kochaj siebie
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kochaj siebie
-
Jaskierka, na pewno musi być Ci bardzo ciężko, ale dasz radę, przejdziesz przez to! Czasami musimy trochę pocierpieć, żeby zaznać wreszcie prawdziwej miłości :) U mnie trochę było ciastowo od czwartku, ale dzisiaj już nic nie ruszam ;) W zasadzie to jadłam mniej niż przypuszczałam, bo miałam bardzo intensywne te dwa dni. Ale w czwartek pożarłam 2 kawałki makowca, a wczoraj łącznie 3 kawałki ciasta (ale baaaardzo malutkie ;) ), tak poza tym, to niewiele jadłam ;) mam nadzieję, że dzisiaj pobiegnę wieczorkiem, ale pogoda bardzo słaba, więc zobaczymy. A jak u Was minęły te "trudne" dni?
-
Jaskierka, ostatni palant z niego, tak jak piszą Dziewczyny, lepiej teraz niż później. Ja też przeszłam poważny zawód miłosny (co prawda nie mieliśmy planów ślubnych), ale warto było czekać, bo prawie 4 lata na tą, jedyną Miłość. I właśnie teraz zadbaj o siebie, o swoje ciało, ale duszę przede wszystkim. Natomiast w żadnym wypadku nie rób tego, żeby jemu coś pokazać. Przy okazji jak Cię zobaczy, to mu na pewno mina zrzędnie, ale nie ma sensu robić czegoś dla kogoś, kto nie jest tego wart. 87, ja też się zdziwiłam, jak weszłam na wagę przedwczoraj i mi pokazała 1,5 kg więcej niż miałam i czułam się strasznie opuchnięta. No i okres dostałam wczoraj wieczorem, więc wszystko jasne :) Uwielbiam to w okresie, jak już po 3 dniach czuję się taka lekka :) Zawsze dużo przybieram przed okresem, głównie piersi i to lubię :) Mój narzeczony też bardzo, bo ogólnie mam malutkie :( miseczka B :( Ogólnie do mojej dość drobnej budowy i niskiego wzrostu to pasuje, ale i tak kiedyś po dzieciach zrobię sobie C ;) Miłego dnia Dziewczyneczki! Ja dzisiaj jadę na groby, bo jutro na groby rodziny mojego narzeczonego. Z dietką pewnie będzie słabo, bo jadę do BABCI :D Miłego dnia, odezwę się wieczorkiem :)
-
moje menu śniadanie: 1,5 parówki plus kromka chleba plus pomidory II śniadanie: jabłko obiad: płatki ryżowe gotowane na mleku plus starte jabłko kolacja: bułka plus jogurt pitny
-
Pralinka Ninka zwariowałaś??? :(:(:( Zrobisz sobie krzywdę, Kobieto :( Czasami możemy mieć dni słabości, każdy ma do tego prawo. Ale z drugiej strony pomyśl sobie, czy warto. Cały dzień katujesz się dietą, żeby potem nadrobić głupim lodem? Niewarto ;) Myszy też się boję, ale szczur to dopiero bydle... Ciesz się, że nigdy nie widziałaś i lepiej, żebyś nigdy nie zobaczyła
-
No ja też już po bieganiu. Czuję się fajnie :) Chciałabym już wskoczyć na etap, kiedy dłużej się biegnie, ale trzymam się mocno programu. Wkurza mnie tylko, że ludzie się na mnie dziwnie patrzą. Najlepiej biegło mi się za pierwszym razem, kiedy było ciemno, ale biegłam wtedy z narzeczonym, a sama jednak się boję. Dobrze też tak 6-7, bo ludzie nie ma tak dużo ludzi. Zuz, a Ty w jakiej porze dnia biegasz?
