Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

blue_lady

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez blue_lady

  1. No właśnie, ja sobie chciałam tylko delikatnie podbudować samopoczucie, bo doła miałam sporego. Ale on jest na tym tle jakoś przewrażliwiony. I sam ze mną też za bardzo nie chce się napić, ale jak mu się trafi spotkanie rodzinne czy z kolegami , to już taki akuratny nie jest. Ech...
  2. Biest - nie piłam niestety... :-( Nastawiłam się i owszem, kostek lodu narobiłam a jak ten mój wrócił i rzuciłam pomysł, to mi zrobił wykład i oznajmił, że nie pozwala mi się upijac na smutno. Mam nauczkę, teraz będę musiała liczyć sama na siebie w tym względzie, hi hi ;-)
  3. Dzień doberek wszystkim :-) Nadrobiłam wieczorono - poranne zaległości i trochę mnie ominęło. Coni - witaj, faktycznie jeszcze nie było nam dane ale nadrobimy to na pewno :-) Ivanka - u mnie wczoraj jednak nie było toastów, mój mnie wkurzył trochę, powiedział że mi nie pozwoli upić się na smutno. A to miało być przecież na poprawę samopoczucia... następnym razem inaczej to sobie zorganizuję. Mon Cheri - z Izraelem masz rację, to nie jest miejsce do życia na dłużej. Miesiąc,dwa jest spokój a potem ni z gruszki, ni z pietruszki wyje Ci syrena, spadają jakieś rakiety i albo musisz być więźniem we własnym domu albo ryzykować życie. A przerwa od pracy fajna rzecz, tylko też po jakimś czasie źle działa na psychikę, przynajmniej mnie ;-) A tak przy okazji - wszystkiego najlepszego dla Twojej córci! :-) :-) :-) I dla Ciebie, żebyś jakoś przetrwała ten nalot gości ;-) Tessa - przykro mi bardzo i ściskam Cię na pocieszenie :-) Może spróbuj go podejść jeszcze dzisiaj, może nie ma co ufać testom w stu procentach i dzisiaj jeszcze jest szansa. Co do chłopa to nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że każdy taki sam. Pewne rzeczy nie docierają do nich, jak im nie wbić tego młotkiem do głowy. Wierzę, że Twój wyciągnie wnioski z tego kazania, co mu rano wygłosiłaś i wieczorem mile Cię zaskoczy :-) Stefi - ale Ci zazdroszczę tych 3 kilo mniej. Jak to zrobiłaś? :-) Życzę wszystkim miłego dnia :-)
  4. Nooooo Biest! Odjazdowe! :-) Ja mam za to schizkę na punkcie niebieskiego koloru (jak sama nazwa wskazuje). Jeszcze raz pozdrowionka i spadam, a wieczorem zapijanie smutków ;-)
  5. Hej Dziewczęta :-) Ja się powoli odmeldowuję - to ta pora dnia, kiedy mój wraca z pracy. A że u nas dzisiaj podpisali zawieszenie broni, to trzeba by na zakupy skoczyć. No a na wieczór już szykuję kostki lodu ;-) Wiadomo w jakim celu, to z inspiracji Biest :-) Wypiję w wiadomej intencji - za nas wszystkie i każdą z osobna. Ściskam Was mocno i do jutra! :-) :-) :-)
  6. Ivanko, dzieki :-) Masz rację, grupa wsparcia to baaaardzo dobra rzecz :-) Dziewczyny, piszecie o testach owulacyjnych. Ja się nie wypowiem na ten temat, a wręcz przeciwnie - chciałabym Was zapytać o działanie, bo zielona jestem. Nigdy nie próbowałam ale powoli do tego dojrzewam. Niby wiem, ze test wskazuje dwa dni najlepsze na poczęcie dziecka (przynajmniej teoretycznie), ale czy faktycznie potwierdza owulację? Ja jeszcze nie miałam nigdy monitoringu cyklu i nie mam pojęcia, jak to u mnie z tymi jajami jest. Ponoć skok temperatury jest pośrednim dowodem przebytej owulacji, ale nie potwierdza jej na sto procent. A jak z tymi testami?
