Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ale badziew...

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. ale badziew...

    Labioplastyka na NFZ?

    Twój problem nie jest dla mnie normalny (nie to, że coś Ci nie pasuje tylko to, że żądasz i oburzasz się, że społeczeństwo nie chce płacić za wygląd Twojej waginy). Medycyna estetyczna w pełni powinna pozostać prywatną sprawą i chcący sobie zafundować jakąkolwiek zmianę plastyczną powinni sami ją sobie opłacać. Gdyby tak nie było, od razu pojawiłby się tłum ludzi, którym nie pasowałby wygląd twarzy, ciała, piersi, czegokolwiek. Refundowane powinny być tylko zabiegi, które usuwają rzeczy utrudniające życie lub pogarszające zdrowie. I zgodzę się, że operacja garbatego nosa, który ma skrzywioną przegrodę, a więc utrudnia oddychanie, potrafi przerywać sen - powinna być refudnowana, bo jej wynik poprawi zdrowie pacjenta. Natomiast sorry, ale Twój problem nie uniemożliwia Ci współżycia seksualnego (poza Twoimi osobistymi oporami) ani nie pogarsza Twojego zdrowia. Więc powinnaś płakać i płacić. A że operacja droga? Cóż, każda operacja plastyczna nie należy do tanich. Za fanaberie się płaci.
  2. ale badziew...

    Labioplastyka na NFZ?

    Twój problem nie jest dla mnie normalny (nie to, że coś Ci nie pasuje tylko to, że żądasz i oburzasz się, że społeczeństwo nie chce płacić za wygląd Twojej waginy). Medycyna estetyczna w pełni powinna pozostać prywatną sprawą i chcący sobie zafundować jakąkolwiek zmianę plastyczną powinni sami ją sobie opłacać. Gdyby tak nie było, od razu pojawiłby się tłum ludzi, którym nie pasowałby wygląd twarzy, ciała, piersi, czegokolwiek. Refundowane powinny być tylko zabiegi, które usuwają rzeczy utrudniające życie lub pogarszające zdrowie. I zgodzę się, że operacja garbatego nosa, który ma skrzywioną przegrodę, a więc utrudnia oddychanie, potrafi przerywać sen - powinna być refudnowana, bo jej wynik poprawi zdrowie pacjenta. Natomiast sorry, ale Twój problem nie uniemożliwia Ci współżycia seksualnego (poza Twoimi osobistymi oporami) ani nie pogarsza Twojego zdrowia. Więc powinnaś płakać i płacić. A że operacja droga? Cóż, każda operacja plastyczna nie należy do tanich. Za fanaberie się płaci.
  3. fajne i gustowne ręczniki i pościel ma w ofercie home&you. Ale najtańsze nie są.
  4. odnosiłam się do wcześniejszych wypowiedzi. A jak jest u Was? Co i kiedy zaczęło się sypać?
  5. wiecie co? Nie chcę generalizować, ale winy powinnyście trochę poszukać w sobie. Jesteście młode (przynajmniej większość tutaj, która do wieku się przyznaje) - macie po 20-21 lat, ale już jesteście w wieloletniej depresji i w długoletnich związkach. Na partnerów wybieracie sobie smarkaczy w swoim wieku, którym faktycznie w głowie tylko imprezy, a na garnuszku u mamy najlepiej. Czego oczekujecie od takich chłopców (bo do mężczyzn im jeszcze dużo brakuje)? Że będą mieli poważne plany, będą marzyć o dzieciach, rodzinie i zapomną o kumplach i imprezach? To poszukajcie 30-latków, a nie 20-latków. Bo, czy tego chcecie czy nie, chłopcom ledwo po 20-stce w głowie tylko kumple, dupy i picie. Niestety. Młodym dziewczynom strasznie w dzisiejszych czasach spieszy się w dorosłość - zupełnie niepotrzebnie. Zamiast wykorzystać jeszcze te parę lat młodości: bawić się, poznawać ludzi, zwiedzać świat, studiować, Wy na siłę chcecie już być matkami i żonami. A jak taki gówniarz wyczuje, że baba zrobi dla niego wszystko to nigdy nie dorośnie, bo tak mu będzie wygodniej. Same wychowujecie takich patentowanych leni. Bo skoro mają Was, leżą dupą do góry, ciągną od Was kasę, sypiają z Wami, to po co mieliby cokolwiek zmieniać? Przecież tak im wygodniej. Trochę mniej powagi dziewczyny i trochę więcej zdecydowania. Czy naprawdę nie możecie pożyć trochę dla siebie, nie dal faceta, a za fajnym partnerem rozejrzeć się jak te smarkacze same z siebie dorosną? Po co się tak męczyć?
  6. ale badziew...

    czy zdrada może naprawić zwiazek?

