daga1975
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez daga1975
-
u nas to jelito też bardzo wrażliwe. Refluksu (tfu, tfu) dawno nie gościliśmy, ale pozostał chyba zespół jelita drażliwego (tak przynajmniej mówi nasz lek), z którego też mam nadzieję, że wyrośnie. W efekcie każde napady ślinienia się (a te piątki idą i dojść nie mogą i co kilka-kilkanaście dni jest po 2-3 dni pchania łapek i ślinotoku), jakieś jedzenie nowe, albo nawet i stare, ale w innych proporcjach, czy Bóg wie co, wywołują luźne kupy (nawet do 4 dziennie), a potem spokój i znowu kilka dni brzydkie i częstsze. Tez to nie wpływa na apetyt, humor, więc się staram tym nie przejmować i z dietą aż tak już nie cudować, bo nie wygląda to na alergie, a nadczynność jelit, przy których takie rzeczy się zdarzają i z tym się żyje i nic nie robi. a powiedz Skayla, jak Oliwka w rozwoju? co Cię cieszy? jaki ma charakterek? czy spokojna i wyciszona, czy taki czort jak moje, jak to moja babcia mówi: "kręcona"?
-
Dziewczyny! smutno bez Was...co tam u Maluchów jak sie rozwijają i czują? już wakacjujecie? my dopiero za miesiąc. u nas bunt 2 latka w pełnej krasie. Do nadpobudliwości i temperamentu Michaliny doszło wszystko na "nie", histeria, wymuszanie, rzucanie zabawkami, rysowanie po ścianach, sofie itp. i absolutnie niemożność opanowania jej. Jestem bezradna matka, która nie ma pomysłów wychowawczych, a ignorowanie, tulenie, tłumaczenie i zabranianie nie pomaga...
-
dzięki, ale nie jestem przekonana, czy to jednak alergen, bo u nas czy ją trzymam na restrykcyjnej diecie, czy też nie, to pojawia się i znika, kiedy chce. Też nie swędzi, a jest na czole między brwiami, niekiedy na bokach polików i pod pieluchą z tyłu. Mam wrażenie, że to jak ma osłabiony organizm po infekcji lub przy zębach to jej wywala...teraz po tej infekcji wróciło - buzia jako tako, ale pupa wygląda brzydko i pierwszy raz pojawiło się na przodzie ud też tylko sudocrem pomaga lub kąpiel w nadmanganianie potasu. No nic, trzeba zrobić ten panel pokarmowy, chyba juz u nas nadszedł czas, żeby wreszcie przestać gdybać.
-
aaa Skayla, a miałaś iść z Oliwką do dermatologa w sprawie tych wysypek pod światło...byłaś?
-
hej, u nas sauna, aż mnie mdli od tego upału, Miśka poszła dopiero teraz na spacer do parku z tatusiem. a tak, ciągle coś mnie musi martwić, dziąsła niby opanowane, myje je bez oporów, apetyt wrócił, ale Miśka po tym zrobiła się b. ciężka do usypiania ( w dzień usypia przeróżnie, a wieczorem 21.00) i niecierpliwa do siedzenia w krzesełku przy jedzeniu. Zmieniła tez nawyki żywieniowe: uznaje tylko wyraziste smaki: pomidorowa, ogórkowa, rosół, wszystko rzadkie, żadne wielowarzywne kremy. na 2. danie konkrety, żadne dziecięce jedzenie. Nie wiem, czy od upałów, czy od zębów (na piątkach twarde, białe banie), ale wróciła wysypka-kaszka widoczna pod słońce i bardzo sie ślini, aż na brodzie czerwone krostki. Miała też przez 3 dni 37 i kilka kresek, brzydsze kupy,trochę katar, mocny refluks i nic z tego się nie wykluło, po 3 dniach minęło, a zostało spuchnięte, ale różowe dziąsło od strony zębów....sama nie wiem, co tym myśleć. Piątki?
