Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

blue_lady

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez blue_lady

  1. Dodam jeszcze, że moje studia były z punktu widzenia "życzliwej" kolezanki podczytującej jeszcze bardziej badziewne i bezużyteczne, niż studia Twojego syna. Potem dorobiłam sobie kwalifikacje właśnie w kierunku angielskiego i jakoś nie miałam nigdy problemu ze znalezieniem pracy, ani w Polsce (choć miałam koszmarne szefostwo) ani za granicą.
  2. Przepraszam za literówki, to chyba dlatego, że dawno do Was nie pisałam... :-)
  3. Hej Dziewczęta! :-) No Rachelko, wywołałaś mnie po długim niebycie :-) Miałam przerwę nie tylko w pisaniu, ale i czytaniu. U mnie na razie bez nowości, więc tylko krótko napiszę na tematy bieżące. Po pierwsze - Rachelko, uszy do góry! Tak jak dziewczyny pisały, syn jest młody, zaradny, ma doświadczenie i na pewno sobie poradzi, chociaż teraz sytuacja pewnie nie wydaje się Wam zbyt różowa... A co do drugiego syna to nie wierz w złośliwe komentarze, że filologia angielska to strata czasu i że język to dzisiaj norma. To nie jest norma! Nie w naszym kraju niestety. I wiem co mówię. Kilka lat temu pracowałam w Poslce w sporej firmie. Pamiętam, że kiedy szukaliśmy do pracy kogoś z angielskim i to była po prostu żenada. Uwierz mi, że Twój syna da sobie radę. Znam kilka osób, które po tych własnie studiach trzaskają grubą kasę - sporo powyżej średniej krajowej! Niektórzy pracują w korporacjach a inni jako lektorzy, dorabiając na korkach i tłumaczeniach. A jesli by zrobił uprawnienia tłumacza przysięgłego i poświęci ze 2 lata na wyrobienie sobei dobrej marki to będzie mial spokojny byt zapewniony. Naprawdę wiem co mówię, bo mówię z doświaczenia. Nie przejmuj się złośliwymi uwagami od osób, którym sprawia przyjemność dołowanie innych. Co do wydłużenia fazy lutealnej to u mnie rzeczywiście pomógł zestaw B6 150 mg i magnez 500 mg dziennie. Na początku miałam 9-dniową fazę poowulacyjną, potem wydłużyła się do 12 czy nawet 13 dni, już nie pamiętam. Denis6 - życzę powodzenia w eksperymentach :-) Pozdrawiam cieplutko wszystkie nasze dziewczyny :-)
  4. Coni, ja tez brałam castagnus, chociaz prolaktynę miałam niby dobrą. Ale te tabletki mają też chyba jakiś wpływ właśnie na unormowanie tych przedwczesnych spadków progesteronu. A miałas prolaktynę mierzoną tylko tak normalnie, czy równiez z obciążeniem? Rachelko, ja dokładnie nie wiedziałam, kiedy się czuje pierwsze ruchy, ale mnie uświadomiłaś :) Mój M wycztał niedawno, że już na tym etapie dziecko ma około 4 cm i swobodnie pływa i porusza się, kiedy się nadusi brzuch. Więc wymyślił sobie, że jak mnie będzie naciskał i klepał tu i ówdzie, to coś poczuje (ale się przeliczył). A który u Ciebie dc? Bo chyba jakoś na początku urlopu miałaś @...
