daga1975
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez daga1975
-
wiecie z tymi gazami to mi lek. mówiła, że mam się cieszyć, że są (bo tez tak Miśka miała, nawet nie wiem, kiedy minęło, ok. 1 rz?, jak zrezygnowaliśmy z butli na rzecz łyżeczki, kubka?), bo jak nie dołem, to góra by ulewała i to powietrze by jej jedzenie wypychało do góry. że to powietrze, że niedojrzałość i silna perystaltyka jelit, zauwazyłam wtedy tez, że na jednej puszce pepti było ok, a na innej wracało, nie wiem, co oni tam dają...trochę trzeba je traktować jak dzieci z kolką, masaże pomagają,ciepłe okłady itp. i na ogół było to wieczorem/w nocy, po całym dniu jelita jakby były zmęczone, tak jak przy kolkach które pojawiają się na ogół ok. 17.00. do dzisiaj tak ma jak zje coś słodzonego, za dużo słodyczy, albo coś chaotycznie, z wielkim smakiem łykając dużo powietrza. Myślę że jest to więc na podzespołach trawienia cukru (w tym laktozy), może ten delicol by pomógł...ale póki to nie jest ból dla malucha, niech sobie puszcza do woli;-) mleko sojowe krzyżuje się z krowim, jak maluchy nie trawią krowy, to i sojowe nie przejdzie. ja próbowałam i bolał ją brzuch (ale to był taki serek-deser sojowy, cholera wie co tam w nim było poza soją).podobno lepiej ryżowe, ale ono nie zastąpi mleka, może być tylko uzupełnieniem diety. a próbowała któraś z Was mleka bez laktozy? bo i nutramigen i pepti ma laktozę.ale to trochę zamknięte koło, bo one się muszą nauczyć trawić laktozę i wydzielać ten enzym trawienny. i jeszcze jedna uwaga, jak macie w rodzinie cukrzyka, to zauważcie, że u niego laktoza (i inne cukry) też jest źle trawiona i mocne gazy wywołuje. to wynik źle funkcjonującej trzustki, a nasze maluchy mają/miały niedojrzały cały uk. pokarmowy, a więc trzustka i wątroba też.
-
dzięki Dziewczyny, ale sprawa jest chyba bardziej skomplikowana...miała endoskop: 3. migdał nadmiernie obkurczony, co oznacza niską odp***ość i przy ciągłych katarach pokazuje, że on nie reaguje normalnie. brała już różne cuda uodparniające dla jej wieku (m.in. immunotrofinę, a przez pół roku dostawała szczepionkę Ribomunyl). robiłam posiewy i na chlamydię (czysto) i na inne bakterie: raz coś jest, raz nie ma, a nawet jak czysto, to i tak katar wraca...efekt w stosunku do ubiegłego roku (kiedy nie chodziła jeszcze do przedszkola, ale ma styczność codzienną na spacerach z znajomymi dziećmi), jest tylko taki, że nie spływa jej to na oskrzela/krtań i nie załatwia uszu, ale katar jak rozpoczęliśmy we wrześniu, tak zakończymy zapewne w kwietniu (tak było w ub. roku). ona ma (zapewne po tatusiu) bardzo wrażliwą śluzówkę nosa/gardła, mocno przekrwioną, często wysuszającą się, z licznymi grudkami chłonnymi itp. (ma też tak wrażliwy język - częste afty i tzw. "pypcie" itp. i zapewne też taką śluzówkę żołądka:-( ...i łapie nam wszystko, co w promieniu 1 km buszuje. daje teraz sok z kwiatu bzu, ssie lizaki z tymiankiem, pije herbatę lipową na noc, robię jej kąpiele solankowe i liczę że to nawilżenie uk. oddechowego spowoduje, ze łagodniej przejdzie zimę i katar oraz spływająca wydzielina tyłem gardła nas opuści. a to BLF 100 rzeczywiście brzmi zachęcająco, jak za kilka dni znowu katar ją rozłoży (bo przewiduję, że pochodzi do przedszkola do śr-czw.), to spróbuję dać, bo teraz trochę nowości dostała (sok z bzu i aronii) wiec nie wszystko na raz:-)
-
nie martwcie się, że będą kiedyś niejadkami: moja jak ją trochę puściło po 1 ur. to naprawdę zaczęła jeść chętnie, tzn. szybko się nudzi samym aktem jedzenia, ale lubi jeść, je dużo i jest otwarta na nowe smaki. piszecie o tej modzie na refluks, nasza gastrolog też tak uważa, tzn, mówi, ze albo to choroba cywilizacyjna (leki w ciąży itp.) albo moda, jak kiedyś na alergię, że ona ma w poradni po naście nowych pacjentów dziennie z podejrzeniem refluksu!!! a już też pisałam kiedyś, ze ja byłam dzieckiem wymiotującym po prawie każdym posiłku, pamiętam to jeszcze, więc musiałam czynić to także w wieku 4-5 lat! mama wspomina to jako koszmar, ale nie było diagnozy (tylko że kapryśnica itp). niewątpliwie musiało to być oparte na alergii lub refluksie, ale jakoś wyrosłam, jestem i byłam ogólnie zdrowa, no może trochę niejadek do dziś;-) na pewno każdy ma w rodzinie opowieści o wiecznie płaczących dzieciach, niejadkach itp. jak obserwuej inne mamy, to one nawet pół roczne maluchy traktują jak dorosłych z humorami: że płacze, bo ma zły humor, albo ciśnienie niskie i są szczęśliwsze, bo nie szukają w tym wszystkim wspólnego klucza jedzeniowo-zdrowotnego, jak my!!
