m0n1c23k
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez m0n1c23k
-
Haha dziewczyny Wy jesteście jak damowa terapia dla depresyjnych ludzi takich jak ja. Przeczytałam Was i od razu mi lepiej dzisiaj choć w moim życiu wcale nie jest teraz wesoło. Dodob jeszcze nie oglądałam tego filmu, ale za Twoją namową zrobię to. Na pewno łezka się w oku zakręci. Po pierwszej wizycie w Grecji oglądałam za to Moje greckie wesele i zaśmiewałam się do rozpuku. Słuchałam również greckich kawałków z ichniejszej radiostacji oraz planowałam nauczyć się greckiego (w tym ostatnim poległam z kretesem). Z tymi greckimi potrawami to jest dobry patent. Moi znajomi właśnie urlopują na Korfu, jak wrócą robimy grecki obiad i spraszamy ich do siebie, a potem my wpraszamy się do nich na greckie ucztowanie. Znam wile osób, którym serce bije szybciej na myśl o Grecji, to kraj w którym łatwo można się zakochać. Ja od przyjazdu robię wszystko na grecką modłę, chciałabym pojechać tam jeszcze w tym roku, ale raczej tak się nie stanie. Lavender - ja mam podobnie z domem. Tzn. zawsze zaczynam sprzątanie od dołu (parter - kuchnia) i rzadko kiedy udaje mi się dojść do samej góry (sypialnia) za pierwszym podejściem. Okna myję max dwa razy do roku, jest to czyn heroiczny i akrobatyczny, gdyż okna otwierają się na zewnątrz i to niestety nie wszystkie są otwierane. Mam ich 10 w domu! Ludzie postronni są niezwykle zaskoczeni, że ja myję je sama. Tutaj zamawia się cleanera i po sprawie. Przyjedzie pomyzia okna z zewnątrz ryżową szczotą i to wszystko. Gdzieś czytałam badania, że 80% Anglików nigdy w całym życiu nie umyło swoich okien. Co do wystroju się zgadzam, zanim kupiliśmy dom były miliony poszukiwań, i szczerze traciłam już nadzieję, na coś rozsądnego. Trafił się prawie nowy dom, więc i nie popsuty zbytnio przez gusta swojego pierwszego właściciela. Kalispera (dobrej nocy) dziewczyny. Przesyłam buziole. Waga 58,9 kg.
-
Hej dziewczyny. Lavender ja mam teraz wizytę z Polski (mama i brat) i nie mogę się zabrać za porządki. Normalnie tyle tego jest, przydałby się np. sprzęt do czyszczenia dywanów. Dywany mam na schodach i w holach, haha, a pozbyłam się w pomieszczeniach i tylko panele lub płytki. Niestety Anglicy kochają wykładziny dywanowe nawet (sic!) w łazienkach, co mnie niezmiernie wkurza (wychodzi im taniej). Kiedyś planuję te dywany wywalić i zrobić na schoidach porządne drewno, ale na razie nie jest to na moją kieszeń. Chcę to sama zrobić. Też lubię zapach nowości, w 2012 roku odmalowałam cały dom z góry na dół sama, uwielbiam dekorować, przestawiać, kombinować z meblami. Zawsze jest coś do zrobienia. Anglicy tak mi zrobili płytki (po poprzednim właścicielu), że jedna jest wyżej druga niżej, krzywo, wycięte na chama - raz grubsze przerwy raz mniejsze, normalnie kosmos. I też bym to chciała zrobić, ale muszę zlecić Rodakom, bo inaczej to nie widzę tego. Często siedzę na decorii, portalu dla ludzi, którzy lubią urządzać dom lub są na etapie robienia tego, i tworzonym przez takowych. Polecam. Tęsknię za Kretą. Dzisiaj 59 kg! Yupi!
