daga1975
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez daga1975
-
a Wasze dzieciaczki też sie tak tarzają prez sen? Michalina miloin razy zmienia pozycję, siada, tam gdzie głowa, tam nogi itp. Myślę, ze zdrowy,porządny sen, to jak kamień, a nie takie szarpanie się:-(
-
to chyba nie głód, a po prostu butla na uspokojenie...u nas też tak wraca chęć jedzenia w nocy (nawet co 3-4 godz.), a potem spokój i znowu...od kilku dni Michalina nie chce jeść w nocy, ale nie znaczy to że śpi spokojnie, popłakuje, tarza sie i kręci, co mnie bardzo martwi:-( w sprawie odbić zauważyłam też zależność, że takie puste, porządne "be" przynoszą jej ulgę, a takie "czkawkowe", wewnętrzne powodują, ze potem stymuluje odbicie wsadzaniem rąk do gardła itd. niestety zwieracz na pewno sie jej jeszcze nie domknał, bo upadła wczoraj i tak się rozżaliła, ze zwymiotowała całą kolację:-( pomysł Dulki na jedzenie przed kąpielą, świetny, Mała lepiej usypia i nie odbija już podczas usypiania, ani nie napina tak brzuszka, co niekiedy kończyło się ulaniem, albo nawet wymiotami. zaraz jedziemy na szczepienie, przez te jej choróbska wypadliśmy całkowicie z kalendarza szczepień, bo czas oczekiwania to ok. 4 tyg. a wtedy zawsze chorowała, ciekawa jestem jak sobie lek. w poradni szczepień (bo Miśka jest szczepiona pojedynczymi bezbiałkowymi szczepionkami przy szpitalu pediatrycznym) poradzi z tym....jak ja nie znoszę tych szczepień!
-
to odbijanie, jak piszą Dziewczyny, nie ma nic wspólnego z połykaniem powietrza, to takie "be" z dwunastnicy. Miśka odbijała nawet po kropli witaminy D3 po kilka razy jakby się piwa napiła. Ale teraz jakby coraz rzadzeij, wiec się chyba zrasta ten zwieracz. A gazy: u nas jak sa, to mniejszy refluks, a jak nie ma to wybija górą.... Butelkę dr brownsa uzywam, nic nie pomaga, ale Miśka z niej lubi pić bo tak równo i jednakowo leci mleko.
-
musicie przyznać, że w ogole coraz wiecej frajdy maluchy sprawiają, wreszcie zaczyna mnie odpuszczać ścisk w brzuchu na rzecz radości, dumy itp. To taka nadzieja dla Skayli, że o refluksie sie zapomina i oswaja, jak dzieciaczki zaczynają być mega kontaktowe! a co do tych suchych plamek. znam 2 mamy, ktore mialy z tym problem, u obu minęło samo mniej więcej ok., 1,5-2 roczniaka. miotały się długo (ale u nich to bylo po kilkanascie nawracających, a nie 2 plamki). w 1. przypadku lek. stawial właśnie na chemie z kosmetyków (kąpali w parafinie, smarowali wazeliną) lub jedzenia. Mama omawianego przypadku uważa jednak, ze to zielony barwnik z ciuchów go uczulal. a w 2. przypadku na zaburzenia dojrzałości uk. pokarmowego ze wskazaniem na trzustkę - ale Tomek do 2. roku byl bezglutenowy i bezmleczny i u niego byly to tez biegunki, sluz itp. Wiec wydaje sie, że dobrze kombinujesz! jakbysmy sie jednak nie staraly, nie załozymy hodowli zwierząt i nasze dzieci sa narazone na chemię.
-
z tymi niestrawionymi resztkami u nas też ciagle mozna zobaczyc, co Miska jadła,ale lek. zabroniła mi grzebać, więc się opanowuję;-) te ostatnie kupy na dobę są z górnego odcinka jelit, więc podobno maja prawo być rzadsze. Martwiące są mimo wszystko te Szymka wysypki, ale przy menu 1. roczniaka itd. to nie dojdziesz:-( ogromne dzięki za propozycje prezentów. właśnie o coś takiego mi chodziło. obdzieliłam już dziadków i chrzestnego (dostanie garnuszek na klocuszek, uczniaczka i laptop;-) mam nadzieję, ze sie spodoba, bo jej eko-sorter ostatnio interesuje ją średnio i klocki służą jako zabawka do kąpieli;-) Miśka ma relatywnie mało takich grająco-świecących zabawek, bo miałam przez pewien czas fazę na kupowanie jej drewnianych, szmacianych albo książeczek. ale juz mi w tym temacie eko-mama przeszła;-) ale zafascynowana jestem jej 1. książeczką, którą do dziś b. lubi i całuje - Jadą, jadą misie wyd. Muchomor (w ogóle ta rysowniczka Agnieszka Żelewska nas urzekła).polecam! Faza na tulenie i ślinienie też jest i przeistoczyła sie w słodkie robienie mi "cacy,cacy" tymi pajęczymi łapkami.