-
u nas najlepiej sprawdziła się butelka dr browna, smoka zwykłego nie tolerowała nigdy, nawet nie pamiętam, kiedy przestałam proponować, ale przynajmniej odszedł 1. problem - oduczanie od smoczka;-)
-
hej, kropeczko: na pewno już wszystkiego nie pamiętam, ale było podobnie jak u Was: ta nadpobudliwość przy jedzeniu, max 600 ml/na dzień, jak wypiła 800 ml. to święto lasu, pite po 30-90 ml. latałam więc z butelką prawie non stop. do pół roku na piersi, potem epizod z bebilonem zwykłym (wymioty) i potem bebilon pepti. przybierała skokowo, tzn. krążyła po tej siatce centylowej od 25 do 75 centyla, potrafiła w tydzień nadrobić, potem stać 3 tyg. na wadze. ur. 3450, na pół roku 6090 kg., na 1 ur. prawie 10 kg. a teraz 16 kg. więc obecnie b.ładnie, ale od zawsze b.wysoka - ponad 90 centyl. oprócz glutenu i jaja resztę(mięsko, warzywa) starałam się podawać wg ogólnych norm, ale ciągle miałam wrazenie, że jej szkodziło, chowałam się więc jak ślimak w skorupie, wycofywałam, wracałam do danej rzeczy, generalnie mocno sie w tym miotałam. z owocami długo zwlekałam (czasowo była więc na cebionie), najpierw banan (ale ona ma nadmiernie luźne stolce, tendencje do bakterii w stolcu, każda nawet lekka infekcja=biegunki), potem jagody, truskawki i teraz już wszystkie owoce. nigdy ze słoika. zawsze gryzione, przecierane itp.jadła też sinlac i na nim ładnie się zaokrągliła, ale potem zaczął rozluźniać jej kupy do takich papek jak z piaskiem. wyraźne polepszenie było po 1 rż (jak zaczęła chodzić): jadła chętnie, zaczęła przybierać równo na wadze, ogólnie wyglądała lepiej, coraz wiecej rzeczy mogła jeść bez konsekwencji, od tej pory głównym problemem jest dla nas niska odp***ość, kłopoty z nawracjacymi zap. gardła/katarami (wcześniej zap. uszu) i nie wiadomo, czy to efekt refluksu (który nadal jest?) czy taka uroda / jakaś nietolerancja pokarmowa itp. co do rozwoju ruchowego: od zawsze nadpobudliwa, niecierpliwa, szybko nudząca się, mocno wrażliwa i emocjonalna. postępy robiła ksiązkowo, ale zawsze mało spała, ciężko i w akrobacjach usypiała, była nadr***liwa. ma to dobrą stronę - ogromną ciekawość świata i wielką umiejętnosć do nauki, duże zdolności muzyczne (np. w wieku 2 lat nauczyła się grać proste melodie na pianinie), ale nie jest i nie było to dziecko, które spokojnie czy samo sie pobawiło (ale takie podobno nie mają refluksu), część objawów było więc efektem jej nadr***liwości i akrobacji po jedzeniu, część emocjonalności i nerwowości.
-
kropeczko pisałaś, że Twoje dziecko Cię nie lubi, moja gastrolog ma taką teorię 30 lat pracy na oddziale szpitalnym, że dzieci z problamtycznymi uk. pokarmowym, w tym refluksowym, to są dzieci matek przewrażliwonych, lekko rozhisteryzowanych, a na pewno bardziej nerwowych i przynajmniej w moim przypadku się to sprawdza, bo choc bardzo się staram, jestem w nią wpatrzona i ona odczytuje i odczytywała moje lęki, obawy itp. więc na tym polega fenomen zaśnięcia przy tacie. jeśli macie mozliwość niech tata częściej usypia itp. zobaczysz, że to działa, chyba że poćwiczysz swoje umiejętności aktorskie i umiesz się tak zdystansowac i wyciszyć, żeby dziecko nie widziało Twojego rozedrganego żołądka i przestraszonych oczu. ale ja choc na zewnątrz kamienna twarz, w środku mam motyla w żołądku, a ojciec go nie ma, bo uważa że ma zdrowe i mądre dziecko i zawsze przy nim nic złego sie nie dzieje...