-
Dodob I Lavender Kreta to moja miłość, podobnie jak u Was. Kocham greckie klimaty. To takie moje miejsce na Ziemi, moja druga ojczyzna, nie ta z urodzenia, ale wyboru. Niestety wróciłam z wyspy na wyspę, tę drugą, znienawidzoną do bólu, przywitało nas mroźne 8 stopni i deszcz, i wiatr huraganowy. Zamykam oczy codziennie i widzę oddalającą się w oknie samolotu zarys Krety, jej turkusowe zatoczki neidaleko Chanii i kępki drzewek oliwkowych na czerwonej ziemi. Normalnie łzy mi się cisną do oczu. Dziewczyny ja tam bym chciała żyć, ale jak dobrze zauważyłyście, życie tam bez pracy nie ma sensu, pieniądze skończyłyby się szybko i co potem? Żartuję, że mogłabym nawet w recepcji pracować, mopować podłogi, cokolwiek byleby tam. Ten zapach, cykady, to powietrze przesycone gorącem, czerwona gleba, białe domki, wreszcie to niebieściutkie morze, słone bardzo, kocham. To już drugi raz, ale ciągle za mało. Wizytowaliśmy Chanię a potem wybraliśmy się na wyprawę do Samarii. Przepiękny wąwoz ale mieliśmy nielada przygody. 8 rano weszliśmy do niego i zaczęło padać, lało bite 2 godziny, szliśmy z potokiem, przemoczeni do suchej nitki. Żadnych płaszczy przeciwdeszczowych. Było niemiło. Potem już lepiej, wyszło słońce, w samej Samarii się wysuszyliśmy i dalej w drogę. Ja jak rasowy Japończyk nasprtykałam 350 zdjęć w ciągu 5 i pół godziny wędrówki w dół. Coś pięknego, żadne zdjęcia tego nie oddadzą. Tymianek kwitnął na skałach. Pachniał aż miło. Potem biesiadowaliśmy w tawernie, skasowali nam łódź powrtną, godzinami czekaliśmy na nastepną w zabitej wiosce z niebieskimi okiennicami Agia Roumeli. Objechaliśmy kawałek wyspy łodzią, przecudna woda i widoki. Z czerwonych skał unosiła się para wodna. Wracaliśmy 3 kolejne godziny w autobusie pełnym Niemców, kierowca grecki szalał na krętych i mokrych od deszczu drogach górskich, kozice wbiegaly na trasę i potem na stoki, wjechaliśmy w chmurę, ja krzyczałam i nie mogłam wysiedzieć na miejscu z przerażenia, że zaraz zginę. Grek się spieszył do domu. Widzieliśmy domostwa na południu, bardzo biedne, wokół ogrody z drzewami uginającymi się od pomarańczy. Smutne, że tak piękny kraj pogrążony jest w takim maraźmie. Mam plan zamieszkać tu na starość. I tego marzenia się trzymam. Na wadzie 59,5 kg! Dziewczyny, wszystko przez souvlaki, mousaki i inne. 16 km w Samarii nie zatrzymało wzrostu wagi, bo to był zwykły spacer. Łydki do dziś bolą mnie niemiłosiernie, chociaż wróciliśmy w sobotę. Dzisiaj już 59,3 kg. Jestem z powrotem na 100 kcal!
-
Dodob I Lavender Kreta to moja miłość, podobnie jak u Was. Kocham greckie klimaty. To takie moje miejsce na Ziemi, moja druga ojczyzna, nie ta z urodzenia, ale wyboru. Niestety wróciłam z wyspy na wyspę, tę drugą, znienawidzoną do bólu, przywitało nas mroźne 8 stopni i deszcz, i wiatr huraganowy. Zamykam oczy codziennie i widzę oddalającą się w oknie samolotu zarys Krety, jej turkusowe zatoczki neidaleko Chanii i kępki drzewek oliwkowych na czerwonej ziemi. Normalnie łzy mi się cisną do oczu. Dziewczyny ja tam bym chciała żyć, ale jak dobrze zauważyłyście, życie tam bez pracy nie ma sensu, pieniądze skończyłyby się szybko i co potem? Żartuję, że mogłabym nawet w recepcji pracować, mopować podłogi, cokolwiek byleby tam. Ten zapach, cykady, to powietrze przesycone gorącem, czerwona gleba, białe domki, wreszcie to niebieściutkie morze, słone bardzo, kocham. To już drugi raz, ale ciągle za mało. Wizytowaliśmy Chanię a potem wybraliśmy się na wyprawę do Samarii. Przepiękny wąwoz ale mieliśmy nielada przygody. 