - 2. danie). jakoś nie zna smaku klasycznych słodkości i się o nie nie upomina. wynagradzam jej to słodkimi 2. śniadaniami, ale to też w postaci zbożowo-owocowej lub bułki z dżemem. podobnie jak Ty daję niewiele chleba (ale bułkę pszenną, niekiedy chałkę lub paryską). nie wiem, o co chodzi, ale i po bułkach słodkich kupnych i po ciemnych bułkach typu kajzerka jest ten sam scenariusz tzn. Mała budzi się z drzemki lub w nocy ok. 1 godz. po zaśnieciu z mega wrzaskiem nie do uspokojenia, szarpie ją z tego płaczu na wymioty, silnie się odgazowuje, nie jestem w stanie się z nią wtedy dogadać, czy cos boli, czy się cos przyśniło. ale próbowałam kilka razy i 100% skuteczność, ze będzie krzyk...jakieś konserwanty, żyto, czy co do cholery?? więcej mam w ogóle pytań, niż odpowiedzi, a widzę w tym wszystkim powtarzający sie klucz: mogę już w ciemno przewidzieć, kiedy te niepasujace do siebie objawy wrócą (kwaśne kupy, pogorszenie cery, zwiększone pragnienie, odruch wymiotny, pokasływanie,nalot na języku, czkawki, śluz w nosie, załzawione oczy, tarcie sie po twarzy prze sen). zawsze dzień wcześniej czuję taki charakterystyczny zapach z jej ust (choć czuję go tylko jak śpi blisko mnie) - kojarzy mi się on z smrodkiem z ust na kacu...ile ja bym dała, gdyby mi ktoś wskazał klucz do tej zagadki, czy to dieta, czy inne swiństwo powoduje nawroty.
-
moze pójdż z nią dla świętego spokoju do dobergo laryngloga, najlepiej z nowoczesny gabinetem. niech zobaczy, czy 3. migdał nie jest powięksony, bo to moze byc takie błędne koło jak u nas: refluks podrażnia śluzówkę, a podrażniona śluzówka wywołuje kaszel, cofki itp. nie wiem, jak to przerwać, ale ewidentnie, jak moja nie ma rozpulchnionych śluzówek, nie ma refluksu. u nas kolacja 18.00-18.30. łyzeczka gastrotussa. kąpiel. potem pije ok. 100-150 ml. więc idzie spać z tym picie w żołądku, ale nie potrafię jej odmówić tego picia przed spaniem...choc akurat w nocy dawno nie kaszlała, ale rano wstaje z zakitowanym nosem, choc ja nie wiem, czy to refluks, czy piatki czy zatoki:-(
-
ojej... aasica, bardzo mi przykro, że zamiast lepiej z wiekiem, to ciągle na ścisku w żołądku. a powiedz mi czy córcia jest larynglogicznie ok? tzn 3. migdał obkurczony, pozostałe 2 też ok? gardło nie napuchniete i nie rozpulchnione itd? oby gastrotuss był strzałem w 10, to niby taki prosty lek, ale naprawdę on trzyma jedzenie w brzuchu. moja jak dostanie, to może skakać fikołki robić i sie nie skaszle, a bez niego podskok-kaszel. ewela, to generalnie lepiej? Mały już raczkuje? i jak to sie ma do refluksu? a co do glutenu, to ja nawet miałam wizję celiakii, bo próbowałam 3 x wprowadzać i zawsze było gorzej (i z kupami i z refluksem), udało sie dopiero po 1 rż i też z z 3 msce jej zaprawiałam brzuszek małymi ilosciami zanim zaczęła jeść gluten normalnie. myślę, ze to po prostu kasze drobnoziarniste są ciężej strawne itd. i w tym problem. choć, dziwne, ale kaszy mannej jako samodzielnego posiłku do dziś nie mogę dawać kilka dni pod rząd bo kupy tragedia. my łapiemy chwilę oddechu, po ciągłych katarach, cofkach porannych itp. od 3 dni aż mi sie morda uśmiecha, ale niestety wiem, ze to stan chwilowy...