-
hej, 1. najpierw o bakteriach w uk. pokarmowym. jak już pisałam wielokrotnie zapewne większość naszych dzieci będzie miało w okresie pogorszenia objawów zachwianą florę bakteryjną, przerost bakterii, grzybów, a w czasie przedszkolnym pasożyty. i ta flora bakteryjna jest odpowiedzialna za brzydkie kupy i część objawów "refluksowych". my mieliśmy w posiewie z kału ogród zoologiczny (klebsiele pneumonię, citrobacter) i zapewne wyniesiony jeszcze ze szpitala gronkowiec złocisty typ szpitalny MRSA. nasza lek. nie zdecydowała sie tego leczyć antyb. bo to walka z wiatrakami wg zasady niskie CRP tzn. nie ma stanu zapalnego, nie ma antyb. a jak będzie infekcja (nawet gardła czy uszu) podac taki antyb. który z antybiogramu wyczysci także te bakterie. i do tego probiotyki, probiotyki... wg zasady dobre bakterie są konkurencyjne i małymi krokami wydali organizm chorobotwórcze. taka walka z flora bakteryjną trwała ok. 1 roku i dopiero tak długo podawane probiotyki przyniosły efekt (po antyb. na chore gardło, który miał załatwić też gronkowca, dalej w kupie był). każdy z nas ma w sobie różne chorobotwórcze bakterie i chodzi o to, żeby nie one grały główne skrzypce w uk. pokarmowym, a to przy podrażnionych jelitach i braniu leków osuszających kwasy jest trudne...natomiast nie przywiązywałabym wielkiej wagi do ich obecności, póki nie czynią chorób, to uwierzcie, że wytępienie tych bakterii i czyste posiewy z kupy wcale nie poprawiły ogólnego wyglądu kup czy objawów refluksowych. moze jedynie odrobinę. 2. do przedszkola chodziła cały tydzień, pierwsze dni adaptacji masakra - płacz do wymiotów, 1 dzień przepłakany cały, ale z każdym dniem bylo lepiej i dzisiaj poszła chętnie. wiec jestem dobrej mysli, że jakos się zaadaptuje. a co do diety, nie dostaje w przedszkolu mleka i śmietany (i w związku z tym kakaa itp) oraz soków typu kubuś, reszte je, w tym sery i jogurty. na razie ma lekki katar i nie wiem czy to tzw. przedszkolny od nowych zarazków, czy alergia. czas pokaże, ale ja nie mam możliwosci jej zabrac, musze pracowac a dziadków nie mamy we Wr.:-(
-
co do ciemieniuchy my mielismy po marchewce i zeszla jak wstrzymalam sie z nia na jakies 3 tyg.wiec byla to rekacja "alergiczna", ale minela. brokul, albo zielony groszek bez skorki moglby byc zamiast marchewki.
-
a jak to biale podniebienie wyglada? taki nalot, mozna byloby zetrzec? takiego cuda nie mielismy, chyba ze przy infekcji jamy ustnej, ale to nalot byla wszedzie:-( a co do testow, tak podobno jest jak mowi Twoj lek. nie je - nie ma przeciwcial - test ige ani igg z krwi nie wyjdzie. choc te tzw. panele pediatryczne z roznymi skladnikami mleka (kzeina, laktoza itp.) niekedy maluchom wychodza, ale to rosyjska ruletka. wiec albo testy platkowe, albo czekac...
-
wiesz, dzieci z refluksem podobno łapią jak gąbka rożne bakterie, pasożyty itp. nie wiem, na ile to może być podstawa do diagnozy, jednak e coli jest bakterią kałową, gardło nie jest jej środowiskiem, więc może jest w tym racja lek.... a u nas: Miśka pochodziła do przedszkola 1 dzień (słownie jeden;-) i dostała zapalenia gardła, podobno wirusowego. a ja od niej dostałam...anginy ropnej. ona juz wygląda i czuje się ok - chyba- bo nigdy nie wiem na pewno - (ja gorzej, mam 10 dni antyb.), wiec jutro podchodzimy 2. raz do przedszkola. a ten jeden dzień było świetnie - sama jadła, spała na rozkaz, zadowolona i uśmiechnięta...a od nocy gorączka i gardło czerwone. daję bioaron c (pojutrze kończymy 14 dzień, a potem chcę podawać ceruvit, bo ona ma kr***e naczyńka krwionośne i spróbuję tran, moze ten w zelkach, bo w tamtym roku, bardzo po Mollersie odbijała i pobolewał ją brzuch).