-
No tata wraca o 14 z pracy to się z nim rozprawi. Ale najprawdopodobniej już zdechł. A najlepsze, że przed wyjściem narzeczonego do pracy włożyłam głowę do łazienki i mówię do niego "chyba zdechł, bo śmierdzi strasznie". A mój narzeczony na to "to na pewno jeszcze nie smród jego rozkładu, tylko przed chwilą korzystałem z łazienki" :D Zuz, zaraz biegnę, tylko wyjdę na dwór z psem, a Ty jak tam? Ja kocham psy, mam małego kundelka, ale kocham wszystkie, mój narzeczony już czasem się wkurza, że wszystkie psy bym przygarnęła. No ale tak już mam, niektóre są takie biedne :( Pies sam sobie trudniej poradzi, niż np. kot. Mam tylko obawy co do takich ras jak amstaf, rottweiler, pit bull
-
87 no tak, ślub też jest moją motywacją :) w zasadzie to niewiele chcę zrzucić, tak do 50 kg, bo wtedy czuję się najlepiej. Wczoraj stanęłam na wagę tak poprostu i nie wiedziałam czemu troszkę mi przybyło, ale dzisiaj rano przypomniałam sobie, że okres dzisiaj dostanę ;) Zaraz idę biegać :) Co do obcego osobnika w moim domu to JEST NA PEWNO. Dzisiaj rano coś słyszałam, do tego mama porozstawiała trutki i jedna cała pokrywka od słoika zniknęła, więc już wtedy mieliśmy pewność, że jest. Całe tylko szczęście, że w łazience, a nie wybiegł na mieszkanie. Mój narzeczony akurat był, bo go poprosiłam, żeby został, bo bym w życiu nie zasnęła. Wstał rano i też stwierdził, że go słyszy. Wziął miskę i tłuczek do mięsa i poszedł się z nim rozprawić... No ale niestety chowa się pod wanną, bo wannę mamy połączoną tak jakby z umywalką i wbudowaną szafką i mówił, że go widział i to kilka razy. Sam nie potrafił określić co to. Albo jakaś gigantyczna mysz albo bardzo młody szczur. Ale raczej to drugie. Teraz już jest cisza, chyba zaczął zdychać, jak już nie zdechł. Tata wróci z pracy to odstawi umywalkę od wanny i będzie po problemie. Ale trauma u mnie będzie do końca życia... Już nigdy spokojnie nie wejdę do żadnej łazienki Nawet mama mi powiedziała dopiero dzisiaj, jak się kąpałam, to siedziała ze mną, bo ją o to poprosiłam i że widziała tylko łepek, tylko wtedy nie chciała mi nic mówić, bo wie, że bym uciekła z domu w podskokach, czekała aż sytuacja się rozwiąże
-
Nie no, nie przewidziało mi się :( Też o tym myślałam, ale nigdy wcześniej nie przydarzyło mi się, żeby coś mi się przewidziało... Ślub w lato :)
-
nie, mieszkam z rodzicami. Byłoby trudne, żeby miała się przenieść nawet na jakiś czas do narzeczonego... Mieszka za daleko. Mam psa. Pies chyba powinien wyczuć? Mój zachowuje się zupełnie normalnie
-
Rozsądek mówi mi, że na pewno nie mógł uciec na mieszkanie. Tzn zamknęłam drzwi i uciekłam. No i myślę, że uciekł kiblem, myślicie, że mógł tamtędy uciec? Ale z drugiej strony boję się, że może uciekł mi na mieszkanie i się gdzieś schował. Ale chyba bym to zauważyła, że ucieka poza łazienkę? Nie wiem, mam takie schizy, że płaczę jak sobie o tym przypomnę :( Boję się strasznie, że on tu jest. Myślę o tym, żeby się przenieść na jakiś czas do kogoś, nawet nie wiem do kogo :(
-
Zuza, biegnę :D nie mogę już normalnie :D mam kompana- swoją siostrę, więc biegnę i koniec ;) No z pracy narazie bardzo :) Dużo nauki przede mną, ale mam nadzieję, że wreszcie praca przyniesie mi satysfakcję w życiu :)
