daga1975
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez daga1975
-
ja na upaly musiałam odstawiać wszelkie emolienty, na rzecz mydeł takich bardzo eko (100 % naturalnych), po których zresztą bardziej mi sie jej cera podoba niż po tych parafinowych płynach. do smarowania wtedy nawilżacze, a nie natłuszczacze (np. physiogel, mustela, svr - nawilżające). mimo to potówki dostawała i dostaje nadal. wtedy albo krochmale, a jak nie pomaga, to jeszcze do wanny kubek zaparzonego rumianku (działa lekko ściągająco i osuszająco). w ub. roku musiałam ją kąpać 2x dziennie, takie miała plecy i kark w potówkach upalnym latem. a myślałam, ze wyrośnie już i skóra dojrzeje, ale jak sie ma takiego wrażliwca (na własnej piersi wychuchanego), to trudno się dziwić;-)
-
tak, te wzdrygnięcia znam doskonale:-), to jak u dorosłego jak się śni, ze spadasz, albo masz za mało magnezu. nie wiem, do dziś co to było (magnezu miała aż nadto po gastrotussie=alginianie magnezu, bo zrobiliśmy przy okazji jakiejś morfologii badanie poziomu). zdarza sie i teraz niekiedy sporadycznie takie szarpniecie. sądzę, że to jednak takie rozwojowe, pokolenie naszych babć mówiło, że wtedy dziecko rośnie. może coś jest na rzeczy;-) Anihana, ja latałam z butelką jak "Żydówka", czyli karmiłam i proponowałam zanim ona się domagała, jak zaczynała sie kręcić, stękać, to ja jej butle. ogromnym komfortem jest, jak już maluchy mówią, bo wtedy okazuje sie, ze wcale nie narzekają, ze piecze, że coś boli i że wcale to dla nich nie jest takie upierdliwe, co nam się wydaje tragedią. nie znam takiej kaszki, wiem, ze niektórzy odrobinę dodają sinlacu do mleka, choćby na 1 posiłek, żeby nie przebiałkować i dzieci maja sie doskonale. a wierzę w słowa naszej lek., że dzieci gastryczne to są dzieci mam przewrażliwionych, spiętych i skupionych na nich i to taka napędzająca się machina naszych nerwów i wpatrywania się i ich wrażliwości. może to przypadek, ale owocem tego jest ogromna wrażliwość, emocjonalność mojej córci, przewrażliwienie na dźwięki, zapachy itp. i wielki związek ze mną. to nie jest ani lider grupy, ani asertywny przebojowy przedszkolak.... jak przyjdzie moment trochę odpuszczenia (u nas po 1. poważnej infekcji Miski, kiedy zobaczyłam, co znaczy dziecko naprawdę cierpiące i bardzo chore), to i jakoś te objawy sie wyciszają, albo człowiek sie z nimi oswaja i zaczyna widzieć w wielu z nich normalność (a co dorosły nie kręci się niekiedy w nocy, albo nie miewa brzydszych stolców...)
-
Anihana, widzę, ze Twoja lek. kombinuje, jak moja. nie mamy tej samej;-) też był pomysł Kreonu dla poprawienia pracy trzustki, ale ostatecznie, po badaniach kupy na strawienie resztek pokarmowych okazało się, że mimo takiego ich wyglądu, są strawione i nie ma licznego tłuszczu, co było argumentem przeciw braniu enzymów i obeszło się bez nich. własnie świetnym rozwiązaniem na picie w upały jest kisiel, u starszaków też arbuz i owoce z kompotu (np. jabłka). choć akurat my nie mamy z tym problemów (oczywiście, to też mnie niepokoiło, duże pragnienie -może cukrzyca?;-)
-
hej, Anihana, u nas była zawsze akcja kupa - tzn. 3-5 dziennie, papkowate, najpierw wmawiali mi, że to na piersi, ale na Pepti też tak było, na zwykłym jedzeniu zeszła do 3 dziennie. potem wychodziły rożne bakterie w kale, leczone żmudnie probiotykami, ale przy czystym kale, kupy nadal częste i luźne. właściwie do dzisiaj nie wiemy, co to zaparcie: 1-3 raczej plastelinowate niż zwarte. nasza lek. uważa, że to właśnie objaw nadwrażliwości jelit i przyspieszonego pasażu, do tego dużej ilośc***icia (bo lubi pić). też czasowo podaję enetrol przez kilka dni (szybko kupy łapią formę) i probiotyki właściwie prawie cały czas. zawsze można oddać kupę do analizy w kierunku bakterii, ale jak wyjdą to i tak nie wali się antybiotyku, tylko długo daje probiotyk, żeby wróciła równowaga. co to wystających żeber - u nas też tak było+widoczne tzw. guzy czołowe, co dawało diagnozę: za małej ilości wit. D, ale lek. kazała zrobić poziom z krwi i okazało sie, że wszystko ok, a walenie podwójnej dawki w ciemno mogłoby obciążać wątrobę. jakoś samo, nie wiem kiedy, te żebra sie schowały i już jest już ok.