    "czy to mozłiwe?" ciężko uwierzyć, że jakikolwiek człowiek, kobieta czy mężczyzna, ma takie nastawienie. Nie chce Ci się być szczęśliwą? Nie wiem w jakich patologiach się obracacie - wśród moich znjaomych bliższych i dalszych zdarzyła się JEDNA zdrada i to kobieta zdradziła mężczyznę, nie odwrotnie. Jest mnóstwo porządnych facetów i porządnych kobiet, które tworzą normalne, szczęśliwe związki. A Tobie się nie chce? Naprawdę współczuję podejścia do życia. I przestaję się dziwić, że Twój facet szczęścia szuka w innych ramionach.
  7. Zaraz pewnie zostanę zjechana, bo niestety macierzyństwo lub przyszłe macierzyństwo nie czynią z kobiet aniołów, a wręcz przeciwnie, ze strony takich osób spotykam się często z brakiem kultury i chamstwem i zazwyczaj dowiaduję się, że jestem sfrustrowanym, samotnym babsztylem, który im zazdrości, jakby było czego. Ale co mi tam: 1) Nigdy nigdzie nie widziałam informacji, że kobiety w ciąży są obsługiwane poza kolejką. Inwalidzi, honorowi dawcy krwi, osoby starsze - tak. Kobiety w ciąży - nie. 2) Zgodzę się ze stwierdzeniem, że ciąża to nie choroba, bo taka jest prawda. A jeśli nawet kobieta w ciąży czuje się źle, po co skazuje się na męczarnię podróży komunikacją miejską? Jak ja się czuję źle to zostaję w domu i odpoczywam. Jak muszę koniecznie coś załatwić proszę kogoś o podwiezienie lub biorę taksówkę. A jak się czuję dobrze to nie robię problemów. Poza tym wielu ludzi młodych (np. dźwigających plecaki po 15 kilo, po 8 lekcjach, w tym dwóch w-fach) ma prawo czuć się zmęczonymi i to bardziej niż wy. 3) W kolejkach do lekarza kobiety w ciąży to prawdziwa plaga. I choć zgodzę się, że powinny być przepuszczane w kolejkach do internisty, żeby nie siedzieć wśród osób chorych, często zakaźnie, tak u specjalistów nie rozumiem i nie zrozumiem. Czy naprawdę idąc do ginekologa po receptę na tabletki anty muszę przepuścić 15 kobiet w ciąży, które akurat wybrały się na usg? Wiem, że nie dzieje się z nimi nic złego, gdyby się działo, pojechałyby na ostry dyżur, a nie przyszły do zwykłej przychodni. Wiem, że czują się dobrze, bo jeszcze nie trafiłam na taką, która by nie szczebiotała o pieluchach, kopaniu i innych takich. A one wchodząc na usg nigdzie się nie spieszą, bo chcą sobie pooglądać, pogadać, na luzie i bez stresu. A ja w kolejce po receptę kwitnę 4 godziny aż panie w ciąży załatwią wszystko co mają do załatwienia. Jeśli spróbowałabym poprosić o przepuszczenie ze względu na krótki cel wizyty, prawdopodobnie zostałabym rozszarpana na strzępy i pożarta. 3) Kobiety w ciąży i kobiety z dziećmi są rowerami. Niczym innym nie mogę sobie wytłumaczyć ich stałej i notorycznej obecności na ściezkach rowerowych. Zupełnie jakby nie zdawały sobie sprawy, że rozpędzony rowerzysta może być zagrożeniem dla nich i ich dzieci. A ma być prawo rozpędzony, bo to nie chodnik i pieszych w ogóle nie powinno tam być, w ciąży czy nie w ciąży. 4) To samo ze sklepami. Źle się czuję, nie chodzę na zakupy, ewentualnie robię je przez neta (tak! spożywcze też się da! po to mamy technologię, żeby nam życie ułatwiała). Nie mam neta, wysyłam po zakupy faceta. Proste? Proste. I wiem że zaraz mnie tu zjecie, ale dacie chociaż jeden sensowny kontrargument zanim wyzwiecie mnie od sfrustrowanej baby?
  8. a dla mnie to jest bycie z kimś dla wygody aż pojawi się ktoś inny. W końcu tą drugą poznał będąc jeszcze w związku z autorką i dopiero jak się upewnił, że tamto wypali to odszedł. Poza tym nic nie wskazuje na to, że chociaż próbował coś naprawiać.
  9. niebieskooka: następna naiwna, która myśli, że oświadczyny i papierek cokolwiek zmieniają. Gdyby faktycznie tak było, tylu mężów i żon by się nie zdradzało, tyle małżeństw nie kończyłoby się rozwodem. Rozstanie po latach bez ślubu jest równie skomplikowane, co ze ślubem, tyle że bez wizyty w sądzie. A jeśli któreś z partnerów będzie chciało odejść to jakaś szopka kościelna z przeszłości go od tego nie odwiedzie. Moim zdaniem jedynym rzeczowym powodem wzięcia ślubu jest decyzja o posiadaniu dziecka, bo wtedy to dziecko trzeba formalnie zabezpieczyć na wypadek rozstania. Autorko - moim zdaniem to nie był ten Twój jedyny. Związek zaczęliście bardzo wcześnie, bo na pierwszym roku studiów, kiedy ludzie nie są jeszcze dojrzali i przygotowani do wyboru partnera na całe życie. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ludzi, którzy związali się ze sobą tak młodo i nadal są razem. Potraktuj to jako szkołę życia. Wiem, bo sama jestem podobnym przypadkiem, że takie rzeczy wychodzą na dobre. Kolejnego partnera będziesz wybierać z rozwagą, a samotne życie przez jakiś czas pozwoli Ci poznać samą siebie, bo dotychczas pewnie postrzegałaś siebie przez pryzmat związku z osobą, z którą byłaś. Ja wspominam ten okres samotności jako coś bardzo pozytywnego (oczywiście najpierw wypłakałam swoje) i teraz jestem w szczęśliwym związku, którego nie zamieniłabym na nic innego. I chociaż w moim przypadku ja porzuciłam, a nie zostałam porzucona i nie dla kogoś tylko z innych powodów, bolało tak samo. A ślub osoby, z którą się było zawsze wywołuje jakieś emocje.
  10. prowizje można negocjować, ja płaciłam w sumie nieco ponad 2000 zł.
  11. po pierwsze: jeśli właściciel zgłosił się do agencji, a Wy próbujecie się dogadać za ich plecami, to w momencie sprzedaży biuro i tak weźmie od was kasę, tak są skonstruowane umowy. po drugie: agencje biorą za coś więcej. W moim przypadku sprawdzili zadłużenie mieszkania, pozawozili mnie i poprzednią właścicielkę do gazowni i tym podobnych, żeby pozmieniać umowy, przygotowali wszystkie papiery dla banku, umówili mnie u notariusza, wyjaśnili wszystkie wątpliwości dotyczące umów o kredyt z bankiem, sądów i urzędów, pojechali ze mną załatwiać księgę wieczystą i wszystko mi umawiali na dni i godziny, które mi pasowały. Dla ludzi bez doświadczenia w kupnie i sprzedaży nieruchomości taka opieka agencji to zbawienie i wszystkie formalności minęły tak, że tego nie zauważyłam.
  12. Ja na szczęście nie jestem dzieciata, ale widzę, że moim koleżankom odebrało. Te, które są matkami w ogóle nie mają czasu dla siebie. Tym, które jeszcze pracują, nie wystarcza czasu na sen. Z jedną moją przyjaciółką widziałam się ostatnio... dwa lata temu. Więc nie mówcie, że nic nie zmienia. Zmienia wszystko, więc trzeba się na nie decydować świadomie. Uważam, że w wieku 20 lat to jest zachcianka, a nie świadoma decyzja i że niestety autorka będzie żałować, że najlepsze lata swojego życia i swój rozwój (studia, praca) zamieniła na kupy, pieluchy i papki. Ile szczęścia daje dziecko to jedno, ale ile zabiera to drugie.
  13. nie mam dzieci, ale dla dzieciaków znajomych/rodziny parę razy kupowałam jakieś zabawki czy ciuszki na odnarodzin.pl. Nie nacięłam się na kasę, chociaż pewnie w normalnym sklepie stacjonarnym znalazłabym to samo w podobnej cenie. Natomiast realizacja dość szybka.
  14. Słucham o tej fizjologii i się śmieję. Jeśli mówimy o gimnazjalistach albo facetach, którzy maja nienaturalnie duży, chorobliwy popęd (to się leczy) to zgoda - jak ich ciśnie muszą sobie ulżyć. Ale dorośli faceci, którzy mają udane życie seksualne i są bardziej rozwinięci intelektualnie, nie potrzebują takich tanich podniet, jak ślinienie się do babek w gazetach czy walenie konia do ekranu komputera. Uważam, że takie zachowanie faceta jest żenujące. I nie twierdzę, że ma klapki na oczach i nie zauważa pięknej kobiety w telewizji czy na ulicy, ale docenianie kobiecego piękna, a zwalanie sobie do plastikowych lal to dwie różne rzeczy. Ktoś tu mi zarzucił, że pewnie mój facet ogląda jaktylko nie widzę. Nie będę was na siłę przekonywać, że jest inaczej, choć wiem, że jest inaczej. Poza tym, gdyby facet wykorzystywał każdą wolną chwilę, żeby tylko dorwać się do kompa i oglądać porno to również świadczyłoby o tym, że nie jest do końca normalny, a i takie przypadki widziałam w swoim życiu. A mój facet przyznał się, że za szczeniaka owszem, oglądał porno i po prostu z tego wyrósł, bo teraz widzi, że nic w tym fajnego i nie ma się czym podniecać. Da się. Do dziewczyn, które pytały skąd wzięłam takiego faceta: znalazłam na ulicy ;) Natykaliśmy się na siebie w okolicach naszych miejsc zamieszkania i takie spoglądanie na siebie w końcu zaowocowało zaproszeniem na kawę, a dalej już było z górki. Da się i są tacy faceci. Ale na pewno nie Ci spotkani w internecie i nie Ci, którzy piszą na tego typu forach.
×