-
a i jeszcze na nadwrażliwość na duże kęsy itp. to też u Miśki jest oznaką podrażnionego gardła i wywalonych, powiększonych migdałów i wtedy robi się taka skłonna do wymiotów, jak coś źle przełknie, czy za głeboko sobie wsadzi....Lila już duża dziewczynka, myślę, że mogłabyś jej zaglądnąć, moze nie od razu się uda, ale kilka minut zabawy i zobaczysz, jak tam sytuacja. tylko nie zaraz po jedzeniu, bo Ci zwymiotuje, jak jej odrobinę za daleko przytrzymasz język.
-
ale suplementujecie się Dziewczyny jakimś zestawem mineralno-witaminowym dla mam karmiących, żebyście wy na zdrowiu nie podupadły??
-
mam sąsiadkę, która wyczaiła podczas karmienia, co jej córci szkodzi (ryby, nabiał i jajka), a robiła to tak, że zaczynało od maxa restrykcyjnej diety, a potem te alergeny wprowadzała - jeden na kilkanaście dni i udało jej sie wyłapać. mała ma 2 lata i nadal tego nie moze jeść i bez testów wie co ją uczula.
-
ale suplementujecie się Dziewczyny jakimś zestawem mineralno-witaminowym dla mam karmiących, żebyście wy na zdrowiu nie podupadły??
-
te testy płatkowe, z tego co wiem, to daje się na skórkę alergen i nakleja "płatek", ale trzyma sie to długo z dobę chyba, dlatego nie robią tego w przychodniach, choć widziałam, że w jednej alergicnej deklarują, że robią. to musi mam ze skazą wyjaśnic nam... może lepiej pieczone w folii, wytnij gniazdko nasienne, nie obieraj ze skórki, wsadź do folii aluminiowej i na ok. 40 min. w 150 stop. powinno zbrązowieć i zrobić się taki mus, który poskrobiesz łyżeczką. nam od niego kazała lek. zaczynać przygodę z jabłkiem. Beata, to zółte to ciemieniucha, nasmaruj oliwką i wyczesuj miekką szczoteczką. nam się też pojawiło i wiązałam to z marchewką, ale to moze inna przyczyna była, bo też w zimie. zeszło po kilku dniach. a z testy jak to testy, ukłuć trzeba, a czy wyjda, to inna historia. a jak nic nie wskażą, to dalej będziesz w punkcie wyjścia, bo to nie oznacza, ze nie ma alergii. przy ige to w tym wieku chyba tylko sens zrobić ogólny poziom (czy jest w ogóle alergia ige zależna) i ewentualnie kazeinę, laktozę itp. bo reszty nie je, więc nie ma na to przeciwciał.
-
a jeszcze w spr. testów: ige - to taka klasyka wyłapywania alergii, a jak reakcje nie są natychmiastowe, płyną z uk. pokarmowego i raczej po kilku dniach od podania to raczej wskazują na nietolerancje = istnieją testy igg. no i jeszcze płatkowe ze skóry, te podobno najbardziej mają sens u maluchów ale na ogół w warunkach szpitalnych je się robi. do igg wystarczy krew z paluszka, panel to 58 produktów. i ige i igg najlepiej robić po 2, a jeszcze lepiej po 3 rż, ale wcześniej też wychodzą, choć pewności nie ma.
-
nie wiem, już co myśleć, kiedy zdecydowałam się na morfologię, crp itd. to dzisiaj nie ma stanu podgorączkowego i jest ok. może humor mógłby być lepszy, ale to już wytrzymam... Edyta, ja bym nie szczepiła, wiesz, że jak tak opornie w ogóle ze szczepieniami, ale szczepię, ale jak mam pewność ze jest silna i odporna. w końcu zęby to też stan zapalny. w spr. jabłka ja też robię jak Edyta, raczej gotowane lub pieczone w folii, a surowe (ale czekam aż potarte zbrązowieje) tylko w okresach bezrefluksowo-zębowych. ja dawała kleik do mleka, mniej nutritonu, ale troszkę tak, niestety nie pamiętam proporcji. a napiszcie mi mamy straszaków, czy normalne są takie wielkie piątki, czy to jakieś kuriozum?