-
wiesz co mamo Julki, tak myślę o Was, że w sumie wiedzę którą posiadłaś o nietolerancjach na te 3 produkty to skarb i naprawdę bym była cała w nadziei, że wyeliminowanie ich skończy Wasz problem, bo z moich 3 letnich obserwacji wynika, że to co mają nasze dzieci wynika właśnie z połączenia niedojrząłosci uk. pokarmowego z nietolerancjami i widzę że tylko trafiona dieta pozwala funkcjonować normalnie. wiec ciesz się wiedzą, bo my jej nie posiadamy i ja do tego, co szkodzi mojemu dziecku dochodzę od kilku lat i na 100% pewna nie jestem, choć prowadziłam uczciwie "pamiętnik" jej menu, ale te reakcje są opóźnione o 12-36 godz. i jedynie gastryczne (też obstawiam marchew, dorsza, kwasek cytrynowy (ale herbatę z cytryną może już pić!) i nieprzetworzony nabiał krowi (a więc jogurty,sery i masło ok) i różne konserwanty/barwniki najbardziej czerwony i pomarańczowy-po kinder biovitalu masakra!!!). poprowadzenie takich zapisów niekiedy pomaga, jeśli będziecie klucza szukać z opóźnieniem po 1-2 dobach, a nawet 3. ewidentnych reakcji skórnych nie mieliśmy, choć zdarzały sie niezidentyfikowane wysypki różnego typu, ale po czasie nauczyłam się rozróżniać wysypki wirusowe (takie ma nawet przy małym katarze!), zębowe, poszczepienne, alergiczne kontaktowe i pokarmowe od zwykłych potówek;-). pokarmowe mieliśmy jedynie na pewno po czekoladzie (teraz już nie) i konserwantach/barwnikach. reszta reakcji pokarmowych to brzydkie kupy i nawrót refluksu / ogólnego niepokoju. i na koniec pocieszenie, widzę, że wyrasta z wielu tych reakcji,naprawdę jest ich coraz mniej.
-
a i jak wyszło Wam na marchew, to pamiętaj że dynia chyba też Wam z menu odpada!
-
hej, przykro, że ten szpital nic Wam nie wyjaśnił w sprawie refluksu, choć jest nadzieja, że jest on odpowiedzią na te nietolerancje, które wyszły...z tymi alergiami, to dobrze, że nie mleko, bo z warzywnych wyrośnie szybko. z tego co wiem z testami, to są 1) albo z krwi ige (można zrobić w przychodni, ok. 100 zł. cały panel), ale one są mało czułe i wychodzą, jak już jest porządna alergia i to że nie wyjdzie, jest powszechne. 2) można zrobić igg z kropli krwi dla nietolerancji pokarmowych z opóźnioną reakcją (w niektórych prywatnych przychodniach na 58 produktów panel ok. 400 zł), ale to zaleca sie dopiero ok. 2-3 latkom 3) do tego skórne u alergologa na nfz (moja miała robione i też nic nie wyszło), 4) no i najlepsze dla maluchów - płatkowe, ale to jest odczyt po dobie, więc albo w warunkach szpitalnych, albo niektóre przychodnie robią i instruują rodziców, jak sprawić, żeby się nie odkleiły. skoro jesteście z dużych miast, na pewno ktoś u Was robi (u mnie we Wrocławiu da się poza szpitalem zrobić prywatnie). wiem, że każdy z nas chciałby mieć konkretną wiedze, jak często i jak wysoko ulewa, i czym to jest spowodowane, ale tak rzadko zlecają ph metrię czy rentgen w różnych pozycjach, że mało która mama ją posiadła. poza tym i tak mamy są niezadowolone z wyniku, bo często w warunkach szpitalnych te badania nie wychodzą wiarygodnie (bo dzieci wtedy mniej jedzą, są mniej r***liwe niż w domu itp.). na pewno jednak dobrze jest zrobić nawet prywatnie usg, żeby wykluczyć wady uk. pokarmowego. jak macie mozliwość pójść do dobrego gastrologa, to koniecznie, bo przynajmniej Ci najlepsi wrocławscy mają w gabinecie usg, które robią na miejscu przy 1. wizycie i oni w przeciwieństwie do zwykłych radiologów widzą zwieracz i sa w stanie określić, jak wygląda jego rozwój. na własną rękę można też oddać z 2-3 x kupkę do analizy za 5 zł. (co kilka dni jedną) na obecność utajonej krwi w kale (jedno badanie jeśli wyjdzie ujemne może być niewiarygodne). brak krwi uspokoi Was, że nie ma stanu zapalnego jelit. co do małych zbitych kupek a la "kozie bobki", tu na pewno pomógłby jakiś probiotyk dla niemowląt, on w sposób nieinwazyjny reguluje prace jelit i nabudowuje dobrą florę w jelitach, która odpowiada m.in. za dobry wygląd i konsystencję kupki. ja osobiście jestem wielkim zwolennikiem probiotyków przy refluksie, wierzę, że tym podrażnionym od kwasu jelit potrzebne jest wsparcie.