8 rano weszliśmy do niego i zaczęło padać, lało bite 2 godziny, szliśmy z potokiem, przemoczeni do suchej nitki. Żadnych płaszczy przeciwdeszczowych. Było niemiło. Potem już lepiej, wyszło słońce, w samej Samarii się wysuszyliśmy i dalej w drogę. Ja jak rasowy Japończyk nasprtykałam 350 zdjęć w ciągu 5 i pół godziny wędrówki w dół. Coś pięknego, żadne zdjęcia tego nie oddadzą. Tymianek kwitnął na skałach. Pachniał aż miło. Potem biesiadowaliśmy w tawernie, skasowali nam łódź powrtną, godzinami czekaliśmy na nastepną w zabitej wiosce z niebieskimi okiennicami Agia Roumeli. Objechaliśmy kawałek wyspy łodzią, przecudna woda i widoki. Z czerwonych skał unosiła się para wodna. Wracaliśmy 3 kolejne godziny w autobusie pełnym Niemców, kierowca grecki szalał na krętych i mokrych od deszczu drogach górskich, kozice wbiegaly na trasę i potem na stoki, wjechaliśmy w chmurę, ja krzyczałam i nie mogłam wysiedzieć na miejscu z przerażenia, że zaraz zginę. Grek się spieszył do domu. Widzieliśmy domostwa na południu, bardzo biedne, wokół ogrody z drzewami uginającymi się od pomarańczy. Smutne, że tak piękny kraj pogrążony jest w takim maraźmie. Mam plan zamieszkać tu na starość. I tego marzenia się trzymam. Na wadzie 59,5 kg! Dziewczyny, wszystko przez souvlaki, mousaki i inne. 16 km w Samarii nie zatrzymało wzrostu wagi, bo to był zwykły spacer. Łydki do dziś bolą mnie niemiłosiernie, chociaż wróciliśmy w sobotę. Dzisiaj już 59,3 kg. Jestem z powrotem na 100 kcal!
-
Nie musze mowic ze w uk u mnie byl 1 stopien rano a tu zaczelo sie od 20, I poszybowalo na 30.
-
Lavender przesylam Ci slonce kretenskie, jest bosko, czuje sie jak w raju chociaz umierac nie musialam. Wlasnie graja grecki wieczor, jak ja kocham te klimaty, ta muzyke, sposob bycia, klimaty, kolory I zapachy. Marze by tu osiasc na emeryturze. Moje zielone wlosy az zblondzialy.
-
Koralik kochanie co sie dzieje? Czlowiek za daleko jest wiec nie moze przytulic a tylko cos napisac, a to niestety ma mala moc oddzialywania. Wracaj do nas. Dziewczyny pisze z Krety, a dokladnie z lezaka na basenie gdzie jest tez wifi. Bikini mam, faceci sie ogladaja i to jest ten czas kiedy mowie ze dieta miala sens i bylo warto. Desery kretenskie sa zabojcze wiec po urlopie wracam z dieta. Jestem przeszczesliwaaaaaaa. Buziole.
-
Haha Lavender, skąd Ty tekgo jointa wytrzasnęłaś? Pokładam się tutaj ze śmiechu, chciałabym widzieć jego minę (Anglicy nigdy nic nie kumają). Ja dzisiaj kebaba wszamałam, wygrałam zakład w pracy. Dieta niestety wisi na kołku i czeka na po-wakacjach. Buziole. Zmykam do znajomych, będę pić winko. Dzisiaj chyba 4000 kcal jak nic.
-
Megi, Ty szczęściaro, ja będę happy jak będzie 20 stopni na Krecie w przyszłym tygodniu, w Leeds dzisiaj całe 10 stopni a w weekend 9! Koszmar. Zimno paraliżuje mnie do tego stopnia, że nie mam ochoty na nic. Lavender jak zwykle na tym forum działa na zasadzie katalizatora i red bulla motywując wszystkich do pracy nad sobą. Ty masz w sobie tyle energii, chciałabym poczuć to samo, ostatnio flaki z olejem, dzisiaj wymyślili w pracy Thirsty Thursday i sztachnęłam colę (nie diet), ciastka, brownies, i inne. Masakra. Waga 57,8 dalej, cóż, chyba to moja docelowa stała :) Ifa - ja przez całe życie 200 tortów nie zrobię, niezły przebieg. Jak w życiu zrobiłam ze dwa to będzie dobrze. Piekne rezultaty, a podwójna pokusa, mnie też mówią zatrzymaj się z odchudzaniem bo niedługo znikniesz. Buziaki dla was - dzisiaj na talerzu Spaghetti. Ja się pytam gdzie nasz Koralik jest?
