Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kobrietta

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kobrietta

  1. a w czym śpi twój synek, w szczebelkowym łóżeczku czy juz takim dziecięcym? bo cały czas się zastanawiam nad zmianą łóżka mojemu
  2. a co za meble kupiłaś synkowi? podaj linka ja się zastanawiam nad zmiana dla niego łożka, na razie spi jeszcze w łożeczklu szczebelkowym. Myślę nad łożeczkiem dla dzieci takim 70x160, najlepiej takie które rośnie razem z dzieckiem. Tylko się boje, że jak mu teraz zmienię to będziemy z nim "walczyć" żeby nie wyłaził, no bo jak nie będzie szczebli, to będzie w jego wykonaniu w pokoju "róbta co chceta".
  3. moja mama też nie reformowalna, wyznaje zasade, że jak dziecko nie chce jeść obiadu to trzeba mu dać cokolwiek bo umrze z głodu :D Młody był niejadkiem i czasem ma takie dni jeszcze, że je jak wróbelek. U mnie jak nie chce obiadu, to zabieram talerz i czekam z 1h aż zgłodnieje, wtedy zje, nic na siłę. A moja mama jak wnusio nie chce zupy, to mu wciska kasze albo jajecznice lub cos innego, byle tylko zjadł i nie był głodny. Tłumaczenia, że może nie jest akurat na tyle głodny nie skutkują. A juz najszczęśliwsza jest jak młody często buzia rusza. Z teściową nie mam problemów, ona go nie zapycha, ma do niego podejście i jej zjada bez grymaszenia. Tez u nas dwie babcie pilnują wnusia na zmianę, bo z przedszkolem to u nas kiepsko. Nie wiem czy w tym roku się w ogóle dostanie.
  4. marcysia - olej te babichy! asiamt ma rację - siedzą w chałpach, nudzą się, bez perspektyw i tyle ich że wyją na "wioche" i popitolą na wszystkich wokół. Dziś padło na ciebie, jutro na sąsiadkę obok. Pies im morde lizał. Tez mam takie sąsiadeczki wzajemnej adoracji :O Zrobiło się ciepło to wypełzły ze swojej gawry na ławeczkę przed blok i zaczyna się plotkarskie trio. Ja się uśmiecham, dzień dobry mówię nawet, robię dobra minę.... Ale 3 lata temu nie wytrzymałam jak usłyszałam, że gadały na mnie że jestem gruba i mam sie wziąć za ćwiczenia, a byłam wtedy w ciąży z widocznym już brzuchem! Hormony mi buzowały, emocje wzięły górę, więc polazłam do niej, grzecznie ją informując że jestem gruba bo jestem w ciąży. Fajnie się tłumaczyła, a jej mina - bezcenna, ubaw miałam niezły:D Od tamtej pory ona dla mnie miła- do rany przyłóż hahahahaha moja rada: olej je!
  5. asiamt - czytam twój post i z trudem powstrzymuje łzy, wiem doskonale co czułaś :( Wróciły wspomnienia... mój synek urodził się o 1,5,m. za wcześnie, z wrodzonym zapaleniem płuc, mikrowylewami dokomorowymi 2stopnia (wylewy do mózgu), bardzo nasiloną żółtaczką. Od razu trafił do inkubatora, na szczęście oddychał samodzielnie, był podłączony do aparatury - wenflony z rurkami przez które płynął antybiotyk i leki oraz do monitora oddechu. Jadł bardzo mało, nie potrafił ssać, słabo przybierał na wadze. Potem pojawiły się problem braku łaknienia i musiałam mu podawać leki na apetyt, bo miał 3m. a nie jadł mleka! Jak miał 6m. okazało się że ma dysplazję prawego biodra i będzie musiał nosić szynę, ale z tym wiedziałam już że damy radę, po tym co przeszliśmy, to już nie był tak wielki problem. Dziś ma prawie 2,5roku, jest zdrowy, nie choruje, o dziwo, byl taki malutki jak się urodził a teraz przegonił wzrostem rówieśników urodzonych o czasie! dziękuję Bogu że synek wyzdrowiał! Jak patrzę, na to co przeszliśmy, to zdaje sobie sprawę, jak ludzie niepotrzebnie zadręczają sie pierdołami i stwarzają sobie big problemy z błahostek. Ale chyba żeby dojśc do takich wniosków, to trzeba przeżyć taki bój o zdrowie dziecka. Bo nie ma nic gorszego niż chore dziecko, cała reszta to drobnostki. asiamt - cieszę się że twój synek też wyzdrowiał! ściskam was mocno wszystkie ;)