-
no właśnie pisząc o tych w słoiczku, miałam na myśli te firm dla dzieci.
-
hej, jogurty przeszły późno, właściwie po 2 ur. dopiero, i do dziś nie częściej niż 2-3 x w tyg. (jak częściej pobolewanie brzucha, śluz w luźnej kupie) po próbach z tymi w słoiczku oraz dorosłymi owocowymi różnych marek, zdecydowanie jedynie naturalne trawi, jako "polewka" do owoców, albo zblenderowane z owocami. próbowałam też z kozimi i są na pewno łatwiej dla niej strawne. nie próbowałam natomiast kefirów, a podobno wiele dzieci je lepiej trawi. ja natomiast próbowałam, jak była mała oliwę dla niemowląt Holle i chyba ją uczulał jakiś ze składników, bo miała po niej biegunkę, ale inne mamy sobie ją chwalą.teraz też już albo wywary mięsne, albo masło. soki owocowe najbezpieczniej nie dawać wcale (moja do dziś po kubusiu czy innym kupnym soczku ma sensacje żołądkowe) , jeśli już coś słodkiego do picia, to najlepiej z własnej roboty soków mieszanych z wodą (na pewno ktos w rodzinie ma jakieś zapasy np. malinowych), po 10 mscu kompoty bardzo wskazane. owoce, jeśli nie ma uczulenia pomalutku można wszystkie,stosownie do wieku, ale b.ostrożnie, najbezpieczniej banan, jagody, najlepiej początkowo jako dodatek do kaszki, albo w kisielu, budyniu na mleku mod., a potem dopiero same. w tym temacie także preferuję własne blenderowanie, bo słoiczkowe mają w składzie kwas cytrynowy i u nas zawsze było pogorszenie.
-
http://www.osesek.pl/podstawy-zywienia-dziecka.html w wolnej chwili sobie poczytaj inspiracje, co kiedy wolno itp., po małej modyfikacji (wyrzucamy cebulę itp.) nadaje się dla naszych dzieci:-) i zapomniałam o zwykłym gotowanym ryżu jako dodatku i do "kaszki" i do zupy... pamiętaj tylko, żeby na nast. dzień zupę chwilę "przegotować", a nie tylko podgrzać wyciągniętą z lodówki. i namawiam wszystkich na amarantus, poczytajcie od kiedy można go dawać, bo takiej dawki żelaza nie mają inne kasze, a nasze malyuchy refluksowe lubią anemizować,
-
hej, łyżeczkę oliwy z oliwek (dobrej), niektóre mamy dawały tę oliwę z siemienia lnianego, musisz dawać koniecznie, bo inaczej witaminy się nie wchłoną. póki masz możliwość kupić warzywa na targu, gotuj, pomroź sobie warzywa lub owoce sezonowe ze sprawdzonych źródeł, a nawet mozna powekowac np. cukinię czy dynie w sezonie. każda z nas to czyniła, więc Ci doradzimy jak szybko i zdrowo:-) najmniej alergizujące są podobno zielone warzywa, i rzeczywiście u nas ta zasada się sprawdziła, więc oprócz tradycyjnego ziemniaka i marchewki (której np. moja długo nie trawiła), można bezpiecznie i brokuł, zielony groszek (ten z mrozonki, obrany ze skórki - zlany wrzątkiem, wyskakuje po naciśnięciu), potem np. kalafior, pietruszka (najpierw natka, potem korzeń), doprawiać koperkiem suszonym lub natką (jak pije herbatkę z koperku, to na pewno może), fasolka szparagowa, cukinia, dynia - ich kolejność wg Twojego uznania. buraka się wprowadza wg nowszej szkoły trochę później, bo jest dość ciężkostrawny, ok. 1 rż (zresztą zobacz że w słoikach też masz go rzadko), ale kiedyś obok marchewki dawano go szybko i też było ok. nie bój się własnej kuchni. jak się boisz wody, gotuj na niegazowanej np. Żywca, nie mozesz zrobić krzywdy własnymi zupkami, a będzie smakowała na pewno. mozna je mrozić, wekować, więc i na wyjazd czy "w gości" zabierzesz. z kaszek, u nas było dużo gorzej po wszelkich smakowych, najgorzej po Nestle z biffidusem, ale nie wiele lepiej po bobovicie. metodą prób i błędów przechodziły jedynie kaszki Holle, albo Bobovity nieowocowe, ale najlepiej i najsmaczniej było na zwykłych gotowanych kaszach, więc szybko zrezygnowałam z błyskawicznych. niestety ta opcja jest trochę bardziej pracochłonna, ale da się opracować prosty sposób. a więc kleik ryżowy (taki gotowany kilka minut np. firmy Melvit), kasza jaglana, kasza gryczana niepalona, amarantus, kaszka kukurydziana (to bezglutenowe),a potem glutenowe - owsianka czy manna. wszystko to robiłam na wodzie wg zasady 150 ml. wody i gotuję, ile tam producent chce, a potem jak trochę przestudzi się, to dodawałam 30 ml. wody z 6 miarkami mleka mod. i ewentualnie pół banana, trochę startego jabłka (jak zbrązowiało po utarciu, bo wtedy znaczy, że się utleniło), suszone rodzynki, dżem dyniowy czy co tam w duszy grało (choć kwaśne owoce średnio pasują do smaku mleka, ale to maluch niech decyduje). całość blenderować.
