plimka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez plimka
-
cześć, ja też dziś nie spałam...o 2 jadłam serek z miodkiem ;) - tak na otarcie łez :( jaka ja biedna jestem...;) co do proszka - na sobie testowałam, przez to drapania...Jelp fajny, ale dość drogi...Biały Jeleń jak dla mnie ok, ale cenowo podobny do Dzidziusia - ok. 16 zł. Lovelli nie znam - czy ona ma tez taki subtelny, niewyczuwalny zapach? Bo ja nie cierpię mocnych zapachów... Ostatnio mam myśli, że będę wrzucać do gara ciuszki i gotować w szarym mydle, jak nasze babcie :D a potem mi pralka wypłucze...;) smyczku, jestem Ciekawa, jak na Twojej wizycie będzie? :) No i trzymam kciuki za Kasiule.
-
powiem Wam, że ostatnio nie mam "nerwów", żeby z Wami pisać :D albo mnie coś wkur...albo płaczę ;) do tego wciąż kupuję te kosmetyki itp. co do ruchów - mój dzidziuś mnie boksuje...aż mnie boli wszystko! cieszę się, że się rusza, ale delikatny to On nie jest... przyszły mi dziś dwie nocne koszulki na ramiączkach :) już dosłownie kilka rzeczy i będę przygotowana... pisałam Wam,że piecze mnie na górze brzucha, między żebrami? Taki piekący ból...łaaa....w zasadzie co dzień...
-
kurcze, a te e-coli wychodzą w zwykłym badaniu moczu, czy musi być coś dokładniejszego? ciekawa jestem, bo nie wiem, jak Wy, ale ja co miesiąc robię badanie moczu... little, pewnie ciężko dojść do tego skąd dane dziadostwo się przyplątało,więc nie pluj sobie w brodę... fajnie, że napisałaś o tym tantum rosa :) to ja się wstrzymam z zakupem moim ambitnym planem na najbliższy tydzień jest dopełnienie zakupów...i zamknięcie tego tematu... dziś za mamą segregowałam ciuszki rozmiarami w szafce ;) majoweczk,a też pobolewa mnie okresowo...nogi bolą strasznie wieczorem...co dzień zasypiam płacząc...:( na szczęście w ciągu dnia jest lepiej :)
-
little, dzidziuś będzie coraz silniejszy i piękniejszy :D i wstaw zdjęcie wtedy, jak będziesz chciała - nam i tak się spodoba, bo to nasz ulubieniec kwietniowo-wystrzałowy :D oczekująca, z tel. nie ma sprawy... no ja wiem, że w 35 td. nie powinnam się mega twardej szyjki spodziewać, ale jakoś mi to nie po nosie ;) jakoś nie dociera do mnie... w sumie dziś zaczynam 35, więc jeszcze pełne 3 tyg. luzu :D co do torby - hehe, mi pampersy i podkłady zajmują pół wielkiej torby, więc sama nie wiem...w szkole rodz. mówili, żeby zapakować do 2 - dla siebie i dla dzidzi - że wygodniej...sama nie wiem...albo dopcham do tej dużej, albo spakuję się jak na 2-tyg. wakacje...;) a ja dziś znów kupuję kosmetyki i wertuję internet...bankructwo gwarantowane :D ja w nocy jakieś dziwne dźwięki wydobywam z siebie...zaczynam się dusić itp. - widzę, że mój mąż już na baczność śpi...nawet mi dziś okno otwierał..; jak miło...doczekałam się po 8 miesiącach...:D No i muszę go pochwalić publicznie - ciągle mówi, że mnie kocha i daje mi buziaczki :D ps. mieli mi dziś przysłać łóżeczko, ale go nie ma!!!! brzydaki...
