Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

agnieszka2812

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam wszystkie Forumowiczki. Zdecydowałam się na opisanie mojej historii gdyż mam podobny problem jak Wy wszystkie.A w momentach gdy dopadała mnie depresjia i miałam ogromnego doła zawsze zaglądałam na tą stronę bynajmniej po to by poczytać historie innych osób które doświadczyły pośrednio tej okropnej choroby-to mi bardzo pomagało(nie wiem dlaczego)i bardzo Wam dziękuję że tu jesteście Styczeń 2010r, mój mąż zachorował,diagnoza-marskość wątroby.Jeden pobyt w szpitalu póżniej drugi i trzeci,wówczas było już krytycznie bo był w głębokiej śpiączce. Ale póżniej sytuacjia zaczeła się poprawiać z dnia na dzień z m-c na m-c nawet zaczął logicznie myśleć i najważniejsze przestał pić,jest innym człowiekiem. Ma cukrzycę wyniki ogólnie nie za specjalne ale nie ma wodobrzusza. W obecnej chwili sam się obejdzie mogę go zostawić samego chodzi ale to jest już wegetacjia.Czasami mam wrażenie że to jest dziaduszek 90-letni bardzo nie poradny,ma 47lat.A lekarz mówi że lepiej nie będzie i żeby się cieszyć z tego co jest.A ja nadal się boję i nadal będę tu zaglądać i czytać wszystkie wypowiedzi.Pozdrawiam.
×