Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

sarynka3

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Cześć dziewczynki, troszkę mnie nie było bo sporo się działo-jak zawsze u mnie. Troszkę się polepszyło w domu, choć za mało czasu minęło od mojego łzawego wyznania... Nabrałam troszkę innego wiatru w skrzydła. Staram się abym to JA była tą, której zdanie jest dla mnie najważniejsze - owszem, liczyć się z JEGO opinią, ale nie dostosowywać się do niej dla świętego spokoju. "Nie da się Go wychować?" ... To racja, ale w przenośni to było. Uważam, że warto spróbować otworzyć mu oczy i pokazać, że jednak On nie jest wyrocznia i pępkiem świata. i jeśli nie chce się do tego dostosować a jeśli się nie da to szkoda marnować na ten związek życia. Po tym jak się mu ostro ale spokojnie powiedziałam, że sama sobie dam radę i niech buduje dom dla siebie bo ja tego nie potrzebuję - zaczyna się starać wspólnie podejmować decyzje. Wychodzę z domu i nie pytam się czy mogę. Spędziłam z nim tylko niedzielę - okres świąteczny jest dla mnie związany z wychodzeniem na "jajeczka" w organizacjach w których jestem członkiem :-). Zawsze idąc tam słyszałam, o której wrócisz a jak ledwo zaszłam to miałam sms-y i jak tam, co robię i KIEDY WRACAM? Wczoraj byłam na takiej imprezie i...? Nic. Miło spędziłam czas popołudniu zanim wyszłam na ta imprezę - odstroiłam się w najlepsze ciuchy ;-) i usłyszałam że ładnie wyglądam a jak wróciłam (po drinku ;-) to miło mnie przywitał i chętnie słuchał z kim i o czym rozmawiałam. Nie podniecam się, że to już sielanka nadeszła i koniec problemów. Nie pierwszy raz to przechodzę... ale ostatnie 3 dni były inne - czy on tez udaje, czy to jakaś gra. Muszę być czujna bo mogę mocno znowu to przeżyć. Wolnymi krokami będę nadal wprowadzała zmiany... zobaczymy. Oj czas zając się pracą.... a dzisiaj po południu piekę z córeczka babkę na wielkanoc do przedszkola :-). Macie jakiś łatwy przepis? :-) Pozdrawiam WSZYSTKIE WAS!!!
  2. Cześć, dziękuje za to co napisałyście maja - super dziekuje za wsparcie, przeczytam te książki- jutro u mnie niedizla handlowa i pojadę do księgarni na zakupy. yeez - ty chyba jestes tym jasnowidzem jakiego szukałam. Trafiłaś w sedno problemu. Ta akceptacja samego siebie jest u mnie problemem-i to po tym co przeczytałam od Ciebie - dość dużym. Muszę to przetrawić ;-) - dzisiaj wprowadzić po woli w życie ... Mój mąż zaprosił na kolację gości :-) czym mnie zaskoczył.... DZIĘKUJE. odezwe sie póxniej
  3. Cześć dziewczyny, dziekuję Wam bardzo. Muszę chyba dopowiedzieć wszystko, bo wczoraj byłam taka zdołowana, że strzępki myśli mi wychodziły. Co do wyglądu- ubieram się dla siebie, dbam o siebie też bo lubię ale obojętnie jak bardzo mi się podoba nowy ciuch itp to nie usłyszałam-fajnie wyglądasz...Nie spełniam jego ideału, jakiego nie znam, a wydaje mi się, że jest zbliżony do mnie-ale niestety dla niego "szklanka jest zawsze do połowy pełna zamiast się cieszyć że nie pusta". Co do mojego zdania - chyba o to sie najwiecej kłucimy. Jestem wygadana i zawsze mu nawymiatam, ale on nie słucha tylko każe mi skończyć i wychodzi na 5 min np.do garażu. Ja tez stopuję ale najgorsze tak jak zauważyłyście, moja córka to ogląda i bardzo ją to stresuje. Pyta, czemu "mam smutna minkę" ... i boję się, że zaczyna moje zachowania przejmować. Bo jak jej smutek koleżanka przysporzy to przykleja sobie uśmiech i udaje, że jest OK. Nie znosi jak ja mówię że mam zastrzeżenia do pracy np. ekipy budowlanej ... ale jak trzeba coś załatwić i się kucić to oczywiście ja. Ludzie nas postrzegają, że to ja jestem ta pyskata i zarozumiała a on potulny baranek- a jest odwrotnie. Jestem w domu pantoflara i ide załatwić żeby mieć święty spokój. Dlaczego z nim jestem? Nie dla domu ... dom, to decyzja niby wspólna, że dziecku będzie tam fajnie-ogród, basen, pokój zabaw... a jestem z nim dla tych dobrych chwil dziecka i wiem, że on by nie oddał mi córki. Była by ostra walka, po za nią... Ale wczoraj wprowadziłam w życie nowy plan... To był drugi dzień - przed wczoraj mu powiedziałam, że jesli ma tak reagować na moją krytykę i rozmowa nie jest dyskusją tylko on uważa że to atak na niego to niech sam się wyprowadza, bo ja sobie świetnie poradzę bez niego. I w kutni on nazywa mnie damą albo paniusią (nigdy na mnie nie bluźnił). Tez mu powiedziałam, że ostatni raz mnie nazwała jakimś swoim określeniem - nie podoba mu się coś to niech znajdzie sobie inną a mnie da spokój. Efekt był piorunujący, wczoraj od rana 7 razy dzwonił konsultować np. czy możemy razem jechać na spotkanie elektryka itp. A ja spokojnym głosem odpowiadałam krótko i kończyłam rozmowę. po powrocie do domu, uśmiech - ja pojechałam z nim na budowę. Nie spodobał mi sie facet od alarmów - powiedziałam swoje zdanie-On odpowiada-Dobrze, poszukam innego. I uśmiech. Jak wróciliśmy to ja tylko sie z córka przebrałam i do koleżanki na kawkę. On- uśmiech i miłej zabawy. Wróciłam - uśmiech .... Wiem, że to pewnie jakaś jego gra ... tak jak i moja. Najgorsze, że kocham ten dom co sie buduje - córka będzie tam miała warunki o jakich inni marzą ... Może Jego jakoś wspólnie wychowamy? Dziewczyny co robić? Rozmawiać? Nakręcam się ?
×