-
jestem pewna, że z tym smokiem to wynik obolałych dziąseł, odrzuciła go całkowicie z jakieś 2 tyg. przed chorobą (a taka infekcja wylęga się ok. 10-14 dni), a że ostatnio nie zaglądałam jej w dziąsła, to na pewno coś już tam się zaczynało. teraz to wszystko jest do góry nogami, jednego dnia śpi 3,5 godz. drugiego nie chce usnąć i pada w porze obiadowej....ale przed chorobą zasypiała ok. 11.20 (jak w szwajcarskim zegarku). Wcześniej ok. 10.00 (po 2. śniadaniu wychodziłyśmy na pl. zabaw). Po powrocie tylko mycie rąk, czysta pielucha i sama ciągnęła, że chce spać, nawet niekiedy trudno było już przebrać. Robię butle mleka i Miśka zasypia ciągle na leżaczku (zdezelowanym już). Mruczę aaa i bujam. Jak uśnie to przekładam do łóżeczka. ale sama śpi z 1-1,5 godz. niekiedy to jest wszystko, innym razem daje się jeszcze dolulać (znowu na leżaczek). Nie jest więc to taki ciągły, spokojny sen. Gorzej jest wieczorem, bardzo odwleka moment pójścia spać, niekiedy biorę na siłę. Dostaje butelkę herbatki rumiankowej z probiotykiem i znowu scenariusz z leżaczkiem i przekładaniem. Kiedyś sama się kokosiła w łóżeczku, ale od dobrych kilku miesięcy chce być bujana. tym razem przebudzenie następuje ok. 22.00 (niekiedy z płaczem, wołaniem mnie), nie wiem, jak mam to rozumieć - boli ją coś, coś sie śni? - zawsze mniej więcej o tej samej porze. Jak idziemy spać ok. 24.00-1.00 bierzemy ją do siebie, bo inaczej ma pobudkę jeszcze ok. 3.00 w nocy. Teraz je 2 butle (!!!) w nocy. bardzo dużo więc tego nabiału (w sumie ok. 600 ml mleka na dobę). Póki to się nie unormuje zrezygnowałam więc z kasz na rzeczi kolacji i śniadań dorosłych, bo wsuwa jeszcze 1 danonka dziennie. Na razie nie wojuję z tym spaniem z nami. Mam nadzieję, ze jej nowy pokój, z takim dorosłym łóżkiem, spowoduje, że inaczej po wakacjach to będzie wyglądało. a jak będzie chciała do nas przyjść, to po prostu sama przyjdzie. ale to tylko moje wyobrażenia:-) Muszę się Wam pochwalić, ze Miśka zaczyna komponować zdania w stylu - "to nie jest tramwaj, to dźwig", "to nie jest tata, to mama słonia" albo "tata patrz", "mama nalej". to takie pocieszenie przy tej chorobie. Najgorsze, że znajomej dziecko po tej chorobie nigdy juz nie wróciło do apetytu, został uraz na jedzenie. Jak mam się z nią tak szarpać z tym jedzeniem, jak teraz, to zwariuję.
-
hej Dulka, nie wiem, co z tym smokiem. Nie mam takich doświadczeń, stan zapalny dziąseł spowodował, że nie chciała już wcale patrzeć na smoczka i obeszło się bez rewolucji. to jak z siusianiem w majty, jedne po 2-3 dniach chodzenia bez pieluchy przestają, a inne 2 tygodnie. Tak mówiły mamy w piaskownicy. może ze smokiem też tak jest. Szymek był długo "cyckowy", widać ma nadal silny odruch ssania. nadal pędzlujemy, troszkę popija szałwi, dajemy cebion i pomalutku wraca do siebie. Tzn. dziąsła jeszcze buraczane w siniakach, ale nie opuchnięte. Nie ugryzie jeszcze skórki chleba czy chrupki. Potrwa to na pewno jeszcze dobrych kilka dni, albo i dłużej. Rzutuje to na apetyt - zupa i 2. danie przy akrobacjach i zabawianiu, reszta posiłków już ok. Jedyny plus tego wszystkiego, to to , że po 1. tajemniczo znika biały nalot na języku (rzekomo refluksowy, a chyba jednak był grzybiczny), a po 2. nie mając możliwości co jej dawać smacznego (a miało być zimne i papkowate) w chorobie, spróbowaliśmy z nabiałem - danonki, biały ser na chlebie. I o dziwo wszystko ok. Wygląda jakby tylko te jogurty ją przeczyszczały.
