Wiesz, nie nastawiam się na konkretną branżę. Raczej mam podejście: nie znam języka ojczystego więc po prostu szukam PRACY, nie wybrzydzam. A jak to wygląda z "przyziemnego" pkt widzenia? Tzn. czy warto jechać w ciemno, wydrukować CV i chodzić, chodzić, chodzić...czy to tak nie działa w Norwegii i idzie się "normalną" drogą tj. aplikowanie przez internet, agencje itd. Mieszkam obecnie w Londynie i z chęcią bym stąd wybył, nawet jutro :)