m0n1c23k
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez m0n1c23k
-
Ja nie wiem jak Ty Ifa na razie od wagi stronię - dam sobie parę dni 1000 kcal i zobaczę wtedy jakie są szkody. I jeszcze ten alkohol, drinki, drinki drinki. Do tego znajoma opublikowała swoje zdjęcie w bikini na FB mówiąc że schudły (jest w moim klubie grubasów). Normalnie demotywatory. Trzymaj się i napisz co z wagą.
-
Ifa ale Ty masz kg w dół, a ja do góry, jest różnica :P Ja nie wiem co to było, jadłam i jadłam i wciąż jadłam. Ja od dzisiaj reżimuje ale rano i biały chlebek był i kawa zbożowa posłodzona. Oj ciężko będzie. Buziole.
-
Ha ha Koralikowa, znam ten ton matczyny. Ja też działam, bo od jutra już mało co zrobię (mąż w domu). Nieważne ile kilogramów, ważne na ile się wygląda. Pozdrawiam Cię. Lecę posprzątać komputerowy zanim ktoś tam zapuści korzenie :P Kurde mnie też sarkazm dopadł. Papatki.
-
Ha! Jestem. Ściana pomalowana, to był pikuś. Najgorsze to pomamalować równo tam gdzie się stykają dwa kolory. W przypadku ścian przypominających fale Dunaju niełatwe do zadanie... Dzisiaj zjadłam jeszcze dwa jogurty Danone, pół kotajlu z ananasa i kiwi + serek homogenizowany. Wyszło jakieś takie ostre. Ble. Obiad planujęrrobić teraz i chyba skuszę się na 2 naleśniki. Buziaki!
-
Lavender - skąd ja to znam. Ja też jak jestem sama potrafię 1) lepiej się zorganizować 2) zrobić więcej w krótszym czasie 3) zrobić coś co odkładałam Bóg wie od kiedy 4) zrobić coś dla siebie 5) lepiej trzymać się diety - odchodzi problem gotowania dla dwoja i patrzenia jak druga połówka właśnie wcina coś dla mnie niedozwolonego 6) chce mi się ćwiczyć. Tak np. mam z porządkami. Gdy mąż jest w domu wyłazi ze mnie leń. Myślę sobie - skoro on siedzi przed komputerem dlaczego ja mam harować w kuchni? Itp. robię się jakaś zła wtedy. Nie to że on mi niepomaga, po prostu ma inne standardy i akurat wtedy jak mu się coś zechce mnie się odechciewa i na odwrót. On lubi robić coś na chybcika, bo co tu dużo gadać sprzątanie jest na ostatnim miejscu jego ulubionych zadań, a ja jak się zabieram do roboty to gruntownie, i zdarza się że przytomnieje po 8 godzinach zdając sobie sprawę, że zapomniałam czegoś zjeść i się napić i po prostu padam ze zmęczenia. Dlatego cieszę się z bycia samej w domu do czwartku i mam nadzieję zrobić gruntowne wiosenne porządki przed Świętami. Chociaż pogoda nie nastraja, wieje jakiś arktyczne nie-wiadomo-co, wciąż leży śnieg i jest przeokrutnie zimno. Dzisiaj jak zeszłam na dół do kuchni to było 12 stopni w niej! Z dwoja złego wolę jednak to niż ten nieustanny deszcz i marazm angielski za oknem. Już po ćwiczeniach :) Kurczę, zdałam sobie sprawę że nie mam zakwasów?
-
Wzajemnie - miłego dnia i jeszcze lepszego tygodnia. Ja wszamałam płatki z mlekiem. Właśnie się zabieram za porządki, ale to po ćwiczeniach. Zmywarka nastawiona. Jestemw bojowym nastroju. Czas działania a nie gadania! Trzymajcie się! Buziaki.
-
Dzięki Koralikowa. Będzie ciężko, ale damy radę, nie? Najgorsze są ostatnie kg.