  7. Rachela, dokładnie Ci nie powiem, bo żadna ze mnie specjalistka, ale tak z mojego doświadczenia... Kiedy robiłam pierwsza cytologię, też mi wyszła II grupa. W tym samym czasie ginka stwierdziła u mnie maleńką nadżerkę. Kiedy potem konsultowałam z nią wynik cytologii powiedziała, że to dobry wynik, że na razie zostawiamy wszystko tak, jak jest. Zaufałam jej. Kiedy zrobiłam cytologię jakieś półtora roku później, miałam już I grupę. Czyli przypuszczam, że takie delikatne zmiany zapalne mogą się samoistnie cofnąć, organizm sam sobie z nimi da radę.
  8. Tessa, kurcze, faktycznie szczęka opada przy takich cenach. Ale z drugiej strony to taka trochę inwestycja, więc może warto. Mnie z nóg scięło, jak się przekonałam o cenach tutejszych usług medycznych. A wczesniej myślałam, że w Irlandii jest drogo... Ostatnio za wizytę u gina zapłaciłam, w przeliczeniu na euro, ponad stówę i niestety okazało się poniewczasie, że on nie ma podpisanej umowy z moją ubezpieczalnią. A innego ciężko mi tu znaleźć. Trafiłam kiedyś do innego gabinetu, ale tam nie mówili po angielsku. Mam nadzieję, że za badania mi chociaż zwrócą...
  9. Hej Alanja - ależ Ci zazdroszczę tych zakupów! Ja swego czasu kupowałam sobie perfumy, jak miałam naprawdę konkretnego doła. Dzisiaj chyba potrzebuję coś mocniejszego w działaniu. Biest - przesylabizowałam ten artykuł (z niemieckim u mnie srednio), to koszmar jakiś. Normalnie nóż się w kieszeni otwiera na myśl o tej dwójce zwyrodnialców. A jak Twoje plany dotyczące dzisiejszego biegania? Rachelka - trzymam kciuki za tę cytologię. Tessa - czytałam o Twojej tarczycy, miałaś szczęście, że skończyło się "tylko" na braniu jodu. Mnie mój endo powiedział, że muszę być na hormonach do końca życia, bo moja tarczyca nie jest ich w stanie już sama produkować w niezbędnej ilości. Nawet jeśli wyniki mi się poprawią (a poprawiły się znacznie) to nie mogę przerwać leczenia. Ja się czuję dzisiaj jak przekłuty balon, cała energia ze mnie uszła wraz z nadzieją. Do południa umyłam okna i balkon, żeby nie dostać kręćka, ale niewiele mi to pomogło.
  10. mała poprawka - teraz zobaczyłam, co napisałam i dodaję sprostowanie - tu jest godzinę później. Już po 8.
  11. Cześć Dziewczynki :-) Ten uśmiech to przez łzy... Od 6 rano (tu jest godzinę wcześniej niż u Was) ryczę w rękaw, bo mnie niechciany gość nawiedził. Tempka spadła o 0,5 stopnia no i są pierwsze oznaki @. I wiecie co, dopiero teraz widzę, jak wielka miałam nadzieję. Może przez tę wydłużoną o 2 dni drugą fazę, a może przez włąsną głupotę i naiwność. Ech, stary człowiek i głupi... Rachelka, bardzo mi przykro z powodu pracy, uszy do góry! Wiesz, może to tak ma być, Stefania ma rację, może los odebrał Ci tę szansę, żeby dać Ci coś innego, wazniejszego? Domyślam się, że takie teksty sa słabym pocieszeniem, kiedy się ma konkretne zmartwienie, no ale jesteśmy przecież grupą wsparcia! Posyłam Ci więc wspierające uściski :-) Biest, Twój wczorajszy pomysł z wódką bardzo mi dzisiaj przypasował. Nie wiem, czy dla rozładowania emocji nie namówię D, żebyśmy sobie z wieczora coś mocniejszego strzelili. A kto wie, może i nie będe czekać wieczora...Wino tu mają pyszne... Karmi - ja zdecydowałam się na Castagnus, bo sporo dobrego się naczytałam o tym zielsku. I nie wiem, czy to efekt autosugestii, czy faktycznie coś jest na rzeczy, ale druga faza wydłużyła mi się o 2 dni, co jest w moim przypadku sporym osiągnięciem, bo wczesniej trwała tylko 9 od