-
a co do uspokojenia objawów...znowu nie ma złotego środka (bo nie wiadomo, czy to tylko kwestia niedomkniętego zwieracza, czy szersza sprawa niedojrzałości uk. pokarmowego, nietolerancji itp.), ja już kilkanaście razy odtrąbiłam zwycięstwa, odstawiałam czasowo gastrotuss, ale wraca to...na pewno przy wszelkich przeziębieniach, ząbkowaniu, coraz rzadziej i w mniejszej sile, ale wraca:-( długie używanie gastrotussa niby nie ma skutków ubocznych, ale nam ten alginian podwyższył poziom magnezu we krwi, choć nieznacznie ponad stan. nie mogę go jednak całkowicie odstawić - raz dziennie dostaje małą łyżeczkę po zupie (i w tym temacie przedszkole będzie testem).
-
próbowałam kilka razy odstawiać BP, albo przejść na inne mleko, albo zaspakajać jej potrzebę nabiału 2 plastrami żółtego sera czy jogurtem. Inne mleka-natychmiastowe pogorszenie, a próby zupełnego odstawienia - totalny bunt na statku, ona uwielbia smak tego paskudztwa. trochę przyjęłam zasadę, że niech będzie jak chce i nic na siłę (sprawdziło sie to przy szybkim odejściu od smoczka, odpieluchowaniu itp), mam nadzieję, że sama sprawa się rozwiąże, jak pójdzie do przedszkola i nie będzie śniadanek w domu zapijanych BP. pierwsze objawy - słaby apetyt, niepokój przy jedzeniu, ślinienie się i pchanie rączek (a 1. zęby w 9 mscu!), potem zespół Sandifera, zaśluzowane, nieuformowane stolce nawet przy stałym jedzeniu i te wszystkie niepokoje, o których piszecie. do tego często zaczerwienione gardło i uszy, zakitowany nos. też optuje za całkowitą rezygnacją ze słoików i błyskawicznych kaszek na rzecz własnej kuchni, nawet owoce ze sklepu nic nie robią, a w słoikach nawrót objawów (ale to chyba wina kwasku cytrynowego).
-
hej, - u nas też spanie było koszmarkiem, jak zając pod miedzą po 40 min. teraz w wieku 3 lat od ok. 1-1,5 r. przesypia noce, ale ma czasowo niespokojne - kręci sie, rzuca, stęka, drapie po buzi, a wcześniej to były akrobacje po całym łóżku, spanie najlepiej w foteliku bujanym i całe rytuały z usypianiem. - chrupki kukurydziane nie powinny szkodzić, chyba że nie toleruje kukurydzy. moja np. kleiku kukurydzianego nie jadła, tylko ryżowy (i to niebłyskawiczny), bo wydawało mi sie że jest gorzej. albo działa inny mechanizm - najedzone dziecko je chrupki, które namakają w żółądku i dają niepotrzebne uczucie pełności, a w efekcie napierają na biedną śluzówkę i słaby zwieracz. podobno dorośli z refluksem nie powinni jeść rzeczy, które jak np. musli zwiększają objętość w brzuchu, bo to ich podrażnia. choć z drugiej strony różne pogorszenia przy naszym rozszerzaniu diety powodowały, że już był czas, że ja myślałam, ze jej szkodzi woda i kropla wit. D3. - moja nie ulewała i nie ulewa, bo ma refluks wewn. wiec tego się nie boję w przedszkolu, a ogólnego pogorszenia jej stanu uk. pokarm. i ciągłych chorób. ale w namiocie jej nie odizoluje, do przedszkola 3 latek musi iść. - mamo z Włoch, to jakis neurolog do bani, bo nasz polski w pełni rozumiał, jak wygląda sprawa, a objawów poszczepiennych nie ignorował, a nawet zlecił indywidualny system szczepienia w Poradni Szczepień, oby ten kolejny lek. był lepszy. - u nas z badań tylko usg (nic nie widział radiolog złego), rożne posiewy kupy w kierunku bakterii, strawionych resztek, obecności krwi w kale itp. a refluks orzeczony przez gastroenterologa na podstawie objawów trzymajcie się Mamy i daj znać ze szpitala...
