plimka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez plimka
-
Mam pytanie do doświadczonych mam: ile czasu minęło, zanim doszłyście do siebie po porodzie i tych dniach początkowych z maluszkiem? Mam taką sytuację, że prowadzę działalność, która kwitnie w sezonie maj-listopad...i nie wiem, co klientkom odpowiadać...a już chcą rezerwować terminy na kolejny sezon...:( Zakładam, że maj i czerwiec odpuszczam... A dalej - mam optymistyczne wizje. Zaznaczę, że nie myślę o pracy na etacie, ale dorywczo, głównie w weekendy. Zapewne ciężko obiektywnie powiedzieć, ale napiszcie, jak u Was było :)
-
No, dziewczynki, jutro zaczynam działać z wizytówkami - mam nadzieję, że wreszcie skończę ten temat. Własnie wstapiła do mnie moja graficzka i pojedziemy jutro do drukarni zrobic próbę :) Kolejną sprawę będę mieć z głowy. Klientki chcą u mnie rezerwować termin na sezon 2012...a ja sama nie wiem, co mówić...bo nie wiem, do kiedy będę w stanie je obsługiwać...i nie wiem, jak to po porodzie będzie... Dziewczyny, które dzieci macie, powiedzcie: ile czasu trzeba, żeby dojść do siebie, tak w Waszym przypadku, jak to było? Nie myślę o powrocie na etat, ale chociaż o działalności w weekendy... A wiadomo - najwiecej zleceń mam maj-październik. Zakładam, że maj i czerwiec odpuszczam....a dalej?
-
Takie te bombki: http://pasmanteria-ozdoby.pl/opis/2066943/tasma-wstazka-zlota-25mm274-m.html
-
u mnie w pracy jest właśnie spotkanie dla seniora i babeczki robią bombki...cholercia, ale jak to wytłumaczyć? Poptrzebna jest styropianowa kulka, szpilki i tasiemka...i cierpliwość :) Poszukam w necie przepis :)
-
emisia, zamorduje Cię za tą rybkę...teraz mam przed oczami tylko jedno :( o kapustce domowej nie wspomnę... Swoją drogą, to podziwiam Was za to domowe gotowanie. Niektóre Wasze potrawy bardzo smacznie brzmią :D Ja niby też sporo potrafię, ale jak wiecie...nawet garnkow jeszczenie kupiłam...o zgrozo... Ale jak już pójdę na to l4 ;) to też będę się chwalić kulinarnymi wyczynami...choć totrochę obawiam się, że mąż się przyzwyczai....i potem to mi nawet ziemniaków nie obierze...gr... Póki co...wykorzystuję teściową i mamę. No cóż. Z pewnością wieczorem nie miałabym siły gotować.
-
Jeśli chodzi o książki to ostatnią moją była "Sekretne życie pszczół" i dobrze się ją czytało, tak lekko...:) Jeśli o filmy chodzi, to planuję kino niebawem i zastanawiam się nad : "Jutro będzie lepiej" Kędzierzawskiej - widziałyście może?
-
Ja też przeprowadziłam się do wioski, mieszkam w domu teściów. Mają dużego psa, ale na szczęście ma swoją zagrodę i domek, więc jest wypuszczany tylko na noc i na spacery. Mam nadzieję, że tak zostanie. Mam też toxoplazmatycznego kota :D ale on bidak też na noc ląduje na strychu...(bidak, nie bidak - myszy grasują ;) ) i tam ma swoją kuwetę :D Jesli chodzi o imprezy, to zawsze mamy z mężem problem...bo on w niedzielę rano pracuje...więc każda sobotnie biba musi skonczyć się wcześniej. Dymu papierosowego też nie cierpię, ale do takiej remizki to bym poszła...Choć z drugiej strony trochę zdziczałam ostatnio :) No i chyba nie odważyłabym się tak tańczyć, a bez tego impreza wiele traci... Andrzejki spędzę u teścia na imieninach, za stołem, nad talerzem :D Może rodzina się dowie o naszym szczęściu małym. Sylwester...hm...jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę...żadnych specjalnych fajerwerków...ale szczerze, to mogę iść na zimowy spacer, wypić Piccolo i pogrzać się w ciepłym domku :) A jak będzie - zobaczymy w okolicach 27 grudnia :D
-
