packa82
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez packa82
-
Witam.Jestem mężatka od 9 lat.Na początku było super, a mąż pil okazjonalnie głownie piwo. Sześć lat temu zaczął pic częściej 2-3 razy w tygodniu(piwo) tak , że zasypiał. Dwa lata temu zaczął pić jeszcze częściej , dziś nawet do 5 dni w tygodniu.Przeważnie pije 3 dni non stop potem 2 dni przerwy i tak w koło.Mamy dwoje dzieci 2. i 6. lat. Kocham męża, namawiam na leczenie -on nie chce bo mówi, ze nie ma problemu, pije by zapić stresy w pracy, bo lubi ten smak, bo ma ochotę.Mieszkamy na wsi w domu przepisanym na mnie w trakcie naszego małżeństwa -więc wspólnym.Dom jest moja t.z.w.ojcowizną.Mieszka z nami mój ojciec tez pijak,on na dole my na gorze.Mąż nie chce iść do najbliższego ośrodka pomocy dla alkoholików bo to małe miasteczko i każdy się zna , będzie wstyd. Nie wiem jak mam nas ratować, skoro mąż nie widzi problemu i zapiera się przed pójściem do poradni. Ja nie pracuje , siedzę z dziećmi w domu( córką 2 lata w domu , do przedszkola może pójść dopiero za rok,syn 6.lat przedszkolak) Teraz nie mam jej z kim zostawić.Chcę z dziećmi zostać w domu , czy mogę wyeksmitować lub wymeldować męża oraz czy mogę i jak ściągnąć z niego alimenty na dzieci.Spłacamy wspólny kredyt konsumpcyjny, mąż jest głównym kredytobiorcą. Proszę o rozsądne , dobre rady. Mój ojciec pijak pił i bił moja mamę -która dziś już nie żyje, nie chce takiego dzieciństwa dla moich dzieci.
-
Witam, jak narazie mąż nie pije nic a nic , mam zupełnie nowe spokojniejsze życie.Mamy urwanie głowy z remontem dachu i nie ma czasu na wizytę w ośrodku, ale jak się już wszystko ustabilizuje-pójdziemy na pewno. Za to mąż zaczął palić papierosy, niby nie dużo 1-2 dziennie, ale wolałabym by nie palił.Jednak z dwojga złego wole jego paleni niż picie. Dzieci też widzą różnicę - jak tata jest trzeźwy;) Pozdrawiam;)
-
WITAM, NIE PISAŁAM, BO MIAŁAM 3TYG.GOŚCI-RODZINĘ A POTEM ZMARŁ MI TEŚĆ, A TERAZ 7 SIERPNIA NAWAŁNICA ZRUCIŁA I DACH NA DOMIE NAJGORZEJ U MNIE W CAŁEJ MOJEJ GMINIE, NIE BYŁO PRĄDU 2 DNI DZIŚ TEZ KILKA GODZIN NIE BYŁO, JESZCZE CZEKA MNIE MASA SPRAW DO ZAŁATWIENIA, BY ZBUDOWAĆ NOWY DACH. NIESTETY NIE BYŁAM Z MĘŻEM NA WIZYCIE W OŚRODKU , BO MĄŻ MIAŁ NIEPEWNE TERMINY KIEDY W PRACY PRACUJĄ A KIEDY MAJA URLOP I AKURAT MIAŁ DO PRACY JAK NAS UMÓWIŁAM W CIEMNO.ALE ODPUKAĆ NARAZIE NIC NIE PIJE, JESTEM ZADOWOLONA, MAM WSPANIAŁEGO TRZEŹWEGO MĘŻA .
-
Mutanex dziękuję.Narazie mam mało czasu na internet, ale na pewno skorzystam.
-
Do Mutanex i Podobna sprawa: DZiĘkujĘ.
-
WITAM WSZYSTKICH.PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIE PISAŁAM.ZMARŁ MI MÓJ KOCHANY TEŚĆ. MIESZKAŁ OBOK NAS. BARDZO PRZEŻYWAM JEGO ODEJŚCIE. CO DO MĘŻA TO NARAZIE MA TAK POZMIENIANE GODZINY PRACY W PRACY , ZE NIESTETY MUSIELIŚMY JEDNĄ WIZYTĘ W OŚRODKU PRZEŁOŻYĆ.JUTRO DZWONIE I KONSEKWENTNIE UMAWIAM, NAS NA KOLEJNA WIZYTĘ.NASZ TERAPEUTA BYŁ NA URLOPIE PONAD TYDZIEŃ , WIĘC DODATKOWO WSZYSTKO SIĘ PRZEDŁUŻYŁO. MĄŻ NARAZIE NIE PIJE. JEST CZUŁY, KOCHANY.PRACUJE W DOMU, NA IMIENINY PRZYNIÓSŁ MI BUKIET KWIATÓW-TAKICH JAK LUBIE-A OSTATNIO DOSTAŁAM TAKI NA SWOJĄ 18-KE, WIEC 12 LAT TEMU. BĘDĘ PISAĆ CZĘŚCIEJ, POPRAWIĘ SIĘ . MĄŻ NIE PALIŁ, TERAZ PALI PAPIEROSY-ZAMIAST PICIA-TEZ TO DOBRE NIE JEST , ALE Z DWOJGA ZŁEGO ....