-
a najbardziej spektakularne objawy zespołu ustąpiły po ok. 10-14 dniach kuracji, zezowanie przy butli juz po 1 dawce nie wróciło, a pozostałe wyciszały sie stopniowo w ciągu tych 2 tyg.. choć część jak to spanie z wyrzuconą głowką, tarcie, czy ptaszkowanie pozostało na długo. w spra. tarcia po buzi, gastrolog sugerowała, że chociaż tego nie widzę, Mała ma najpewniej czasowo bardziej suchą skórę i to ją swędzi, ale mi sie nie wydaje, tym bardziej, że towarzyszyło temu zawsze zaczerwienienie powiek, lekkie załzawienie oczu, a jak okulista odsunął dolną powiekę, to była czerwona.
-
cześć, tak przelewanie w brzuszku, a nawet u nas bywały odgłosy jakby młode wino tam powstawało, to też objaw - nie wiem czy refkuksu, czy szerzej nadwrażliwosci jelit, niedojrzałosci uk. pokarmowego. teraz dzieje sie to u nas już rzadko i zawsze wespół z innymi kłopotami gastrycznymi. moja brała omeprazol o nazwie Bioprazol bio przez 4 tyg. w wieku 8-9 mscy i potem jeszcze 2 x przy antybiotykoterapii przez tydzień, jako dodatkowe zabezpieczenie śluzówki przy antybiotyku (bo przy lekach i chorobie zawsze nam świństwo wraca i dostaje biegunek). ostatni raz w grudniu ubr. i wygląda, że pomogło na jakieś pół roku, bo znowu obecnie jest zakwaszona. dodatkowo brała debridat, zagęszczałam nutritonem, czasowo dostawała wywar z siemienia lnianego, kisiele na mące ziemniaczanej, no i dieta + Gastrotuss (teraz 1 x na dzień) non stop (mleko - BP).
-
do aasica: hej, a jak u Was sytuacja? czymś walczycie z świństwem helico.? jakąś poprawę widzisz? zrobiłam ten test domowy na obecność antygenów na tę bakterię u Miśki - niby nie ma, ale wiadomo, jak to z wiarygodnością (ok. 82 % wg producenta). w każdym razie raczej obecnie nie przechodzi zakażenia helico.... a my od pon. (od powrotu) zmagamy sie z żółtymi, zaśluzowanymi kupami (3-4 dziennie), kwaśnymi i słabo uformowanymi (zła dieta, wirus, bakteria, a może pasożyty załapała nad jeziorem)?...normalnie jak nie urok:-(daję jej czas do końca tyg. a potem muszę cos z lek. podziałać diagnostycznie... jak do tej pory nie osiwieję kompletnie.
-
u nas różne objawy neurologiczne, które gastrolog określiła mianem zespołu Sandifera pojawiły się w całej okazałości ok. 8-9 msca, kiedy córa zaczęła raczkowac, a do tego ja podałam jej soki owocowe: odginanie główki - przyciskanie do przodu, szarpanie do tyłu, kilkunasto sekundowe kręcenie jak na "nie" albo na "tak", wzdryganie się - takie otrzepywanie jakby było jej zimno, zezowanie przy piciu z butli, do tego to tarcie sie po buzi, machanie rączkami, robienie tego "ptaszka" rączkami, wyginanie się do tyłu przy butli i już nie pamiętam co jeszcze...większość ustapiła zgodnie z obietnicami gastrologa po osuszeniu kwasów omperazolem. kazał nam to potraktować jak barometr refluksu - ustępuje tzn. że leczenie przynosi efekt. właśąciwie najdłuzej utrzymywało się spanie na boku z wyrzuconą do tyłu główką, i to tarcie się po buzi (towarzyszą temu czerwone powieki, ogólnie marny wygląd) i to ptaszkowanie, które w momentach radości wracało do 2,5 rż. teraz jak ma "zły czas" i widzę że czymś ją zakwasiłam, to potrafi sie tak napinać, np. ściskać moją nogę aż do bólu, a nie robi tego jak jest gastrycznie uspokojona. więc myśle, ze ogólny dyskomfort gastryczny powoduje takie rodrażnienie, ale to chyba już nie jest zespół Sandifera, który jest podobno bezwolną reakcją dziecka, któremu kwasy drażnią końcówki nerwowe w przełyku. do tego są rózne zachowanie, którymi maluchymi próbują strzepać te kwasy jak szarpanie głowką, czy blokowanie odbicia przez przyciskianie głowki. nie zdziwłabym sie, jakbyście po wizycie u neurologa usłyszeli że pociecha ma lekko obniżone napiecie nerwowe i stąd niepokojące Cię objawy z siadaniem itp. bo najpewniej większość naszych dzieci takowe ma/miało - słabo napięty mięsień