-
u nas też oczywiście ma wszystko własne, kolorowe itp. i problem jest od kilku miesięcy, właściwie od tych cholernych trójek, przy których był stan zapalny, zapewne niedoleczony, ze teraz tak sie to rozbuchało. Mama nadzieję, ze jak ustąpi ból i opuchlizna to i apetyt i ten aspekt wrócą do normy, jak do tej pory mi sie pliki nie przegrzeją:-(
-
hej, dzisiaj 8. dzień leczenia. Przedłużone pędzlowanie i dotychczasowe leczenie. Nasza lek. utrzymuje (a pracuje w szpitalu), ze nic innego nam tam nie dadzą, a tylko Miśka się całkiem zbuntuje na jedzenie i picie i dojdą kroplówki. Na dzień dzisiejszy temp. juz nie ma wcale, humor lepszy (dużo śpi). Dziąsła nadal mocno opuchnięte. Wirus chyba opanowany, ale zostało nadkażenie grzybiczne - kilka aft widzę, na języku gruby kożuch i smród. I oczywiście rodzą sie pytania: czy to nie objaw grzybicy w całym uk. pokarmowym, a moze objaw nietolerancji glutenu, którą podejrzewam. I wraca konieczność diagnozy i kłucia mojej biednej chudej Miśki (spadła juz 0,5 kg w tydzień). Podzielcie sie kilkoma praktycznymi radami, jak udaje Wam sie myć zęby maluchom? bo u nas po zachwycie sprzed kilku miesięcy, kiedy chciała myc 5 x dziennie, teraz próbowała sama (=kilka machnięć i ugryzień szczoteczki), a potem ja chciałam domywac, to zaciskała buzię, uciekała, odwracała sie tyłem. Więc tylko, to co mi sie udało wsadzić na oślep...moze tu był problem. Robicie to na leżąco, czy maluchy grzecznie siedzą i otwierają buzię?
-
cześć Dziewczyny, my jeszcze nie szczepiliśmy, też się boję, poza tym jak już chcę iść, to coś się dzieje:-( Ja jak myślałam o morzu (ale w sumie wybraliśmy bliższą opcje lubuskiego, bo od nas to morze na drugim końcu świata) chciałam jechać wagonem sypialnym na noc. Ale myślę, że samolot to niezły pomysł. u nas d...a do kwadratu. Trudno mi nawet to opisać: gorączka ustępuje (wczoraj tylko raz wzrosła ponad 38), ale co z tego. Dziąsła, język, usta, przeszły moją wyobraźnię - fioletowe, w czarno-brązowe plamy, część aft sie goi, wyskakują nowe, są na gardle, jezyku, na ustach opryszczka, do tego dziąsła krwawią i są tak spuchnięte, ze zębów górnych nie widać. Przy dziurce w pupie wyskoczyła nadżerka. Miśka płacze prawie non stop, nie je prawie nic, pije, więc to nas ratuje. Zbuntowała się całkowicie na to pędzlowanie, więc robimy na siłę, ona wymiotuje i krwawi z dziąseł...itd itd. dzisiaj 6. dzień leczenia. Lek. mówi że ok. 10 dnia powinny się dziąsła zacząć goić. Cały czas mam antybiotyk w pogotowiu, ale lek. jest pewna, ze to wirusowe z grzybami, więc tylko mógłby jej zaszkodzić i wywoływać atak grzyba. W środę kończymy nystatynę i nie wiem, co będzie dalej.