-
a uszy czy inne niespodzianki (np. bakteria w moczu) objawiały się tylko brakiem apetytu, brzydszymi kupami i takim ogólnym kiepskim samopoczuciem/wyglądem, bez gorączki itp. fakt, że zawsze wyłapane to było w "przedpokoju", sądzę, że na kolejnym etapie są poważniejsze objawy. przeszła ta tendencja sama, ost. raz uszy były czerwone ok. 2 ur. i to już sporadycznie. a teraz choć chodzi na wiecznym katarze przedszkolaka-uszy czyste. pocierała uszy (oczy też), nawet jak były blade, choć potrafiła dostawać na nich takiej kaszki widocznej pod słońce i to ją chyba swędziało, albo to była jakaś nietolerancja (która sama minęła),albo ogólny spadek odporności i coś jej tam się rozrastało, nie wiem. ja mam teorie, że przy różnych spadkach formy zakłóca jej się równowaga między poziomem grzybów w organizmie i zauważam wtedy ogólne popsucie skóry i różne kaszki, pojedyncze wypryski itp.
-
a i a propos apetytu to u nas sprawdza się bioaron C na 2 tyg, albo ceruvit (przypuszczam że połączenie dużej dawki wit. C z łagodzącym aloesem tak działa). nie wiem, od kiedy to można dawać. widziałam ,że wypuscili bioaron baby.
-
cześć Dziewczyny, podczytuję Was ciągle z sentymentu i żeby dodać otuchy, że to się kiedyś skończy... zdesperowana mamo, my tez mieliśmy złe doświadczenia z omperazolem, tak nam zachwiał florę bakteryjną osuszaniem kwasów, że rozrosły się patogeny m.in gronkowiec złocisty w jelicie. A logiczne mi się wydaje, że mała ilość kwasów=mniejszy apetyt, skoro jabłko przed posiłkiem jest kwasogenne=zwiększa apetyt. a nie przyplątało Wam się na pewno nic innego do kompletu np. uszy od refluksu nie są zapalne, mocz i kupa bez bakterii, crp niskie? niestety my kłuliśmy Małą przy każdym takim kryzysie i okazywało się, że na ogół coś jeszcze jej słaby uk. pokarmowy i immunologiczny męczy. uszy w ciągu 1 rż były czerwone chyba z 6-8 razy!!! 1. raz jak miała 3 msce. wyleczenie dawało spokój na jakiś czas i pozwalało jej odbić z wagą, jedzeniem, samopoczuciem (oczywiście w refluksowych granicach normy;-) jak maluchy będą starsze (po 6-8 mscu) można się wspomagać też naturalnymi metodami - 1/2-1 łyżeczki "kisielu" z siemienia lnianego i obowiązkowo kilka razy w tyg. kisiel z mąki ziemniaczanej na jakiś owocach czy soku nat. do dzisiaj nas to ratuje, jak uk. pokarmowy przy infekcji i lekach (zwłaszcza fatalny u refluksowców jest ibuprofen na gorączkę, lepszy paracetamol, ale mniej skuteczny) zaczyna jej się, oczywiście, odzywać.