-
Witajcie dziewczyny. Ja dzisiaj trzymalam się 1200 kcal. Niestety nie poćwiczyłam, mam jeszcze czas ale zabieram się do tego jak... wymyślam sto wymówek. Nanjowsza to taka, że nie warto się spocić, bo przecież właśnie wzięłam prysznic i ułożyłam włosy. No i fajnie jest. Byłam dzisiaj na pewnym spotkaniu gdzie było parę osób zdawna już nie widzianych i o dziwo zobaczyli różnicę między Monią w rozmiarze grube M a normalne S. Pytali co robię itp. Jutro mam przygotować jadlospis dla jednej z koleżanek w temacie diety 1000 kcal i kompletnie nie wiem jak się za to zabrać, bo nie odchudzałam się wg przepisów-jadłospisów, tylko zwyczajnej kalkulacji matematyczno-wtiaminowo-mikroelemetarnej! Tak strasznie się cieszę, w tym tygodniu mam jeszcze 8 dni wolnego, poćwiczę, w końcu porobię coś w domu (np. umyję okna) a to ruch i kalorie spalone. W dodatku odpocznę od głupiej pracy. Za 6 tygodni wakacje, bikini jeszcze nie kupione, ale niesamowite jest to - zamykam oczy i widzę siebie w stroju kąpielowym, z wagą 55 kg, na plaży, i jestem kurna przeszczęsliwa. Achhhh normalnie coś niesamowitego. Oznaką, że się schudło jest jak ktoś Ci powie: nareszcie widać Twoje kości policzkowe. Tak to prawda. Wcześniej w tym miejscu były dwa pulpety i oczka jakieś takie małe wciśnięte w to wszystko. Gdzieś przeczytałam, że więcej się chudnie jeśli się dobrze wysypiamy. Dlatego dziewczyny kolorowych snów, pamiętajcie o tym, żeby nie chodzić późno spać! - śniadanie - płatki - II śniadanie byłka grahamka z wędliną - obiad: kurczak w sosie miodowym + surówka - deser: kisiel poziomkowy Buziaki, miłego wieczoru a potem poniedziałku!
-
To z zazdrości o Twoje 50 kg haha Żartuję :)
-
Ja też dzisiaj kiepsko, brzeziębiona jestem i wcięłam pudełko pralinek ha ha. Ogólnie aura do niczego nie nastraja, cały dzień w piżamie przelatałam eh. Jutro będzie lepiej!
-
Cześćdziewczyny. Przeczytałam Wasze posty, widzę wiele nowych twarzy i oczom nie wierzę, nie poznaję Was, tak schudłyście. Wspaniałe to wszystko. Dajecie radę, mimo czasem gorszych dni, 'jesteście wielkie' chciałam napsiać ale to nieprawda chudziny!!! Jesteście szczupłe, bo schudłyście bardzo bardzo dużo!!! Brawo i do przodu. Zajrzałam do Was, bo znowu wpadłam na dietę 1000 kcal po 3 tygodniach luzu, najpierw była jazda do 60 kg w górę a tydzień temu zobaczyłam spadek i ruszyło w dół, dziś jest 58 kg! A jeszcze przed oczami mam zdjęcia z sierpnia 2012 gdy ważyłam prawie 70 kg. Szok! Teraz mam tydzień wolnego, a konkretnie 10 dni. Będzie 1500 kcal plus Jillian. Zobaczymy :) Według obliczeń za miesiąc będzie wymarzone 55kg! Uściski, jutro się odezwę!
-
Masz rację Lavender. Chyba zbyt robocopowo do tego podchodzę. Ale mam z tylu głowy taką obawę, że jak coś schrzanię to od razu te 7 kg wróci. Wczoraj zjadłam 1500 kcal i zero ćwiczeń. Dzisiaj zamierzam zjeść tyle samo i mam już za sobą godzinkę z Jillian. Najlepiej mi się ćwiczy co drugi dzień, organizm się zregenerował i jest po prostu łatwiej. Wyspałam się za dwoje. Mam plan, żeby wcześniej chodzić spać i wstawać rano by ćwiczyć przed pracą. Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Chyba tymczasowo wypiszę się z klubu grubasów, żeby 'nastroić' organizm od nowa - więcej kcal i ćwiczenia. Dlatego z tego miejsca żegnam Was i życzę dalszych sukcesów. Dużo się przy Was nauczyłam i zmotywowałam. Będę Was czytać dalej :)
-
Hej wszystkim odchudzającym się. Koralikowa, pół kilo w dół to sukces! Co to za smutna minka? U mnie nie ma w sumie znaczenia czy mam okres czy nie, tak samo ważę, chociaż piszą mądre głowy, że podczas @ woda zatrzymuje się w organizmie i powinno się ważyć tak naprawdę mniej. Meliska - gratuluję 60,80 kg! Jesteś już w połowie! Mała mii - gratuluję spadku! Lavender - Śledzia to ja nie widziałam od ho ho. Ciekawa jestem Twojej wagi, bo masz całkiem dużo silnej woli. Mnie dzisiaj wszystko boli po tym 6W6P z Jillian, najmniej o brzuch na który to te ćwiczenia miały być, najbardziej tyłek, ramiona i plecy. Dzisiaj zjadłam około 900 kcal, były płatki na mleku, na lunch wrap z warzywami, kawka, zielone herbaty, na obiad maluśkie spaghetti bez sosu około 300 kcal i jogurcik. Jeszcze walnę szejka, ale to po ćwiczeniach. Plan na dzisiaj: godzinka z Jillian, i 3 godzinki sprzątania w domu. Bye bye!
