Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

asia1004

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez asia1004

  1. Dziewczyny dziś taka piękna pogoda, poszłabym na spacer ale mężuś ma na 14 i wróci po 22 :( A samej chodzić to się nie chce... Choć wczoraj też było fajnie, tylko chłodniej a mi się tak spać chciało, że masakra:)
  2. Dorciu niestety masz rację. Nasza służba zdrowia też pozostawia wiele do życzenia. Nie powinni kobiet w zdrowej ciąży kłaść z tymi, które mają zagrożoną... Ja też tak miałam, że za ścianą naprzeciwko mojej sali była porodówka a usg było 3 sale dalej. Jak słyszałam tętno na usg lub rodzącą kobietę i potem płacz dziecka to płakałam razem z nimi. Wiem, że może to głupie ale tak właśnie miałam... Ale dzisiaj już mogę o tym z Wami mówić:) I prawdą jest, że łatwiej czasami coś napisać niż powiedzieć w cztery oczy :)
  3. Dorciu tylko u mnie było tak, że trafiłam do szpitala 14.12.2011 z plamieniami i lekarz na usg nie widział tętna dziecka, a byłam 9.12.2011 u mojego lekarza i było wszystko ok. Trzymali mnie do 19.12.2011 dalej nie było tętna, zrobili mi 2xBeta HCG i wzrosło nieznacznie. Ale ordynator cały czas dawał nadzieję, której tak naprawdę nie było. Byłam sama na sali bez TV. Wariowałam tam już. Tego 19.12.2011 rano zrobili mi te badania i stwierdzili, żeby jeszcze czekać. Ja powiedziałam, że zbliżają się święta i ja chcę wyjść do domu. A beta HCG zrobię sobie u mnie prywatnie. Tak też zrobiłam. Przy wyjściu ze szpitala miałam 11700 (nie pamiętam jednostek) a po badaniu u mnie (w piątek 23.12.2011 odbierałam wynik) miałam 9450. Więc już wiedziałam, że mój Aniołek nie żyje. Wyobraź sobie jakie miałam święta. W Wigilię nic nie zrobiłam. Cały dzień przepłakała. Gdyby nie moja teściowa to nawet nie było by kolacji Wigilijnej. A moja mama rano przyszła do mnie do domu i zrobiła mi awanturę, że mam zacząć zachowywać się jak człowiek, że przecież nic się takiego nie stało. Że inni mają gorzej, a ja rozpaczam nie wiadomo nad czym. Wiesz jak to zabolało? :( Po świętach zaraz pojechałam na łyżeczkowanie, ale mama już potem nigdy mnie nie przeprosiła za tamto zajście.
  4. Jak tam Dziewczyny idzie Wam te picie kawy;)? Bo ja jeszcze swoją męcze i nie chce jej pić w samotności:)
  5. Asmana a ja nienawidzę jak cała uwaga skupia się na mnie. W dniu mojego ślubu to myślałam, kiedy wreszcie się skończy, bo tak mnie męczył wzrok tych wszystkich ludzi wpatrzonych we mnie jak w obrazek.
  6. Dorciu charakterystyka się zgadza, tylko 2 rzeczy nie pasują absolutnie do mnie. Kontakt w rodzinie z mamą i babcią powiedziałabym, że mam raczej powściągliwy, na pewno nie wyżalam im się z moich problemów, bo tak jak poroniłam to wsparcia od nich nie dostałam. A jeśli chodzi o patrzenie na świat to jestem raczej pesymistką. Zawsze wolę najpierw myśleć, że będzie źle i potem pozytywnie się rozczarować niż na odwrót.