-
nie katujcie się z tym ważeniem co tydzień, bo tak jak pisze Anihana, to milion czynników, które mogą na to wpływać. na mnie lek. krzyczała, że ja z tą wagą co tydzień szaleje i nie chciała częstszych pomiarów niż 1/ na 3-4 tyg. a jak sami jesteście drobni, to na pewno Maluchy tez takie będą i nie ma na to cudu. poza tym dzieci przybierają skokowo (przynajmniej moja na pewno) i stała po 2-3 tyg. a potem np. 0,5 kg w ciągu kilku dni skakało. poza tym są tygodnie, że idzie we wzrost a nie w wagę, a potem nadrabia wagą do wzrostu. my mamy tak do dzisiaj, że jak rośnie (widzę po ciuchach i butach) to nie przybiera, a potem nagle skacze o kilkaset gram. my też mieliśmy problem z jajkiem, na piersi to nie zauważyłam, ale po jedzonym żółtku dostawała biegunek. długo nie mogłam dodawać żółtka do zupek (takiego surowego rozbełtanego, które przegotowywało się z zupą), tylko ostrożnie gotowane - mielone. właściwie dopiero po 1 rż. zaczęła trawić jajo. też uważam, że to wynik ciężkostrawności tego produktu i wtedy zbiera się powietrze, które wywala jedzenie do góry. na pocieszenie - przez to, że się tak my mamy tartasolimy z dietą i że nie ma wyjścia jak poszukiwania zdrowych, dobrych produktów, maluchy nabierają fajnych zwyczajów jedzeniowych i od pewnego momentu, jak dojrzeje uk. pokarmowy, ładnie przyswajają jedzenie. naprawdę jestem chwilami dumna, że na tle innych dzieci, że moja ma zdrowe włosy, paznokcie, zęby itp. i uważam, ze to w dużym stopniu wynik od początku wpatrywania się i dostosowywania diety do jej dojrzałości / możliwości uk. pokarmowego. znajdźcie w tym więc dobre strony, że nie jak inne mamy, uznajecie, że ten typ tak ma i że nie pakujecie wszystkiego, a na pewno nie raz widziałyście pół roczniaka z rosołem na kurze ugotowanym, czy z czekoladą w buzi.
-
oczywiście, że zabieraliśmy ją do siebie, żeby miec na nią oko i żeby nie musieć wstawać co 5 min. potem mąż się wyniósł do sypialni, a my się tak kulamy razem we dwie 3,5 roku, jak próbuję nie kłaść się koło niej, to ok. 4 rano - mamusiu gdzie jesteś ?- zryczy się, zasmarka i skaszle. więc cierpliwie czekam, aż samo minie i się trochę odpępowi ode mnie. metoda na przeczekanie i nic na siłe - zaowocowała przy butli i przy odpieluchowaniu. ja po prostu nie mam siły latać o 4.00 rano do niej...;-) jak osiągnę sukces w tym temacie to się pochwalę, ale perspektyw na razie nie widzę. a co do rozszerzania, nie znam złotego środka, intuicja, cieprliwość, próby i błędy. ja jak pisąłam gotowałam (a nie sloiki), kaszki holle i kleik bobovity, początkowo gotowane owoce jako dodatek do kaszki i banan. ok. 10-11 strony o tym piszę.
