No dobra, proszę o wasze historie z prawkiem. Właśnie zaczęłam kurs. Dodam że mam 30 lat (żałuję, że nie zrobiłam po 18tce ale cóż), kończę macierzyński, niedługo wracam do pracy.
Idzie mi kiepsko. Zasady ruchu drogowego, znaki - to wszystko ogarniam, ale po 10 h jazd mam nadal problem z ruszaniem. Wiem co mam robić, czasem mi wychodzi ale zazwyczaj nie, gaśnie mi, rzuca tym samochodem, czasami jazdy mam w godzinach szczytu i stresuje się że tamuje ruch... Mam ochotę się poddać, gdyby nie kupa pieniędzy za kurs to już bym zrezygnowala... Zmieniłam instruktora, bo pierwszy miał wszystko gdzieś, drugi jest bardzo zaangażowany ale sam mówi, że jestem w lesie.
Przyjemność sprawia mi tylko jazda po prostej drodze, jak wiem, że będę musiała stanąć na światłach a potem ruszyć to paraliżuje mnie wręcz...
Czy wy też miałyście kiepski początek a potem było ok? Czy - jak w temacie - nie każdy powinien być kierowcą...