Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

plimka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez plimka

  1. Miarka, ja się nie znam na tym niestety. Dzwoniła do mnie koleżanka od fałszywych wód...żeby opowiedzieć o swoim okropnym porodzie...brrr...ciarki na plecach...nawet nie będę Wam opowiadać ;) Nam pójdzie szybko i bez komplikacji :) Zgłaszam się nawet na ochotnika, ale niech ktoś namówi Miłoszka do wyjścia...
  2. no, no, emisia, za tydzień usłyszymy, że masz rozwarcie na 4 cm :D dla mnie rozwarcie = poród, ale to dlatego, że rozwarcia nie mam, a wszyscy mówią, że lada dzień powinnam rodzić... Trochę tego nie rozumiem. A mnie ciągnie z każdej strony, ale staram się poruszać...wyglądam, jak pokraka przy tym...Póki co nie za bardzo mogę iść na spacer, bo mnie kłuje i boli...może potem...Wczoraj już poszłam nawet sama do lasu - chodziłam dość blisko, w kółko, unosząc kolana jak żołnierz :D Co do przenoszenia - 12 dni to sporo...no ale tak to wygląda chyba. U mnie w szpitalu mówią do 10 dni, lekarz (z innego szpitala), że ok. 8 się czeka...Pewnie wszystko zależy od danego przypadku. Senność mnie ogarnia znowu, chyba muszę się jednak walnąć. Najgorsze to, że co 15 min. robię siku...
  3. lenna, mi w szkole rodzenia mówili, żeby wybrać szpital do 100 km - więc się mieścisz :D ja mam do mojego z 60 km...i remont głównej drogi ;) skurcze...ja już pomału zaczynam je rozumieć...tzn. po dzisiejszej nocy...wieczorem napierniczało mi krocze - kanał rodny, czy nie wiem co...ale tak kłująco, jakby od ruchów dzidzi...no a potem było spięcie/twardnienie brzuszka + ból okresowy - to musiał być skurcz zwłaszcza, że się powtarzało...Jedyne co, to nie czułam momentu "rozpięcia" brzucha...jedynie ból mijał... Smyczku, to podziwiam, że nie mierzyłaś. JA nie mogłam zasnąć przy tym!! Zresztą lekarz kazał mi już mierzyć te skurcze. jestem śnięta, ale krążę po domu i tu zetrę, tam wypiorę... Z mężem powtórzymy, ale raczej nie na noc, bo nie chcę być zombie...może jakoś nad ranem się uda...więc pewnie jutro wcześnie nie przyjdę do Was :D
  4. kaczy dziubku, lekarz wystawi Ci zwolnienie z datą wsteczną - może dwa dni w tył wypisać (w przód nie może). Mam identyczną sytuację - l4 do piątku miałam, a w pon. dostanę nowe.
  5. cześć kobietki, melduję się ;) Lenna, a szpital też masz tak daleko? Może nie tylko ja nie dojadę do porodu (puk,puk - odpukać) Smyczku, ile miałaś tych skurczy? Zapisujesz je? No to teraz o mojej nocy...;) Mąż wrócił o 22 - nieśmiało pow. mu o zaleceniach położnej...a on na to - no to umyję się i możemy spróbować :D Rozwalił mnie tą gotowością...oczywiście ustaliliśmy, że jak coś to kończymy i tyle. No to się poprzytulaliśmy (oczywiście żelu nie zdążyliśmy kupić) - o dziwo nie bolało, jedynie po troszkę szczypało. Tak więc ok. Potem chciało mi się siusiu, więc niestety wypuściłam trochę złotego płynu... Poszłam spać...i....o g.1 zbudził mnie szybki skurcz - bezbolesny...poczułam mokradełko między nóżkami...myślałam, że może wody...Maż był tak zaspany, że go to w ogóle nie ruszyło :D Wstałam, wytarłam...i doszłam do wniosku, że za mało, jak na wody... Poległam...i ...do g. 5 liczyłam skurcze...było ich 11 ;) w odstępach 11, 20, 17 minut... Na początku miałam stres, ale jakoś sobie poradziłam (mąż spał jak kamień!!!, nie potrafił zdania sklecić do mnie...mówił coś o stoperze itp. :D) Chyba te igraszki tak na niego podziałały po okresie abstynencji... No, a teraz jestem nadal 2w1 :)