-
Anihano, dołączę sie do odpowiedzi mamy Filipka - tak wyginanie, odchylanie, prężenie, raptowne zmiany pozycji itp. i przez sen i przy jedzeniu (z butli, przy łyżeczce nie), rzadko która noc i które karmienie było w całości spokojne, jeśli już to na śpiocha. spałam z Nią i śpię do dziś (choć trochę mi wstyd...), w apogeum objawów spała przez kilka tyg. tylko na leżaczku i dopiero jak mocno usnęła - przenosiłam. Łóżeczko u nas było jak nowe, nieużywane;-)
-
hej Dziewczyny - na początek, nie obwiniajcie się, że Wam cierpliwości nie starcza i wyjecie do poduszki, każdą z nas mało do wariatkowa nie wywieźli, nie było chyba tu mamy, która nie ryczała z bezsilności. ale czas uczy cierpliwości i świadomości, że jak nie urok, to sraczka (bo to zwichnie rękę, to ma infekcje, to wysypie itp. właściwie nie ma dnia żeby czegoś nie było) - u nas kwasu nie było nigdy czuć, to był refluks ukryty, a więc te akrobacjo-wyginania świadczace że podchodzi, ale nie wylatuje, że coś podpiekuje, wzdyma itp., słyszalna perystaltyka jelit, tarcie oczek/nosa (jak poświeciłam od spodu latarką w nos to widziałam opuchnięte, podrażnione śluzówki, jak w gardło to widziałam, że tylna część jest zaczerwieniona, czesto miała czerwonawe dolne powieki - odważyłam się zaglądać jak Mała miała z 1,5 roku i nabrałam wprawy), często białawy język, niekiedy kwaśne w zapachu kupy itp. - u nas apogeum zespołu Sand. - zezowanie, wzdryganie się, wyrzucanie raptowne główki do tyłu przy raczkowaniu (aż bałam się że kark sobie skręci) no i oczywiście delikatniejsze objawy. te najgorsze przeszły po 4 tyg. omeprazolu. - perestaltyka jelit u nas nieprawidłowa bo często biegunki, 4 kupy dziennie luźniejsze to codzienność, odgazowywania się, wzdęcia, ciągle jej coś to nasilało: ciężkie wprowadzanie każdej nowości. lek. mówiła że to nadaktywność jelit, czyli taka nadwrażliwość. wszelkie espumisany i ich odpowiedniki nie pomagały. - podobno przy niedojrzałości z uk. pokarmowym mogą być albo luźne albo zaparciowe kupy, jedno i drugie świadczy, że one nie pracują jak powinny. w jednym i drugim przypadku probiotyki pomagają. - dla pocieszenia - duuużo lepiej był po 1 ur., ale ja też z tych niecierpliwych i chcących wszystko na raz, więc jeszcze z 2 lata widziałam różne objawy (drobne widzę do dziś, że to będzie wrażliwa dziewczynka, dla której fast foody nie będą mogły istnieć), ale to sa objawy, na które zapewne inni rodzice nie zwróciliby uwagi i byliby o tyle ode mnie zdrowsi;-) - gluten i krowa zawsze jest problemem przy niedojrzałym uk. pokarm. nie trzeba mieć alergii, żeby cięzko je trawić, ale jest tyle możliwości, że nic się nie stanie, jak nauczy sie dziecko i cąłą rodzinę, że zamiast mleka krow. mozna raz wziąć kozie, raz owsiane itp. oczywiście nie szaleć i na siłe nie unikać, ale zapewne z korzyścią dla wszystkich nie przesadzać z nadmiarem mąki pszennej i mleka krow. - może przesadzam, ale ja to widzę bardzo całościowo: wrażliwy emocjonalny charakter, nadpobudliwość i *****iwość = wrażliwa skóra = wrażliwa, podatna na podrażnienia śluzówka uk. pokarmowego i oddechowego
-
a czeka sie z wprowadzeniem nowego podobno 10 dni, potem można 7 .
-
a plaga jest, ale to wynik, jak mówi nasza lek. wrzucania do jednego wora ogólnie pojętych niedojrzałości uk. pokarmowego i co za tym idzie nietolerancji jelit. kiedyś nazywali to bardzo szeroko alergiami. a że maluchy rodzą się bardziej niedojrzale, konserwanty nie pomagają i że często tego 1 roku ( u nas 2,5;-) jeszcze potrzebują na podomykanie wszystkich zwieraczy i usprawnienie perystaltyki jelit oraz wytworzenie enzymów do trawienia, to inna przyczyna. obiecuję Ci, że to sie w pewnym momencie zapomina, oswaja się z tym, tak jak ból porodowy, wiesz, że był, ale nie jest już traumą. i tak samo będzie z tym za jakis czas będziesz pamiętać tylko 1. uśmiech i 1. zęba i ogólne wrażenie, że było ciężko, ale poczujesz jeszcze pełną radość z macierzyństwa, choć zawsze jakimś zmartwieniem zakłóconą. ale tak to juz jest....
-
wahasz się nad gaspridem, a omeprazol mieliście już zalecony? bo tak jak hana pisze, trzeba robić przy nim ekg serca, omperazol na 2-4 tyg. (nie dłużej) nie ma podobno żadnych skutków ubocznych, podobno...