-
Zuza, zazdroszczę... :( Ale już prawie jestem zdrowa, więc chyba jutro pobiegnę :) Jak się biegło? Szczęśliwa? :) Co do Ewki, to ogólnie w miarę lubiłam te ćwiczenia, podobał mi się jej spokojny ton. Z tą opaską to najgłupsze wg mnie było to, że niby jakieś pole magnetyczne jest lepsze i masz więcej energii :D głupota totalna :D czułam się jak w EzoTV :D Ale deklarowała, że nigdy nie będzie celebrytką, oburzała się strasznie, jak coś na pudlu o niej wyskoczyło. Aż tu raptem pozuje z mężusiem w najgorszym tygodniku czy miesięczniku, sama nie wiem, Gala czy jakiś inny badziew !!! Moje menu dzisiaj bardzo skromniutkie, ale w sumie lepiej, wolne dni od pracy mi nie służą w niejedzeniu :D :D :D śniadanko: 8:00 kromka z szynką i sałatką jarzynową (oczywiście z majonezem :D ) 11:30 jogurt pitny plus dwa wafle ryżowe 16:00 pomidorowa coś jeszcze przegryzę na kolacje, może jabłko albo płatki ryżowe na wodzie z tartym jabłkiem, ale to za chwilkę ;)
-
Pralinka Ninka, moje odczucia niestety są takie same... :( Rozumiem, że to jej czas i być może ma teraz okazję, żeby zapewnić dobry byt swoim dzieciom, może nawet wnukom, ale mogła iść tym tropem, którym szła do tej pory. Motywowała tyle dziewczyn, facetów też, widać, że to kocha, przy okazji pisała książki, otworzyłam klub fitness. Ale dla mnie występy w TVN oznaczają, niestety, tylko jedno... :( Myślę, że tak na prawdę wiele na tym straci :( Ja odchodzę od jej grona wiernych fanów
-
Dzień doberek :) Zuza, ale Ci zazdroszczę... może jednak dzisiaj się dołączę? :) Dziewczynki, powiedzcie mi, czy któraś z Was ćwiczy z EWĄ CHODAKOWSKĄ? Ja ćwiczyłam, tak jak pisałam wcześniej. Ale mam pewne swoje prywatne spostrzeżenie co do jej osoby. Wczoraj byłam w DDTVN, dzisiaj była w DDTVN. Bardzo mnie rozczarowała, czuję się strasznie zawiedziona... :( Rozumiem, że korzysta ze swoich 5 minut, otwiera kluby fitness, pisze książki, ale co innego zdrowy tryb życia i ćwiczenia, a co innego opowiadanie o swoim ślubie i mężu. Zarzekała się, że nigdy nie sprzeda swojej prywatności. To niestety spowodowało, że już nigdy, ale to przenigdy nie włączę jej ćwiczeń. Ostatni raz zrobiłam to tydzień temu, ale niestety, tak bardzo mnie rozczarowała, że to silniejsze ode mnie :( Może za bardzo wzięłam to do siebie :(
-
ehh u mnie słabo ;) zazwyczaj miałam pracujące niedziele albo jak wolne to aktywne, ale dzisiaj niestety leżenia ciąg dalszy... :( śniadanie: kromka chlebka z salami+troszkę sałatki jarzynowej II parówka obiad pomidorowa III kromka chlebka + troszkę sałatki IV kilka wafli ryżowych
-
Zuza, jutro jeszcze niestety nie pobiegnę z Tobą :( powinnam jeszcze poleżeć ze 2 dni w domu, ale niestety nie da rady :( Bieganie wstrzymuję narazie przynajmniej do środy. A dzisiaj znowu taka piękna pogoda, chciałabym pobiegać!!! Nawet nie mogę wyjść na spacer :( Zuza, a co Cię tak rano zbudziło ? ;)
-
