Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Justi80

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Justi80

  1. Gosik, ułożenie (teraz zabajeruję słownictwem ;-) ) tzw potylicowe tylne (plecki do pleców mamy) powoduje, że poród jest dłuższy w drugiej fazie i bardziej bolesny. do tego czasami trzeba dzidzi pomóc się wydostać wtedy. także jak widać same "atrakcje" :-/ pocieszające, że podobno zdarza się, że podczas samego porodu bobo może się jeszcze samo ustawić właściwie...tego się będę trzymać, jeśli Małej nie wróci rozum do głowy i się nie przekręci ponownie :-/ w ogóle to nie wiem o co 'kaman' już teraz z jej ułożeniem, skoro szyjka pozamykana...pfff. nic, odkurzę psie kłaki i dawaj do ćwiczeń...na basen chodziłam do 7miesiąca, kiedy jeszcze mieściłam się w jednoczęściówkę "sprzed". teraz obawiam się, że kiedy weszłabym do niego zadziałałoby prawo Archimedesa i cała woda rozlałaby się na boki... Mama_, do tego ta kobitka już miała 2dzieci w domciu :-) tylko już takie 5-6letnie więc wtedy może ciut łatwiej?
  2. Ana!!!! Powodzenia!!! Niech moc będzie z Tobą!!!!
  3. I rownież mam okrutne ataki głodu, normalnie burczy mi w brzuchu co godzinę. Próbuję się zapychac owocami, bo już mam prawie 11kgna plusie ale to nic nie daje. Wciąż jestem glodna :-( Dziecko mi się przekrecilo- wcześniej urzędowala z pleckami po lewej stronie a teraz jest jakby na środku, buzka do mojego pępka. Hmmm.
  4. Jejku pisze z telefonu i wysłało zanim skończyłam- więc w każdym razie mniej sie denerwuje. Nie jest idealnie ale lepiej niż było. Moze popytaj w aptece..?
  5. Ale się spłakałam...trafiłam na program 'babyboom' kolejna seria o oddziale położniczym. I co poród to ja w ryk ze wzruszenia... :-) Misia Tak mi sie jeszcze przypomnialo, ze kiedy mówiłam położonej o złym samopoczuciu to przepisała mi magnez i jakąś mieszankę homeopatyczna na skolatane nerwy. Nie wiem czy to od tego czy może hormonki inaczej dzialaja
  6. Mama_ wiem, ze nie ma zadnych dowodow na działanie domowych sposobów, ale spróbować można, chociażby dla zabicia czasu i rozrywki ;-)
  7. Misia, u mnie siara pojawia się od wielkiego dzwona, baardzo rzadko (w sumie ze 3 razy w ciągu ostatnich 3 miesięcy), ale też tylko z prawej piersi...hmm...zastanawiające ps postanowiłam uprzedzić M, że za 2 tyg go wykorzystam seksualnie. Nawet zczail w jakim celu i pośpiesznie dodał, że przecież nie ma pewności, że seks zadziała. Już się biedak miga i poci...i bardzo dobrze.
  8. Ja podtuczę dziecię jeszcze jakieś 400-500gr, czyli zagryzam zęby aby wytrzymać jakieś 2 tyg bez przymusu. A potem będę namiętnie masowac brodawki, jesc pikantne potrawy, gwałt też będę rozwazac. Zwlaszcza że nie wywołują tutaj porodu przy pierwszym dziecku o czym dowiedziałam się w piątek :-/
  9. Agnieszka, Po pierwsze witaj w gronie :-) odczuwam to klucie o kt piszesz ( dziś np non stop będąc w pionie). Polozna, a następnie lekarz powiedzieli, ze jest to ból spowodowany uciskiem kości, odczuwany zazwyczaj kiedy bobo daje czadu główką. Mało przyjemne odczucie...