-
na razie nie ma antybiotyku, jak nie będzie lepiej do pon. to mamy wykupiony. to wirusowe, więc powinno się obejść bez, chyba ze dojdą do tego bakterie. Póki co tylko nystatyna i pędzlowanie. My mamy dawać zamiennie nurofen i paracetamol, max co 4 godz., ale lepiej co 5-6 godz.ale dajemy w syropie, bo po czopku jest natychmiast luźna kupa i wszystko idzie weg.
-
no mamy jedną z gorszych maskar wieku dziecięcego - wirusowe zapalenie jamy ustnej: w żołnierskich słowach - dziąsła fioletowe, zakrwawione i tak spuchnięte, że górnych zębów wystaje z 2 mm, kilkanaście krwawiących aft, czerwone plamy na podniebieniu, temperatura ponad 39, którą leki zbijają na jakieś 2-3 godz., a potem tylko kąpiele ochładzające, okłady, żeby dotrwać do kolejnej dawki. Jak się domyślasz, nie je nic (trochę papek na zimno), pije z bólem, płacz i jeszcze raz płacz. Lek. mówi że to potrwa nawet do 2 tyg. i najpewniej rozniesie sie na migdały i usta. Pędzlujemy taką mieszanką nystatyny, vibovitu i aftinu (ale niewiele sobie daje popędzlować), podajemy na zmianę nurofen i paracetamol co 5 godz. i nie wiemy jak się nazywamy:-( przed chorobą Miśka też miała fazę pięknego apetytu i porównywalnych z Szymkiem ilości. tak się cieszyłam:-(
-
hej, to jednak coś ta ostatnia waga Szymka była lipna. Bo teraz ładnie poszedł. Są inne smaki (żurawinowy na pewno widziałam), ale musisz zobaczyć, czy ma cukier czy nie, bo te bezcukrowe kwaśne jak diabli i trzeba dosładzać.
-
a z jogurtami to problem, bo niby mają łatwo przyswajalną laktozę, ale u nas żółte rzadkie kupy po jogurtach, a jak przemycę do jakiegoś ciasta trochę margaryny nic sie nie dzieję, więc te żywe kultury bakterii tak robią. Poza tym większość tych jogurtów mają owoce typu truskawki czy jabłko, morele w składzie, a więc trudno będzie dojść, czy to jogurt czy wkład do niego. Zawsze możesz spróbować, inaczej sie niestety nie przekonasz, jak reagują (u nas biegunka na 3. dzień po jogurcie, a suche poliki w ten sam się pojawiają, ale szybko schodzą). Próbowałam tylko bananowego z bobovity. Rozumiem, ze szukasz pomysłu na słodkość. A próbowałaś upiec jabłko w folii srebrnej? my to mieliśmy obok banana zalecone przez gastroenterologa jako 1. owoce. Długo też Sinlac załatwiał słodkie danie. Do owocu można dodać go trochę albo ugotowanej kaszy (jaglanej, amarantusa, ryżu), żeby to treściwsze było.
-
no tak, zawsze mogły być trojaczki;-) uwierz, że taki 1,5 roczny wzwyż to już sama radość i zaczynasz mieć pomału czas na fryzjera i na kąpiel:-) W spr. kisieli - to zależy jakie owoce już próbowałaś. Bo drugim składnikiem jest woda i mąka ziemniaczana, więc to już znają. Możesz spróbować ugotować jakiś kompot mocno esencjonalny (Miśce gotowane jabłko nie szkodzi, a nawet wskazane jest przy biegunkach). Ja gotuję 2 owoce na mały garnek i dosładzam 1-2 łyżeczkami cukru brązowego. Jak znają banana, może być na zmielonym bananie wymieszanym z wodą. Kupuję też w eko sklepie takie soki malinowe (100% owocu), ale zapewne Twoje jeszcze maliny nie próbowały. W każdym razie weź owoc, jaki znają i dodaj do 100 ml. wody. Przegotuj do wrzenia, a do 50 ml. chłodnej wody dodaj 1,5 łyżeczki mąki ziemniaczanej do rozpuszczenia i pomału wlej na ten wrzątek mieszając. Pogotuj razem 2-3 min. mieszając i gotowe. Jak to przestygnie i do kolejnych 30 ml. chłodnej wody dodasz 6 łyżeczek ich mleka i połączysz z kisielem - masz 180 ml. budyniu owocowego:-)
-
ale to tylko kontrola w szpitalu, bo przecież ta maść przynosiła efekt? My byliśmy na Gastrotussie 1,5 roku ( z krótkimi przerwami), widać, że on Wam pomaga i niestety jeszcze nie ma szans na odstawienie....a kiedy przejdzie - już nie wiem, jakie cezury proponować - fakt, ze u nas póki co cisza, ale już się nie cieszę, bo to świństwo lubi wracać:-( a o szczepionkach bez białka nie słyszałam, ale chyba coś jest na rzeczy, bo my mamy mieć przed szczepieniem robiona skórna próbę białkową, więc jakby coś wyszło, to chyba mają alternatywną szczepionkę dla alergików. Ale tym się będę martwić po wizycie u laryngologa (4.06).
