daga1975
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez daga1975
-
i co teraz z tą wiedzą zrobisz? jak inaczej leczyc obturacje, żeby nie było refluksu? moze w takim razie był sens w koncepcji naszej lek. która przy ostatniej poważnej infekcji Miśki krtaniowej z kaszlem i wymiotami od niego, zaserwowała razem z lekami równolegle omeprazol na 7 dni jako zabezpieczenie...
-
anixa, najgorsze jest to, ze ja sama już chwilami myślałam, że wariuję, wmawiam w dziecko chorobę, wyszukuję dziury w całym... co do kaszek, nie miałam zaufania do tych gotowych, błyskawicznych owocowych, miałam wrażenie, że jest i gorzej refluksowo i kupy brzydną po nich, a nawet takie pojedyncze brzydkie pryszczyki znajdowałam na ciele (jakby wywalało konserwanty). w ogóle zauważyłam, że najlepiej prosto, bez udziwnień. Dlatego albo robię jak anixa, albo na bezsmakowym ryżowym kleiku z bobovity czy kaszkach firmy Holle, albo na kleiku ryżowym takim gotowanym kilka minut (mam taki firmy Melvit, nie łatwo go kupić). przy czym Mała preferuje te gotowane kasze a nie błyskawiczne, dlatego dawno już nie dostała ani Bobovity ani Holle.
-
hej, dzięki Edytka, Ty też zaglądnij na pocztę... a Małą dorwało przeziębienie, od nocy gorączkuje, z nosa leci, gardło czerwone. Albo ta zdradliwa pogoda, albo załatwiłam ją dniami otwartymi w przedszkolu w sobotę, gdzie była grupa kandydatów na przedszkolaki, z czego część z katarem..bo u nas rusza szał 7.05 rekrutacji do przedszkoli, niestety jedynaki i z podstawowa ilością punktów przy obu rodzicach żyjących w małżeństwie i pracujących na pełne etaty, mają marne szanse na przedszkole:-(ale nie rozwiedziemy się dla przedszkola, choć i o takich szaleństwach słyszałam... no i faza rozwojowego jąkania osiągnęła apogeum, i choć robimy wszystko jak każą, nie chce to ustąpić, a nawet się nasila.... choć sądzę, że ma to związek z ogólną nadwrażliwością emocjonalną. Nigdy z taką siłą, jak od kilku dni, nie miałam okazji widzieć mojego dziecka w relacjach z innymi i trochę smutny to widok, bo jest b. wycofana, nieśmiała, nadmiernie empatyczna, jak zabiorą zabawkę, to nawet nie piśnie, jak nie zaproszą do zabawy nie podejdzie, a w tym przedszkolu, była jedynym dzieckiem, które w pełni poddawało się poleceniom Pani: skupiona, wyciszona, aż to dziwne, bo w domu taki tajfun ruchliwy.
-
to najważniejsze i czy nie ma jakiś niedoborów, a byś zobaczyła najszybciej po anemii, czy problem z żelazem. jak wszystko gra, to po prostu szybki pasaż jelit i dlatego niedotrawione to wszystko...może nastolatkowie będą się tym cieszyć, że szczupli mimo apetytu, ale my do tej pory to osiwiejemy ze zmartwienia;-) Skoro ujawniły się Frankowi pyłki brzozy, to i może większy pakiet jest niestety: kurz, pleśnie domowe tłumaczyłyby zimowe objawy? nam alergolog mówiła, że jest podobno dziedziczna tendencja do alergii na konkretne pyłki i dlatego u Miśki stawia na trawę, zboża i pierze, kurz, na które ja jestem najsilniej uczulona. mój mąż jest wolny od alergii, więc trzymam się nadziei, że po nim odziedziczyła...a u Ciebie jak brzoza?
-
a w ferworze badań Franka, hoduje się posiew kupy?
-
sprawdziłam, my mieliśmy w tych 1. badaniach ph 5,5 !!! to dopiero kwas...liczne ziarna skrobi i kulki tłuszczu, a w kolejnych wszystko pojedyncze, albo brak i ph obojętne.
-
napisz, co na to Twój lekarz, bo nasza (z całym szacunkiem i podziwem do Niej) jest bardzo ostrożna w stawianiu diagnoz i faszerowaniu lekami i boję się chwilami, ze aż za bardzo ignoruje różne przypadłości Michaliny.
