plimka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez plimka
-
kurcze, ja bym tam wolała po kąpieli przebrać, a nie przed i po ;) może Miłoszek nie wyczuje kupki, hehe :D ale będzie wesoło... dziewczyny, a gdzie będą stały Wasze łóżeczka? blisko Waszych łóżek? ja to jestem na takim etapie, że mi się wydaje, że nie można dzidziuśka z oczu spuścić... będę sikać do doniczki :D
-
tak sobie licytujecie, że ja też podam swoje typy: emisia, smyczek, minimni, aneta :) majoweczka twarda babka to się jeszcze poturlika trochę :D no, a ja w terminie :D a gdzie martaiemilka? ja to ostatnio chodzę i wypatruję :D mniam, jak mi pięknie pranko wyschło! a tak w ogóle, to leżakowałam...jak przedszkolak po obiedzie ;)
-
emisia, widzę, że prace domowe Ci służą... majoweczka, mnie kłuje w pipce już dwa miesiące -czy siedzę, czy stoję, czy leżę...tym się już nawet nie przejmuję...bardziej te bóle okresowe mnie męczą...a mam je co dzień, co chwilę ;) powiem Wam, że mój dzidziuś jakoś dziwnie ustawiony jest...czasem się zastanawiam, czy się nie przekręcił, ale może z główki ciężko jest? czuję na dole - bardzo nisko - takie ruchy na boki...i bulgotanie... brzuch mi naciąga na prawo i lewo...czuję jakby jedną nogę z prawej, a drugą z lewej miał - taki szpagat ;) pod żebrami też często czuję - lata taka wystająca wypustka, jakby kolanko :D idę se zjeść rosołku...
-
Anouk, zapakuję sobie tę czekoladę :D Rozhulałam się na pralce, co by nie myśleć za dużo, no i poprasowałam ;) Szkoda tylko, że chmury się kłębią... Z tego, co wiem, po skończonym 37 tyg. mówi się, że ciąża donoszona. Jak sobie pomyślę, że w piątek zaczynam 40 td.to mi się odechciewa... A wizytę u lekarza mam dopiero w przyszły wtorek...matko... Tyle tylko, że lada dzień mam się znów z położną spotkać, to ktg zrobić itp. - muszę zadzwonić i się umówić, ale jakoś nie mogę się zebrać...
-
http://forum.mamazone.pl/index.php?/topic/5356-jak-wojtus-pospieszyl-sie-na-swiat/ a ja sobie przeczytałam opis porodu i już sama nie wiem, czy się śmiać, czy płakać... podoba mi się tylko ostatni akapit :D mój dzidziuś się pręży i brzuch mnie bardzo boli od tego (bardzo) :( Nisia, nie martw się! Ja miałam skurcze tydzień temu i od tego czasu zero! Jedynie mnie boli, kłuje itp.
-
tak się zastanawiam, jak to jest z jedzeniem przed porodem...bo tak sobie myślę, że gdybym np. na czczo pojechała rano...i musiała spędzić upojne kilkanaście godzin na porodówce...to bym chyba z głodu umarła... można sobie coś zjeść przed wyjazdem? Kawkę strzelić i czekoladki wszamać? :D pisałyście kiedyś o lewatywie w domu...ja tam wolę nie próbować przed wyjazdem...u mnie ponoć w szpitalu robią...w każdym razie pokazywali nam pomieszczenie-łazienkę do tych celów ;) przyznam Wam, że im bliżej godziny zero, tym bardziej strachliwa jestem... wcale mi się nie spieszy :( miesiąc temu byłam bardziej "gotowa", niż teraz...
-
cześć, anetka, jak tak dalej pójdzie to Ty zaatakujesz w tego 16 maja. Mój mąż ma 17-go urodziny, ale my z Miłoszkiem poczekamy jeszcze :) Swoją drogą jakoś się trzymamy wszystkie... Miarka, podziwiam za chęci przyatakowania. Ja nie planuję nawet, jak lekarz mi zaleci...Zupełnie się do tego nie nadaję. Chorób nie zazdroszczę. I to jeszcze z taką gorączką...-trza na odległość chorego odwiedzać :) No, ja obudziłam się po 4 i pomyślałam, że skoro Wy szykujecie mężów do pracy, to wypadałoby, żebym i ja raz w roku to zrobiła :D Tak więc zrobiłam mu kanapeczki ;) A potem przysnęłam jeszcze na godzinkę... Emisia, czyli sama jesteś teraz (teściowie na dole?) ? A Ty masz daleko szpital? Ja sobie będę sama siedzieć, ale teść jest piętro niżej ;) U mnie to ważne o tyle, że mam daleko do tego mojego szpitala...Już mi mąż wczoraj podrukował mapki różnych objazdów (głupie remonty), żeby inni mogli trafić, jeśli jego nie będzie...jak dziś i w kolejne dni... To co? kawa?