-
a widzisz, ja sie wymądrzm, a Ty nie pytałaś o moje zdanie ale o lek. Wybacz!!!! nie wypowiadała się na ten temat, stwierdziła, ze to zadanie gastrologa. natomiast zrobiła testy i wykluczyła alergię. Aczkolwiek nie narzucała sie z mlekiem, przedstawiła mi alternatywy. Natomiast nasza ukochana C.Rz., tak jak pisałam, wszystkich swoich pacjentów przestawia na pepti lub inne hydrolizaty, uznając, że normalne mm nie dla ich słabych brzuchów.
-
ma:-) moja i starsze dzieci z tego forum sie śliniły jakby wiecznie ząbkowały. Miśka zaśliniona jak buldog od 3 msca, a 1. zęby w wieku 8 mscy! to wynik 2 spraw: broni sie przed kwasem, podrażnieniem śluzówki wytwarzając alkalizujacą ślinę (naturalny omperazol;-), a druga rzecz-bardzo często ten problem idzie w parze z niedojrzałością przełyku, nieumiejętnoscią ssania, takim głośnym przełykaniem (z powietrzem) itp., co o dziwo można zniwelować. My uczyniliśmy to sami (bardzo szybko wyeliminowany smoczek, na rzecz picia z rurki, zabaw w puszczanie baniek, dmuchanie piórka itp) + czas oczywiście. Ale świetne efekty osiągały mamy chodząc do logopedów, którzy masują buzię, język, badają napięcie nerwowe w przełyku. na Stabłowicach podobno jest takowa pani logopeda. co do alergii, moim zdaniem to przy braku objawów skórnych raczej nietolernacje, niektóre pokarmy nasilają więc sprawę, inne podrażniają jelita itp. coś na kształt zespołu drażliwego jelita u dorosłych. W klasycznych testach alerg. to nie wyjdzie. ale na pewno z mlekiem i glutenem trzeba ostrożnie, bo jeśli nawet nie ma alergii, to obie te rzeczy są śluzogenne i ciżekostrawne (ja zaczynałam od np. koziego jogurtu, który trawi sie szybciej i nie zalega w jelitach oraz preferowałam kasze jaglaną bo ładnie ściąga śluz), a nasze dzieci i tak sie zaśluzowują/zaśliniają, co jest naturalną rekacją jak masz coś podraznione. to w spr. alergolog - moi znajomi wychwalają pod niebiosa dr Urszulę Marciniak. teraz prywatnie wiem, ze przyjmuje w medicusie k/Magnolii.
-
są wzdęcia, przy zaostrzeniu większe, potem mniejsze, ale odgazowywanie się jest b. pomocne, bo jak nie pójdzie dołem, to będzie się wić itp. nam trochę pomagała ciepła kąpiel+koperkowa herbata na noc z probiotykiem. w nocy słyszałam, jakby schodziła cysterna powietrza. osuszanie kwasów zawsze trochę pomaga, bo ogólnie zabezpieczy śluzówkę i pozwoli jej się wygoić, więc pomaga na inne rzeczy niż tylko na refluks. my przetestowaliśmy 3 alergologów: najbardziej podoba mi się pani dr Ewa Sikorska ) Legnicka na przeciw Kauflandu). na nfz, ale krótki czas oczekiwania. miło, ciepło i profesjonalnie i jeśli to jest jakimś barometrem jest doktorem nauk med.
-
ja tylko wyczaiłam takie (chyba eko) na zwykłych targowiskach przy działkach, od jakiś działkowców. Lidl reklamuje, że mają serię eko, bio itp. warzyw dla najmłodszych (takie pakowane z napisami że eko itp.), ale czy im wierzyć?