-
Kurde zrobiłam jeszcze dzisiaj 6 week 6 pack lvl 1. Po prostu padam. Nawet rozgrzewka była trudna, 30 DS to przy tym pikuś. Chodzi o to, że mój brzuch jednak odstaje. Jak siadam to mam tłuszczowy kaloryfer z 2 żeberek tłuszczu haha. Jestem zdeterminowana. W tym tygodniu muszę naprawdę do przodu z ćwiczeniami być, bo waga stoi holender. Muszę zaszokować organizm. Policzyłam ile było skakania (jump rope) przy 30 DS i wyszło, że w całym workoucie który ma około 27 minut było tego z 250 skoków. Więc chyba całkiem nieźle. Kolana się trzymają ok! Życzę Wam miłej niedzieli. Koktajl arbuzowo-melonowy, okropny w smaku wyszedł, na obiad warzywa na parze, i sałatka z kapusty pekińskiej i mango. W tym tygodniu pełen semiwegetarianizm. Do jutra!
-
Witam słonecznie z rana. Ja dzisiaj dwa jajka na miękko, dwa chlebki typu flat z serkiem Almette i kawka. 30 min ćwiczeń za mną z Jillian. Na obiad planowałam coś vege. Waga stoi :( Koralikowa - gratulacje.
-
Koralikowa - wiem, że twoje wyśnione to 40 ileś kilo, ale 52 kg to bardzo mało jest, jeszcze zależy przy jakim wzroście... ja całe swoje życie do ślubu (24 lata) ważyłam 53 kg przy 160 cm i wiem teraz, że choć nie było to dużo wtedy nie byłam zadowolona przez grube udziska. Jak byłam nastolatką ważyłam 48 kg. To były czasy! Muszę teraz jednak zaakceptować, że powrót do tamtej wagi w obecnym wieku i przy przemianie materii jaką mam nie jest możliwy. Utrzymywanie takiej wagi na dłuższą metę byłoby katorgą. Dzisiaj na śniadanie sałatka z białego chudego twarogu, pomidora, papryki i szczypioru. Lecę ćwiczyć z Jillian. Ponoć za odkładanie się tłuszczu na brzuchu odpowiada stres?
-
Koralikowa Tak! I nigdy się już tak nie zapuszczę żeby zobaczyć 6. Lavender Dałaś mocnego kopa. Przykładam się do ćwiczeń.
-
Dziękuję Katy91. Przemianę widać i czuć - a czuję się wspaniale na ciele, bo na duchu to wiesz... Jak masz się męczyć powstrzymywaniem to zjedz te słodkości ale potem trzymaj reżim i ćwicz. Mnie do słodkiego nie ciągnie, jak już to do chleba i sosów. Zresztą w Anglii nie ma tłustego czwartku, ale może to i dobrze?