  5. Coni, to oby tak dalej :-) Mnie B6 też złagodziła PMS. Jeśli przeczekasz te pierwsze około 2 miesiące z plamieniami to na pewno odczujesz poprawę, czego Ci z całego serca życzę :-) Ciekawa jestem, co u Kasi z tą spóźniającą się @... Kasiu, daj znać, jak coś się wyjaśni
  6. Rachelko, już się nie mogę doczekać, żeby poczuć te ruchy... Przynajmniej wiedziałabym z grubsza, co się dzieje tam w środku :-) Teraz mogę tylko obserwować, jak mi brzuch rośnie (jak również inne części ciała :-P ) Coni, witaj Ivanko, gdzie jesteś??? Wyłaź z ukrycia prędko :-) Podobnie jak Stefi, Tessa i reszta przedpołudniowych pisaczek :-)
  7. Cześć dziewczynki :-) Rachelko, witaj po urlopie :-) To fakt, że trochę mniej mam ostatnio zapału do pisania, leń mnie ogarnął straszliwy... No a poza tym nie chcę się wcinać ze swoimi ciążowymi newsami, to jakoś trochę nie w porządku mi się wydaje... W wielkim skrócie - czuję się nadal słabo, mam mdłości itp. Na szczęście wyniki wyszły mi całkiem niezłe i to mnie cieszy. I to jest w dużej mierze zasługa Ivanki i Stefi, za to, że mnie w porę ustawiły do pionu i ostrzegły... Dzięki temu TSH mi spadło do 1,67 (z ponad 4) :-) Kochane, jestem Wam wdzięczna i zawsze będę :-) Pod koniec tygodnia kończę pracować, w przyszłym pójdę jeszcze jeden raz, wprowadzić moją następczynię w temat. Trochę żal, ale tak będzie lepiej. Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko i pomimo braku śladów mojej obecności czytam Was, trzymam kciuki i niezmiennie o Was myślę
  8. Kasiu, dzięki... Własnie mnie olśniła prostota i sens tego rozwiązania - mogę przecież w każdej chwili wypędzić M na korytarz!!! :-) Jakoś do tej pory nie przyszło mi to do gowy, co najlepiej swiadczy o przytępieniu umysłowym, jakie mnie ostatnio ogarnęło ;-) Myślę, że teraz jeszcze raz przeanalizuję wszystko. Na pewno Ty i Młoda macie duuużo racji, tylko ze mnie taki tchórz i histeryczka i samolub... Gerwazy, święta racja - depilacja woskiem od pasa w dół i może będzie w stanie sprostać wyzwaniu wspólnego porodu ;-)
  9. Witajcie :-) SM - kochana - wszystkiego najlepszego!!! Niech zawsze nad Tobą świeci słońce i niech spełnią się Twoje WSZYSTKIE marzenia!!! Kasiu - ze wspólnym porodem na pewno masz rację i ja kupuję wszystkie Twoje argumenty. Tylko ze mna jest taki problem, że panicznie boję się porodu, bólu... mam bardzo niski próg wytrzymałości, nie wiem nawet, czy to nie podchodzi pod jakąś jednostkę chorobową. Żadne znieczulenia dotychczas na mnie nie działały. A w takich chwilach coś we mnie wstępuje, potrafię zwyzywac dentystę, mam ochotę kopać i wyrywać się, słowem - nie zachowuję się jak normalny człowiek tylko jakiś ranny zwierz... Nie chcę, żeby M był przy tym, bo wiem, że będzie mnie to stresować jak cholera. Nazwijcie mnie egoistką i będziecie mieć rację, ale póki co taka jest moja decyzja. Niewykluczone jednak, że ją zmienię, kto wie... Ciekawa jestem, jak to doświadczenie odebrał Twój M, mże to pomoże mi podejść to sprawy bardziej racjonalnie... Z góry dziękuję Stefi, Twój pomysł wcale nie jest taki głupi... To znaczy ja go tak nie odbieram, bo jeszcze niedawno, w jakiejś chwili załamania po kolejnym niepowodzeniu sama mówiłam mojemu M, że jeśli się okaże, że nie mogę mieć dzieci, to musi mi obiecać, że postara się z kimś innym. Trochę chore to, wiem, ale rozumiem Cię kochana doskonale Pozdrawiam wszystkie dziewczynki! :-D
  10. Nie zgadzam się, bo jakoś czuję, że w takim momencie wolę być sama. Chyba mam jakies skrzywienie, ale zawsze, kiedy byłam chora albo coś mnie bolało, irytowało mnie, kiedy ktoś przy mnie był cały czas. Myślę, że bedąc sama będę mogła bardziej skoncentrowac się na celu :-) Poza tym wolę oszczędzić M pewnych widoków. Myślę, że on sam nie zdaje sobie z tego sprawy, ale byłby w szoku... Tesso - miłej pracy i spokojnej reszty dnia! :-)
  11. Mój M panikuje, że zacznę rodzić, jak jego nie będzie w domu. I strasznie chce być przy porodzie, ale ja się nie zgadzam...
  12. Co do tych terminów to tak naprawdę to chyba loteria - żadna z moich koleżanek nie urodziła w wyznaczonym dniu... :-)
  13. Tesso, lecę sama, M trzyma urlop na ważniejszą okazję :-) Wcześniej planowaliśmy, że zorganizujemy sobie w okolicach września jakieś fajne wakacje w okolicy, ale w obecnej sytuacji urlop bardziej się przyda jak się dzidziuś bedzie miał urodzić :-)
  14. Biest, mnie własnie też nic nie pomagało do tej pory... Tesso, tez czytałam kiedyś o tym imbirze, podobno robi się napar ze swieżego, pokrojonego w plasterki. Bardzo lubię imbir w różnch potrawach, ale jako napitek było to tak wstrętne, że po pierwszym łyku musiałam do łazienki... :( Chyba trzeba po prostu przeczekać... Może te migdały coś pomogą.