-
żeby nie zwariować: musimy też pamiętać, ze taki uk. nerwowy niemowlaka ciągle dojrzewa, wszelkie bodźce mogą wywołać bezwolne reakcje, niekiedy skokowo przyrastają neurony, coś im sie zaczyna śnić itp. na pewno więc i bezrefluksowe dzieci mają różne objawy, które mogą niepokoić spanikowanych rodziców;-)
-
a i udało mi sie Małą podtuczyć Sinlaciem, który jadła 1 raz dziennie przez kilka tyg., ale potem miałam wrażenie ze jej szkodzi. miałam rozpisany przez gastrologa jadłospis dla niej (ale to dopiero jak miała 8 mscy) - jadła monotonnie i pomału coś wprowadzałam. kaszki tylko holle + kleik ryżowy bobovity, po 1 rż przeszłam na mielenie gotowanej kaszy jaglanej, ryzu itp z gotowanymi owocami i potem juz tylko tak jadła. właściwie to dopiero od pół roku je i pije wszystko, choć nadal kupuję w eko sklepie, tartasolę sie z nią i stosuję terror w jadłospisie na słodycze, soki, na rzecz kompotów, suszonych rodzynek, jogurtów nat. itd. dlatego pani Zosia w przedszkolu gotuje zdecydowanie jej zdaniem lepiej, ale ona w przedszkolu bywa a nie chodzi, wiec skazana na moje strachy i obawy;-)
-
Miśka długo i rożnym nasileniem miała takie jakby neurologiczne objawy np. wzdrygała się tak jakby jej było zimno (i nie robiła wtedy siusiu), albo podczas snu tak nią rzucało jak dorosłym, jak się śni, ze spadasz. wiesz o czym mówię? ręce albo noga, tak bezwolnie szarpnięta. nasilały sie te objawy i słabły. potrafiła się zimnym potem pocić w nocy, spać w milionie pozycji itp. lek. mówiła że to są reakcje na ból, dyskomfort, może drażnienie końcówek nerwowych w przełyku, choć chyba zapalenia przełyku nigdy nie przeszła, ale jak wyglądała ta śluzówka tego nie wiem. do dzisiaj ma ją bardzo wrażliwą, łapie na gardło, nos wszelkie wirusy, bakterie, grzyby, jakby była z gąbki. My na pewno przeszliśmy zespół Sandifera, bo zezowała oczkami i kręciła główką tak przez kilkanaście sekund, a jak raczkowała, to tak raptownie wyrzucała ją do tyłu wielokrotnie. To akurat sie wyciszyło po omeprazolu, a te inne "neurologiczne" stopniowo same ustąpiły, myślę że miedzy 1-2 ur. byliśmy u 2 neurologów i wszystko było ok. jak się denerwujesz, to pójdź, dla swojego zdrowia psychicznego. bardzo rozsądna jest Jędrzejczyk-Góral - młoda mama, niestrasząca, ciepła, ale bardzo dobrze oceniana w środowisku wr. moja przybierała skokowo, nigdy nie była "przewiązana" 25-50 centyl, dopiero po 1 ur. zaczęła przybierać równo i dobrze i teraz jest na 90 centylu (ale wzrost na 97 więc wygląda w sam raz). w poradni specjalnie ta dr Grobelna nic nie mówiła, nie takie tam przypadki mają (tam są głownie dzieci z neurologicznymi chorobami, zaburzeniami odporności albo mega wcześniaki). po prostu zebrała wywiad, czemu my tu jesteśmy - mówiłam, ze nasila się refluks, że chyba ma alergie na jakiś składnik szczepionki, że nie gorączkuje, ale przez 2 tyg. fatalny apetyt, brzydsze stolce, niepokój, rożne takie "neurologiczne" wzdrygnięcia. byłam tak spanikowana, ze na pewno wszystko wyolbrzymiałam;-) Ta w/w neurolog (co nas namówiła na wzięcie skierowania) pytała nas też o typ płaczu w wieczór po szczepieniu i u nas było takie długie łkanie, nie do ukojenia, niby nie histeria, ale ciągły jęk i to był dla niej sygnał tzw. pisku neurologicznego i kazała też o tym w poradni powiedzieć. Skoro juz masz skierowanie,t o oni tam się nie dopytują, po prostu szczepią wg swojego powolnego harmonogramu. po każdym szczepieniu trzeba tam posiedzieć z pół godz., dzwonić jak coś Cię niepokoi, a potem przed kolejnym szczepieniem opowiedzieć, jak coś było dalej źle. wielkiego wyboru u nas w Pl. nie ma szczepionek, tylko tyle, ze dostaje jedna na kilka tyg. a nie 5-6 w jeden dzień i że niby są bardziej oczyszczone no i za darmo kwalifikujesz się wtedy na pneumokoki, co przy myśli o przedszkolu jest ważne. a jakby coś tfu, tfu się działo, no to to jest poradnia przyszpitalna z dr od chorób zakaźnych, więc zareagowaliby najlepiej.