-
a jeszcze w sprawie prezentów: to może takie zwierzę-bujak. Miśka ma tego łosia z ikei, ale on troche niebezpieczny, bo sama nie umie na niego wsiąść, a jak jej sie nóżka omsknie to siniak. ale widziałam na allegro z mama&papas takie np. psy czy lwy miękkie pluszowe i wyglądają b.bezpiecznie. A z tych edukcyjnych zabawek, oprócz "uczniaczka" co jeszcze polecacie, bo obmyślam prezenty świąteczne też w imieniu dziadków;-)? Bo nasz ranking to wspomniana gasienica gawędziara. dostała ją jak miała pół roku i do dziś często sie nią bawi. niewypałem była kula-hula do stymulacji raczkowania (bała sie jej) i w naszej sytuacji pchacz (pochodziła z nim jedynie kilka dni, a wolała i tak za rękę).
-
daj spokój z takim zmartwieniem:-) Miśka też już w tym wieku siedziała i lek. mówila, że skoro to robi, tzn. ze jest gotowa. Co innego jak rodzice na siłę sadzają, zmuszają, obkladają poduszkami itd., to może być niezdrowe, ale sama Oliwka to wie co robi:-) moze będzie po prostu szybko raczkowac, chodzic itd. choć mimo wczesnego (niecałe 6 miesiecy miała) siedzenia, Miśka zaczęła raczkowac chyba dość prawidłowo w połowie 8 miesiąca, a w pelni samodzielnie chodzić 2 tyg. po 1. urodzinach. a takie dziwne jazdy spaniowo-aktywne u nas też bywają raz na jakiś czas, choć teraz już coraz rzadziej.... Dzieci sa podobno bardzo wrażliwe na zmany ciśnienia, pogody, fazy księżyca itp. Zauważyłam, że przy pelni Michalina jest marudna, a przy skokowej zmianie temperatury na dworze z brzydkiej na ładną pogodę, jakby kofeiny sie najadła - taka nadpobudliwa.
-
a sinlacu nie zagęszcza sie mlekiem, bo to jest zbyt ciężkostrawne, robi się na wodzie, bo to ma juz wapń i inne sprawy, jak mleko!
-
ja już nie pamiętam, ile Michalina wtedy jadła. taką porcje słoikową to na pewno na raz brała, mleka z czymś tam ok. 650 -700 ml. ale ja nigdy jej nie postrzegałam jako "jadka". Teraz przez kilka tyg. miała mega apetyt, to tez mi przyszedł pomysł zgagi do głowy, ale chyba był nietrafiony, bo innych objawów nie widziałam. Może ulgę na rozpalone dziąsła przynosi ciepłe jedzenie, bo wiem, ze mamy obserwują na pewnej fazie ząbkowania taki wzrost apetytu.... ale skoro on jest u Oliwki non stop, to tylko się cieszyć:-) a o rowerku też zapomniałam - sami go kupiliśmy, ten właśnie, który ma chyba też Julka. Moze w nim dziecko do 3 lat jeździć, wiec to fajny pomysł:-) te bransoletki mi sie bardzo podobają, ale jakoś nie miałam odwagi, bo się bałam, ze zerwie, połknie itd. o przebiciu uszu nie wspomnę, choć jak byłam w ciąży miałam paln przekucia bardzo malej Michalinie uszy, ale teraz nawet nie myślę.a Julce planujesz?
-
masz rację z tym kładzeniem po jedzeniu, spróbuję u nas to zmodyfikować, może będzie spokojniej spać.... a co do prezentu, to my dostaliśmy albo takie trwałe rzeczy na przyszłość np. z białego złota kolczyki (ale te dziecinne z angielskim zapięciem), spacerówkę-parasolkę (bo jeździła w takiej od gondoli) albo zabawki. ciągle króluje gąsienica gawędziara z FP. to naprawdę mądra i perspektywiczna zabawka. Chcemy jej kupić tego misia uczniaczka, o którym pisałaś, na Mikołaja.