-
Haha Lavender, uwielbiam Cię czytać. Sok z drzewa hm, kusisz dziewczyno, ale niestety tu gdzie mieszkam drzewa wycięli już dawno a trawa to tylko hodowana z ziarna! Ale pomarzyć zawsze można :) Koralikowa - welcome back. Fajnie dawkowałaś napięcie, ot tak w ogóle schudłam do 49 kg pisane na końcu, nieźle Ci to wyszło. Gratuluję serdecznie spadku. Naprawdę. Ifa miałam coś mądrego tu napisać o Twoim obżarstwie (i moim) ale nie mogę odczytać posta z okienka poniżej boksa, w którym piszę, po wyskoczyła mi jakaś wstrętna reklama w tym miejscu. I nie przeczytałam posta. Szlag by to trafił. U mnie katastrofa w pracy, jeszcze gorzej w diecie. O temperaturze za oknem wspominać nie będę, grzeję w domu dalej. Sąsiad mi zniszczył moją trawę chyba wytoczę mu sprawę w sądzie :D Buziole.
-
Hej dziewczyny, nie pisałam, jakoś tak wyszło. Nie chcę Was demotywować, depresja mnie wzięła a razem z tym podjadanie, waga up o 1 kg. Mam to gdzieś, myślę już o wakacjach, w domu mam sporo pracy, ogródek, w dodatku brat z mamą przylatują do mnie niedługo, muszę ogarnąć dom na błysk, odmalować ściany itp. Sporo tego. Okna myte na święta, wyglądają jakby nikt ich nie mył od 10 lat. Jeszcze w garażu graty leżą, nie wiem jak i kiedy je wywieźć.Chyba wynajmiemy wana i się pozbędziemy tego. tutaj w UK nie ma jak inaczej. W pracy ostracyzm całkowity, nie pracuję nad nowym klientem, bo się nam trochę nowicjusze posypali i czekamy na replacement. W dodatku strzeliłam taką gafę na pewnym pliku, że normalnie...jestem taka zła na siebie. No cóż, życie. Buziole, dzisiaj zjadłam pierogi (sic!). Uwielbiam jak niektórzy tutaj piszą raz na miesiąc LOL (taki mały przytyk do wpisu 3 od góry).
-
Faceci to.... i tu można dokończyć. Koralikowa gdzie jesteś?
-
Ifcia kochana, jakie tam osiagnięcia. Daj spokój, dziewczyno! Uwierz mi, że życie każdej z nas nie jest usłane różami, może fajnie się to czyta, a na forach ktoś coś tam napisze, ktoś inny sobie dopowie. I powstają legendy. Powiem Ci jakie osiągnięcie mnie dzisiaj kopnęlo (nawiązując do konia Lavender z którego się serdecznie uśmiałam) - otóż szefowa chce mnie przenieść do pracy nad innym klientem bo wietrzy że ja wnoszę quality do pracy! No szok, a oznacza to pracę z nieciekawymi ludźmi po drugiej stronie słuchawki. To za tę harówę nagrodzono mnie brakiem awansu i możliwością, przewspaniałą, pracy nad gównanianym klientem. Strzeliłam dzisiaj x2 vodka. Jak tak dalej pójdzie zostanę alkoholiczką przed 40- stką. Kuźwa jaki rollercoaster. Jak to mówią: puszczę bo nie wytrzymam!!!!!!!!!!!!! Klnę i klnę cały dzień.
-
U mnie dzisiaj post dziewczyny. Rano płatki na mleku i potem długo nic, mocha na lunch i to wszystko. Teraz resztki gulaszu, waga poszybowała w górę ale co tam założyłam obcasy 12 cm i udaję, że wyglądam chudziej od piątku ha ha. Jutro mam spotkanie z szefową, mam nadzieję, że się powstrzymam z rzucaniem mięsem. Wszyscy byli nadmiernie współczujący dzisiaj, generalnie widzę, że zrobiła się atmosfera antyszefiasta. Szefuńcia chyba idzie wyżej a na jej miejsce, no właśnie... Może ktoś wyżek poszybuje a wtedy i dla mnie się coś znajdzie. Kobita się nie odnajduje w lawinie krytyki. Zobaczymy :) Buziole.