-
Skayla, to górne 5. też już wyszły? to szaleństwo:-) u nas ok, pogoda wróciła, więc z niej korzystamy. Zaczynamy coraz częściej prowadzić wspólną kuchnię dla naszej trójki (2. dania) i dobrze nam z tym. Piątek jednak nie widać, choć przez kilka dni był ślinotok i pchanie rąk, to teraz spokój. Z refluksem też dobrze, odstawiłam już nie tylko gastrotuss, ale ostatecznie nutriton (bo butla nocna ciągle jest). Daje jednak probiotyk, bo kupy ciagle papkowate (choć 1-2/dzień). Od kilku dni jesteśmy na nowym probiotyku Sanprobi i muszę Wam powiedzieć, ze lepiej znacznie niż po dicoflorze czy biogai. Wypiekam Miśce ciasteczka bezmleczne i duzo bardziej jej smakują niż te kupne dla dzieci. Zwłaszcza przebojem owsiane. Jak ktoś chce spróbować (b. łatwe), to się podzielę przepisem. i tyle nowości... A co Was Dziewczyny??
-
to świetnie że się zadomowiły we własnym domu;-) są jeszcze malutkie, więc nie przywiązują jeszcze wagi, do tego gdzie urzędują, bo najważniejsze, że jest mama i tata, choć dziadkom będzie tęskno za Wami.... a moja córcia nie przestaje mnie zadziwiać, nie potrafi to wymówić własnego imienia (jest "Sisia") i w ogóle ma dość ograniczony zasób słów, a wczoraj prawidłowo "przywaliła" oglądając książeczkę - "saksofon", a przedwczoraj - "aparat" i "księżyc". Jak to w tej małej głowie się układa;-)
-
Dulka, a ile Szymek drzemie teraz po południu? bo u nas też 6-20 aktywność, a sen ok. 11.30 - ok. 1,5 (w porywach 2 godz.). i powiedz mi jeszcze, czy mimo odstawienia leku alerg. kupy samoczynnie wróciły do dobrej konsystencji? bo ten mój fetysz jednak mnie ciągle martwi:-(
-
tak zapowiadają ochłodzenie, ale moje dziecko już cały kark w potówkach, to może dobrze że troszkę odpuści. Choć jest przeszczęsliwa, polubiła dzieci na dworze, gra w piłkę (żadna zabawka jej tyle radości nie sprawiła, co piłka) i uśmiech z twarzy nie schodzi. Pije tylko jak smok i chyba przez to kupy 1-2 ale rzadzizna. Ale apetyt od kilku dni tez smoczy (aż strach, bo tyle je), w godzinę po obiedzie chce kanapkę. Na kolację wczoraj zjadła 3 parówki z Morlinek i kromkę chleba, a potem nadal szukała w kuchni, co by wtrącić. Obserwuje rocznik 2010 w piaskownicy i wszystkie takie raczej szczypiorki i wszystkie trochę wysypane, a to kaszki, a to suchości. W przeciwieństwie do niemowlaków o cerach idealnych i nóżkach przewiązanych:-) więc może to nic takiego, bo przecież nie mają wszystkie alergii!! odpieluchowywania cd - mamy juz mieszkanie obsiusiane, jakbyśmy szczeniaka w domu mieli, ale póki na dworze ukrop, to się zaparłam, że musi trochę ta pupa odpoczywać od pampersów.