-
o, Smyczkowa wróciła :D asia, ja nie mam pojęcia, jak to jest... a gdzie Miarka tak w ogóle? no, nocka przed nami... powiem Wam, że miałam dziś chwilowe mdłości i mnie taki strach ogarnął, że szok :D teraz se kanapeczki zjadłam i jest ok, ale jak tak patrzę na siebie i te swoje reakcje to tracę wiarę, że duch walki się we mnie wzbudzi ;) no, w kalendarzu mam już zapisane, kto z rodziny kiedy pracuje i kiedy ewentualnie mogę rodzić :D no to buziaki, bezskurczowej nocy życzę :D
-
Fajnie, little! Jak wypuszczą Michałka to wreszcie odetchniesz i zaczniecie w nowym rytmie wszystko! jeju, aż trudno uwierzyć, że minął już miesiąc...w głowie się nie mieści...:) a ja sobie spałam ;) brzuch mam twardy i spięty na maxa...eh... ale dzidziuś dzielnie się spisał i nie zrobił mi dziś żadnego psikusa...a tatuś ok. 19 powinien być już w domku :D Tak sobie patrzę na to moje łóżeczko i wzdycham ;) Oglądam ciuszki i na płacz mnie bierze...Już sobie wyobrażam maluszka i w ogóle... Z drugiej strony nachodzą mnie myśli, żeby z nim wszystko dobrze było, żeby był zdrowiutki i silny... Taka przedporodowa rozkmina :D
-
cześć, podziwiam, że przesypiacie noc bez wędrówek...u mnie ścieżka na trasie pokój-wc wydreptana na maxa ;) Spałam nawet nieźle i choć chłodne powietrze - przy otwartych balkonowych drzwiach. Dziś nastrój mam taki sobie, ale trudno. Do kościoła się nie wybieram niestety, jakoś niepewnie się już czuję. Też myślałam rano o Smyczku, ciekawe, kiedy wraca i jak się czuje. Będę tu dziś pewnie zerkać, bo mąż do wieczora w pracy...
-
hello, nie zauważyłyście, że napisałam dwa zdania dziś rano...heheh :D jestem w całości i tak, jak jedna z Was przypuszczała - pochłonęły mnie porządki...;) oczywiście wszystko mnie pobolewało, więc chodziłam jak ślimak i wcieliłam si w rolę "kierownika budowy" ... pracownika miałam nadto marudzącego...więc się troszkę pokłóciliśmy, ale na szczęście tylko o jedzenie, a właściwie jego nadmiar...moja mama dała mi wałówkę na drogę, a teściowa też nagotowała dla nas, więc był dylemat, która mamusia lepsza...;) ostatecznie wysprzątaliśmy naszą sypialnio-bawialnię i nie ma już śladu po kurzu... skręciliśmy też łóżeczko (co było lada wyczynem) i ustawiliśmy wstępnie...wygląda fajnie, szkoda, że puste :D niestety jest tuż przy drzwiach, no ale cóż...będziemy musieli uważać na przeciągi ;) teraz mąż pojechał do pracy i mam chwilę wolnego... emisia, Ty z tym czopem to już na wylocie jesteś :D ja, pomimo wszelakich boleści, pociągnę jeszcze trochę ;) swoją drogą...ale Wam śpieszno dziewczyny (pozostałe) do tych porodów...:) ja wpisałam w kalendarzy kiedy mąż jest, a kiedy nie i wychodzi na to, że jutro mam zakaz rodzenia :D tak więc luuuuuz :D
-
trochę się pośmiałam z Waszych postów, choć mam te same obawy :D chyba warto to skopiować i przeczytać za dwa miesiące :D sikorka, niezły rym :D a ja w domu, na włościach ;) uderzył mnie smród z lodówki i sterta prania przygotowana PRZED pralką... kocham mojego męża :D wzięłam się za ogarnianie tego wszystkiego, ale muszę sobie dawkować...pranie się robi, kuchnia ogarnięta...reszta jutro...znów milion toreb przywiozłam i wałówkę od mamusi ;) do tego płoną lasy koło nas...może słyszycie w radio ;) wesoło...ponoć 100 jednostek straży gasi i z nieba leją...uff... mąż dzwonił, że prądu nie było...ale widzę, że jest...mam nadzieję, że tak zostanie...bo "rodzić" w ciemnościach nie chcę :D
-
tak a propos karetki - ja bym dzwoniła pod 999, nie 112 - teraz, gdy z babcią mieliśmy przykrości, były jaja, jak dzwoniliśmy pod 112... no i karetka zaweizie do najbliższego szpitala...więc w zasadzie też może być zaskoczenie :) no ale jakoś tak się człowiek pewniej czuje, że opieka medyczna... czytałam też wczoraj, że nawet jak wody odejdą, to w 5 minut się nie urodzi, tytlko żeby do 5 h być w szpitalu...- no taką mam nadzieję... mojej mamie żadne czopy, ani wody nie odeszły - rodziła dwa razy...pierwszy poród miała straszny, ale ja już przyszłam dziarsko na świat - rączką z główką :D, ale szybko :D też słyszałam, że córki mogą mieć podobne porody do mam - ciekawe... z drugiej strony moja mam pracowała do ostatniego dnia i nie miała żadnych dolegliwości z tego, co ja mam - takich wcześniejszych bóli itp. Moja siostra to już w ogóle nic nie ma z tego, co ja ;) - farciara...
-
hehe, sikorka, to ja tyle pojadę do szpitala...zakładając, że pierwsze skurcze będę odliczać w domu...urodziłabym w garażu :D na szczęscie to moje pierwsze dziecko... 10-18 ruchów od g.8-16? Mam wrażenie, że u mnie jest ich z min. 100... emisia, ja mam takie różne odczucia - jakbym miała tam pootwierane wszystko i lekko napięte-znieczulone ;) czasem, jakby miało "coś" wyskoczyć ;) ciekawe co...:D
-
Miarka, walnij wreszcie solidną sumkę to wygrasz :D Co do wózka - musimy jeszcze tapicerkę wyprać...Fotelik już przygotowany :D No, jutro pokieruję moim mężem i może pokój odświeżymy, trza by kurze wytrzeć solidnie, podłogę pod naszym łóżkiem...no i łóżeczko pewnie złożymy. Będzie koło naszego, na ciągłym widoku, więc dopiero zacznę się nakręcać i czekać :) Emisia i reszta - czy któraś też ma tak energicznego bobasa?