Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kasia15478697

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Kasia15478697

    poddac sie czy walczyc?

    Poznalismy sie pare miesiecy temu. Pierwsze dwa byly cudowne. Mimo sporej odleglosci staralismy sie spotkac min raz w tygodniu. Poza tym codziennie utrzymywalismy kontakt przez komunikator. Od poczatku dal mi do zrozumienia ze sa tematy na ktore nie rozmawiamy. Nie jestem wscibska wiec nie naciskalam. Tuz przed swietami okazalo sie ze spedzi je sam. Ja z rodzina bylismy zaproszeni na ich czas do ciasnego mieszkanka w bloku. Nie bylo mowy o tym zeby go zaprosic. Zreszta jakiekolwiek rozmowy na ten temat bardzo szybko ucinal. Nawet nie udalo mi sie dowiedziec czy w ogole swieta obchodzi. Wiedzialam tylko ze ma duzo roboty i spedzi je pracowicie. Tak przynajmniej pisal. Poczulam ze cos zaczyna sie zmieniac. Wycofywal sie. Mimo iz oboje jestesmy niezwykle skryci on zaczal zamykac sie przede mna jeszcze bardziej. Mial ciezki okres w pracy, dopinanie terminow na ostatnia chwile, pozniej jego wyjazd w rodzinne strony. Po powrocie zorientowalam sie ze zaczyna spotkania po prostu unikac. Zapomnial o moich urodzinach. Wiadomosci byly coraz krotsze. Krotkie, konkretne utrzymane jedynie w przyjacielskim tonie. Dzis w koncu odwazylam sie poruszyc ten temat. Oczywiscie przez komunikator bo innego kontaktu ostatnio nie mamy. Opisalam jak to widze, napisalam ze czasami czuje sie troche jak intruz ... Widze ze cos sie zmienilo i chcialabym poznac powody. Napisal ze to nie moja wina ze to on i ze nie powinien sie ze mna spotykac. Po czym przeprosil. Probowalam poznac powod. Kolejne zapewnienie ze nic nie zrobilam, ze to nie moja wina. I kolejna z mojej strony proba dowiedzenia sie w czym rzecz. Uwazam ze jesli juz mamy zakonczyc znajomosc to chyba nalezy mi sie odrobina szacunku a nie zbywanie blahymi stwierdzeniami. No i zadalam pytanie jak niby wyobrazalby sobie nasza przyszlosc, czy moge liczyc chociaz na przyjazn. Napisal, ze od poczatku nasza znajomosc wygladala nie tak jak powinna i ze to wylacznie z jego winy. Ze nie chcialby tracic ze mna kontaktu ale zrozumie jesli ja taka decyzje podejme Nic wiecej Nie mam pojecia co o tym sadzic. Wiem ze ma ogromne kompleksy moim zdaniem zupelnie pozbawione uzasadnienia. Brak mu pewnosci siebie, nie wierzy w to ze ktos moglby sie nim zainteresowac, nie potrafi tez przyjmowac komplementow. Dowiedzialam sie o tym wczoraj zupelnym przypadkiem. Wczesniej cos tam przebakiwal na temat swojej atrakcyjnosci ale bylam pewna ze sie zgrywa, wiec zawsze obracalam to w zart. Jest naprawde b przystojny. Przystojny, inteligentny, zabawny ... niczego mu nie brak. Jest zaradny, pracowity, dba o dom, troskliwy ... facet idealny. Choc niesamowicie niesmialy w relacjach damsko-meskich (ja zreszta tez ...). Wiem tez ze mial trudne dziecinstwo, ciezko bylo zarowno w domu jak i w szkole. Nie mam pojecia co robic. Ja nawet nie wiem co on o mnie mysli. Nigdy o takich rzeczach nie rozmawialismy. Nie wyznawalismy sobie zadnych uczuc ... nie slodzilismy ...nie rozmawialismy o przyszlosci ... po prostu cieszylismy sie chwila, tym co jest teraz Odkad sie poznalismy nie bylo dnia kiedy bysmy nie rozmawiali. A teraz nagle mam o nim zapomniec? Kompletnie nie wiem co robic. Nigdy wczesniej nie mialam chlopaka. Mam zerowe doswiadczenie. Chcialabym to rozegrac jak trzeba. Nie wiem czy dac sobie spokoj, pogodzic z jego decyzja, ja tez mam kompleksy i szczerze powiedziawszy nie liczylam ze to dlugo potrwa, ale staralam sie by wszystko bylo OK. Czy moze walczyc narazajac sie na osmieszenie i calkowite zerwanie kontaktow w przypadku gdyby sie okazalo ze naprawde nie ma dla nas szansy. Poradzcie ... Napisalam mu dokladnie jak sie z tym czuje. Znacie jego odpowiedzi. Sa krotkie, jak sadze jego zdaniem pewnie wystarczajace. I ja naprawde mam to tak zostawic? A moze ten ostatni miesiac ... moze sam czekal az to skoncze?
×