-
Cześć dziewczyny, przepraszam za długie niepisanie. Ale jak się ma doła to ciężko się zebrać. Ostatni tydzień spędziłam na kanapie, zero ćwiczeń, a przez środę i czwartek mało jadłam. Nie wiem czy dobiłam nawet do minimalistycznego 1000 kcal. Kolana mają się lepiej. Zacznę chyba ćwiczyć od jutra, bo jeszcze lewe czuję. Dzisiaj było jak zwykle ważenie w moim klubie. Nie liczyłam na spadek, gdyż waga w ciągu tygodnia stała jak zaklęta a nawet raz poszybowała o kg w górę. W środę zalałam telefon jedzeniem z opakowania w torebce i przestał działać. Miał tylko 3 miesiące, zero ubezpieczenia. Nie kupię już nigdy Szajsunga. Tzn. ładował się, włączał, miał dźwięk, i wireless ale nie działał ekran dotykowy. A teraz padł na amen. Jutro idę do serwisu, zobaczymy. Waga pokazała dzisiaj 59,53 kg a jakoś nie umiem się tym cieszyć. Przekroczyłam psychologiczną barierę. Zostało mi 4,5 kg do zrzucenia. Niedługo już! Choć najtrudniejsze ostatnie kilogramy. Dzisiaj zjadłam 3 wafle kukurydziane z wędliną, zupę M&S 400 kcal z Marokański kurczak, jabłko, 2 kawy wypite i naprawdę nie mam ochoty jeść nic już ale kochany mąż kupił mi ciasto czekoladowe, zjadłam 2 kawałki 80 kcal każdy. Lavender mój mąż to istny cud świata, przykro mi, że masz problemy ze swoim. To ja jestem ta gorsza połowa! I do tego jak widać, strasznie gapowata i nieudaczna, bo nie umiem trzymać porządku w torebce. Wrr. Trzymajcie się kochane, nie odchodźcie. Dzięki Wam jest ta motywacja i siła do robienia dalszego porządku ze sobą. Mam okres, idę teraz poleżeć na kanapę, włączę Lekarzy i wypiję herbatkę pod kocem. Buziaki, Monia
-
Widzę, że przemówiłyście dziewczynom do rozsądku. Drastyczne głodzenie - nie tędy droga. Więźniowie w Oświęcimiu dostawali 400 kcal - efekty znacie. Zresztą widziałam gdzieś i tutaj topik 15 kg w miesiąc - dieta 500 kcal. Zapomniały dodać, a w drugi miesiąc 20 kg do góry! Zaplanowałam sobie pięknie dzień i jak zwykle gdy coś zaplanuje wszystko bierze w łeb. Zawrócili mnie z powrotem do pracy około 13-tej. Także nic nie zrobiłam, oprócz tego, że 7,5 h pracę wykonałam w 4 godziny. I padam na twarz. Prasowanie poczeka :) Jillian też musi poczekać, gdyż robię sobie przerwę. Chrzanić to, zdrowie jest ważniejsze niż pałętający się wokół tyłka i brzucha tłuszcz. Zjadłam dzisiaj około 1300 kcal. Resztę wybiegałam z autobusu i do autobusu. Najlepsze było, że zapomniałam próbki farby zmyć ze skrawka grzywki, przez co nieźle śmierdziałam farbą cały dzień (robiłam próbę na włosach nim zadzwonił telefon, żeby wracać). A co tam łysa nie jestem. Megi brakuje nam Ciebie, wracaj! Zarzucam Jillian. Aż się boję co to będzie wagowo. Do jutra!
-
Hej dziewczyny. Ale dziwnie się czuję pisząc w środku dnia, dnia to ja w tygodniu nie oglądałam już od ho ho. Dzisiaj przygotowałam wypasiony lunch i przekąski do pracy a tu bomba - odwołali nas do domu, ktoś przewiercił się przez nasz kabel internetowy, i ani komputery ani telefony nie działają. Hurrra. Naprawdę, tak cieszy się żona, która ma stertę prasowania do obrobienia, farbę na półce i od 6 tygodni powtarza, że w końcu pozbędzie się paskudnych odrostów i kota, który uwielbia siedzieć na ogródku, ale kontrolowanie - tzn. wychodzić i włazić do domu. do tego pogoda piękna, aczkolwiek wieje strasznie, całą nos spać nie mogłam. Ale świeci słońce! Kot na ogródku, ja muszę Wam napisać - i tu głównie do zielonej oliwki - że wysiadło mi drugie kolano. Dzisiaj dzień 9 z 30DS i nie wiem jak to będzie. Suporter mam tylko na jedną nogę i zdał egzamin nawet. Myślę, zielonaolivka, że to nie źle wykonywane ćwiczenia, bo się staram żeby było ok, a właśnie przypadłość genetyczna plus w moim przypadku cały dzień na tyłku i nierozruszane, zasiedziałe stawy. Winię za ten stan również Jillianowe cardio - czyli wyskoki, które znacznie obciążają stawy. Nie wiem jak ćwiczą coś takiego otyłe osoby, z takim ciężarem obciążającym kolana musi być nieciekawie. Fakt faktem, że ja ostatnio ćwiczyłam mając 10 kilo mniej wagi, no a może lata też robią swoje. Preparaty Ci polecam, aczkolwiek na moim pisze, że efekty mogą nie być od razu widoczne i w niektórych przypadkach czekać na nie trzeba DO 3 MIESIĘCY. Lavender - gratulację. Jesteś wzorem. Zwłaszcza, że na pewno musisz pracować na to dwa razy ciężej. Pięknie i mądrze napisane. Niejedna 40-tka wygląda lepiej niż 20-tki, zwłaszcza w dobie komputera. Dzisiaj walnę sobie podwójną dawkę ćwiczeń, ale głównie absy. Z mojego ciała już jestem w miarę zadowolona tylko ten brzuch i biodra... Lecę prasować! Śniadanie dzisiaj to płatki na mleku z jagodami. Lunch - sałatka z wędzonej makreli z papryką, pomidorem etc. Obiad - prawdopodobnie kalafior zapiekany w piekarniku + kurczak. Deser - owoce. Kolacja - nic. A właściwie herbata Yerba Mate, po której nie czuję się głodna.