-
mamy Starszaków, a Wasze maluchy jedzą na raz taki 2 daniowy obiad, jak piszą w mądrych książkach? bo u nas nie ma szans i moze jakis błąd żywieniowy robię, spójrzcie proszę... 5.00-6.00 - butla z Pepti z nutritonem (teraz 150 ml.) 8.00 - kaszka na Pepti lub sporadycznie Sinlac na wodzie (180 ml.) 11.00 - podziobie kanapkę (wyje np.wędlinę lub wyliże np.pastę z jajka czy ryby)+jogurt (lub cały banan lub 150 ml. kisielu na soku, jakieś gotowane owoce) - to chętnie w całości. przy sinlacu na śniadanie - tutaj budyń na pepti. 14.00 - zupa, ze łycha staje mięsna lub bezmięsna z jajkiem, do tego z kaszami lub ziemniakami (100-250 ml) 16.30 - 2. danie - trudno ocenić ile, bo dziobie i wyjada np. tylko gotowanego kalafiora, a mięsko i np. ryż, tyle co uda mi się wcisnąć. 19.30 - kleik ryżowy na mleku z gotowanym owocem (jak nie było owocka na 2. śniadanie) - 150-180 ml. ciągle mam traumę, ze jej dieta jest monotonna, zwłaszcza te codzienne kasze i kleik, o owocach nie wspomnę (bo leci jabłko, banan i sporadycznie inne).jak zaczęła jeść sama to entuzjazm i ciągle by jadła, a teraz po 10 min. gotowa do wyjścia z krzesełka. w tzw. międzyczasie zje kilka chrupek, z 2 biszkopty, kubek kompotu....
-
Miśka też odkryła, ze jak kaszle to do niej biegnę a do wymiotów też się zmusza wkładaniem palców do gardła.... a ta ich niecierpliwość, coz to chyba próba sił na nas, ale jakie metody wychowawcze zastosować nie mam pojęcia. Jak Miśka robi coś źle i o tym dobrze skubana wie to nawet sobie palcem tak grozi" nu nu", albo kiwa głową i mówi nie, nie, nie, ale jak sie domyślacie nie przerywa wyznaczonego sobie zadania....zauważyłam też po obserwacji innych dzieci, że te grubaski, które do tego dużo śpią (3-4 godziny w 1 drzemce spokojnym snem), są jakby spokojniejsze i prostsze w wychowaniu! a clotrimzaorum stosowałam juz 2 razy (2 rożnych lekarzy). 1. raz jak Michalina miała 3 miesiące miała zalecony i teraz po tym odparzeniu. Nie doczytałam, ze to po 11.rż. i chyba dobrze:-) bo po posmarowaniu cienką warstwą 2 razy na noc i na dzień było po kłopocie. a zmagaliśmy sie z tymi czerwonymi kropeczkami (takimi wielkości łebka od szpilki chyba z osoczem w środku, ale nie sączyły sie i nie tworzyły ranek) kilka tyg, a po clotr. po 1,5 dnia było po problemie i nie wróciło do dziś (tfu,tfu). Jak się boisz to jeszcze możesz zaparzoną korą dębu przemywać, ale u nas całkiem nie pomogło... pocieszyłam sie super apetytem Miśki przez jakis miesiąc, teraz tak przesmradza ze szok. Zupy z 250 ml. zeszła na 100 ml!! butli w nocy z 2 razy po 200 ml. na raz-150! w ogóle jakby sie trochę uwsteczniła - mniej mówi, bunt nocnikowy, gorzej śpi (może Ją to sprawne chodzenie zajmuje, bo eksperymentuje np. bieg z zamkniętymi oczami, albo schyloną głową i wypiętą do tyłu pupą)...