-
robiliśmy kilka razy, za pierwszym wyszło też niezadowalające przyswajanie tłuszczów, skrobi, kwaśna kupa, ale kolejne badania wyszły ok. nasza gastrolog mówi, ze to nie jest takie ekstra miarodajne badanie, ale skoro raz je zrobiliśmy kazała jeszcze z 1-2 razy powtórzyć co 2-3 dni i potem za kilka tyg., bo niekiedy dziecko coś zje, a za 1-2 dni ma menu inne i nagle kupa zasadowa i wszystko strawione, poza tym mówiła, ze rzadko je się zleca, i generalnie odradzała takie moje inicjatywy. choć rozważała po tym pierwszym wyniku Kreon, ale po kolejnych odeszła od tego pomysłu. fakt faktem, ze jak wyszły takie niestrawione i kwaśne te kupy, to ja to naocznie widziałam, bo były zółte, papkowate a świeciły sie jakby naprawdę były tłuste, aż zostawiały tłusty ślad na nocniku, teraz nadal nie ma kup idealnych, są dni, ze okropne, ale badania kilka miesięcy temu wyszły super, więc se sprawę odpuściłam. a jak sie domyślać możesz już i mukowiscydoza mi po łbie chodziła:-(
-
nawet nie wiesz, ile razy przy Michalinie ja żałowałam, ze nie studiowałam medycyny.... ja Ci w tym temacie nie pomogę, bo nie mamy żadnych doświadczeń z tymi akurat 2 lekami. Ale pisałaś, ze sama jesteś astmatyczka (ja też), więc mamy sporo "szans", że nasze dzieci mają tendencje do takich spraw....może przeanalizuj skład tego leku i na piechotę poczytaj o pojedynczych składnikach, czy któryś nie rozluźnia uk. pokarmowego, albo nie wywołuje np. nadkwasoty itp.
-
tak anixa miałyśmy czarne kropki, jak ziarenka maku, trudno je było z pupy usunąć nawet przy porządnym podmyciu, i na 100% było to po bananie, jak nie dałam banana 1-2 dni znikały...choć też mnie to wystraszyło, ale ja uderzałam w krew w kupie, w badaniach nic nie wyszło. potem w miejsce kropek pojawiły się czarne niteczki, jak już gryzła i połykała większe kawałki, a kał na pasożyty był czysty. wiec po wielu eksperymentach z odstawianiem i powrotem do banana jestem pewna, ze to on jest winowajcą! nasza lek. mówi, że wielu jej pacjentów "gastrycznych" tak ma i ze to po prostu szybki pasaż jelit i delikatne jelito.
-
Hickary nią inhaluje i podzieliła się to wiedzą, alternatywą dla nas było oczyszczanie nosa po nocy wodą izotoniczną (bo hipertoniczna na dłuższą metę wysusza śluzówki), ale one wszystkie mają takie psikacze, że Mała zalana po brwi i nie chce dać sobie psikać...a laryngolog kazał nam ją inhalować solankami, żeby był jod i inne bajery jak nad morzem, ze to wzmacnia organizm i nawilża śluzówki. więc chyba to dobry pomysł...a juz na pewno przy infekcji:-)
-
karolineck, najważniejsze, czy to córci sprawia dyskomfort, czy jest niespokojna, płaczliwa, trąca sie po oczach, nosie, uszach, czy rozbudza to ją w nocy, czy wpływa na apetyt, czy lubi leżeć na brzuszku, czy miewała kłopoty z gardłem/uszami, wiecznie furczący nos, czy podejrzewasz jakieś nietolerancje pokarmowe, czy ma brzydkie kupy, czy miewa wzdęcia, brzydki zapach z ust, częste czkawki itp.itp. jeśli wszystko ok, nic poza tym Cię nie niepokoi, to ma prawo być, jest fizjologią, którą ma większość dzieci w jej wieku i ustąpi samo, najdalej do 1 ur.
