Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Justi80

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Justi80

  1. Hej wrak człowieka ze mnie dzisiaj. nie wiem tylko czy to już równia pochyła i będzie coraz gorzej, czy efekt powczorajszych szaleństw. obudziłam się o 5.30 (po czym przed 10.00 padłam i zasnęłam znowu na 1,5godz) i niestety- miałam skurkowane skurcze. do 8.00 naliczyłam ze 6. nieregularne i przechodziły po ćwiczeniach miednicy. a potem wzięłam spasfon i na razie jest OK. mam nadzieję więc, że do przyszłego piątku, kiedy to mam wizytę, wytrzymam (-y). mamita, odpowiadając więc na Twoje pytanie-może nie tyle czekam ale liczę się z tym, że P może się zacząć i również sprawdzam/kontroluje i bardziej niż zwykle wsłuchuję się w swoje ciało szukając anomalii ;-) w ogóle to mam stresa co jeśli wody odejdą np pod prysznicem albo w wannie i ich nie zauważę..? hi hi :-) ech, psychiatra pilnie poszukiwany ;-) wczoraj wieczorem weszłam pooglądać filmiki z kalendarza ciąży na mamazone.pl , które tak namiętnie śledziłam na początku, ciekawa co tam się dzieje z moim szkrabem...a tam okazało się, że dziecko już prawie gotowe. włoski rosną, nie ma już tego meszku płodowego, płucka rozwinięte...jejku. 36tc trwa, jeszcze przyszły do ukończenia, a od 19.11- to już wolna jazda bez trzymanki :-)
  2. Marcyś, po wnikliwej lekturze Twojego wpisu, doszłam do wniosku, że kluczowym w nim jest słowo "JAKBY" wypowiedziane przez lekarza. czyli on w sumie nie jest tego pewien. a Misia podpowiada, że możliwe, że takiej pewności może nie mieć wcale. bądź więc dobrej myśli. mam nadzieję, że kolejny lekarz nie potwierdzi tych rewelacji. (ja również czuję czasami drgawki tuż pod lewym żebrem. ale nikt mi nie powiedział, że to może być dziecko w koralikach. myślę sobie również, że jeśli bobo rusza w jakiś sposób pępowiną to możemy to tak odczuwać..?)
  3. ..no to siadłam. i padłam. Marcyś, o-o. a na jakiej podstawie podejrzewałaś, że synek zrobił sobie korale...? i czy jest szansa, że się wyplącze przed godziną zero? i tak w ogóle- to już od dłuższego czasu zastanawia mnie jedna rzecz- kiedy już rozpocznie się poród, nie można sprawdzić zawczasu czy dziecko jest okręcone czy nie i ewentualnie temu zaradzić? a nie czekać aż dziecku główka wyjdzie?
  4. Iwka, nie wiem, może gorszy dzień miała, jak go pisała...a nikt lepiej niż my nie wie, co to znaczy mieć gorszy dzień i jakie rzeczy można wtedy wypisywać ;-) Antałek, to nie depresja przedporodowa, ale najzwyczajniejsze w świecie hormonki :-) Luska, wózek fajny. a co do wagi nie jest źle i aż tak już teraz na finiszu nie będziemy przybierać na wadze (chyba, że będziemy się obżerać, to wtedy cudów nie ma :-) ). tak sobie powtarzam co dzień i jeszcze do tego gdzieś wyczytałam, że w 9mcu się troszkę chudnie więc już w ogóle pełnia szczęścia ;-) dwa pranka zrobione, M nakarmiony ;-), kuchnia posprzątana, podłogi odkurzone...więc teraz czas na szarlotkę i prasowanko. a wieczorem będę stękać jaka to zmęczona jestem...ale nic to. run, Forrest run..! ;-)
  5. hmmm skoro zdarzają się takie przypadki również w świecie tzw dorosłych, to cóż, właśnie wyszło, jak mało wiem o życiu.... ;-) terlikula, również uważam, że zawadzka chyba jednak trochę przesadza. nie warto popadać ze skrajności w skrajność... gosik, może robiła nam lewatywę ta sama pielęgniarka, stąd u nas taka trauma? ;-) też miałam wtedy jakoś 3 max 4 latka (przed operacją pęcherza) tyle, że u mnie to było jakieś 29lat temu ;-)