-
a tak myślę sobie Dulka, ze niepotrzebnie oskarżasz Szymka o nerwowość...bo z tego co piszesz to standard dla ich wieku te histerie ubraniowo-przebieraniowe. u nas doszedł jeszcze od kilku dni nowy bunt: ucieka w kąt i robi kupe, a jak próbuje wyciągnąć ją i namówić na nocnik to juz jest po wszystkim. Do tego Miśka źle siedzi: tak jakby na klęcząco z dupką na ziemi. Kazała lek. jej to wyperswadować, bo wykrzywia sobie nogi. O ile przez kilka tyg. moje posłuszne dziecko reagowało na hasło "Misia usiądź ładnie" wyciągnięciem nóg spod siebie, to teraz ma to gdzieś i piszczy i wygina się w łuk, jak próbuję Ją sadzać normalnie....a mimo to ja nadal utrzymuje, ze Ona jest grzeczna! Jak obserwowałam Ją na tle innych dzieci w piaskownicy, to nie była ani rozmiauczana, ani piskliwa, nie chciała tylko siedzieć grzecznie (jak niektóre) i zajmować się babkami, a latała po tym placu zabaw jak chart. Ale uwierz, że sie napatrzyłam na takie ciągle rozpiszczało-miaukliwe i niezadowolone z wszystkiego, gryząco-rzucające sie na ziemie, wiec zawsze moze być gorzej:-) a z tym ulewaniem Skayla, to zauważyłam że jak zrobią to lub odbiją szybko po jedzeniu, to jest ok, gorzej jak 2-3 godz. po, to idzie z kwasami i wtedy jest popłakiwanie. u nas też chyba była 3-dniówka w sierpniu (kilka dni 37,4, rzadsze kupy) a potem wysypka na plecach. ale lek. nie jest pewien, co to było. ta wysypka schodziła z 2 tyg., ujawniała sie np. podczas kąpieli tak długo.wiec jeśli to to samo to schodzi to długo....
-
to jednak 3-dniówka. to jedną chorobę wieku dziecięcego masz z głowy:-) u nas te same klimaty: wyginanie się do tyłu w łuk, histeria, uciekanie z gołym tyłkiem. a co do zębów też nigdy nie wiem, dopiero jak wyczuje, albo zobaczę to wiem:-) a wcześniej, widzę te białe poduszki, ale nigdy nie wiem, czy to juz zapowiada zęby za miesiąc czy tydzień.
-
no to maskara - ale trzydniówka, to wysypka jest po 3-4 dniach, jak ustąpi gorączka i oznacza koniec choroby. a z tą temp. w tym wieku, to jeszcze różnie. Maluchy mają słaby układ immunologiczny i rzadko gorączkują, więc na to nie patrz.może to rzeczywiście odra lub różyczka. napisz, co tam lek. wymyślił. U nas z temp. ciągle na bakier, 36.6 to nie pamiętam kiedy miała: Miśka ma albo osłabienie albo takie 36.8-36.9. lek mówi, ze to moze być jej naturalna temp., ale mnie taka odpowiedź nie satysfakcjonuje.a Wasze mają już normalną, ludzką temperaturę w okresie zdrowia? my jesteśmy u rodziców - dzisiaj na cmentarzu Miśka urządziła histerię, w efekcie ulała (na białą kurtkę kalafiarową zupą). ślini się jak diabli i oczywiście temp. ok. 37, a do tego nos zakitowany (ale tak głęboko, że nie do wyciągnięcia, chyba że odkurzaczem dałoby radę)...ja juz chwilami opadam z sił, co to się plącze ciągle.mam różne pomysły, co jej jest...
-
a napisz eddafi, co to jest ten "katarek'? bo my mamy fridę, ale jak jest katar Miśka nie pozwala jej sobie wsadzić do nosa. A w ogóle, cos się dziwnego dzieje od 2 dni - temp. na poziomie 36,2, trze sie po twarzy, uszach a apetyt fatalny...nie wiem, czy znowu wzywać lek. czy czekać, bo ciągle przebijają jej się te trzonowe - to duża powierzchnia, już jest kilka kłujków, ale to do całej szerokości zęba jeszcze hoho....
-
D daję normalnie kropelkę vita D (400 j.a.) i mam zamiar jeszcze zimę i wiosnę. a Cebionu 5 kropelek tak jak Ty, ale jedno po drugim po kolacji.