-
mamo mm, wiem, o czym mówisz, choć jeszcze nie przerabialiśmy wysłuchiwalnego zap. oskrzeli. kupiłam tę mgiełkę solankową i jak słyszę, że po nocy nos podetkany to ją inhaluję, potem wydmucha i jest spokój. fajna to sprawa, szkoda, że wcześniej tego nie odkryłam, bo nalewałabym do nawilżacza w domu, jak było takie suche powietrze w zimie. u nas w aptece prawie litrowa butla 11 zł, więc starczy na długo i sądzę że lepsze to niż oczyszczanie nosa solą izotoniczną, bo mniej inwazyjne. dołączam się więc do peanów na temat mgiełki:-) jeśli chodzi o przyprawy, to ja dość szybko (jakoś przed 1 r., ale niedługo przed i początkowo nie codziennie) dodawałam szczyptę kurkumy z eko sklepu, tak mi poradziła znajoma lek. - fanka makrobiotycznej kuchni, też mama malucha. to daje słonawy smak, a poza tym fajnie reguluje gazy itp. poza suszonym koperkiem i pietruszką, dość szybko przeszłam na świeżą natkę (ok. 1 ur.). dość odważnie wprowadzałam zioła typu tymianek, liść laurowy (wyławiany potem), bazylię itp. - bo Mała już w 2 rż nie chciała jeść mdło. pilnuję tylko, żeby to były przyprawy suszone naturalnie, bez dodatków.
-
mamo mm, jak tam oskrzela? po czym się kapnęłaś, ze coś nie tak i że trzeba iść osłuchać Małą? jestem pewna, że Twoje jedzenie Jej posmakuje, nie ma opcji, te słoiki są naprawdę jak gips, a jak jeszcze dojdzie mięsko, jakieś zioła i przyprawy, to musi być zachwycona... u nas dzisiaj 22 stop. w cieniu, przegięcie, skoro jeszcze parę dni temu wbijałam Miśkę w kombinezon, a teraz lato i nie umiem sie odnaleźć w nowej aurze...ale nie marudzę, bo czekałam na ciepło, jak wszyscy!
-
i też nie wierzę, że jest zależność między naszymi rodziców umiejętnościami w niemowlęctwie, a naszymi pociechami. może trzeba byłoby mieć przy córkach lepszy pogląd na rozwój tatusiów, bo porównywanie z mamami się nie sprawdza. mnie jak próbowali wysłać do żłobka w wieku ok 1,5 roku, to przedszkolanka sugerowała zaburzenia autystyczne - jak dali zabawkę tak ją oglądałam przez kilkanaście minut w kącie, a jak zabrali to siedziałam bez itp. a moja nie usiedzi 1 min.w miejscu, a jak już się czymś zajmie to ciągle przy tym gada, śpiewa itp. i też mam tu zagwozdkę, bo przechodzi właśnie tzw. "rozwojową niewydolność mowy" tzn. gada tak dużo i ma tak wiele w łebku natłoczone słów piosenek, rymowanek itd. że jak jest zmęczona pod wieczór to jąka się tzn. zwielokrotnia litery: "j, m, n, l" jeśli od nich rozpoczyna zdanie: np. "jejejejeszcze chcę herbatki". oczywiście sie tym martwię i obserwuję, ale wierzę, że skoro pojawiło się nagle, bez przyczyny i nie towarzyszy temu zacinanie się, tiki nerwowe itp. to jest to ta RNM i minie samo za 2-3 tyg., żeby jeszcze kilkakrotnie wrócić do 4 ur. podobno dotyka to ok. 2% dzieci w wieku 2,5-4 lata i to tych, które zaczęły szybko mówić i mają bardzo dużo informacji nagromadzonych w mózgu. więc nawet coś, co było przedmiotem naszej dumy, może mieć swoje złe strony:-(
-
w ogóle się Hickary nie przejmuj, że Mała "leniuch" ruchowy, zresztą na pewno ma to związek z tym, że jest duża i ciężka. taką wagę Moja osiągnęła na 1 rok! a jadła nieźle, ale za to ma i miała szybki pasaż jelit i właściwie wieczorem wydala śniadania....też była długa i do dzisiaj jest najwyższa z rówieśników znajomych, myślę, że ta szczupłość powodowała, że była akrobatką i szybko zaczęła raczkować, nasza lek. nawet się śmiała, że do cyrku możemy ją sprzedać! nie ma więc w tym żadnych niepokojów, musisz uznać, że jej waga powoduje, że kręgosłupik i stawy jeszcze nie gotowe na kolejne akrobacje i zaufać Małej:-) jak zacznie Ci raczkować na pełnym gazie (a w sumie nawet lepiej jakby dzieci z refluksem omijały tę fazę rozwoju) to będziesz "marudzić", że nie nadążasz za chowaniem wszystkiego z półek i blokowaniem szafek, myciem podłóg itp. a i waga i proporcje ciała się zmienią. ciesz się więc jej "oponkami" (bo ja np. nie wiem, co to "poprzewiązywane" nóżki czy rączki) i rozwojem intelektualnym, a reszta przyjdzie do wakacji:-)
-
ja też się podpinam pod zdanie Hickary, że tylko Wasze, dorosłe jedzenie może ten stan zmienić. u nas to zadziało, po prostu jadła z naszych talerzy, a słoikami pluła, poza ziemniakiem z królikiem Hippa - to jej smakowało...no i są mrożonki, podobno lepsze niż hiszpańskie brokuły irp.