-
marta, bidulko, to Cię dopadło! już sama nie wiem, co radzić...Coś mi się zdaje, że pomału wszystko zacznie nas boleć...Wnioskuję to czytając posty kwietniówek ;) karetka ok, ale ona zawiezie mnie do najbliższego szpitala, czyli tam, gdzie nie chce... taxi? tu nie ma taxi...najbliższe 15 km stąd...a potem jazda ponad 50 km i wole nie znać rachunku...:D
-
little, super, że synek w dobrej formie! dzidziusie jak dłoń - o kurcze :( z rodzicami mieszkaliśmy dwa lata - na jednym poziomie, jedna kuchnia, łazienka...dla mnie było ok, dla męża niezbyt... w sumie dla niego (i dla siebie, bo chodzi o nasz związek) przeprowadziłam się tu - mamy górę (2 pokoje my, a trzeci siostra na weekendy i wakacje) widzę plusy - mamy własną przestrzeń, więcej miejsca i spokoju...ale to nie jest mój "region"...połowa wypłaty idzie na dojazdy, a przy wspólnych zarobkach 2 tys. z hakiem to...:D płakać się chce ;) najgorsze jest to, że mój mąż ma 50 km do szkoły i 20 km do pracy - w dwóch różnych kierunkach... dzięki Bogu, że na l4 mam 100% pensji - za to kupuję rzeczy dla dziecka...+ pomoc rodziców (wózek, łóżeczko)... Pisałam tu już kiedyś, że mamy bardzo dobrych rodziców. Kasy to oni wielkiej nie mają, ale mają serce! zresztą ja czuję, że nie mam wyjścia..resztka naszych oszczędności poszła w urządzanie mieszkania...teraz nie wiem jak utrzymamy się w trójkę...nie chcę biadolić...staram się o tym nie myśleć i żyję z dnia na dzień... z pewnością nie stać nas na samodzielne mieszkanie...
-
w ramach odstresowania poskładałam sobie dzidziusińskie ciuszki ;) mąż wróci o 21:30..coś czuję, że się pokłócimy na koniec dnia :( a tak z innej paczki, nie stresuje Was myśl, że zaczniecie rodzić, jak będziecie same w domu? ja mam do szpitala ponad 50 km i znając życie mąż właśnie będzie te 50 km ode mnie i to bez samochodu... i co wtedy? :( do sąsiada pójdę? jeszcze gdyby to był mój sąsiad... rozważam, czy w maju nie pomieszkiwać u moich rodziców - o połowę bliżej w razie czego...ale znowu w nocy bez męża też do dooopy :/ eh, lepiej, żebym dziś już nic nie rozważała...
-
też nie chciałam się wtrącać do majątków męża, ale jak widzę jego zaślepienie, to mi słabo... mam trudności z oddychaniem :D najgorsze jest to, że nie chcę mieszkać ani z jednymi, ani z drugimi rodzicami...ale moja syt. jest taka, że powinnam ich wszystkich po rękach całować, że dają mi dach nad głową :( buuu... tu bardziej chodzi o przyszłość, co z nią dalej... niestety oboje z mężem mamy abstrakcyjne zawody i szybko kokosów nie zarobimy ;) zresztą teraz czasy niepewne...
-
blisko to 10-15 min pieszo... tam jest tak,że w sierpniu sezon zamiera...więc niewykluczone, że byłoby pusto i w domu... ja też cenię sobie łazienkę, ale czasem i bez niej się dało i było ok... najgorsze jest to, że ja nie potrafię na te tematy gadać, dopominać się itd. Jakbym nie dorosła do tego... u mnie było tak - z dwa miesiące temu moja siostra dostała domek od moich rodziców - super lokalizacja, ale do kompletnego remontu... ich stać na kredyty itp....na nas ten domek by się zawalił...cóż, przykra prawda...niby całe życie się mówiło, że moja siostra - starsza odziedziczy ten domek, ale jakoś podskórnie mi przykro trochę :( ale nic...dla mnie rodzice przewidzieli duże mieszkanie z ogrodem w wielgachnym, 2-3 rodzinnym domu...brzmi super, ale nikt stamtąd rodziców nie będzie wyganiał....i nie wygoni :D dlatego przenieśliśmy się do teściów, czyli tu, gdzie nie chciałam :( kwestia majątkowa u teściów jest mega złożona - są dwa domy - ten i oddalony 300 km stąd...kasy im nie starcza na utrzymanie tego...planują sprzedać tamten...i co? i siostra mojego męża zaproponowała, żeby jej mieszkanie kupili w Krakowie...jeśli mój mąż o tym wie i go to nie rusza...to się chyba rozwiodę :D
-
u mnie drzemki nie było o dziwo...za to podniosłam sobie ciśnienie...rozmawiałam z teściem, chyba pierwszy raz na poważne tematy - majątkowe ;) masakra, jestem czerwona, jak burak... powiem Wam, że się wkur...bo mam wrażenie, że mojego małżonka jakoś to średnio obchodzi...teściowie stoją przed różnymi ważnymi decyzjami, mają mojego męża i jego młodszą siostrę...i właśnie się dowiedziałam, co ta cwaniarka im zaproponowała... nie będę Was tym zajmować, ale generalnie powiem, że do dupy z tym wszystkim, z tymi mieszkaniami, domami, majątkami...po prostu do dupy...wszyscy się ustawią, a my dalej będziemy...eh...:( musiałam się wygadać :D anetka, jak ochłonę to mogę napisać, ale nie wiem co chcesz wiedzieć... ja tam lubię jeździć - nie muszę mieć mega luksusów...często liczy się dla nas cena...jest bardzo ładnie i blisko do zapory...pokoje są ok, jak na moje wymagania...łazienki wspólne bodajże już teraz dwie + kibelek..jest kuchnia do wspólnego użytku...można całą noc siedzieć w ogrodzie, piwkować i ognisko palić...super baza wypadowa na wycieczki itp.