-
a i morfologia + ige wystarczy krew z paluszka, moja nawet nie zapiszczy przy tym, jak dostanie coś do zajęcia myśli, a nakłułam ją już kilka razy.
-
Miśka jako niemowlę prawie wcale nie ulewała, wymiotowała tylko po zwykłym bebilonie i teraz przy katarach (ale to śluzem katarowym, jak jej spłynie, to potrafi raz, max 2 x na infekcję zwymiotować). a gardło od niemowlęctwa było prawie zawsze czerwone, język obłożony, a czerwone uszy jako niemowlę miała chyba z 6 razy. po 2 latach obrzęknięta jest śluzówka nosa (choć 3. migdał obkurczony). więc uznano, że to refluks ukryty. to azs Miśka nie ma (nigdy się nie drapała), nie robią jej się żadne strupki, nie łuszczy jej się nic. poza tym epizodem z czekoladą, wtedy to śmierdziało azs. kąpię ją w mustelli, bo po innych emolientach miała zaczerwienione okolice intymne, co my się narobiliśmy posiewów i badań moczu (wszystko ok)...i dopiero przez czysty przypadek odkryłam, że odstawienie oilatum, emolium lub balneum natychmiast zakończyło sprawę z zaczerwienieniem. smaruję mordkę mustellą i na dwór mustellą cold. natomiast cery nie ma idealnej: nawracjące rogowacenie mieszków (taka kaszka widoczna tylko pod światło) na skroniach, udach, pupie. pojawia się (zawsze przy ząbkowaniu lub w zimie) i sama się wycofuje. niekiedy suchawe poliki, ale nie swedzą i nie czerwienieją.... jak ogarnę moje dziecko z infekcji i zrobię to igg, to się z Wami podzielę wiedzą, może coś pchnie do przodu w dyskusji, czy to alergia, nietoleracja, czy czysty refluks!! co do testów z krwi u maluchów, to rosyjska ruletka. moim znajomym powychodziły, ale ich maluchy miały klasykę alergii z objawami skórnymi. nam w wieku 8 czy 9 mscy nie wyszły, albo to alergia ige niezależna albo to tylko (?!) nietolerancja pokarmowa. jak będziesz miała potrzebe zbadać morfologię krwi, a warto przy refluksowcach raz na kilka mscy sprawdzić, czy nie anemizują, zrób poziom ige (jeśli wyjdzie wysoki, wtedy warto zrobić cały panel pokarmowy). ja już nie wiem Dziewczyny, ani jak się nazywam, ani czy już zwariowałam, czy co jest grane: temperatura powyżej 38 po 3 dniach ustąpiła i jest 37,2-37,6. innych objawów brak (nawet już nie zakaszlała, śpi spokojnie i nie chrapie, z nosa może 2 x dziennie poleci coś rzadkiego, trochę białego, odrobinę żółtego). Humor bez rewelacji, wygląd nie imponujący. Idą jej te cholerne piątki, może to to? szukać dalej (lekarz oczywiście nie widzi potrzeby)??? mamy starszaków, czy Wasze dzieci też mają takie wielkie piątki - na długość jak 1,5 czwórki? aż 6 tych czubków? i czy też tak długo idą, szły? w 3 miesiace 2 dolne zeby (z czego ten drugi nadal trochę schowany) i kolejne 2 odrobinę widać? toż to akcja na pół roku sie szykuje!! bo czym innym wytłumaczyć takie "bżdżenie się" mojego dziecka od 1,5 miesiąca? katar-nie katar, kaszel jest albo i nie ma, kupy raz dobre, raz gorsze i ciągle stan podgorączkowy? zrobię jeszcze morfologię z rozmazem, crp i ob (bo mocz wyszedł ok), zanim wkrecę sobie kolejne scenariusze: chora tarczyca, mononukleoza, tokspolazmoza itp. itp.