Kochane Dziewczynki, rozłożyło mnie na dobre :( leżę........ i nic po za tym nie mogę zrobić... jestem wściekła jak osa! taka piękna pogoda, chciałabym biegać! w zasadzie robić cokolwiek, a nie mogę :( muszę się wykurować do pon, bo dopiero zaczęłam nową pracę i nie mogę sobie pozwolić na zwolnienie lekarskie :( Co do muffinków, to zawsze wychodził mi dobre, każdy mnie męczył "kiedy zrobisz muffinkiiiii ?" jestem zła, że mi nie wyszły :( co do ciast to jestem mistrzynią zimnych ciast, czyli takich, których nie trzeba piec. Ale te pieczone też w miarę robię ;) Mam pomysł: może będziemy się mierzyły co dwa tygodnie zawsze w sobotę? No ja zgubiłam cm, ale nie wiem dokładnie ile, bo zgubiłam ostatnią zapiskę talia- 70cm (ok1-2cm zgubione) biodra- 89 (ok 3) udo- 45 ( 1-2) brzuch- 78 (ok 4) waga 52 kg
-
proszę o rozgrzeszenie :) zrezygnowałam z ciasta na rzecz muffinek, no i niestety 50 razy musiałam sprawdzić jak smakuje ciasto, do tego 50 razy oblizywałam łyżkę po rozpuszczonej mlecznej czekoladzie i zjadłam 2 muffinki, żeby sprawdzić, a i tak wyszły... ZAKALCE :( Pierwszy raz w życiu zakalce :( Zuza, ja się boję horrorów ;) Jak już to oglądam z narzeczonym, ale właśnie takie bajkowe, nierealne. Najbardziej na świecie boję się takich z duchami itp. które są realne i mogą się przytrafić, odrazu potem wszędzie widzę duchy ;)
-
Zuza, mam nadzieję, że do pon wydobrzeję, tak się nakręciłam na to bieganie, do tego taka piękna pogoda :( Co do filmu, to czytałam niedawno na pudelku, że wykorzystali tego niepełnosprawnego chłopaka, w każdej plotce jest ziarnko prawdy, dlatego nie pójdę na film. Ogólnie świat jest okropnie zły :( Też się zastanawiam nad pójściem do kina, ale niestety, nie wyobrażam sobie filmu bez NACHOSÓW Z SOSEM SEROWYM, POPCORNEM i COCA COLĄ ;) Natomiast polecę film, przy którym nie da się jeść, BO ŁZY SAME LECĄ ;) "Trzy metry nad niebem" Oglądałyście??? Ja sama po recenzji nie chciałam, bo to w zasadzie film dla zakręconych 16-stek ;) Ale polecam, jak lubicie historie o miłości :) Coś bardziej ambitnego do "Pamiętnik" :)
-
Witajcie Dziewuszki :) No Zuza, ja zaczynam jak wydobrzeję, korci mnie strasznie... Ale wiem, że jeszcze bardziej się rozłożę, słabo się czuję teraz :( Mam nadzieję, że do poniedziałku mi przejdzie, to razem zaczniemy ;) Kochaniutkie, zaraz idę robić ciasto :D Jutro pozwolę sobie na jeden kawałek ;) Mam cudny przepis na banoffee :D polecam dla gości albo dla męża/ dzieci, będą wniebowzięci, uwierzcie mi :) u mnie znowu to samo :P ja zawsze bardzo monotonnie jadam ;) np. od roku zamawiam zawsze tą samą pizzę, mimo że mogę dowolnie ją skomponować ( salami, pomidor, zielone oliwki) sniadanie ZNOWU dwie kromeczki z salami i serem pomidorem i ogóriem (ale nuda jestem ;) ) II sniadanie banan obiad mala kanapka podwieczorek TRZY nalesniory kolacja nie wiem, może jakiś serek skubnę ;) A jakie plany na weekend u Was? Ja siedzę w domu i się kuruję, mimo że taka piękna pogoda :(
-
ja niestety tak mam ze słodkościami... z alkoholem niekoniecznie ;) nie rozumiem ludzi, którzy potrafią się "zaspokoić" jednym kawałkiem ciasta/ jednym kawałkiem czekolady/jednym ciastkiem/3 chipsami itd....... ja jak jem, to na całego :D do tej pory aż nie mam siły więcej :) tzn staram się przy tym zachować zdrowy rozsądek, to nie jest tak, że przez 3 dni żywię się wyłącznie ciastem, ale opróżniam wszystkie szafki ze słodkościami. Raz na jakiś czas pozwalam sobie na takie szaleństwo, a potem długo nie. Muszę się pochwalić, a zarazem ukazać siebie w bardzo biednej roli: mój narzeczony jest... KUCHARZEM... Najlepszym na świecie, wszystko co robi jest genialne... :( :( :(