-
mamita, na jaką pomoc lekarską liczysz? myślę, że tabletki zaproponuje... tak sobie myślę, że pewnie i tak któraś z nas szybko zajdzie w ciążę...:) ja bym się tam nie sugerowała tym, że teraz starałyście się 2-3 lata..:D ta moja kumpelka właśnie tak wpadła - normalnie pierwszy seks po ciąży i szok :D moja siostra planuje dziecko po dziecku - ciekawe, czy zrealizuje plan... ja raczej poczekam, bo finansowo to ja nie wiem, jak przy jednym damy radę, a dwa - mój mąż dopiero za dwa lata kończy szkołę, a bardzo chciałabym, żeby z niej nie zrezygnował...już teraz jest ciężko i ma kryzysy :(
-
Miarka, to spotykamy się za dwa lata :) A propos - ja się urodziłam z rączką przy główce - 18 kwietnia, więc niebawem skończę 27 lat. Lekko starawa już jestem ;) Ja wychodzę z założenia, że co mi położna powie, to zrobię...Jedyne co - to raczej będę się upierać przy znieczuleniu... Moja położna jest doświadczona i sprawdzona, ufam jej w 100 % Myślę, że najważniejsze i tak jest nasze nastawienia psychiczne - trza do tego bojowo podejść...Najgorsze jest to, że jak mnie coś kłujnie, to taka bojowa jestem, jak zastraszona mysz ;) Wczoraj wieczorem, usypiając, zaczęłam tak ryczeć, jak szalona...(normalnie wstyd)...biadoliłam, jak stara baba...;) Mąż doznał szoku i pow. tylko, żeby wykrztusiła słowo - co mi jest...:D a potem wyhusiał mnie jak dzieciaczka i było już ok :D
-
Gizula, fajne pytania :) Ja będę mieć dzidziusia w naszym pokoju i nie będzie kolorowego świata dziecięcego :) Fajne zapewne Wasze pokoiki, tapety itp...no ale u mnie też będzie ładnie :D Raczej bez obrazków itp. - postawie gdzieś dużego misia (dostałam 2 lata temu na ślub) - i tyle :D Może pojawi się też jakaś karuzelka nad łóżeczkiem? Póki co nic mnie z tych rzeczy nie kręci... Co do prania, jak wiecie, ja piorę jak szalona...mam stertę do prasowania - zrobiłam dziś 1/3, teraz przerwa...ale tak, jak mówię od dawna...ja już ledwo zipię, więc robię to wszystko, póki mogę ;) Jutro zaczynam 35 tydzień i mój plan jest taki, że w 9 miesiącu będzie już tylko relaks :D - fryzjer, kosmetyczka, fotel bujany i te sprawy :D
-
Ja też jestem seksualną abstynentką i jakoś nie narzekam - libido mam jak Pax, poniżej zera ;) Mąż mi pow. że tęskni za mną, ale że to nic, bo coś za coś - będziemy mieć dzidziorka, więc poczeka ;) Pewnie zacznie mnie atakować po 6 tyg. połogu...-ciekawe, co ja na to wtedy....yhy, yhy...;) Ja nie lubię tabletek anty, brałam jakiś czas, ale źle na mój mózg działały...Budziłam się w nocy w stresie, że nie zażyłam, miałam jakieś schizy i w ogóle... Co do spirali - nie mam na nią ochoty w ogóle :D Koleżanka się śmiała, że założyła i od 4 miesięcy krwawi, więc tak jej ta spirala potrzebna, że hoho...pewnie różnie to bywa... My wreszcie chcieliśmy się z mężem nacieszyć seksem bez ograniczeń, ale zaszłam za pierwszym razem, więc poszaleliśmy, jak diabli... Wnioski: weźmiemy się za kolejnego bobasa :D Nie wiem, jak wy, ale ja bym chciała drugiego, ale może nie tak szybko ;) Może różnica 3 lat byłaby fajna? Czyli za dwa lata spotykamy się tu i...działamy :D