Ja faktycznie wolę narazie czytać ksiązki dla młodzieży :D Z pewnością zapytam kogoś o pród i szpital, kogoś "na żywo", żeby mniej więcej wiedzieć, czego mogę się spodziewać, ale nie nakręcam się tym tematem. Po pierwsze - jest jeszcze dużo czasu..., a po drugie...nikt mi nie powie, jak będzie w moim przypadku :D Moja mama przy pierwszym dziecku omal nie umarła...ale zdecydowała się na mnie - urodziłam się szybko i bezproblemowo :) Trzeba być dobrej myśli. Tak, czy siak, urodzić będziemy musiały :D
-
cześc dziewczyny, podczytałam o Waszych porodowych przebojach...i uciekam do czerwcówek...:D Lepiej żyć w błogiej nieświadomości jeszcze :D Buziaczki
-
wiem, masz rację gizula...ale ja mam ostatnio spóźniony refleks...i za późno to wymysliałm :D co do myszek...ja mam jedną myszę małą na udzie ;) więc jak mini mam to ją widać :) a drugą taką jaśniutką w talii... Jakoś mi one w ogóle nie przeszkadzją...bo są takie małe i płaściutkie - takie przebrawienia po prostu. Mój mąż mówi do mnie "myszko", ale to nie dlatego raczej...:D Pora na kawę :D Dziś wieczorem robię sesję mojemu brzusiowi :D
-
moja "ulubiona" koleżanka w pracy powiedziała, że chyba sie nie wyspalam...albo nie umalowałam...bo mam oczy małe... yhy, yhy... miałam ochote jej powiedzieć, ze ostatnio w sierpniu się wyspała, ale powstrzymałam się :D Jem kanapeczkę i grzebię się pomału w swoich rzeczach...będę wskakiwać oczywiście :D no, ja też z myszki się uśmiałam...
-
cześć łobuziary, ale popisałyście...w sumie same dobre wieści i jakieś humory lepsze :D Ja sobie siedzę grzecznie i tak sobie myślę, że jutro już piątek :) Oczywiście noc u rodziców - nie obyło się bez omawiania mojej wyprowadzki (już po raz setny chyba) i takich tam drażliwych tematów. No ale cóż, takie uroki. Mama usmażyła mi jednak jabłuszka w cieście i zjadłam porację swoją i taty :D - to nawet im się spodobało ;) Noc, jak każda, rzucałam się i drapałam :( Chyba odstawię cytrusy - może to od nich? Wszyscy w rodzinie myslimy, co z moją pracą zrobić i jaką strategię wybrać :) Póki co...nałożyłam żałobne, workowate szaty...zarzuciłam oczojebny szal...i udaję, że wszystko ok :D A teraz zabieram się za robótkę.
-
zjadłabym taką domową pizzę...mniaaaam....:( ale nie zjem :D co do seksu - chyba Wam nie pisałam - ja raz spróbowałam i idę reklamować do gina :D Było ok, ale po...popłakalam się...ból przez 3 dni...i jak przy zapaleniu pęcherza... Koszmar. Mężulek już się nie łasi...ale coś czuję, że temat poruszymy na wizycie...
-
wiecie co...bo ja mam wrażenie, że on mi nagle urósł w ciągu 2 dni...stąd ta cała "afera" :) Nie wiem, jak to działa... Jeszcze w zeszłym tygodniu zupełnie się tym nie martwiłam, było dość płasko w ciągu dnia...Może to jakiś skok taki... Mam 6 dni urlopu - też o tym myślę... Dobra, już mi lepiej, na szczęscie dość szybko dochodzę do siebie :D Uwielbiam mój brzuszek - i tyle :D
-
pax, wariatko :D daj spokój z tym olejem! :D co do brzuszka, ja zmieniam pozycję jak spię (albo raczej nie spię :/) wi często jestem tak 1/2 na brzuchi i 1/2 na boku...ale bywam tez na samym bruszku... ale trenuję na lewym boku z nóżką na mężu :) chyba sie popłaczę nad tym moim brzuszkiem kochanym :( Madzia :D nie uwierzą, nie ma szans! Ja mam na prawdę bardzo wąską takię i bardzo często była o tym mowa w pracy...nie wiem dlaczego...ludzie mają fisia...Jestem najmłodsza i po prostu została mi młodzieńcza figura...babki z klimakterium mają hopla na tym tle... Ja tam nikomu centymetrów nie mierzę...:( Zreszą często mi się zdarzało, że na ulicy obce kobiety (starsze oczywiscie :D )komentowały moją figurę. To jakieś dziwne dla mnie, ale cóż...nie jestem miss świata...:D...mam 161 wzrostu...ale jakoś mam fajnie ułożoną pupkę i talię...i umiem to ubraniami podkreslić... no, miałam :D koniec gadania o moim brzuchu, bo mnie zaraz dzidzior kopnie i dopiero wyskoczy! :D