  6. Monika - również chylę ukłony w twoją stronę, za bezinteresowną pomoc dla Kubusia:) Ja również postaram się wysłać coś dla maluszka, przecież każda kwota sie liczy. Cieszę się też ogromnie że małemu się poprawiło :) arpad - syn się powycieczkował, ty odpoczęłaś, jeszcze tylko żeby rodzina ci zbyt mocno gitary nie zawracała i będzie git! Z drugiej strony będziesz mieć pomoc do opieki przy synku, a to też ważne, że w czasie kiedy jesteś w pracy ktoś go dopilnuje. Chłopcy są bardziej niepokorni i dobrze jak jest ktoś z nimi w domu, jak w tym czasie nie ma rodziców - jak to mówią: Kota nie ma, myszy harcują. Na pewno początki mogą być trudne, bo możecie się docierać, ale z czasem może być super. Bo oni chcą do ciebie na stałe, tak? kurcze sorrki, zaczynam mylić fakty, musze się cofnąć i poczytać, mam ostatnio za dużo na głowie... mama - rozpłynęłam się czytając twojego posta: plaża, leżaki, koszyk, termos, full wypas w taka pogodę i na tę porę roku bezludną plażę :) ja jestem już myślami z tobą na tej plaży ;) Ale masz rację, widoki górskie często zapierają nam dech i za każdym razem na innym górskim szlaku widzimy niepowtarzalny pejzaż, niepodobny do poprzedniego, pomimo że to samo pasmo gór! Góry są niesamowite i jak ktoś raz poszedł, wspiął się choćby na niedużą górę, rozejrzał dookoła tom pokocha je całym sercem. Kiedyś nie lubiłam gór, dopóki mąż mnie nie zabrał na "Pielgrzymy" w Karkonoszach. Po całodziennej wspinaczce nóg nie czułam, pierwszy raz w życiu miałam w środku w butach zdarte wkładki, ale już wiedziałam, że ja tu wrócę i pokochałam góry całym sercem ;) Ale tak to jest, że tęsknimy za tym, czego nie mamy na wyciągniecie ręki. Ja wzdycham za morzem bo widzę je raz w roku, ty za górami... asiamt - a nam pozostaje poślinić się przy biurku na myśl o morzu ;) i tak odnośnie tego co napisłaś o szpitalu.. Moje dziecko urodziło się wcześniakiem. Urodził się chory, leżał tydzień w inkubatorze, codziennie mnie bombardowali niefajnymi informacjami o stanie zdrowia synka. Nie było dnia żebym nie płakała, potem rozpoczęła się jazda po lekarzach. Na cito przy wypisie dostaliśmy spis badań jakie musimy dziecku zafundować i odwiedzić kilku lekarzy. Nie było mi do śmiechu, pomimo że tak długo na synka czekałam, nie mogłam w pełni cieszyć się macierzyństwem, bo lęk przeplatał się ze stresem o jego zdrowie. Odetchnęłam jak synek skończył 3m. a jego badania wyszły pomyślnie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale co przeżyliśmy to nasze.. Może dlatego potrafię docenić czas spędzony z dzieckiem i proste rzeczy jakie mnie otaczają? Dziś jestem szczęsliwa, z tego co mam i doceniam to co mam. Kurcze fajnie jest .... kronika wspomnień, ale to paradoksalnie mnie umocniło i sprawiło że jestem naprawdę szczęśliwa :) Rozciągam się teraz w fotelu i mówię: życie jest piękne!