-
Miało być: oglądałam program. Lecę ćwiczyć o ile kolano pozwoli!
-
Lavender - ostatnio oglądałam problem o tych izotonicznych napojach i wynikało z tego, że lepiej wziąć wodę z cytryną niż izotonik - który jest pełny cukrów i właśnie flavourings (ulepszaczy). W gruncie rzeczy na siłowni spalałam nie tłuszcz a te cukry.
-
Witam Was wszystkie w sobotę, mój ukochany dzień tygodnia. Mojito zaliczone! Na wadze 100 gram mniej niż wczoraj. Zjadłam bułkę na śniadanie z tej radości (oczywiście pełnoziarnistą) z wędlinką, pomidorem, szczypiorem i o zgrozo: tapenade. Drugie śniadanie to jogurt, co na obiad jeszcze nie kalkulowałam, ale mam nadzieję znaleźć jakiś fajny przepis w internecie na coś wegetariańskiego. Dziękuję za wszystkie miłe wpisy. Na codzień ciężko zauważyć różnicę w wadzę, mnie pomaga zakładanie niegdyś pasujących ubrań i robienie zdjęć. Jak się popatrzy na siebie z boku, to widać rzeczywistość. Koralikowa - Witam nowo przybyłą. Im więcej nas tym lepiej. Ani mi się waż mówić do mnie Pani. Od razu jakoś tak staro się czuję, chociaż zatrzymałam się gdzieś duchem w okolicach 21-tki. Powiem Ci, że w Fat Clubie pracowniczym moja współpracownica ma 17-lat. I na całe szczęście nie daje mi odczuć różnicy wiekowej. Zresztą nie dają mi tyle ile mam, ostatnio nawet w Tesco Pan nie chciał mi sprzedać wina. Było to miłe nie powiem. Jakie tabletki bierzesz? ifa - Może skróć stopkę, mi też nie chciały wejść od razu. Megi - mnie natomiast wysypało na twarzy. A niby jem zdrowo i w ogóle. Jakieś bąble tu i tam. Szlag mnie trafia. A okres dopiero za ho ho. Miłej pracy. 200 gram odrobisz jak nic. Gggunia - moim zdaniem, Ty już nie masz z czego spaść! Zielonaolivka - zazdroszczę Ci Twojej wagi, ale wiem ile na nią pracowałaś. Więcej silnej woli, bo Cię nie poznaję? chyba z luźnej niedzieli będziesz musiała zrezygnować. 50 coś to ja ważyłam ostatni raz na ślubie. Haha. Wiecie co jest porażka z Jillian, a właściwie z moim kolanem. Ćwiczyłam wczoraj 30DS przez 30 min ale ból był nie do zniesienia w lewym kolanie. Skończyłam 6 dzień. Teraz kupno bandaża ochronnego mnie czeka no i niestety część ćwiczeń z udziałem kolana muszę zarzucić. Jestem załamana. Mój mąż mówi, żeby sobie w całości na razie odpuścić ale ja nie mogę, muszę coś ćwiczyć, miałam przecież plan skończyć ją do urodzin. Spróbuję dalej pociągnąć ale nie wiem jak będzie. Do napisania wieczorkiem. Papa, buziole.
-
Katy - dziękuję za miłe słowa. Ale zobacz ile Ty już osiągnęłaś. 11 kilo to nie byle co. A pewnie i więcej i to sporo, bo następne ważenie już tuż tuż? Trzymam za Ciebie kciuki! Mamy ten sam cel! Pozdrawiam.