-
Eveelka, ja bym dała radę tyle wcisnąć ;) było zrobić sobie dzień szaleństwa :) na pewno nie nadrobiłabyś tych cm/kg, które zrzuciłaś... :) wtedy jadłabyś wszystko z radością "dzisiaj mogę wszystko" Ja Wam polecam takie dni, np. raz w miesiącu, no nie częściej ;) Wtedy cieszymy się z tego dnia. Człowiek już jest tak skonstruowany, potrzebuje NAGRODY Dlatego ja jeszcze przed bieganiem, tak jak pisałam, obiecałam sobie: po 10 treningach PIZZZZZAAAAA !!! :) Ale teraz chyba zejdę do 8 ;) Nie żebym sobie skracała, ale każdy etap trwa tydzień, czyli 4 dni treningowych i akurat po 2 tygodniach skończy się mój 2 etap treningu. Zrobię to z wieeeelką przyjemnością! :) Moje jedzonko dzisiaj było słabe, bo byłam w pracy i za bardzo czasu nie było :( śniadanie: jajecznica z kiełbaską plus 2 kromki pieczywa razowego plus pomidorki II śniadanie jabłko III posiłek (jabłko było o 11, a kanapka dopiero o 16 :( ) kanapka z salami i ogórkiem obiado-kolacja TRZY naleśniki z serem Oj tam, po jednym tylko zrobiłabym sobie smaka ;)
-
Goma87 ja też walczyłam z cukrem, ale się nie dało ;) poprostu uwielbiam słodką herbatkę z cytrynką :) Co do słodzików, to kiedyś już dietetyk mi powiedział, że nie jest zwolennikiem, bo ich skład nie do końca jest godny zaufania i nigdy żadnemu swojemu pacjentowi nie będzie kazał zastępować cukru słodzikiem. Co do mężczyzn, to mój narzeczony jest idealny :) Uwielbiam to, jak nie mogę sobie poradzić z jakąś typową męską czynnością typu komputer, telewizor, rower itd.... a mój narzeczony siada, pstryk i zrobione i oczywiście komentarz na koniec "co ty byś beze mnie zrobiła" :) Ale jednej rzeczy nie potrafi! Nawigacja w samochodzie w jego wykonaniu jest do dupy !!! Już kilka razy, jak prowadziłam samochód, tak mnie wyprowadził tą swoją "męską" intuicją, że wyjeżdżaliśmy gdzieś w szczerym polu!!! I zawsze wie jak najlepiej jechać, bo był tam milion razy, ale jak trafiamy do "celu", to wychodzę z samochodu, trzaskam drzwiami i drę się w niebogłosy ! :) I nigdy nie słucham swojego narzeczonego jak mi wskazuje drogę ;)
-
No właśnie sama nie wiem, w planie polecają, żeby biegać co drugi dzień. Szczerze mówiąc to chętnie bym już dzisiaj "pobiegła" (w sumie to narazie nie jest bieganie ;) ), ale może jak tęsknota będzie większa, to pobiegnę z jeszcze większą przyjemnością :) Jaskierka, też uważam, że może trochę za dużo schudłaś w ciągu tak krótkiego czasu :( No ale w sumie też nie chcę się wymądrzać, bo specjalistą nie jestem ;) Też w sumie myślę, że nie ma co ustalać wartości kg, których chcemy się pozbyć. Ja np zawsze marzyłam, żeby ważyć poniżej 50 kg, i po mojej "głodówce" spowodowanej problemami żołądkowymi, gdy "osiągnęłam" wagę 48 kg, to widziałam, że źle to wygląda, wyglądałam jak szkielet. Dla mnie idealna waga to 50 kg. Któraś z Was pytała ile mam lat i ile cm. Mam 24 lata i 163 cm, więc do wysokich nie należę ;) Dzisiaj planuję na obiad naleśniki z białym serem :) Która się dołącza? :)
-
No Zuza, dla mnie pizza to Bóg ;) mam u siebie pod domem NIESTETY taką jedną bardzo tanią i przepyszną pizzerię... Śpijcie dobrze :)