-
jak dostaniesz skierowanie daj znać, dam Ci nr do rejestracji, bo terminy tam szalone, nawet 6 tyg. więc trzeba wcześniej się umówić na 1. wiytę, a potem już się rejestrujesz na miejscu na kolejną. ja szczepiłam bardzo pomału, w sumie chyba nic w terminie, jak miałam pewnosć ze jest zdrowa, że w dobrej kondycji itp. np odra-swinka-różyczka po 2 ur. a nie po 1 ur. jak nie idzie do żłobka, to myślę, że to nie ma takiego problemu, w każdym razie nam ta lek. nigdy uwagi nie zwróciła, że się tak ślimaczymy z tymi szczepieniami. a co do lek. to ja już na nich patrzeć nie mogłam, miałam już przegląd alergologów, laryngologów, itp. z połowy Wrocławia;-)
-
ja nie dawałam żadych słoików (sporadycznie jakis hippa), bo miałam wrażenie, że gorzej po nich. sama gotowałam, początkowo przez wiele mscy na parze. zaczynałam od ziemniaka z mm (bo marchewka źle wchodziła) i potem nabudowywałam taką zupkę (bez pora, seleru, ale z pietruszką / brokułem / cukinią, albo dynią, kalafiorem, burakiem...) z oliwą z oliwek. piła długo koperek zaparzany, rumianek długo później (bo się bałam że uczula). owoce długo tylko gotowane dostawała, a z surowych był tylko banan. generalnie słabo nam to wprowadzanie szło, dużo w tym chaosu, miotania się, bo mi się wydawało, że zaostrza, że gorzej itp. dzięki, poczytam, też w tajemnicy, więc jutro w pracy;-)
-
i jeszcze jedno refluks nie funkcjonuje w próżni tylko w zwiazku ze słabością/niedojrzałością całego uk. pokarmowego, wiec te niepokoje nocne to ogólnie dyskomfort całego uk. pokarmowego, to nic, ze nie uleje, ale perystaltyka jelit nie taka, słaba śluzówka, nadwrażliwość itp. moja 3,5 latka która od dawna refluksu nie ma sporadycznie kręci sie nocami i rzuca, jak zje coś innego, jak się opiła z powietrzem, jak nie może odgazować się itp. i słyszę jak jej wtedy coś chlupocze w jelitach.
-
Anihana, widziałam związek: z 2 tyg. po szczepieniu było gorzej i samopoczucie i brzuszek i dlatego wzięłam od lek. 1 kontaktu (nawet nie pisnął) skierowanie do Poradni Szczepień w ramach Poradni Chorób Zakaźnych. Skoro jesteście z Wr. to naprawdę warto (przy Koszarowej jest takowa). tam Mała była i jest szczepiona jak wcześniak albo dzieci z problemami neurologicznymi tzn każda szczepionka osobno, oczyszczona z rtęci, w długich odstępach czasowych itp. pneumokoki za moją zgodą po 2 rż w 1 dawce (za darmo). żałuje, ze dopiero po 2 dawce tego kombajnu szczepiennego 6 w 1 ktoś (bardzo przyzwoita neurolog) mi poradził tę poradnie szczepień, bo zdecydowanie taki system był dla Miśki łagodniejszy i już takich akcji po szczepieniu nie było. Szczepi i bada tam pani dr pediatra - specjalista od chorób zakaźnych, cierpliwie odpowiada na wszelkie pytania i masz poczucie, ze robi się dziecku mniejszą krzywdę niż tymi 5 w 1 czy 6 w 1. bo całkowicie odrzucić szczepień nie miałam śmiałości, choć nie raz kusiło... trzeba się tylko psychicznie nastawić na mechanizm wyparcia, bo jakie historie w poczekalni Poradni Szczepień mamy opowiadają, to włos staje na głowie, co te firmy farmaceut. robią... --- a napisz coś więcej o tej metodzie, jak coś wiesz, Celtycka to nasze okolice:-)