  7. Beata** Wytłumacz mi o co chodzi z tymi stopkami?:)
  8. Dorcia to daj znać mi dzień wcześniej kiedy będziesz robiła test, to jak nie dostanę wcześniej @ to razem zrobimy:)
  9. Asmana, przestań. Moje imię jest fatalne. Jak byłam mniejsza to zawsze pytałam mamę czy miała zły humor przy wybieraniu mojego imienia :P:)
  10. Też się mogę do te wirtualnej kawki dołączyć:)? A jeśli chodzi o moje pobolewanie brzucha to nie tak jak na okres, a tak jakbym wczoraj z 200 brzuszków zrobiła i dzisiaj mam zakwasy. Tak już mnie od poniedziałku boli. Ja nie mam regularnej @ więc nie wiem kiedy mam zrobić test, ale w przyszłym tygodniu to już na pewno zrobię, bo dłużej nie wytrzymam w tym napięciu :)
  11. Myszor Dziękuję Ci za wytłumaczenie:) Dorcia Ja właśnie tez już zaczynam się bać czy nie wariuje od tego wszystkiego. Zrobiłam ten test wczoraj, ale dopiero potem doczytałam, że może wykryć dopiero 6 dniową ciąże, więc nawet jakbym zaszła w sobotę lub niedzielę to test mogę zrobić dopiero gdzieś koło piątku lub soboty teraz. Zobaczymy jak dalej wszystko się potoczy. Choć temp narazie 37.1 mi się utrzymuje, a dzisiaj w nocy jak wstałam, żeby się napić wody to mnie zemdliło. A w nocy to chyba raczej o dziecku nie myślę...;)
  12. Motylek Bardzo Ci gratuluję i trzymam bardzo mocno kciuki, żebyś miała najwspanialszy prezent urodzinowy:) A na pewno tak się stanie:) Sama mam cichą nadzieję, że jak mój mąż teraz 5maja będzie mieć urodziny to będę mogła mu wręczyć test z dwoma kreseczkami... Ale zobaczymy.
  13. Tylko, że jaki ten śluz miałam w sobotę a kochaliśmy się w piątek... Ale plemniki mogą przetrwać w ciele podobno do 72h. I nie wiem. Dzisiaj zrobiłam test, ale tylko jedna kreska niestety... Od poniedziałku jakoś dziwnie się czuję. Jestem zmęczona, ciągle bym spała.. W poniedziałek wieczorem wymiotowałam, wczoraj mnie bolał brzuch a dziś też mi się chce spać. Nie wiem czy to ciąża urojona czy faktycznie może się uda...
  14. Hej dziewczyny:) Mam do Was pytanie. W sobotę miałam taki śluz jak białko z jajka kurzego. A w piątek kochaliśmy się z mężem. Jest szansa, że uda mi się zajść w ciążę? Proszę Was o opinie na ten temat:) Z góry dzięki :)
  15. martusiatusia Jak tylko wyjdziesz to czekamy wszystkie niecierpliwie na wieści od Ciebie:) Jak wyszły wyniki? :) Pozdrawiam:)
  16. Ja też uważam, że nigdy nie ma odpowiedniego momentu na dziecko. Zawsze jest jakaś "przeszkoda" czasami sztucznie wyszukiwana przez nas samych. Bo praca, mieszkanie, pieniądze. A w rzeczywistości jest tak, że jak już będziemy mieć dzieciątko to obojętnie jakby nie było, to musimy dać sobie radę. I wtedy i kasa się znajduje i czas dla dzieciątka, z pracą też jakoś idzie dać sobie radę... Tylko trzeba wierzyć i się nie poddawać. Jak to mówią: "dla chcącego nic trudnego". A co do wyrozumiałości otoczenia odnośnie naszych utraconych ciąż to całkowicie się z Wami zgadzam. Denerwuje mnie osobiście to, że tak jak w moim przypadku straciłam dziecko w 6 tygodniu to dla mnie to już było dziecko, nasz Aniołek. A moja rodzina uważa, że nic się takiego nie stało, przecież dopiero miało 5mm. Dla nich to był tylko zarodek. A dla mnie całe szczęście. Dzisiaj byłabym już w 25tyg ciąży i do teraz boli jak cholera. W sobote 28 będzie 4 miesiąc po zabiegu a nadal nie potrafię o tym spokojnie mówić, bo zaraz łzy same cisną się do oczu. I naprawde ten kto tego nie przeżył nie potrafi zrozumieć bólu i cierpienia. Ja nawet na początku, gdy byłam w bardzo kiepskim stanie psychicznym to nie mogłam się przed rodziną wypłakać, bo zaraz krzyczeli, że mam przestać, że przecież nic się takiego nie stało.... Jedyna osoba na którą naprawdę mogłam liczyć to był mój mąż, który dzielnie znosił te moje opłakiwania. Ale na rodzinę nie mogłam liczyć, żeby się wygadać, wypłakać, a naprawdę było mi to potrzebne. Ale teraz za to znalazłam ludzi, którzy mnie rozumieją i wzajemnie możemy sobie pomagać w tych ciężkich chwilach.