momentu, kiedy zaczęłam mierzyć tempkę. Szkoda tylko, że poza poprawą wykresu na papierze nie wydarzyło się to, o co tak naprawdę chodzi :-( SM - tak bardzo mi przykro, przeczytałam Twoją historię i wiem, że każde słowa zabrzmią banalnie. Nie napiszę, że wiem, co czujesz, bo mogę sobie to tylko wyobrazić. Ale życzę Ci z całego serca, żeby ta najszczęśliwsza na świecie rzecz jednak Cię spotkała. Życzę Wam wszystkim miłego dnia a sama musze sobie zorganizować dużo jakiejś konkretnej pracy do wykonania, żeby nie mieć za dużo czasu na myślenie. Muszę tez wykombinować, co zrobić na obiad, przez te ostrzały mam coraz większe spustoszenie w lodówce a wyjście do sklepu jest trochę ryzykowne. Trzymajcie się i do później! :-)
  12. Tessa - gonimy, gonimy, mnie przynajmniej ta przepowiednia bardzo podziałała na wyobraźnię. A że dołączyłam do was późno to przynajmniej chcę jakoś nadgonić normę ;-) Z "Twojego" buzdyganka śmiałam się jak głupi do sera ;-) - oczywiście chodzi mi wyłącznie o nazwę ziółka. Ale poczytałam o tym i masz rację - warto przetestować na facecie! Buzdyganek ponoć wchodzi w skład preparatów wzmagajacych potencję, zwiększając poziom testosteronu. Tylko Tessa - ostrożnie mu dawkuj, bo się potem nie będziesz mogła opędzić :-) Biest - nie znam twojego szwagra i to nieładnie tak się wypowiadac o czyichś bliskich, ale... ten gość nie ma za grosz pomyślunku! Strasznie mi przykro ze względu na Was, tym bardziej, że też już przerabiałam takie teksty z kilkoma osobami z nieco dalszej rodziny. Uszy do góry!!! :-* Ja chyba kończę moją aktywność - mąż zaraz wychodzi z roboty i trzeba mi obiad szykować. W planach popołudnia był wypad na zakupy, ale chyba trzeba to chwilowo zawiesić, ostrzał trwa, dzisiaj rakieta spadła w centrum naszego miasta, podobno zniszczyło samochód i uszkodziło pobliskie budynki. Ja na razie cała, @ jak na razie nie przyszła i oby tak zostało :-) Dziewczyny, życzę Wam wszystkim miłego popołudnia i wieczoru, na wypadek, gdybym już tu dzisiaj nie zajrzała. Trzymajcie się cieplitko i do jutra! :-) :-) :-)
  13. Ivanka - ja też własnie mam niedoczynność (Euthyrox biorę) i Hashimoto, z drugiej strony moja krótka faza lutealna aż by się prosiła o taki dodatkowy progesteron. Tylko się boję, że sobie jeszcze bardziej wszystko rozreguluję i wtedy to już mi nawet Święte Miejsce nie pomoże :-) Castagnus bezpieczniejszy (chyba), rzekomo też wydłuża druga fazę cyklu , więc liczę, że mi pomoże. Jak skończę trzecie opakowanie i nie będzie pożądanego efektu to spróbuję z ziołami.
  14. Biest - ważne, że przynajmniej się starasz. Powinnam brać z Ciebie przykład :-)
  15. Dzięki za recepturę Rachelko :-) Spróbuję tu poszukać w aptekach, czy mają wszystkie skłądniki, jeśli tak, to pobawię się w zielarkę. A jeśli nie to spróbuję sobie zamówić z Polski. Jeśli nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi.
  16. Rachela - jestem tu czwarty miesiąc. Zleciało jak nie wiem, ale jeszcze sporo przede mną. SM - witam Cię jako nowa na forum, kuruj się i wracaj do formy! :-) Biest - podziwiam za bieganie, też by mi się przydało trochę ruchu i samodyscypliny - ostatnio mi zadek jakoś urósł i jak tak dalej pójdzie to sama będę sobie to dziecko robiła... ;-)
  17. A ja Wam zazdroszczę wiosennego lasu, tego zapachu, mmm... Tu lasów jak na lekarstwo. Strasznie mi się już tęskni do normalnej strefy klimatycznej, ze względu na wiosnę właśnie - będą krokusy, forsycje, bez... Ech, rozmarzyłam się.