  6. cześć, ja lada dzień będę rodzić właśnie w Rydygiera! Poleciły mi znajome, a widzę, że i tu dobre opinie. Szpital wizualnie nie wygląda super ekstra, ale myślę, że to drugorzędna kwestia! Chodziłam tam do szkoły rodzenia, teraz mam spotkania z położną (opłaciłam dla komfortu psychicznego) i po prostu czekam!!! Powodzenia Krakowianki :)
  7. kurde, w necie to nawet rozróżniają długość tych l4 w zależności od sn czy cc...trza by do nfz zadzwonić :D no wizje to ja mam...:) ochoty nie...ale chce mieć już dzieciaka!!! Ale Smyczek tu kiedyś pisała, że po igraszkach wzięły ją dwa silne skurcze i tyle. To można się podstresować :D koniec tematu - muszę o zdanie męża zapytać, bo sama to nie zdziałam za wiele :D majoweczka, dobra jesteś!
  8. czyli tatuś-mężuś dostanie l4 od lekarza w szpitalu... a to jest płatne 80 czy 100%? mój mąż ma dziwny układ w pracy - taki formalno/nieformalny... w zasadzie nie musi nawet l4 przynosić, jak jest chory (tyle, że on raczej nie choruje)...
  9. no to chyba mnie przekonałyście...ale jak będę kwiczeć po tych igraszkach to dostaniecie po tyłkach!!! ;)
  10. to by było zbyt piękne... ja leżę na puchu...dzidziuś obok...a mężuś-tatuś podaje mi pomarańcze na tacy i zimny koktajl...:D pewnie nie weźmie tego urlopu...:/ eh, szukam sobie drugiego imienia dla synka...dajecie jedno, czy dwa? bo to już trzeba do usc zgłosić...a ja myślałam, że to przy chrzcie się daje...
  11. http://www.dzidziol.pl/cos-dla-taty/rejestracja-noworodka.php o, tu tłumaczą o USC :D
  12. szukam w necie na temat formalności po narodzinach dziecka... - trza się zgłosić do USC właściwego ze wzgl. na miejsce urodzenia...czyli jeśli duże miasto (inne niż m-sce zamieszkania), jak Kraków np., to które usc wybrać? - jak jest z przywilejami dla tatusiów...nawet nie o tacierzyński mi chodzi...ale czy jest coś takiego, jak opieka nad mamą po porodzie, niezależne od tacierzyńskiego? wiecie coś?
  13. ciekawy temat :) to Wam powiem jeszcze, jak jest u mojej kuzynki... jej mąż mówi do teścia - tato, a do teściowej - pani...:D niezła szopka... on uważa, że mamę ma jedną (a widać ojców można mieć wielu...) ale on jest burak straszny ;)
  14. mamcia i tatuś to ładnie faktycznie :D ale to chyba musi być już taki charakter męża Twojego...jakoś nie widzę, żeby mój mówił do mojego tatuś ;) mamusia się zdarzyło, ale to było takie z żartem bardziej - wszyscy wiedzieli, że ciężko przez gardło przechodzi... ja mówię twardo : mama/tata... ale tu też można się wgłębić...i pow.: "niech mama zrobi to..." albo " mamo, zrób to..." "jak mama ma jutro do pracy? albo "jak masz mamo do pracy" i tu też jest różnica... ile ja się wysłuchałam na ten ten temat w pracy od mojej 50-letniej koleżanki...która nie akceptuje formy "mama" z ust zięcia ;)
  15. ja nie mam problemu z mówieniem mamo/tato - tzn. na początku nie było to proste...ale z tego względu, że w narzeczeństwie mówiliśmy pan/pani...Na szczęście to był krótki okres i nie zdążyłam się przyzwyczaić... Jeśli tak sobie ustaliliście - po imieniu - no to ok. Dla mnie to nie do pomyślenia...ale rozumiem, że u niektórych to funkcjonuje :) Nie mam czegoś takiego, jak jedna mama...Wiadomo, że stosunek emocjonalny jest kompletnie różny, ale uważam, że skoro to są rodzice męża, a ja i mąż to jedność, no to i moi - tak się to w mojej głowie układa. Zresztą, jak się zaręczaliśmy to teściowa pow., że będzie mnie teraz traktować, jak córkę i faktycznie tak jest. Dużo zależy od relacji w rodzinie... Choć np. moja siostra ma złe relacje z teściową, widzą się rzadko...ale i tak mówi do niej mamo... Może też kwestia tzw. wychowania... - moja mama by raczej nie przeżyła, gdyby nasi mężowi zwracali się do niej pani...i tak mamy zakodowane w głowach.
