plimka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez plimka
-
gizula...śledzie w sobotę? daj se spokój z surową rybą ;) hehe żartuję oczywiście - nie dajmy się zwariować :) Żeby się nasienie nie dostało? Pierwsze słyszę... W tych kwestiach niestety zawiodłam męża. Jakoś nie mogę się przełamać :( Mieliśmy rozkminę nocną kiedys, bo mu oczy mydliałam i sam już nie wiedział, co ja chcę...
-
minimini....mnie ciągnie i kłuje...wszędzie...co chwilę gdzieś indziej...w każdym miejscu...dosłownie :/ Iczasem to taki ciągły ból...ale nie gryzę ścian, więc nie zażywam proszków. Co do farby - ja mam okropne włosy, ale się wstrzymuję, może niepotrzebnie...Poczekam jeszcze trochę i wtedy zrobię się na bóstwo :) Ale mam takie siano, że szok...Dobrze, że znów wróciłam do odzywiania włosów...:) Ale z odzywianiem to nie mam problemów, więc..:) O, może nasza pani fryzjerka wie, jak to jest z farbowaniem włosów w ciąży??? :)
-
Ten filmik z prezenterką raczej nie pocieszy naszej Samanty - nie oglądaj tego! :) Samanta, jak nie wymiotowałaś w ciągu dnia do tej pory to nie będziesz już! - to przepowiednia plimki i tego się trzymaj ;) Wsółczuję każdej dziewczynie z mdłościami i wymiotami. Podziwiam Was, ja bym umarła...to moje fobie... Ale można ten imbir pić i ponoć żuć ( w sklepiku szkolnym np. ;) )- w nigo wierzę. Jutro idę spać do mamusi. Będziemy lepić ruskie pierogi dla plimki :)
-
Cieszę się, dziewczyny, z Waszych udanych wizyt wczorajszych! Jesteście szczęściary - uśmiechy pewnie od ucha do ucha :) No i fajnie, że nowe kobietki dołączają do nas :) Ja wczoraj, w tych moich urojeniach ;) , ubrałam taką obcisłą koszulkę i pobiegałam do mężą, czy mój brzuch urósł....;) On bidak zgłupiał i nie wiedzial, co chcę usłyszeć...No bo w pracy ukrywam, a a domu chcę mieć brzusiora...:) Śmiesznie wyszło :) Ale, jakby nie patrzeć, wieczorem mam już taki balonik, że hoho...(jak na moje wrodzone płaskobrzusie) Mam więc nadzieję, że mój dzidzior wsuwa te wszystkie surowe jajka, co mu czasem serwuję ;) i rośnie... Pisała to FRYZJERKA - zapytaj gina, co na Twoją stojącą pracę i te lakiery...Akurat to znam, bo robię makijaże u klientek, więc spotykam się z fryzjerkami. Na szczęscie moje klientki, jak słyszą, że w ciązy jestem, biorą mnie do drugiegoo pokoju...Zawsze też można wietrzyć - ja zawsze o to proszę, gdy mi duszno... Tydzień temu malowałam kobitę u której była fryzjerka i jak się okazało - również w ciązy - obie mamy termin na maj, więc niezły zbieg okoliczności :)
-
hello, bobaskowe mamy :) Jak tylko plimka umyka z forum - zaczyna się wrzawa! Nieładnie ;) Myślałam, że nie skończę tego czytania... Tapcznowy :( Ładnie tego posta napisałaś, tak dojrzale. Dziś myślimy o Tobie i niech ten dzień szybko przeminie, żebyś spokojnie mogła dojść do siebie...Strasznie to przykre. Ja nie umiem tego wytłumaczyć, ani pocieszyć nawet. Wczoraj miałam kryzysik i rycałam jak bóbr w domu :) Te bóle mi się nasiliły i miałam urojenia... Dziś jednak odpaliłam moją zardzewiałą gablotę, puściłam rock&rolla, śpiewałam hity i ...jestem w pracy... No i jedziemy z koksem :)
-
może kupię taki kolorowy makaron, bez nadzienia... no, to zjadłam dziś surowe jajo :) głupi ten dzień, jak nie wiem...Brzuch mnie boli co chwilę... jakiś kryzys mam... Dobrze, że kończy się moja dniówka powoli... Tylko czy wdomku będzie mi lepiej? :( Oczekująca, aparatko, dopiero teraz te ziemniaki? Nieźle się ociągasz ;) A będziesz je w piekarniku zapiekać (takie podgotowane), czy jakoś inaczej? Lubię takie zapiekanki...z kefirem :)
-
jej, oczekująca, to faktycznie życie Cię już przeszkoliło... Widać jednak, że jesteś silna babka, więc jestem pewna, że swietnie sobie radzisz! A do tego taka uśmiechnięta na zdjęciach - aż miło popatrzeć :) Dobrze, że z rodziną męża fajnie Ci się układa :) Co do karty ciąży - dostaniesz taką i masz nosić zawsze przy sobie...
-
Spodnie mi zaraz pękną....:( Od dłuższego czasu nie chodze w spódnicach i sukienkach (a był to mój strój nr 1)...Jakoś butów nie mam...Wszystkie wysokie obcasy,a jakoś zaczęłam ich unikać (lenistwo?)...Mam kozaki (oczywiście też wysokie), ale jeszcze za ciepło... A balerinki i inne półbuty, które noszę, są za zimne do rajstop... Takie mam dylematy... W domu siedziałabym w dresie.... Ale pewnie to siedzenie w domu dołujące jest, co? Znając siebie, bo 2 tygodniach miałabym dość... aż strach pomysleć...w końcu i mnie to czeka... Piszcie coś...bo mam slowotok i nie skończę...;)
-
ponoć w 20 tyg., pyska ahen, bidulko, nie myśl o najgorszym...Czytaj, oglądaj, słuchaj muzyki, pisz z nami...i nie nakręcaj się!!! Musisz zając myśli! Oczekująca - ja i gotowanie? Umiem, co prawda...ale po pracy nie nadaje się do tego zwłaszcza, że bym padła z głodu na wstepie gotowania...Po całym dniu jadę do domu i jem to, co mi dadzą...a daje mi teściowa, póki co...bo maż gotować nie chce (porażka), a dwa - mamy kuchnię w proszku i zero garnków jeszcze... Będę chciała to zmienić z czasem...Obawiam sie jednak, że jak w przysżłości pójdę na l4 to mąż powie - siedzisz w domu to chociaż ugotuj...No fakt, wypadałoby.... Niestety żyjemy trochę nienormalnie. Mąż oprócz pracy (w każde święto włącznie) ma szkołe muzyczną - dojeżdżą 60 km do niej...i ćwiczy po nocach...więc to jest jakaś masakra totalna...Zresztą rozumiem jego tłumaczenia, bo ze szkołą jest tak, że jest cisnienie, trzeba zdążyć, zaliczyć... Z drugiej strony - jest życie, cholera, trza sie uaktywniać w domu! I tego się chyba zaczynamy uczyć...bo dopiero miesiąc zyjemy, jako tako osobno...czyli na dole teściowie, a na górze my... A Wy jak mieszkacie - wszystkie osobno, samodzielnie itp? Nas niestaty nie było stać na wynajem, więc przez 2 lata mieszkaliśmy z moimi rodzicami...a teraz mąż porwał mnie do teściów...na koniec swiata... Oczekująca - przyjadę na te ziemniaki!!! Wieć zrób talerz więcej... :)