-
dziękuję:-), mam jeszcze ost. pytanie. A robisz przerwy w tych inhalacjach, bo np. z tej iwonickiej (podobny skład, ale to sól kamienna), kazał mi laryngolog robić po 2 tyg. przerwę i tak tez piszą na opakowaniu. ta zabłocka mgiełka ułatwi mi te inhalacje ogromnie, więc jeszcze raz dziękuję...
-
a ile tego dajesz na 1. inhalację? bo normalnej soli fizj. z apteki to z 5 ml kazali, a tu w litry idzie producent;-)
-
hej, Edytko i co Ci lekarz pomoże? jeśli to na tle nerwowym (a nie wykluczone, bo naprawdę wierzę że 2-2,5 roku to ciężki czas w życiu maluchów), to przecież nie wpakujesz w Lilę syropów uspakajających, a co innego Ci zalecą (przynajmniej nasi specjaliści znają tylko to przy wszelkich problemach typu jąkanie się, niespokojny sen itp.). zobaczysz, że za pół roku, będzie po wszystkim i wtedy Lila jak podmieniona. Przecież pamiętasz, jakie Miśka robiła sceny, z histerią, z wymiotami, a też dopiero we wrześniu coś tam wypatrzyłam konkretnego na dziąśle, a całe wakacje już była absorbująca, płaczliwa, zrywająca się z płaczem ze snu, ubieranie to koszmar, rozbieranie drugi itp.itp. podobno trzeba stawiać pytania alternatywne czyli - "chcesz ubrać różową czy białą czapkę", a nie "chodź się ubrać na spacer" Lila się będzie czuła ważna i uczestnicząca w ubieraniu, zajmie się wyborem, a Ty resztą itp. Na Miśke nie zawsze działalo, bo niekiedy słyszałam "żadną" ale np. przy myciu zębów wybór pasty działa do dziś, że biegnie z chęcią. Nie wiem jednak, czy to zęby, czy po prostu przeszła jakiś poziom rozwoju i teraz już umie się skomunikować, wszystko powiedzieć, wie, jak nazwać, to co odczuwa i to ją uspokoiło, zrównoważyło itp. albo i jedno i drugie, ale dziwnie to wszystko spójne chronologicznie. więc Kochana jeszcze trochę wytrzymaj, najwyżej daj jakiś zestaw witaminowy (żeby była wit. B, Miśka uwielbia wylizywać vibovit ze spodka), to podobno dobre przy skokach rozwojowych, bo dobrze rozwija mózg i neurony. może puść jakąś muzykę relaksacyjną, jakiś szum fal, jazzowanki-wyciszanki itp. Myślę że w Lili aż buzują emocje i wiedza, a tu buzia nie nadążą za główką, do tego upierdliwie dokuczają dziąsła i cała szczęka boli, a poza tym ona się nudzi z Tobą (Miśka oczywiście ze mną też), ale jakbyśmy się nie starały ekstra atrakcją nie jesteśmy jak np. przedszkole;-)
-
a pisałyscie o tym oilbasie i neagtywnej reakcji maluchów na skrapianie nim "pokoju". Też mogę się pod tym podpisać, pokropiłam raz mokrą pieluchę na noc = kaszel (taki astmatyczny). rozmawiałam o tym z laryngologiem i potwierdził, że część dzieci negatywnie reaguje na kamforę. Pozostaje więc przy katarze pulmex do smarowania i ewentualnie kąpiele w tymiankowym płynie do kąpieli. Hickary, pisałaś o inhalacjach solami z jodem i innymi minerałami. Możesz coś bliżej napisać? ja też je robię (za namową laryngologa), tzn. dodaję łyżeczkę bogatej w składzie soli iwonickiej do kąpieli przez 2 tyg. potem przerwa i znowu 2 tyg. jak Mała zaczyna się "bździć" katarowo. Masz inny sposób i inną sól? próbowałam do nawilżacza (takiego parowego), ale go zarżnęłam tym sposobem, do nublizatora też nie można... a co sądzicie o wizytach w grotach solnych? czy to nie zbiorowisko grzybów i innych dziadostw?