  10. Ale rozpisane jesteście, fajnie :-) Włosy farbuje całą ciążę w domu farbą bez amoniaku, zero problemów. O przeziębienie też się martwię ale w tych samych kategoriach co Iwka. Poród i zatkany nos jakoś nie idą mi w parze ( a niestety co roku o tej porze ląduje w łóżku z przeziębieniem). W tym roku miałam we wrześniu, może już mnie ominie? Dziecko podobno uodparnia się na choroby przechodzone przez matkę i nabywa przeciwciał. Ale pewnie podejście inne na każdej porodowce. Mam nadzieję, że nie będziemy mieć takiego doświadczenia. Misia, rozumiem nerwy. A wiesz, że silne wahania nastroju też mogą być oznaką zbliżającego się porodu? Chociaż teraz w tak zaawansowanym stadium wszystko i nic może go przepowiadac ... M mnie wczoraj wkoorwil, że aż sie poryczalam. Także też nieciekawy mam nastrój. Do tego pobudka o 3 rano i czytanie książki do 5....bolą mnie plecy u góry i żebra po obu stronach, nawet lezenie od wczoraj to koszmar. A teraz leżę bo znowu dopadł mnie ból uniemożliwiający chodzenie. Do tego córka wali główką boleśnie w bardzo niskie rejony. Czuję jej ruchy tuż nad spojeniem lonowym. Jeśli szyjka jest aż tak wysoko jak mówił lekarz to nie wiem ile jeszcze wytrzymam skoro będzie coraz gorzej. Zmieniłam zdanie CHCĘ ŻEBY TO BYŁO JUŻ....
  11. Mama_, raz mi się zdarzyło obudzić w nocy i czuć skurcze, ale nie jestem pewna czy to akurat one mnie obudziły. Były jednak tak samo odczuwalne, jak w ciągu dnia
  12. misia przykro mi z powodu utraty pracy przez Twoją Mamę. to czy mama może coś z tym zrobić ( o ile tego chce, bo mimo wszystko tylko ona wie co się wydarzyło) zależy od formy zatrudnienia i jak ono zostało rozwiązane...jeśli to była umowa zlecenie/o dzieło czy nawet umowa o czas określony, prawda jest taka, że wtedy nie może zrobić prawie nic (w przypadku umowy o czas określony- może sprawdzić czy zawarto w niej możliwość jej przedwczesnego rozwiązania za porozumieniem stron. jeśli nie- wtedy takiej umowy nie można zakończyć przed upływem okresu na jaki została zawarta). jeśli natomiast była to umowa na czas nieokreślony i to pracodawca dokonuje jej rozwiązania, jest zobligowany do podania powodu zwolnienia ( o ile nie dochodzi o rozwiązania umowy ze względu na względy ekonomiczne, np zwolnienia grupowe, ale to inny temat). jeśli powód jest "wyssany z palca" a mama ma na to dowody, świadków- może dochodzić swoich praw. jeśli natomiast pracodawca przekonał mamę do rozwiązania takiego typu umowy za porozumieniem stron (co jest bardzo często praktykowane) i mama się zgodziła, radziłabym twardo negocjować warunki odejścia (bo znów w świetle prawa niewiele może wtedy zrobić) . najbardziej pocieszające w całej sytuacji jest zawód jaki Mama wykonuje. dziewczyny mają rację, tutaj im więcej doświadczenia tym lepiej (oby tylko oferty pracy były). natomiast jeśli Mama potrzebowałaby np referencji od ostatniego pracodawcy, wtedy wchodzenie z nim w konflikt niekoniecznie pomoże ;-(
  13. A ja wróciłam od gina i jestem mega szczęśliwa :-D szyjka pozamykana i wysoko, więc Młoda jeszcze nie szykuje sie do wyjścia. Ale ulga :-) waży ok 2900gr więc mój Serdelek da mi popalic przy wyjściu coś czuję. Od 5.12 mam mieć robiony tzw monitoring, będą sprawdzać 'maszynowo' jak Toska się miewa, a wizyta u gina 10.12. Zrobili mi również badanie, jak u Was, ale o rezultat mam pytać 15 dni przed datą porodu i ew wtedy zacząć leczenie antybiotykiem. Poza tym tylko mocz standardowo, bez krwi. Miłego weekendu!