  15. Witajcie dziewczynki :) Mało się udzielam, bo straszny leń mnie ogarnął. Zmuszam się, żeby chodzić do pracy , a na poczatku tak mnie to cieszyło. Teraz, w związku z planowanym wyjazdem do Polski, będę mieć zastępstwo, grupa studentek ze Stanów przyjeżdża na wakacyjny wolontariat. Przynajmniej dzieciaki pouczą się języka z prawidłowym akcentem. Ivanko kochana, tak mi przykro, że dostałaś tych plamień... Ściskam Cię mocno dzisiaj nadrobiłam czytanie z ostatnich dni i tak mi już serce piknęło, kiedy pisałaś o tych kłuciach jak igłą i o opóźnionej @. Ale całe szczęście, że się nie podłamujesz i tak trzymaj! U mnie chyba dopiero po 3 miesiącach z B6 wszystko wróciło do normy. I trzymam kciuki, żeby u Cebie było podobnie, z efektem ostatecznym włącznie :-D Rachelka, Biest, pięknie tam macie!!! :-) U mnie nadal mdłości, ale dzisiaj się zważyłam i 2 kilo do przodu (z tym, że na poczatku 2 mi ubyło, więc bilans zerowy) :-) Porobiłam badania, ale czekam jeszcze na wyniki. Nie musze chyba dodawać, że mam stres jak cholera... Pozrawiam Was wszystkie cieplutko i przytulam
  16. Dziewczynki, no no, ale się imion posypało!!! :-) SM - Twoje propozycje bardzo mi się podobają :-) dzięki za odzew :-) Ja na razie lecę, mamy jechac na małe zakupy, mam nadzieję, że uda mi się powstrzymać przykry odruch w czasie jazdy samochodem... Ściskam Was mocno wszystkie Biest, u Was pewnie poczatek reisefieber... Jeszcze raz życzę Wam udanych wakacji i niezapomnianych obchodów rocznicy ślubu :-) Pozdrawiam wszystkie dziewczynki
  17. Gerwazy - Noah byłoby bardzo na miejscu , zważywszy na miejsce poczęcia i planowanych narodzin ;-) Magdalenko - o Jasiu myślałam, tylko teraz dużo ich się zrobiło... Ale rozważam to :-) Mikołaj też ładne, ale już mamy w rodzinie malucha o tym imieniu, więc nie bedę popełniac plagiatu :-)
  18. Tesso - imię dla dziecka zawsze się może przydać, niezależnie od płci :-) Więc czekamy na odzew naszych niezawodnych koleżanek, które dzisiaj są strasznie zapracowane i przyda im się trochę rozrywki :-) :-)
  19. Ja w tym tygodniu siedziałam w domu, ale w niedzielę wracam do mojej niby-pracy. Bedzie problem ze wstaniem rano, ostatnio się rozleniwiłam i śpię baaardzo długo (wstyd się przyznać, do której ;-) ) Tesso, to rzucamy hasło - imię dla chłopca poszukiwane!!! :-)
  20. No właśnie, chyba ogłoszę konkurs na imię dla chłopca :-) Z nagrodami ;-) Imię najlepiej tradycyjne, niezbyt wymyślne, ale też nie jakiś Stanisław czy Kazimierz ;-)
  21. Oooo taaak, o imionach myślę juz o dawna ;-) Tylko mi się koncepcja zmienia co jakiś czas. Problem jest w tym, że żadne imię dla chłopca tak do końca mi się nie podoba... A dziewczynka pewnie będzie Tosia (Antonina) :-)
  22. Taaak, mnie tutaj lekarz zachęcał do in vitro na pierwsze wizycie, kiedy tylko powiedziałam, że mam problem z zajściem w ciążę. Chca zarobić kasę i podciągnąć statystyki :-O Tesso, Ty wiesz najlepiej, jaka jest Wasza sytuacja, dużo zależy też od nastawienia M. Wybacz, że się czasem tak głupio wymądrzam... Chęci mam dobre, chociaż to nie zawsze mnie usprawiedliwia... Tak czy inaczej życzę Wam jak najlepiej, jakąkolwiek decyzję podejmiecie...
  23. Rozumiem Cię... My staraliśmy się całkiem długo, nieraz miałam dość, ale nie poddawałam się, bo u mnie gra szła o najwyższą stawkę - mieć albo nie mieć dziecka... Wy macie już córcię a to na pewno trochę zmienia nastawienie do tematu... Z drugiej strony może kiedy wrzucicie na luz to cos się odblokuje i uda się Wam spontanicznie :-) Wiele było takich przypadków.
×