  16. nie wyobrażam sobie mówić po imieniu :D nie przeszłoby mi przez gardło... mówię mamo...zresztą mojej mamie też nigdy po imieniu nie powiedziałam...jest mamą od początku :) i tak najgorzej jest, gdy jedna strona mówi "pani/pan" - teściowie to strasznie przeżywają ponoć...
  17. majoweczka bardzo zle wspomina oxy, wiem to... ale tak szukałam w necie i rózne opinie są...niektórzy mówią, że ok...
  18. emisia, a tobie ta gin teraz też polecała ten żel nawilżający? na pewno można go stosować na końcówce ciąży? a jaki masz? mi kiedyś chyba Miarka podawała (na bazie wody) - gdzieś se zapisałam nawet ;) Tylko mnie w aptece nie ma...no może mąż by kupił...
  19. czyli poród wywoływany to taki, kiedy podają oxy, tak? i to jest to samo, co podanie kroplówki? bo oni to tam dają, tak? ja nie znam się na tym, ale muszę się zapoznać, bo kto wie, jak u mnie będzie...
  20. to może ja też nauczę się na leżąco, bo to zapewne wygodniejsze :) jejuśku, Miłosz, wyskakuj - pouczymy się karmienia... słyszy mnie, bo bryka strasznie :D ale on pewnie bananki wsuwa...lepsze to od mleczka...
  21. w pionie to dla mnie półsiedząco...:) w poziomie mogę spać :D kurcze, no może da się tak na leżąco, ale mi by się wydawało, że dzidziuś się zadławi...jednak chyba musi mieć główkę wyżej do jedzenia, hm? o kroczu nawet nie myślę...a to zapewne też problem...
  22. ja nigdy żelu nie stosowałam, dlatego trochę się go obawiam...bo nie wiem, czy teraz można tak na końcówce? ta świadomość, że on się tam dostanie do środka jakoś mnie...zniechęca ;) no nic..zobaczę jeszcze... oczywiście zamiast jednego banana zjadłam dwa...kefirem i ciasteczka mniam mniam...a to wszystko po zupce :D w końcu ma się duży brzuszek...;) emisia, z tego, co kojarzę, to lekarka mówiła Ci, że raczej się już nie spotkacie...a tu proszę... a powiedzcie...można mieć szyjki trochę i rozwarcie? ja tego nie czaję...jedna z Was mówiła, że ma 1.5 szyjki i 2 cm rozwarcia... czyli to nie jest tak, że szyjka musi się skrócić, żeby następnie się ... roz...rozerwać? :D
  23. taką poduszkę profilowaną - lateksową też mam - super się śpi! na szczęście mam łóżko z zagłówkiem - można dać poduchę i się oprzeć... a na półleżąco nie da się karmić? moja kumpela brała dziecko na noc do łóżka i on sam sobie cycuszka brał, jak chciał...ale mi się tow głowie nie mieści...trza być nieźle wyluzowanym chyba, albo mieć praktykę... ja też coś czuję, że będę całą noc w pionie :)
×