  18. Stefania - wyobrażam sobie, co czujesz po wizycie u ginki - mnie tutejszy lekarz już na PIERWSZEJ wizycie zachwalał in vitro. Ja do niego z nadzieją, że pomoże znaleźć przyczynę moich problemów, a ten mi od razu z grubej rury. Wiem, jak to boli. Czy się boję - w zasadzie już nie, to już chyba trzeci taki incydent odkąd tu mieszkam, do wszystkiego można przywyknąc w jakims stopniu. Ale miłe uczucie to to nie jest... Rachela - tak się trafiło, że mieszkamy w głupim miejscu , Akka na samej północy kraju, tam rakiety z Gazy nie dolatują na szczęście a my na południu i tu różnie bywa. Co do ziółek to ciekawa jestem tych od o. Sroki, co one mają w składzie? Ja łykam foliowca już nie pamętam odkąd a do tego różne zestawy witamin dla kobiet planujących (w tej chwili Centrum Materna) a do tego po 150 mg B6 dziennie i magnez.
  19. Rachela - no , no, nic nie wiedziałam o przepowiedni! To mnie zmobilizowałaś dziewczyno!!! :-) Ja dzisiaj, z moim przedmiesiączkowym ADHD chyba sporo nadgonię ;-)
  20. Cześć Stefania :-) Mnie też miło, że tu jestem. I że Wy jesteście :-) Ivanka - Tutaj kobiety żyją raczej normalnie, jak w Europie, jeśli chcą i mają możliwość, to pracują, dotyczy to większości. Jednak te najbardziej religijne, z ortodoksyjnych rodzin, raczej pozostają w domu. Ze mną sytuacja wygląda tak, że nie mam pozwolenia na pracę, podobnie jak żony paru kolegów meża, które też tu przyjechały. Taki był warunek - oni załatwiają przesiedlenie, płacą za przelot, mieszkanie dla współmałżonków i rodzin, ale nie dają zgody na pracę dla nich. Na szczęście pozostaje ten wolontariat. Niby fajnie - ja, która całe życie narzekałam na nadmiar pracy, teraz mogę się pobyczyć. Ale to dobre na dwa tygodnie, góra miesiąc. Potem człowiek zaczyna zwyczajnie czuć się nieprzydatny. A może to tylko moja skrzywiona psychika ? Z ciekawostek lokalnych - od 3 dni mamy tu stan gotowości, trwa ostrzał ze Strefy Gazy i kilka-kilkanaście razy na dobrę są alarmy przeciwrakietowe. Wtedy trzeba się chować do schronu, co w środku nocy bywa mało fajne... I jak tu w takim stresie się zafasolkować??? Dziewczyny, piszecie o Castagnusie. A Tessa wspominała o fajnie nazywającym się ziółku, buzdyganku ziemnym chyba ;-) Chciałabym zapytać, czy któraś z was stosowała specyfik zwany Wild Jam (Dioscorea Villosa)? Wyczytałam, że podnosi poziom progesteronu w drugiej fazie, ale nie wiem, czy to się sprawdza w praktyce...
  21. Tessa - sama zachodzę w głowę, o co temu lekarzowi chodziło. To znaczy niby wiem - to taki typ człowieka, który trzyma się swoich sztywnych procedur punkt po punkcie. Dla niego wazny jest wynik badania krwi ale już nie chciało mu się wnikać, który to u mnie dzień cyklu. Kiedy na pierwszej wizycie powiedziałąm, że staramy sie o dziecko i na razie bezskutecznie, to z miejsca "uszczęśliwił" mnie wiadomością, że dobrze trafiłam, bo on ma duże doświadczenie w IVF. A ja pewnie głupia jestem, ale ciągle wierzę, że bez tego się obejdzie. IVF to dla mnie ostateczność. Nie chodzi o jakies tam przekonania, po prostu wolałabym, aby wszystko odbyło się naturalnie i bardziej.... hmmm... romantycznie ? Może to nadmiar optymizmu, ale póki co, trwam przy tym i czekam, co będzie. A @ jeszcze nie ma... Trzymajcie się dziewczyny, ja też na razie muszę spadać. Miłego dnia :-)
  22. Aaa, to coś pokręciłam - przepraszam obie zainteresowane :-) To dlatego, że ja tu nowa i jeszcze na dobre nie wsiąkłam w towarzystwo. Muszę nadrobić braki.