  7. mama - taaaak, mów nam tak jeszcze że masz z tarasu widok na morze, wcale nie mam gula i wizji przed oczami że właśnie chadzam sobie plażą :) aleeeee ci zazdroszczę
  8. sorki, zrobiłam 3 razy ten sam wpis, kafe szalało i mi błąd wyskakiwał
  9. dzień dybry! to fakt, dziś wietrznie, pochmurno, a wczoraj wszyscy byliśmy posiedzieć nad wodą i to siedzieliśmy w krótkich rękawkach! a dziś? ehhh musiałam wyciągnąć mój płaszcz zimowym, który w sobote schowałam do szafy. Rano w biegu musiałam wyszykować synkowi nową garderoba na dziś, bo liczyłam na powtórkę wczorajszego dnia, atu klops. W sobote byłam na urodzinach chrześniaka i zaliczyłam pierwszego grila w tym roku :) nie pamiętam takiej pogody w marcu.. A tak wogóle to nienawidzę poniedziałku i marzę już o piątku i weekendzie;)
  10. dzień dybry! to fakt, dziś wietrznie, pochmurno, a wczoraj wszyscy byliśmy posiedzieć nad wodą i to siedzieliśmy w krótkich rękawkach! a dziś? ehhh musiałam wyciągnąć mój płaszcz zimowym, który w sobote schowałam do szafy. Rano w biegu musiałam wyszykować synkowi nową garderoba na dziś, bo liczyłam na powtórkę wczorajszego dnia, atu klops. W sobote byłam na urodzinach chrześniaka i zaliczyłam pierwszego grila w tym roku :) nie pamiętam takiej pogody w marcu.. A tak wogóle to nienawidzę poniedziałku i marzę już o piątku i weekendzie;)
  11. dzień dybry! to fakt, dziś wietrznie, pochmurno, a wczoraj wszyscy byliśmy posiedzieć nad wodą i to siedzieliśmy w krótkich rękawkach! a dziś? ehhh musiałam wyciągnąć mój płaszcz zimowym, który w sobote schowałam do szafy. Rano w biegu musiałam wyszykować synkowi nową garderoba na dziś, bo liczyłam na powtórkę wczorajszego dnia, atu klops. W sobote byłam na urodzinach chrześniaka i zaliczyłam pierwszego grila w tym roku :) nie pamiętam takiej pogody w marcu.. A tak wogóle to nienawidzę poniedziałku i marzę już o piątku i weekendzie;)
  12. marcysia -super! cieszę się że się udało i masz swoje biologiczne i dwoje od bociana :) może tak miało być? żebyście mieli fajną, większą rodzinę... :) w mojej rodzinie też dalszy kuzyn nie mógł się doczekać potomstwa i adoptowali z żoną dwóje dzieci -rodzeństwo. Mnie się serce raduje jak widzę ich wszystkich razem, a babcia (mama tego kuzyna) to daje się pokroić za swoje wnuczki :) Ja ci powiem że o moje też się długo starałam 4l. masa badań, wizyt, leków, etc. miałam już dość, zaszłam jak już sobie odpuściłam i stwierdziłam że co ma być to będzie, byłam umówiona już na laparoskopię i udało się miesiąc przez zabiegiem :) widocznie też podziałało to, że machnęłam na to wszystko ręką. Wierzę że teraz uda sie szybciej, już nie mam takiej spinki, bo wiem że jedno chociaż jest :) aroad - u mnie w tygodniu też artystyczny nieład, sprzątam wtedy po łepkach, a na porządne porządki mam czas w weekend. Marzy mi się zmywarka i sprzątaczka, bo nieraz jak widzę jak się namacham ścierą, a na drugi dzień znów to samo to ręce opadają do samej ziemi. też mam nieduże mieszkanie i w takim najgorzej utrzymac porządek, bo wystarczy że mój synek powciąga zabawki do naszego pokoju, zawlecze je jeszcze do kuchni i kilka zostawi w łazience. Po drodze oczywiście napije się, zje i odłoży naczynia nie tam gdzie trzeba. Przypomni mu się jeszcze że chce malować farbami i mam wtedy armagedon w pełnej krasie! W domu jest łatwiej o porządek, bo jest więcej miejsca i nawet jak kilka rzeczy jest porozrzucanych to nie wygląda to na bałagan jak u mnie! Marzy mi się dom z małym ogrodem, najlepiej pod lasem, gdzie puszcze młodego, ja z kawką na tarasie i łapię promienie słońca na twarz! A tymczasem mam balkon w którym nawet sobie dobrze girasów nie wyciągne bo zahaczę kolanami o barierkę :D o ja pierdziu... tak się zaaferowałam pisaniem do was, że nie zauważyłam i nie poczułam że młody właśnie wylał mój lakier do paznokci na panele :O dobra to miłego i słonecznego weekendu wam zyczę! idę sprzatać....