-
Hej dziewczyny. Dzisiaj przychodzę do Was z dobrą i złą wieścią. Dobra jest taka, że waga pokazała 56,80 kg (8:13 stones). Był to kolejny 'milowy' krok i bariera, którą udało się przekroczyć. Historyczny moment. Zostało tylko 1,80 kg. Nie umiem się cieszyć, gdyż dzisiaj miałam wyniki rozmowy i niestety nie dostałam upragnionego awansu. Feedback był taki, że cała trójka była bardzo silna, a nie dostałam bo przyszłam do tego działu najpóźniej z nas trzech. Tłumaczenie dla mnie śmieszne, bo to było tylko dwa miesiące różnicy, przy czym ja w tej firmie jestem już 1 rok i trzy miesiące, a oni zaczęli w ogóle pracę na dwa miesiące przede mną. Znałam system i ten dział, bo współpracowaliśmy z nim. Jestem tak zdołowana, że poprosiłam przełożoną o wcześniejsze wyjście do domu. I właśnie teraz piszę z mojego domku. Nie wiem gdzie mam się podziać, co mam ze sobą zrobić, przepłakałam ostatnie dwie godziny. Wyglądam jak klaun z czerwonym nosem. W dodatku wiem, że moja przełożona musiała na jakiejś podstawie podjąć decyzję.
-
Megi - tak wiem, że ona nie ma w sobie kofeiny, ale ja tak oszukuję swój organizm gdy nie chcę pić piątej kawy w ciągu dnia. W ogóle to mniej normalnej kawy pijam, czuję się o niebo lepiej, nie mam zaparć itp. jednak za to jak nie dostarczę kofeiny to głowa mnie boli. Dzisiaj zaczął mi się okres, waga leci w dół jednak. Pierwszy raz od 3 miesięcy zjadłam parówki. Wcale nie były tego warte. Siedzę sobie w łóżeczku pod kocykiem, wiosna coś dlaje nie chce przyjść... Czy powiedziałybyście, że Aguilera waży teraz (po schudnięciu 12kg) 57 kg jak pisze Pudel? Ona ma 158 cm wzrostu, i jak dla mnie wygląda na 10 kg więcej co najmniej: Zdjęcia tutaj: http://www.pudelek.pl/artykul/54090/aguilera_odchudza_sie_do_slubu/?utm_campaign=SG&utm_source=main_stream&utm_medium=17 Buziole.
-
Hej kobietki. Wracam do Was pełną parą. Spałam dzisiaj 4 godziny i jestem wycieńczona, aplikacja zlożona i przyjęta. Rozmowę mam o 11:00 rano czasu angielskiego w środę. Trzymajcie kciukole. Co do wagi, to nie wiem, czy ze stresu czy z niewyspania ale jest dalej 58 kg. Czyli udało się zbić świąteczne sadełko. Bardzo się cieszę, zwłaszcza, że w klubie wszyscy do góry z kilogramami, jedna to nawet odrobiła 6 kg bo dopadł ją efekt jojo. Przejrzałam garderobę i sukienki leżą na mnie fantastycznie, gorzej ze spodniami rozmiar 12 to jest już wór na kartofle, rozmiar 10 wisi w kroku jak skejciarzowi jakiemuś. Chodząc w pracy w spodniach chinos z HM i żakiecie wyglądam jak skejt taki właśnie, niedługo babcie za mną będą wołały, że mam krok w kolanach. Właśnie zadalam sobie sprawę, że od zeszłych wakacji jest mnie mniej o 12 kg, czyli ponad 3 moje koty (kot waży 3,6kg). Ha ha życie jest piękne. Buziole. Kocham WAS!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Aha - megi - moje ostatnie odkrycie to kawa Inka z polskiego sklepu. Coś niesamowitego. Wsypuję sobie 2 łyżeczki, zalewam 2% łaciatym i mam kawę liczącą 14 kcal. Może wypróbujesz? Trzymajcie się. Zajrzę jeszcze do Was.