-
gastrotuss po prostu tworzy taką błonę w żołądku i trzyma jedzenie, a jednocześnie osłania jelita przed kwasem. nie osusza kwasów. Zapalenie przełyku nie tak prosto wywołać;-) ja spowodowałam go po 2-3 tyg. soków i zwykłego bebilonu - Miśka nie chciała przełykać, popłakiwała jak przełykała, wszystko chomikowała i ciągle miała odruch wymiotny. może to nawet nie było zapalenie, a podrażnienie, bo ustąpiło samo, jak zaczęliśmy trzymać dietę i dawać jej bioprazol na osuszenie kwasów. wiem Skayla że się miotasz i nawet dałabyś pół apteki, żeby ustąpiło. też tak mam i Dziewczyny mnie tu uspakajają. Musisz zaufać lek. że to się mieści w granicach refluksowej normy, moze idź do innego na konsultacje (niekoniecznie od razu prof.) moze nawet zapisz się na NFZ, będziesz spokojniejsza jak dwoje Ci to powie. Poza tym uwierz, że musisz na Oliwkę spojrzeć całościowo - czy sie uśmiecha, jest radosna i dobrze się rozwija. Moja lek. mówi, ze pójdziemy kiedyś na oddział gastrol. dziecięcej, żebym pooglądała, jak zachowują się i jakie są chude dzieci chore na porządny refluks czy inne choroby uk. pokarmowego.pomyśl, że jakby to był wielki dla organizmu problem, Oliwka nie przybierałaby na wadze, mdlałaby, albo przynajmniej wyglądałaby jak Miśka przy apogeum refluksu-blada, oczy podkrążone, nos i powieki czerwone. a z witamin daje tylko D3 i Cebion (ale ten zwykły z wit. c), bo kiedyś eddafi pisała, żeby dawać razem to sie lepiej wchłania.poza tym Miśka ma ciągle zasadowy mocz:-( Razem, tzn. po sobie? i staram sie mocno jej urozmaicać dietę.Wybieram takie np. części miesa, które mają więcej żelaza (np. udziec a nie pierś z indyka), albo te kasze, które mają minerały i witaminy itd.
-
nie przeniosę się bo nie mam na fb konta, mam tylko na nk. a tu mi dobrze;-) chrupek nie odstawiaj, po co? tylko z chlebkiem spróbuj na 2 tyg. spokój, jak nie będzie lepiej, to znaczy, że to nie gluten zaostrzył sytuację. Jest tak Dziewczyny napisały, wszelkie nowości przy refluksie podnoszą refluks, więc zobaczysz różnicę dopiero za kilka miesięcy jak dieta Małej sie ustabilizuje i nie będziesz wprowadzała nowości. U nas od początku był problem - Misia nie chciała piersi (odciągałam więc przez pół roku) i Ją zmuszałam małymi porcjami. teraz wiem, ze to była nietolerancja laktozy. Miała ciągle podkitowany nos, podtykające się kanaliki w oczach (chociaż drożne), była prężąco sie - wyginająca i nawet jadła z odchyloną do tyłu głową. a w 7 miesiącu, jak wprowadziłam wiele nowości, w tym soki i zwykły bebilon, to wywołam jazdę - ślinotok, rożne objawy zespołu Sandifera (nawet zezowała przy butli), mega burczenie w brzuchu, rzadkie i zaśluzowane kupy. Misia zlewała sie takim zimnym potem w nocy, była blada i słabo przybierała na wadze. szukałam przyczyny w alergii, neurologii itp. aż sama wyszukałam refluks na tym forum i mama Julki mi podpowiedziała, ze to moze być to. poszliśmy do gastroenterologa i potwierdził. zdecydowała o bioprazolu, debridacie, diecie, a potem o gastrotussie. Mam do tej lek. zaufanie więc przeleczyłam Miśkę tak jak kazała. Było lepiej z każdym tygodniem, aczkolwiek refluks wraca jak bumerang, ale juz nie taka jazda. Gastrotuss bierze raz dziennie kilka ml. żeby chronić jelita przed kwasem i właściwie poza brakiem glutenu, mleka i surowizn je wszystko. Więc u nas po ok.5 miesiącach leczenia jest jako tako, choć liczyłam, ze całkiem ustąpi, a teraz to już nie wiem kiedy:-(
-
no właśnie po glutenie wychodzi po 2 tygodniach!!!! bardzo więc prawdopodobne, że dlatego macie zaostrzenie objawów. Niestety musisz odstawić chlebek na jakieś 2 tyg. żeby sprawdzić. jak sie wyciszy, może być to nietolerancja glutenu. ale równie dobrze białka jaja, drożdży czy co tam jeszcze jest w pieczywie. u nas tak właśnie książkowo było 3 razy, że jak dawaliśmy chleb albo łyżeczkę manny to po 2-3 tygodniach refluks szalał, a potem dochodziły sporadyczne wymioty i na koniec po ok. miesiacu biegunka. Dlatego z polecenia lek. Michalina ciągle bezglutenowa. Mimo to mam nadzieję, ze to nie celiakia a nietolerancja z powodu niedojrzałości jelit i że Ona z tego wyrośnie. Zawsze możesz podawać skórki z chleba bezglutenowego i bezmlecznego kupowanego w tych ekosklepach.