-
Jesteśmy po pierwszej wizycie/spotkaniu.Mąż będzie jeździł na terapię tylko ze mną (tak zapowiedział, myślę że z czasem zrozumie więcej , dlaczego sięga po alkohol). Pierwsze odczucia-ja nabrałam sił na walkę , a mąż narazie jet w t.z.w. pozytywnej abstynencji.Kolejna wizyta za kilka dni. W tej chwili jest ok. Ja będę korzystać ze spotkań dla osób współuzależnionych. Narazie mąż nie ma diagnozy, choć wstępnie jego stan został określony jako nadmierne picie-ale to nie ostateczna opinia. Dziękuję wszystkim za wpisy.
-
Witam, narazie od 24 czerwca mąż nie pije.Jutro mamy pierwszą wizytę w ośrodku terapii uzależnień. Widzę , że już zaakceptował fakt, że nie ma wyjścia jak chce być ze mną i dziećmi. Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień;) Ogólnie rzecz biorąc to od tygodnia jestem całkiem inna-weselsza, śmielsza, mam ochotę żyć . Dawno tego nie czułam. Buziaki.
-
Nie mogę się doczekać pierwszej wizyty, jestem ciekawa zachowania męża , czy będzie podchodził dalej z ignorancją czy bez.
-
Zazdroszczę Ci;) Mam nadzieję, że mój mąż się opamięta.Na razie nie pije ale nie jest to taki sukces jakiego oczekuję , ale lepszy rydz niż nic;)Życzę Wam wszystkiego dobrego;)
-
I jesteście razem? Jeśli mogę spytać.
-
kobieta podwójna Wiesz co masz rację.Nie pomyślałam, bo główne wejście mamy wspólne z ojcem, ale potem ja mam swoje drzwi -na górę -on swoje na dół.Tak masz rację-dzięki za pomysł;)
-
Kobieta podwójna Nie mogę zmienić zamków , bo na dole mieszka drugi alkoholik-mój ojciec, który pił i bił moją mamę-dziś nie żyje(w.g. mnie przez niego) i nie zamierzam mu się tłumaczyć czemu pozmieniałam zamki. Z ojcem też się nie odzywam od czasu do czasu, bo na picie ma , a na rachunki za prąd czy wodę nie daje ani grosza .Płace i za niego a potrafi mi nawet 25zł dziennie wyciągnąc prądu i nie ma wyrzutów.Ogrzewaniem też się nie martwi, wode tez ma nic mu nie brakuje -wszystko zawsze na mojej głowie-od 20 roku życia non-stop.
-
Ajven Nie wypomniał mi , ale pewnie pomyślał swoje, ale ja już miałam to w nosie.
-
DO:darowizna jest Dzięki za link.Cały czas żyłam w przekonaniu, że dom jest wspólny.
-
Do:małajulka Pakowałam manatki mężowi ostatnie dwa razy tuż przed tym jak mu postawiłam ultimatum leczenia. Nic to nie dało, spał na podwórku.Mieszkamy na uboczu -nikt z sąsiadów nic nie widział, wiec mu było wszystko jedno. Więc teraz po prostu ucieknę z dziećmi , mam dwa azyle w zanadrzu. Nie dam za wygraną.Czuję jak nabieram pewności siebie w tym co robię.Za długo czekałam i ukrywałam te męki. Buźka;)
-
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA WPISY, WASZE SŁOWA DUŻO MI DAJĄ . PIERWSZĄ WIZYTĘ MAMY TRZECIEGO LIPCA. NARAZIE WSZYSTKO JEST SUPER, PRACUJE W DOMU I W PRACY I JEST KOCHAJĄCY.
-
Do Ajviś Czyli wizyta w ośrodku nie ma sensu bo nie chce się leczyć sam dla siebie tylko dla mnie i dzieci?
-
Do Ajven - menel dyplomowany x 3 Widzisz tylko mój mąż idzie na terapię tylko dla mnie nie dla siebie, a co do ciebie trafiło-jaki argument ze sam chciałeś -jeśli możesz to napisz.Może jakoś męża przekonam, że robi dobrze i to dla siebie przede wszystkim.On się teraz śmieje i wstydzi i beze mnie na pewno tam by nie poszedł, bo nie widzi problemu. Jest to dla niego kłopot.Widzę to.