  14. mama_ masz rację ( ech, przypomniały mi się czasy "młodości" kiedy naprawdę rzadko zdarzało mi się używać kombinacji słów mama i racja w jednym zdaniu ;-) ) miałyśmy nie komentować nieznanych pomarańczy :-) a propos gina- miałam co miesiąc i wydaje mi się, że dziś będzie to raczej ostatnia wizyta typowo planowa (jestem 36tc+4). pewnie usłyszę, że mam się pokazać ok 15.12 jeśli się nie rozpakuję sama do tego momentu
  15. Martynaaa_19, ja napisałam, że jeśli pomarańcze wolą być cięte to ich sprawa, mając w głowie wpis osoby o nicku " też ciężarówka". tak czy siak chodziło o wybór nacięcie/pęknięcie. może nie wyraziłam się wtedy jasno
  16. Martynaaa_19, nie rozumiem Twojego wpisu... piszesz, że nie chodzi o to, czy ktoś woli/nie woli, bo to nie rozrywka.. nie zauważyłam, aby któraś z nas (łącznie ze mną) napisała, że potrzebuje cięcia jako dodatkowej atrakcji przy porodzie... oczywiście, że chodzi o rutynę w stosowaniu tego zabiegu i nie wierzę, że któraś z mam oprotestowałaby cięcie jeśli miałoby ono zagrażać dziecku albo zaszkodzić jej samej. Jeżeli więc może o coś chodzić to raczej o opinie "wolę/ nie wolę nacięcie niż pęknięcie", a nie o "wrażenia" płynące z dodatkowych obrażeń... gosik, moja położna mówiła to samo o tym, od czego zależeć może konieczność cięcia/pęknięcia. a co do pęknięcia naturalnego- tutaj miała takie samo zdanie jak karmelek ;-) chociaż nie wydaje mi się, aby miała na myśli aż tak głębokie pęknięcia jak np do krocza, omg, hum.
  17. mamita, artykuł fajny. ja szukając informacji na temat odczuwanego ucisku w dole brzucha, trafiłam na taki i też mi się podobał http://polki.pl/rodzina_ciaza_artykul,10004955.html
  18. titucha, terlikula, mam takie samo zdanie, nie tyle chodzi o jakieś fanaberie ciężarnych, ale o wyeliminowanie rutyny w nacinaniu krocza. gdyby podawali statystyki ile z tych 80% miało uzasadnienie a ile "na wszelki wypadek" to by była ciekawa wiedza (ale pewnie nie ma szans, aby to sprawdzić już po porodzie). Rozmawiałam na ten temat dziś z położną, jak ma się teoria "nacinanie krocza tylko w uzasadnionych przypadkach" do praktyki. u nas podobno starają się jak mogą aby to nie była rutyna, do tego mimo wszystko preferuje się naturalne pękniecie niż cięcie. nie widzę sensu więc, aby kruszyć kopie w tym temacie, jeśli pomarańcze wolą być cięte ich sprawa, jeśli inne tego nie chcą mają prawo o tego zabraniać. ja osobiście nie boję się samego momentu cięcia, wierzę również, że wykonają je w ostateczności. zwyczajnie chcę uniknąć nieprzyjemności popołogowych z tym związanych ( i nie tylko popołogowych zresztą).
  19. Dzidka, cieszę się, że chłopiec zdrowy :-) nabierze jeszcze troszkę tłuszczyku i niedługo pewnie się z Tobą przywita w realu :-) łatwiej Ci będzie urodzić co też nie jest wcale głupie...moja córa ważyła ponad 2100 cztery tygodnie temu, nie mam co liczyć na łaskę Pyzy. dziś się przekonam ile przybrała z 3kg na + mamy w tym miesiącu :-/
  20. Terlikula, wow gratuluję odwagi w oglądaniu porodów. zawsze, gdy były jakiekolwiek prawdziwe sceny rodzenia, odwracałam głowę. dziękuję za takie atrakcje, wystarczy, że muszę przez to przejść live. a fakt, że się nie widzi co się tam dzieje "na dole" jest dla mnie jedynym pozytywem w byciu rodzącą iwka, śmiesznie z tą stópką córy :-) moja, kiedy poczuje dotyk też w pierwszym odruchu cofa kolanko, albo stópkę (nie wiem co to może być), chyba jest zaskoczona w pierwszym odruchu. ale zaraz po sekundzie wali w to samo miejsce z impetem. już zaczepia, dowcipnisia całe popołudnie przeleżałam. kompletnie opadłam z sił, cholera wie czemu. lepiej sobie dziś odpocznę i niech mi to przejdzie, bo jutro czeka mnie kierowanie autem. i spuchłam znowu. wyglądem coraz bliżej mi do ludzika z reklamy opon michelin... seksi....