  17. natalla18 Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :) No i oby tak dalej z wynikami. Powodzenia. Trzymam kciuki:)
  18. palandys: Tak, to są te tabletki. Jak koleżanka je kupowała to płaciła coś przeszło 3zł. Ale to było jeszcze jakoś w zeszłym roku, więc może teraz refundacja się skończyła i dlatego tyle kosztują. A nie wiesz czy są one faktycznie tak skuteczne? Brałaś je też? Dzięki za odpowiedź.
  19. milena5 Bardzo Ci dziękuję za słowa wsparcia. martusiatusia: Dziś miałaś iść do szpitala. Jak tylko wyjdziesz daj znać jak tam po badaniach, jak wyniki. Myślami jestem z Tobą. A mam do Was pytanie. Koleżanka mi mówiła, że są jakieś tabletki, które lekarz może przepisać na to, żeby pęcherzyk napewno się rozwinął po miesiączce (jeśli ktoś ma krótkie cykle to czasami nie rozwija się). Ja nie mam krótkich cykli, ani regularnych ale zastanawiam się nad tymi tabletkami, czy nie poprosić o nie swojego gina. Bierze się je od piątego dnia cyklu do dziewiątego chyba jak się nie myle. Moja koleżanka wzięła pierwszy raz i zaszła zaraz po pierwszym cyklu. Jeśli któraś z Was wie coś więcej na ten temat to proszę napiszcie. Dodam, że te tabletki nie są drogie, bo kosztują chyba coś ok 3zł. Z góry dziękuję za odpowiedzi.
  20. Martusiatusia Bardzo dziękuję Ci za słowa wsparcia. Postaram się o tym jakoś nie myśleć... Mam nadzieję, że z Waszym wsparciem jakoś mi się to uda :) Ja za Was wszystkie też trzymam kciuki i mam nadzieję, że jakoś w końcu wszystko się ułoży..:) Pozdrawiam
  21. Hej Dziewczyny :) Ja też niedawno poroniłam, a właściwie to okazało się, że ciąża obumarła w 6 tygodniu i miałam łyżeczkowanie w 9 tygodniu :( Dokładnie 28.12.2011r. Strasznie to przeżyłam, zresztą do dzisiaj jak czytam Wasze wpisy na forum i Wasze przeżycia to łzy mi same lecą po policzkach...:( Bo wiem co czujecie, dodam że to była moja pierwsza ciąża. Jestem dość młoda, bo mam dopiero 22 lata, ale strasznie z mężem chcieliśmy tego dziecka, jesteśmy już 2 lata po ślubie i jedyne czego nam do szczęścia brakowało to właśnie Naszego Aniołka:( W szpitalu lekarze strasznie się ze mną obeszli, traktowali mnie jak nieodpowiedzialną gówniarę, która wpadła z ciążą i wogóle nie zależy jej na dziecku. A ja wszystkie te dni w szpitalu przepłakałam, spędzając czas na modlitwie. W życiu nie wymodliłam się tyle co wtedy w szpitalu. Jednak nic to nie pomogło... Byłam potem u lekarza, już innego, bo ten który mi prowadził ciąże i gdy zaczęło się coś dziać (miałam plamienie od 13.12.2011) nie było z nim żadnego kontaktu. Lekarz ten nowy powiedział mi, że mam zacząć się starać po 3 cyklu, czyli wychodzi, że już możemy. Ja jednak zaczęłam się starać od marca i gdy teraz dostałam okres, myślałam, że oszaleje. Narazie się staramy ale nic z tego nie wychodzi. Wiem, że dopiero defakto zaczynamy się starać i może jeszcze za wczas na zamartwianie się ale boję się, że już nie będę mogła zajść w ciąże. Zrobiłam prywatnie badanie tsh i mam w normie, toksoplazmoze też jest ok. Wiem, że nie powinnam tyle o tym myśleć, że to jeszcze gorzej. Ale to jest silniejsze ode mnie. Nikt u mnie w rodzinie tego nie przeżył i nie potrafią mnie zrozumieć, a mnie serce ściska jak widzę kobiete w ciąży albo z małym dzieckiem...:( I jak słyszę od kogoś, że to było wiadome, że "TO pójdzie jak zaczęłam plamienie", a przecież to nie było TO, tylko to był nasz Aniołek :( Co jeszcze mogę zrobić, żeby jakoś się pozbierać i zajść jak najszybciej w następną ciąże? Z góry dziękuje Wam za odpowiedzi.
×