-
Do Ajven - menel dyplomowany Dziękuję za wyczerpującą informację. Utożsamiam się z wieloma punktami(np.wylewałam alkohol, szukałam po skrytkach, prawiłam kazania, prosiłam by nie pił,ostatnio miałam go usprawiedliwić w pracy ale nie zrobiłam tego, sprawdzałam konto czy brał pieniądze -wtedy wiem ze na alkohol, inne zakupy robimy zawsze razem, kryłam prawdę przed rodziną i ludźmi, wstydziłam się,a najgorsze ze ciągle myślę ze to wszystko to moja wina i stad moje kompleksy, depresja, załamka, itp). Wychodzi na to , że na pewno jestem współuzależniona. Dziś zapisałam nas na wizytę do ośrodka terapii uzależnień.Mąż mówi, że nie wyobraża sobie co tam będzie mówić, bo przecież tylko pił piwo. Ale idzie bo nie chce nas (mnie z dziećmi )stracić. Nie mam konkretnego planu.Wiem, że już się nie cofnę. Ucieknę z dziećmi jak tylko złamie słowo co do leczenia lub jak się napije.Nie wiem tylko czy jak złamie słowo(bo biorę to pod uwagę niestety) czy to będzie jego dno- jak wtedy odejdę i czy po tym dać mu ostatnią szansę, (chcę wierzyć ,że się wyleczy). Zawzięłam się na maksa, odejdę jak wróci do picia.
-
Do BYŁAM GŁODNA Dobrze piszesz, że ma leczyć się dla siebie samego, ale on jeszcze tego nie wie, nie rozumie.Mam nadzieję,że w trakcie leczenia to zrozumie.
-
Do XX44 Dziękuję Ci za twe słowa.Bardzo podniosły mnie na duchu. Mąż mówi , że już nie będzie pił, bo zrozumiał, że źle robił i to że zgodził się na leczenie robi tylko po to,by nas nie stracić, a on sam nie wierzy że ma problem, wręcz się śmieje z tego, ale mówi że pójdzie się leczyć. Dziś obdzwaniam ośrodki terapii uzależnień , aby nas obydwoje zapisać. Mąż powtarza, że beze mnie nie pójdzie-widzę że nie wierzy, że jest alkoholikiem(dla niego to jest śmieszne) i że się prawdopodobnie wstydzi sam tam zgłosić.Ja i tak z nim czy sama poszłabym wkrótce, bo potrzebuję wsparcia.
-
Wczoraj postawiłam mężowi ultimatum, albo leczenie albo odchodzę z dziećmi!Dałam mu czas do dziś do 9 rano.Płakał , błagał, prosił, nawet próbował się rzekomo powiesić -co mu na szczęście nie wyszło-nie wiem czy nie symulował ze chciał to zrobić.Ostatecznie-zgodziła się na leczenie, ale ze mną-ja sama i tak się miałam z nim czy bez niego zgłosić po pomoc wiec jest dobrze.Powiedziałam , ze jak złamie słowo lub się napije -od razu odchodzę! Będę walczyć o normalne bezalkoholowe szczęśliwe życie dla mnie, moich dzieci i męża.Kocham go. W życiu nie pomyślałabym , ze będę taka odważna!Uwierzyłam w siebie kiedy pękłam jak balon ( zawsze byłam zakompleksiona ze nic nie umie, jestem brzydka, nic nie osiągnęłam w życiu.) Dziękuję wszystkim za wpisy-zobaczymy co dalej będzie.
-
Sprostowanie :nie za teściową się wstydziłam tylko ja do teściowej.
-
Postawiłam męża dziś ostatecznie pod ścianą:albo leczenie albo odchodzę z dziećmi. Przeprasza,mówi ze nas kocha i nie chce byśmy odchodzili.Widzę,że cierpi, ale ja już dłużej tak nie mogę żyć. Dziś powiedziałam wszystko jego mamie-że tak jest od 9 lat, że nie daje rady już udawać, ukrywać go , że przez to brakuje nam pieniędzy na życie.Teściowa obiecała mi pomoc finansowa(kredyt), wiec już nic mnie nie zatrzyma.Mam kochaną teściowa-nie znałam jej od tej strony.Wstydziłam się jej zawsze.Chcę z mężem chodzić wspólnie na leczenie-ale on się tak wzbrania, nie wierzy ze ma problem alkoholowy.Starsze dziecko dziś już 2 raz płakało-ja się ukrywam ze łzami, ale ono i tak wiele widzi i rozumie.