-
dzięki mamo ze skazą, nie wiem, czy mi to cos rozjasniło, ale upewniło, że brak objawów skórnych nie musi nic oznaczać:-( w każdym razie wyglądałoby z Twojego wpisu, ze u nas klasycznej alergii na białko nie ma, nigdy nie miała drastycznych zmian na skórze, bo suchawe policzki, które mijają po 1-2 dniach, to chyba nie jest objaw? raz dostała ciemieniuchy (po marchewce chyba), ale zeszła po oliwce w ciągu kilku dni.to chyba nie jest alergiczna? śluz w kupie pojawia się już baaardzo rzadko i tylko przy katarze. nie ma odparzeń pupy. istnieje więc prawdopodobieństwo, ze obrzęk śluzówek nosa, zaczerwienione/rozpulchnione gardło, to jednak od refluksu, który też obniża odporność....też potrafi ulać nosem. ma jednak zaskakująco jak na takie objawy "piękne" uszy. raz miała liszaja na nóżce i czerwone kropki na przegubie rączki: ale to ja poczęstowałam moją 2 latkę 70% czekoladą. więc potrafi zareagować skórnie i to natychmiast i całkowita eliminacja czekolady spowodowała, ze te zmiany sie wycofały po kilku dniach. jeśli już coś jest to uczulenie na laktozę (bo gazy, bo brzydkie kupy), albo (i to sugerują lekarze) nietolerancja pokarmowa, a nie alergia (dlatego ige nie wykazuje) i dlatego zmiany nie są spektakularne i natychmiastowe, jak po tej czekoladzie. i dlatego testy igg mamy zrobić i w nich nadzieja, że wykażą coś. jak nie wyjdą, to jeszcze płatkowe spróbuję, żeby temat zamknąć. Ostatkiem sił mam nadzieję jednak, ze to spadki odporności przy zębach, bo mieliśmy spokojne wakacje, a i wcześniej spore interwały bez infekcji, to teraz nam się tak plącze od jesieni, nomen omen przy przeżynaniu się piątek. w każdym razie te objawy nie są na tyle spektakularne, widoczne i stałe, ze nikt nie chce ze mną gadać o diagnostyce szpitalnej, a słaba odpornośc tłumaczą...niektóre dzieci tak mają - (jej tatuś też ma wyrżnięte wszystkie migdały w wieku 4 lat, bo był ciągle chory na gardło), a poza tym co to za choroby - bez oskrzeli, płuc, to ich zdaniem nie choroby. co do rozszerzania diety, znowu co lek. to opinia, mi sie podobała opinia gastrologa, ze początkowo 10 dni trzymać na 1 nowości, potem można skrócić ten czas. zacząć od kleiku ryżowego (1-2 łyżeczki), zapijane mlekiem albo od dyni/marchewki (też 1-2 łyzeczki) po mleku. codziennie ilość tę podwajać.
-
dzięki Dziewczyny, oczywiście biorę to po uwagę, choć cery nie ma alergicznej, a i te problemy kupne nie są non stop. tylko obrzęknięta śluzówka w nosie, silna gra naczynioworuchowa pasowałaby do objawów. astmy, zap. oskrzeli itp. też jeszcze nie miała. raczej non stop katar i czerwone gardło, krtań. byłam u 2 alergologów, w tym u prof. alergologii. nie widzieli w niej alergika. teraz to już byłoby chyba cięzko ja przestawić na nutramigen. jeszcze jak wyzdrowieje zrobimy te igg, ewnetualnie płatkowe. ona je trochę nabiału (masło, sporadycznie danonek), ale od kilku mscy i właściwie jest tak samo czy jadła czy nie.... brała kiedyś zytrec, fenistil, nie było różnicy... ale przemyślę to jeszcze raz i jak uporam się z jej infekcją, pójdziemy tropem alergii, bo to nie jest normalne, że dziecko domowe, ciągle jest zasmarkane.