-
Hickary, to chyba znak, że jej to nie dokucza i tylko się cieszyć:-) w spr. temperamentu, to wydaje mi się, to z moich obserwacji wynika, że ruchliwość i "wiercipięctwo" pozostaje (i tu wydaje mi się, że jest zależność, że nie bywały na tym forum mamy dzieci wyciszonych, jak posadzisz to posiedzi, powolnych w ruchach i dużo sypiających itp. które obserwuję u moich znajomych - bez kłopotów gastrycznych), ale nerwowość, niecierpliwość, płaczliwość itp. ustępuje wraz z poprawą samopoczucia. mogę dopiero od mniej niż pół roku (sądzę, że nie przypadkowo po wyjściu zębów!) powiedzieć, że moja córka jest bardzo radosnym, łatwym w spędzaniu z nią czasu, dzieckiem. jest "posłuszna", empatyczna, łatwa w kontakcie i bardzo ciepła. Nadal jednak jest mocno ruchliwa, wszędzie jej pełno, buzia jej się nie zamyka, jest odważna i ciekawska (ale to chyba już charakter), ale potrafi już skupić się na zabawie, chętnie słucha bajek na płycie (co uważam za sukces, że 2,5 latek słucha np. długiej "Pchły Szachrajki"), uwielbia wierszyki, piosenki, rymowanki itp., co ułatwia pomysły na zabawę z nią. Jej płaczu i marudztwa nie słyszałam od ostatniej infekcji z końca grudnia. sądzę, że ma to związek z faktem, że śpi już w nocy spokojnie (a wcześniej milion pozycji), że śpi regularnie w dzień (a bywało z tym różnie) i wszystko ma swój rytm, który łatwo przewidzieć (a z tym też było trudno) i że poza odbijaniem (takim suchym, jak po piwie) po piciu, sporadycznie czkawce i zakitowanym po nocy nosem, niekiedy brzydkimi kupami, nie widzę jej większych kłopotów gastrycznych (ale nadal trzymamy dietę i gastrotuss). sytuacja oczywiście diametralnie się zmienia przy infekcji i wtedy wraca refluks i ta nerwowość, nadpobudliwość itp.
-
no to dobrze, że gorączka minęła. masz rację, z tym czekaniem, też do takich wniosków doszłam, że 2-3 dni trzeba przeczekać, jak nie ma innych objawów, bo inaczej i tak lek. nic nie powie i będzie czekał aż się coś wylęgnie. mamo Filipka, chyba lepiej leki zostawić, jak byłoby jeszcze gorzej (oby nie), zwłaszcza, że one mają skutki uboczne. 1-3 x w tyg. to nie jest źle, wiesz, że tu są mamy, które mają wymioty codziennie i totalny brak apetytu, bywały i takie, które musiały karmić strzykawką, dzieci miały krew utajoną w kale, płacz i ciągły płacz, albo silny zespół S-ra. to wtedy chyba nie ma na co czekać...też się zastanawiam, czy to refluks i kłopoty gastryczne kształtują temperament dzieciaków, że są bardziej nerwowe, ruchliwe itp., czy może jest odwrotnie, jakby były spokojne, leniwe, pomału jadły itp. to i uk. pokarmowy byłby spokojniejszy.
-
a ten Controloc i Helcid mają różny skład?
-
a w spr. zespołu S-ra, musisz zobaczyć, czy towarzyszy temu moment dyskomfortu, czy robi to powtarzalnie, nie jakieś 1-2 kiwnięcia. a nawet jak uznasz, że to TO, to po prostu oznaka, ze Mały coraz cwańszy i stara sie jak umie radzić sobie z kwasami.