-
Dziękuję laski! Nawet nie wiecie ile to wsparcie dla mnie znaczy. Właśnie skończyłam aplikację pisać. Kolega się nie popisał. No cóż. Buziole.
-
No dobra 1100 kcal (szklanka coli) :D
-
Dziewczyny ja tylko na chwilę, jak to mówią przelotem. Waga dzisiaj spada, było 59,1 rano. Zobaczymy co będzie jutro. Fajnie, że piszecie. Ja dzisiaj kurczaka po meksykańsku domowej roboty strzeliłam na lunch, aż mi zaglądali do talerza. Ostre 1000 kcal. Żadnego podjadania. Zero ćwiczeń. Moja głowa zaraz eksploduje. Przekabaciłam dobrego kolegę w pracy aby pomógł mi z aplikacją. Rozmowy kwalifikacyjne będą w przyszłym tygodniu! Aaa boję się! Buziole.
-
Megi Ty jak brunet zawsze wieczorową porą, wiedziałam że tu zajrzysz jeszcze dzisiaj. Praktyki w ambasadzie muszą być całkiem fajne? Będziesz panią ambasadorką naszych tutaj dzielnych Rodaków i Rodaczek? Dzięki za słowa wsparcia. Trafia mnie ten angielski styl życia pt. dużo gadaj mało rób. Ja lubię konkrety a nie lanie wody. Aplikacja na stanowisko wygląda jakbym startowała na prezydenta USA co najmniej. P.S. też nie lubię być 'na garniszku' innych, ale spokojnie, przeczekasz najgorszy moment, a potem znajdziesz wymarzoną pracę za naprawdę duże pieniądze, co na pewno się zwróci i odrobisz ten przestudiowany czas z nawiązką. Głowa do góry!
-
Ojojoj ale się tutaj tłoczno zrobiło, że hej. A jak miło. Lavender Ciebie poczytać to sama przyjemność. Jesteś na pewno wspaniałą mamą i żoną, ale jak widać faceci nie potrafią docenić? Megi - Londyn to i tak Miami w porównaniu do Szkocji, mimo wiatru i niedogodności. Brawo za dzisiejsze kalorie. Victoria - nie wiem jak Ty to robisz 5 kg w miesiąc, tempo ekspresowe, strasznie zazdroszczę bo ja starowałam z 66,7 kg a balansuję poniżej 60 kg tylko. Uważaj na jojo. Ggggania cierpliwości, ani się obejrzysz a będziesz u celu, lepiej powoli a skutecznie. Ifa ja też mam roezpchany, dzisiaj 1200 kcal tylko a waga jest uwaga 59,5! 1,5 kg up w ostatnich 10 dniach. Załamanie. Moje przemyślenia z dzisiaj: trudniej zgubić wagę wraz z wiekiem. Im młodszy organizm tym szybciej i łatwiej to zrobić, oczywiście abstrahując od innych czynników np. zdrowotnych czy uwarunkowań genetycznych. Ja mam kwiecień w biegu, to załatwić i tamto, chociaż sklepu jak Ifa nie mam, męczy mnie rzeczywistość w pracy (dużo pracy), w dodatku staram się o awans (trzymajcie kciuki - właśnie męczę aplikację). Brat popadł w kolejne problemy i ogólnie życie jest do bani. A ja tylko piszę jak nie CV, to kolejne odwołania, podania, pisma itp itd. Buziole. A gdzie się podziewa nasza Koralikowa? Tęsknimy...
-
Haha moje bikini musi leżeć idealnie już za 34 dni. Cholera. Mało czasu ale damy radę. Dzięki Tobie zwizualizowałam cel i teraz tylko się go trzymać. Dobrej nocki.
-
Hej meguś. Nie martw się. U mnie widzę 2 kg do góry po tygodniu, pewnie odrobiłabym co schudłam w 3 tygodnie. Startujemy znowu! Fajnie, że jesteś. Jakiś pozytywny news dzisiejszego dnia.
-
Ifa od razu mi lepiej! Masz tyle pozytywnej energii. W końcu każdy organizm jest inny. Witamy nową osobę. Trzymam kciuki i pisz jak najczęściej.