-
Superbabko, ja nie zmieniałam mlek i do dziś nie wiem, co z nimi jest nie tak. nadal moja 2 latka jest na pepti, inne mleko-wymioty a nutramigeniu czy tego typu mlek nie próbowowałam. rzyczywiście moze nutriton...u nas debridat, trochę pomógł, pomógł początkowo bioprazol, a przede wszystkim czas, czas... Beato, nawet nie wiesz jak Cię rozumiem, my po 2 latach z mężem osiągnęliśmy zimny spokój względem siebie, ale myślałam chwilami, że go zabiję, albo wyrzucę na złamanie karku. teraz on się na ogół do mnie nie odzywa, albo go coś boli, albo nie ma humoru, ale jakoś trwamy...do dzisiaj wyglądam jak piorun w rabarbar i nadal nie jestem zadbana jak przed porodem. ale naprawdę zobaczysz, ze będzie coraz więcej radości, a wtedy będziesz się cieszyć razem z partnerem, może to kwestia przyzwyczajenia, ale dawno już nie chlipałam, a przez 1 rż to prawie codziennie. będzie chwila, że nawet przez chwile pomyślisz o 2. dziecku;-) ale mi szybko ta myśl przeszła... moja ma zapalenie krtani...normalnie zwariuję, od 2 mscy jest non stop chora:-(
-
tę nadpobudliwość też znam...teraz moja ma ponad 2 lata i zachowuje sie jak dziecko z adhd, a czym gorzej sie czuje tym bardziej jak na amfetaminie:-(
-
a i Beata pytałaś, czy karmimy od razu, ja starałam się najpierw ją uspokoić, dawałam smoka, bo sie bałam że wszystko z nadmiaru zwymiotuje, bo tak bywało.
-
Beata, nie eksperymentuj z mlekiem mod., bo na efekt musisz poczekać z 2 tyg. a początkowo moze być nawet gorzej. pogubisz sie w objawach. próbuj na razie ze swoją dietą. niestety, tu nie ma zasady czarodziejskiej różdżki, a tylko cierpliwość i efekty dopiero bo kilkunastu dniach widać. nawet nie wiecie, jak mnie to wkurza, że medycyna to trochę metoda eksperymentów. pomoże zyrtec, to alergia, a jak pomoże lek na refluks, to refluks itd. ale to my eksperymentujemy na naszych dzieciach.
-
a co do teorii z warzywami, moze błonnik, a moze nawet shydrolizowane mleko ma laktozę a ona nawet dorosłym na refluksie szkodzi. a może karmienie łyżeczką pomaga...jak już pisałam, też było u nas lepiej jak nie tylko butla była w menu.
-
i tak jak już pisałam, moja b. rzadko ulewała, rzadko wymiotowała, a wiła się w nocy, chrapała, charczała i podobno to z refluksu...ale ja już sama nie wiem. jak kiedykolwiek coś odkryję, to nawet jak już tu nie będę zaglądać, dam znac i o to Was też proszę!!! nie wiem, jak to wysłać maila, myślałam, ze jak sie naciśnie na login czyjś, to jakieś operacje mozna przeprowadzić, ale nie próbowałam.
-
o Jezu, znam te myśli, że może to nie refluks, a i tu cała lista czarnych scenariuszy! nigdy nie miała zielonych kup (raczej szło i idzie w żółć i pomarańcz), lakierowanych polików, jeśli już to suchawe. karm Beata piersią i tak jak Ci Dziewczyny radzą odciagaj przezroczyste, ale naprawdę pilnuj diety (ja miałam moment, ze żywiłam sie kilkoma produktami, bez ryby, cytrusów, wszelkiego nabiału - także tego ukrytego w składzie, słodyczy itp. suplementowałam sie wapniem, zeby zębów nie pogubić). żałuję, że dałam radę tylko pół roku (bo odciągałam mleko i zanikło), bo w kilka tyg. po odjęciu od piersi dopiero zaczęła się jazda i wyraźnie spadła jej odporność. odwodnienie to: ta stojąca, wiotka skóra na brzuszku, po podciagnięciu do góry, rak śliny, płacz bez łez, marudztwo i intensywny kolor moczu i zapach, oczywiście jest go mało. a u nas od rana gorączka, ja zwariuje, co temu mojemu dziecku dolega. jutro lekarz. ile można zapadać na chore gardło, katar. moze nosi chlamydie, może inną bakterie, może tego nie słychać w słuchawkach....znowu milion myśli!!!