  23. Cześć :-) Widzę, że z Was też ranne ptaszki. rachela_71 - masz rację, tu juz robi się cieplutko, wczoraj było około 25 stopni. Posyłam Wam w myslach trochę słoneczka :-) Biest - a ja bym chciała w Niemczech pomieszkać - nie tak daleko od domu. Dawnego domu, znaczy się. Bo zanim mnie wywiało tu, mieszkaliśmy trochę w Irlandii, tez daleko. A tak przy okazji - we wczesniejszych postach wypatrzyłam, że masz na swoim koncie próby pisarskie (o ile dobrze zidentyfikowałam Cię jako byłą Mon Cheri :-) ) bardzo fajny ten kawałek, który wkleiłaś - ja pochłaniam książki kilogramami i nie tak łatwo mnie zadowolić, wierz mi ;-) Pisz dalej, zrób to dla nas, ku pokrzepieniu serc! Jeśli będzie w odcinkach, zamawiam prenumeratę :-)
  24. Dzień dobry dziewczyny :-) Dzisiaj pierwsza, he he... Tessa Tessa - pytałaś, gdzie mieszkam - ano poniosło mnie daleko, bo aż do Izraela ;-) Przyjechałam tu z racji pracy mojego męża i nie na zawsze, bo tylko (aż ?) na rok. Taka przerwa w życiorysie trochę no i teraz tym bardziej mam parcie na dziecko... A Wy, dziewczyny, też chyba zagraniczne, przynajmniej niektóre? jak sobie dajecie radę? Ja na razie walczę z lekarzami, mają trochę dziwne nastawienie do tematu. Kiedy powiedziałam ostatnio o mierzeniu temperatury to mnie wyśmiał twierdząc, że to przestarzała metoda. Poczułam się jak kobieta z Trzeciego Świata... A tempkę i tak mierzę. Dzisiaj z tej razji ciężko mi było spać bo strasznie mnie ciekawiło, ile tez mi dzisiaj pokaże. Ciągle jest podwyższona, to dobry znak, niezaleznie od wszystkiego. Do tej pory miałam żałosną faze lutealną - 9 dni i ani trochę dłużej. Teraz to mój 11 dzień, może to efekt Castagnusa a może... może... Ech, nie chcę nawet myślec o tym, bo po co mam potem ryczeć po kątach. Ostatnio też miałam wysoką rano a wieczorem @ przyszła. Do bani. Ostatnio wieczorem z nudów czytałam jakieś głupoty na WP i załamałam się, jak doszłam do komentarzy (sama jestem sobie winna!). Dostaję szału, jak czytam teksty w stylu "jak ktoś ma 40 lat to juz powinien być babcią". Taaa, najlepiej od razy do trumny się położyć. Ale zawsze po dawce takich rewelacji mam doła i zaczynam myśleć, czy to dla mnie nie za późno. No bo to dla mnie pierwsze starania, jeszcze nigdy nie byłam w ciąży... No dobra, dosyć biadolenia. Uściski dla Was wszystkich. Życzę Wam dnia pełnego samych dobrych wiadomości :-)
  25. Hej Dziewczyny (wszystkie razem i każda z osobna) :-) Dzięki serdeczne za tak ciepłe przyjęcie, strasznie mi się miło zrobiło! Tym bardziej, że ja na obczyźnie. I głupio mi się też zrobiło, bo po pierwszym poście tak zamilkłam. Ale już jestem i cieszę się, że znalazłam się w Waszym gronie. Mam nadzieje, że niedziela mija Wam spokojnie. Ja w nerwach - kolejna końcówka cyklu, kolejna głupia nadzieja i kolejne bezsensowne czekanie. Jestem wściekła na siebie, bo zdaję sobie sprawę, że zawsze do tej pory wmawianie sobie na siłę "objawów wczesnej ciąży" kończyło się za parę dni strasznym rozczarowaniem. Ale to silniejsze ode mnie, co zrobić??? rachela_71 - też od jakiegoś czasu nie lubię cudzych ciąż ;-) I nie trawie okołoświątecznych spotkań rodzinnych, które są tak wspaniałą okazją do pytań, kiedy też planujemy mieć dziecko, dlaczego jeszcze nie mamy itp. Zresztą, co ja Wam będę tłumaczyć, wiecie jak jest... Trzymajcie się cieplutko i odpoczywajcie, na ile możecie! A jak się da to potrzymajcie choć przez chwilę kciuki w mojej intencji - żeby małpa do mnie jutro nie przyszła...
×