  21. pozytywnie..., he he co do seksu, jako metody na uspokojenie dziecka, to musiałabym chyba listonosza zatrudnić (chociaż i tak pewnie musiałabym mu dopłacić ;-) ). M już odpuściłam, widzę, że chłop się nie odnajduje w sytuacji więc nie stresuję dodatkowo ani siebie ani jego mama_, fajnie, że chłopaki już się słuchają. oby im tak zostało i na zewnątrz ;-) moja przy każdej próbie mówienia do niej, głaskania/dotykania brzucha, śpiewania nawet, jeszcze bardziej mnie maltretuje :-/
  22. Cześć Dziewczyny ciekawe czy Monika już po wszystkim?? nie pamiętam czy pisała o kt zaczynają. o Matko :-) wczoraj zamówiłam na Amazonie specjalny śpiworek do fotelika samochodowego dla Małej(będzie jak znalazł również na spacery w gondoli) i jestem w szoku. miał być w poniedziałek, a już się suszy tadam..! :-D czekamy jeszcze na bazę do auta i kuniec z dużymi zakupami. cały czas jednak przede mną pierdoły typu pieluchy, kosmetyki, wkładki laktacyjne, butelki, smoczki....opieram się pakowaniu torby szpitalnej jak mogę.... laktator- mam i biorę do szpitala dokładnie z tych samych powodów, o których pisała Pektynka pępowina- jutro mam wizytę i powiem Wam, że waham się czy nie zapytać doc'a jak to u nas wygląda, bo oczywiście nie podobają mi się ruchy Tośki (bardzo gwałtowne i częste jak cholera). nie wiem czy lepiej wiedzieć i się zamartwiać czy nie wiedzieć wcale...jak tak dalej pójdzie to faktycznie skończę w szpitalu, ale psychiatrycznym... gosik, też segregowałam wczoraj rzeczy Małej w komodzie. jednak zrobiłam podział tylko rozmiarowy i "typu ubranek". dałam sobie spokój z dzieleniem na używane/nowe, nie miałabym aż tyle miejsca. w każdym razie nie jest źle ;-) mebelki (komodę i szafę) mamy z Ikei i jestem bardzo zadowolona :-) misia, jak mija życie "słomianej wdowy"? ;-) dajesz radę bez problemowo jak mniemam. mnie wczoraj kamień spadł z serca, M zadzwonił z robo z informacją, że przełożyli wyjazd o kolejny tydzień i powiedział im, że w takim razie nie jedzie...uff...wyjazd w pierwszy tydzień grudnia to już nie na moje nerwy ;-)
  23. antałek... jest mi bardzo przykro z powodu krytycznego stanu bliźniaków i z tego, że jest Ci bardzo ciężko, więc nie zrozum mnie źle- ale...każda z nas ma jakieś obawy, a niektóre Mamy mają problemy z ciążami, więc może zachowujmy aż tak przykre informacje dla siebie. okay, powinnam pisać tylko we własnym imieniu. więc proszę, nie obrażaj się, ale nie pomaga mi to w zachowaniu dobrego nastawienia do porodu, ani nie umniejsza strachu czy obaw, jak on będzie przebiegał u mnie...
  24. dzidka, kilka stron wcześniej któraś z Mam się na ten temat wypowiadała. ja akurat nie będę zamawiać z netu więc Ci nie pomogę. ale jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi, proponuję Ci po prostu poszukać kilka stron wstecz. mam koleżankę psychiatrę, która twierdzi, że "nie jest ze mną tak źle" co oznacza wg niej, że można ze mną "normalnie" porozmawiać, a nie wysłuchiwać jedynie o pieluchach i orzekła, że raczej mi to nie grozi...coś mi się wydaje, że bb blues mnie dopadnie, ale mam nadzieję, że depresji się oprę (u nas odróżniają bb blues od depresji poporodowej, która jest dużo poważniejsza)... jakby co będę męczyć koleżankę o bezpłatne konsultacje, he he ;-)
  25. Mamusia, dokładnie...co nie oznacza, że nie kocha się tych Maluchów jeszcze w brzuchu czy już na świecie... u mnie też wyliczali datę tym magicznym kółkiem, ale od daty zapłodnienia 40tygodni (a nie od @). ale do 20.12 na pewno nie donoszę i jeszcze tak mi się przypomniało, że np u mojej siorki obie córy urodziły się w terminach podawanych przez lekarzy (+/- kilka dni), a nie tych z USG...więc wiadomo, nie ma reguł :-)
×