  13. mój wlazi np. do wielkiej torby podróżnej jak sie pakujemy na wyjazd albo otwiera szafę i próbuje się wcisnąć, tez ma takie zapędy jak wasze :) marcysia - witaj! zazdroszczę ci tej 3! Ja mam jedno, o drugie się staramy, chcielibyśmy mieć 3, ale jak widzę ile my mamy lat i że dziecię począć nie tak łatwo, to modle się by się udało i młody w ogóle miał rodzeństwo :)
  14. niestety nie jedziemy, musze w sobote iść na urodziny chrześniaka, przełożyliśmy wyjazd za 2tygodnie. Diphergan jest na recepte, ale mój mąż ostatnio kupił w aptece bez recepty, musiałabyś zapytać w aptece. A czy dla dorosłych to nie wiem :) Dla dorosłych jest aviomarin, a co nie działa na ciebie?
  15. mama - ja uwielbiam stare kino! kiedyś w latach -80-tych pamiętam że grali: w starym kinie, a teraz lipa ,wola puszczać w tv po 100razy Nico poza prawem albo tym podobne, zamiast zapodać nam nasze rodzime kino. Uwielbiałam zawsze: Szczepcia i Tońcia :)
  16. witajcie w ten piękny dzionek! arpad - latasz, jesteś stewardessą? może coś przeoczyłam .. Ja ci powiem, że tez mi się nie chce gotować, w tygodniu to cos na szybko, w weekend mam więcej czasu i wtedy robię obiad z dwóch dań dla chłopaków, a ostatnio szaleję bo w niedzielę zaczęałm robić proste desery typu owoce, czekolada rozpuszczona w kąpieli wodnej + bita śmietana -15min. roboty a uśmiech męża i dziecia - bezcenny :) Dirty Dancing - to tez mój kultowy film, który moge oglądać na okrągło, taka samo jak Kogel Mogel, Rejs czy Sami Swoi. Wczoraj leciał w tv film - Wszyscy jesteśmy Chrystusami - boski, uśmiałam się jak wściekła, M.Kondrat powinien za tą role Oscara dostać :) a już jego tekst: pieee-roż-kiii :D doprowadza mnie za każdym razem do płaczu hahahaha asiamt - ja młodemu na chorobę lokom. daję Diphergan 2ml, choć czasem też się zdarzy paw, ale i tak ten lek pomaga.
  17. mama - kucze tak siedzę i myślę, może faktycznie zadzwonię zapytać o kwaterę, spakować się jak cos zdążę, zakupy szybkie.... hmmm zabiłaś mi ćwieka na maxa :) dobra spadam i powiem mężowi że chyba jedziemy, z naciskiem na jedziemy :) buziaki kobietki, też zmykam
  18. mój też ma chorobę lokomocyjną! nieraz wystarczy mu 10km by puszczać pawie. Daję mu lek -diphergan 2ml. Tylko jak jedziemy staramy sie wybierać trasę bez wybojów i najlepiej żeby zasnął w trasie. My mamy do gór 1,5-2h drogi, więc nie jest źle. Mimo choroby lokom. trochę z nami już objeździł różnych miejsc.
  19. mama - hahahah :) mnie mąż dziś ciągnie w góry na weekend, tylko wszystko na wariata by było, kwatera na gwałt, pakowanie na wieczór, i w aucie byśmy byli od razu po piątkowej pracy. Nie wiem czy jechać czy sobie dać luz, choć spontony są super, ale dziś jestem wypompowana
  20. Euphorbium - o tym specyfiku nie słyszałam, ale jak dobry to kupię młodemu.
  21. na katar młodemu stosuje wodę morską i otrivin- pomaga
  22. też bym z chęcią nad morze pojechała, ale ode mnie będzie jakieś 400-500 km zależy gdzie. Gdyby nie synek to czemu nie? kiedyś potrafiliśmy z mężem mieć taki sponton, że pojechaliśmy w sobote nad morze się wykąpać :D wykąpaliśmy się i wróciliśmy, niezłe z nas były krejzole.
  23. czytam co ja pisze na szybko i momentami jak grafomanka i analfabetyczna wtóra, śpieszę się i nie pomyślę nad składnią zdań nawet, wybaczcie :)
  24. sorry, warzywa będą jutro, bo maż wczoraj przywiózł pierożki od teściowej i na dziś mamy obiad. Dziś nie muszę stać przy garach, ale za to muszę powoli robić wiosenne porządki.
×