zwieracza to często ogólnie jakis problem z napięciem mięśniowym. u nas niby nic nie zostało zdiagnozowane, Mała robiła wszystko książkowo (ale ona też nietypowo dla dzieci refluksowych lubiła leżeć na brzuszku), ale jestem na tym forum od ponad 2 lat i często zaglądały mamy, które równolegle z refluksem zmagały sie z stymulacją rehabilitacją. efekty zawsze było widać szybko, proste ćwiczenia robione przez mamę + kilka wizyt zaleconych przez neurologa przynosiły efekt w ciągu kilku tyg. kiedy maluchy nadrabiały opóźnienia ruchowe. reasumując - nie jest to więc powód do łez i zamartwiania się, ale ja bym czekała z utęsknieniem na tę wizytę u neurologa i naświetliła mu kwestię refluksu, bo na pewno mogą te rzeczy mieć związek. natomiast jestem pewna, że skoro żaden pediatra itp. Ci nie sugerował, że z maluchem coś na ich oko nie tak w napięciu mięśniowym, skoro nie jest wcześniakiem z problemami ruchowymi, nie był niedotleniony itp. przy porodzie, to najpewniej są to drobnice i przy pomocy porad neurologa szybko nadrobicie zaległości w aktywności. na efekt odstawienia soków owocowych mozesz nawet czekać kilka tyg., mi się nie udało po ich podaniu (przez jakieś 2 tyg. dawałam) obejśc bez osuszenia kwasów - tak ją wówczas załatwiłam. trudno, póki co może wodę, herbatki, a potem (chyba ok. 10 msca) domowe kompoty i tyle;-) możesz próbować z kaszka jaglaną (po 4 mscu) z Holle lub sama gotować i mielic - jeśli je takie rzeczy, bo ona naturalnie odkwasza i jest bardzo dobra przy refluksie.
-
cześć Dziewczyny, my po urlopie (schrzanionym, bo refluks/alergia/biegunki szalały), z niepokojem myślę, o tym, ze Mała idzie za 2 tyg. do przedszkola - to będzie test dla jej żołądka:-( piszecie o tych machaniach, jakby przedłużającym sie efekcie Moro - moja rozrzucała rączki albo tak ptaszkowala (nawet myśl o autyzmie mi przeszła); tarciach sie po oczach, buzi - tez to mieliśmy. w dużej części ustąpiły po osuszeniu omeprazolem, potem wracały wraz z ogólnym rozdrażnieniem, brzydkimi kupami i czkawkami, brakiem apetytu i innymi niepokojami gastrycznym. u neurologa byliśmy 2 krotnie, nic żaden z nich nie widział. z moich 3 letnich obserwacji wynika, ze to na bank ma związek z refluksem / alergia na nie wiem co...nadal ma taki czas (co 2-3 tyg. kilka dni) ze sie trze po buzi (w nocy) i wtedy jest cala taka rozdrażniona, nadpobudliwa, trudna w komunikacji, jednocześnie dużo wtedy pije = dużo siusia, a gorzej je, latwo sie krztusi, dłużej śpi w dzień, jakby była ciągle zmęczona (nawet badałam jej cukier), potem to mija i choć rozkminiam sprawę od 3 lat nie wiem, co o jest i co jej szkodzi - mleko (BP) pije od dawna - tylko kubek dziennie, je ciągle to samo, owszem grzechy żywieniowe (słodycze itp) się zdarzają,ale nie ma w tym stałego klucza, który pozwoliłyby mi wskazać na winowajce. choć po ostatnich doświadczeniach urlopowych widzę, ze na pewno kwasek cytrynowy odpada a wraz z nim lizak, kupne napoje, soki, deserki itp. a i jeszcze jedno, nie wiem, ile w tym osobowości, ile refluksu, i czy jedno wynika z drugiego: bo moja córa jest ogólnie taka bardzo delikatna w zachowaniu, taka eteryczna, niecierpliwa, mało asertywna,bardzo wrażliwa (dzieci płaczą to ona też, mis ma smutną minę to płacze itp.), nie lubi hałasu, zbiorowisk ludzkich, i taka jak na zewnątrz i w zachowaniu, taka i łatwa do nadmiernych reakcji pokarmowych. tracę pomału nadzieję, że Ona z tego wyrośnie:-( zauważyłam jednak, że stały rytm, spokój,praktycznie brak wielkich bodźców (TV, komputer itp.) uspakają ją nie tylko zewnętrznie, ale i ten uk. pokarmowy wtedy jakby się reguluje. naprawdę - jak pozwoliliśmy jej przez kilka dni oglądać świnkę peppę po kilka odcinków dziennie, to była nieznośna i w zachowaniu - taka chaotyczna,rozedrgana i natychmiast czkawki, jakieś tarcia się po buzi itp.