-
no tak była osłabiona i wywaliło, to podobno ten sam wirus to opryszczka z ust. I co teraz? czym to się traktuje?
-
jak spędzacie ten piękny weekend? Maluchy szczęśliwe na dworze? i jak Dulka zadecydowałaś z lekami? lepiej z Szymkiem? u nas katar sobie poszedł, ale chyba rzeczywiście był alergiczny, bo wczoraj Miśka na dworze zjadła jogurt bobovity i kilka razy kichnęła...więc następna rzecz na listę zakazanych:-( a co do przypraw, to ja trochę dosalam juz od kilku m-cy, bo Mała nie chce takich "sote" odkąd spróbowała, ale dosłownie szczyptę, natomiast smak uzyskuję kurkumą, koprem i pietruchą. sporadycznie trochę czosnku, ziół prowansalskich czy imbiru. Kurkuma jest rewelacyjna, same spróbujcie, to moje odkrycie od mamy z piaskownicy i pół rodziny do niej zachęciłam!
-
ale my bezlaktozowi, więc normalne, najzdrowsze masło odpada, zostają tylko te świństwa roślinne:-(
-
Dulka, ja nie chcę podważać kompetencji lek, ale jak kater gęstnieje i spływa (to kaszel) - chyba że oskrzela nie są czyste, albo ropa na migdałach, ale jak jest ok, to z 2 tyg. on ma prawo jeszcze mieć objawy ustępującej infekcji i ten antybiotyk to mu na czorta?! pamiętam jak Miśka po grudniowym zap. gardła kaszlała chyba z 2 tyg. zanim to wszystko z niej zlazło. Lepiej może właśnie inhalacje, coś łagodzącego kaszel (my mieliśmy zalecony Stodal, ale wiem, że też z babki lancetowatej wtedy lek. zapisują), coś do noska na rozrzedzenie i wit. C. Skayla, mi się wydaje, że masz racje, zęby i taki niepokój powoduje, że Miśka też wtedy je w nocy (w chaosie, łapczywie) i rano miewała aż taki odruch wymiotny, a śniadanie jadła jak własne ciało. Do tego połyka ślinę (a ona jest zasadowa), więc żołądek dla równowagi wytwarza więcej kwasu i zawsze jakaś infekcja dziąseł (albo i gardła czy nosa) przy zębach też jest, co sprawę wyostrza. może macie racje z tymi dziąsłami, nie będę tam zaglądać, skoro ją to nie boli, nie wpływa na apetyt czy ogólne samopoczucie, to niech się dzieje co chce (grunt, żeby afty się nie plątały). Czytałam, że te zap. jamy ustnej to temperatura, płacz, totalny brak apetytu.
-
Dulka, ale czemu antybiotyk? w jakiej formie jest Szymek, coś konkretnie jest oprócz kataru i niewielkiego kaszlu? Ja dzisiaj też zadzwonię do lek., bo mi te dziąsła nie dają spokoju, od kilku m-cy z małymi przerwami non stop czerwone. Edyta, a co tam wsadzone w to masło roślinne, może jakieś emulgatory, wzmacniacze smaku itp. to by tłumaczyło te pryszczyki. Te nasze maluchy takie wrażliwe, że wszystko wyczują i wywala na skórze:-( smaruje Miśce Flora light i też mam podejrzenia wobec niej, że to nie jest najlepszy pomysł, ale sugestie lek., żeby na sposób włoski smarować jej oliwą, absolutnie nie przeszły, a czymś muszę, żeby wędlinę przykleić. Skayla, Miśka generalnie nie zjadła słoiczka o wielu m-cy (poza Hippem z łososiem, który lubi), wiec nie wiem jak by było, ale fakt, że one sa bez smaku, w porównaniu do normalnych zup.