-
witaj, dawno Cię nie było. potrafią bo to "staruchy" już. nawet nie wiedziałam, ze dziecko w tym wieku moze byc takie sprytne i cwane:-) a takie nawroty refluksu są, i czym Miśka starsza tym bardziej wydaje mi się, ze one są rzadsze, ale wracają i nie ma w tym specjalnie klucza....więc niestety tylko czas nam pomaga, oswoisz sie z tym, a zobaczysz, ze z miesiąc na miesiąc będzie spokojniej. bo rozumiem, ze nic nowego Oliwka nie dostała? a Szymek jest 1. dzieckiem oprócz Miśki, o którym wiem, ze udaje, ze daje - drażniąc się.jak Miśka robiła tak w lecie w piaskownicy z zabawkami, to doprowadzała dzieci do płaczu, bo nie rozumiały idei zabawy.A tak z Szymkiem trafiłaby kosa na kamień;-)
-
u nas podobnie: usypia ze smoczkiem, śpi raz dziennie max 1,5 godz. i pada o 19.00 do 7 rano na noc (ale budzi się na 2 butle). Spacery muszą byc z atrakcjami (koty, psy, kaczki), albo idzie obok za rączkę. chodzi już stabilnie (niestety też lubi po schodach). Mówi kilka słów (mama, tata, baba, dziadzia, lala, am-am, nie i baaaach). naśladuje jak ptaszek fruwa, jak autko jeździ i piesek szczeka. uwielbia tańczyć i bawić się w kółko graniaste z finałem baaach. Robi kosi-kosi, warzyła sroczka kaszkę, papa, cacy-cacy itp. głupoty manualne. Rozumie juz wszystko (zaskakuje mnie niekiedy, ze np. wie gdzie jest pępek albo globus na obrazku) i jest raczej posłuszna - sprząta zabawki, przybiega jak wołam, odkurza ze mną, próbuje sama jeść i karmić zabawki oraz wszystko czesać. Od kilku dni odkręca tez wszystkie kremy, a wcześniej nie potrafiła wykonywać takiego skrętnego ruchu rączkami. Ma też fazę na biżuterię, rysunki na ciuchach i swoje guziki i bardzo a to bardzo sie wstydzi (jak ktoś do niej obcy zagada, albo poproszę o powiedzenie czegoś, co dawno nie słyszałam) to sie wstydzi i spuszcza główkę.
-
a u nas z nowości lekkie leczo, a więc 1. raz jadła gotowaną paprykę i baaardzo smakowało...surowizn jeszcze nie próbowaliśmy, ciagle się boję:-(
-
o dziękuję....będę działać w week. z dynią i też sobie powekuję, jak eddafi zdradzi jak to zrobić:-) a z kasz polecam amarantus - gotuje sie tylko 5 min. jest lekko słodki i Miśka lubi go najbardziej zarówno do zup i jak i np. banana. Woli nawet niz kaszę jaglaną czy grykę.
-
wiem,wiem...ale jak nie będzie wchłaniac, to bedzie miała niedobory i tak sie koło zamyka. na szczęscie nasza lek. mnie juz zna (ale mówi że ma gorsze mamy jej pacjentów;-P) i nie jest skora do poddawania sie moim histeriom i przepisywania kolejnych leków.... Szymek to ma chociaz po kolei zęby, a u nas na dole 1. i 4.wygląda to osobliwie... a ja dyni własnej roboty nie próbowalam, jak masz czas dulka napisz mi proszę jak to robisz....bo teraz sezon to moze bym spróbowała. Bo ze sloika Misię wysypywała dynia, ale w ogóle zauważyłam, ze Ona nie moze jeść sloikowych dań. Któregoś dnia dałam (bo sie zleniłam z gotowaniem) zupę koperkową hippa i natychmiast była cofka i ulanie. A przeciez wszystkie składniki zna i je w moich zupach....a one niby nie mają konserwantów.... Zeby zrobić badania na gluten musi Misia jeść gluten i to minimim 3 tygodnie, a lek. sugeruje, żeby dac jej czas na dojrzenie uk. pokarmowego i odpuścić jej na razie z tym glutenem, skoro je bezglutenowe kasze, chleby itd. Więc u nas to troche potrwa zanim znów wprowadzimy i ewentualnie jak coś sie wydarzy, zrobimy badania.wcale wiec sie do tego nie palę.