  6. Hej u mnie dziś słońce po pochmurnym WE, ale za to wieje znowu. Więc zimno w efekcie. mnie niestety obudził ból brzucha (jak na okres) i lekkie skurcze plus ....komar 8-/ dzień będzie dziś na odpowiedniku No-spy. pierwsza tura prania wstawiona, jeszcze dwie samych ubranek, plus gondola (kupiliśmy używaną), nosidełko i chyba ze 30prześcieradeł od teściowej (co prawda uprane, ale mają bardzo intensywny, dla mnie niezbyt przyjemny zapach. upiorę je jeszcze raz kiedy mój M wyjedzie, po kryjomu ;-) ) muszę jutro dopytać położną o lewatywę u mnie w szpitalu. miałam ją kiedyś robioną, jako małe dziecko,ale do tej pory pamiętam. mało przyjemne uczucie, ale do przeżycia i na pewno wolę ją niż ew niespodzianki podczas porodu. jeśli okaże się, że nie robią, skorzystam z Waszych rad i dopytam w aptece, czy może jest jakiś domowy odpowiednik. u mnie siusiu dochodzi do 2 na noc ( w ciągu dnia jest prawie równie beznadziejnie jak w pierwszym trymestrze). nie wiem czy to jest efekt opuszczającego się brzucha, czy też zwyczajnie rozpychającej się rosnącej córy. również czytałam, że przy kolejnych ciążach, brzuch może opuścić się dopiero przed samym porodem. ale wiadomo, że zawsze są odstępstwa od reguł ;-) z depilacją miejsc intymnych akurat nie mam większych oporów...mieszkając w gorących klimatach już się do niej przyzwyczaiłam i wyznaję zasadę, że "przezorny zawsze ubezpieczony" ;-) (albo "myjcie się dziewczyny bo nie znacie dnia ani godziny" jak mawiała moja babcia ;-) )
  7. ...jeszcze 5 tygodni do ukończenia i mam nadzieję, że córa nade mną się zlituje i sama wyjdzie...
  8. A i też zaczynam gromadzić wodę, jak jakiś wielbłąd... Założyłam dziś balerinki na spacer z psem i moje stopy wyglądały w nich jak baleroniki (dobrze że brzuchol zasłonił mi widok kostek....a może już ich nie mam? ). Patrząc zaś na moje dłonie, non stop przypomina mi się bajka o jasiu i małgosi. I gdybym tak miała pokazywać złej czarownicy paluszki z klatki aby sprawdzić czy już przytylam, dawnojuż by mnie zjadła...
  9. nie wiem czy lubicie tenis,ja tak i właśnie oglądam z poziomu kanapy finałowy mecz naszego Jerzego "dżerZego" (jak go tu nazywają) Janowicza i tak sobie obiecuję, że zacznę uczyć się grać po "wszystkim". obym wytrwała w postanowieniu ;-) może nie wierzę, w cudowną utratę kg, ale myślę, że jest to do zrobienia. dieta jak dieta, ja osobiście nie mogę się doczekać możliwości ruchu. nigdy nie byłam jakoś mocno usportowiona, ale z przyjemnością myślę o powrocie do ćwiczenia Zumby oh yeah ;-) Iwka, ja należę do tych dziwaków, którzy lubią prasować. zajmie mi to co prawda pewnie z tydzień, ale OK. prania za to szczerze nienawidzę, nawet jeśli mój w nim udział ogranicza się jedynie do włożenia/wyjęcia/rozwieszenia. blah.
  10. hum, skoro 5kg to już coś, to ja z moimi +9kg chyba z nie powinnam się już pokazywać publicznie.... ;-(
  11. Misia, wracaj szybko do zdrowia :-) Optimum, nie zrozum mnie źle, ale nasze odpowiedzi mogą być mniej precyzyjne niż test ciążowy po 6dniach....możesz być, ale nie musisz...jeśli cykle masz regularne, wiesz również mniej więcej, kiedy miałaś owulację (w którym dniu cyklu). jeśli nie- pewnie poznajesz ją po objawach. na tej podstawie możesz podejrzewać, czy 12dc to był TEN DZIEŃ ;-) w każdym razie, musisz uzbroić się w cierpliwość :-) ja miałam cykle regularne,30-31dniowe, wiedziałam kiedy mam owulację, i dziwnie czułam, że "się udało" długo zanim zrobiłam test (choć mimo wszystko jego pozytywny wynik wywołał u mnie szok ;-) życzę Ci powodzenia :-)
  12. Iwka, nie przejmuj się. jak możesz nie zrzucić kilku kg? już po porodzie ubędzie Ci z min 6kg, a resztę wyssie z Ciebie Ania :-) a jeśli nie czujesz tego dziwnego kłucia (podejrzewam, że to może być mimo wszystko strzał z główki w pęcherz...) tylko Ci można pozazdrościć, bo to mało fajne uczucie. dołączam do grona bezdechowców. chociaż najczęściej dopada mnie to w ciągu dnia (w nocy nie mogę oddychać przez zapchany nos), muszę się wtedy wyprostować i trochę pomaga. również jestem zmęczona i nic mi się nie chce, a do tego jestem już w stanie zasnąć nawet na stojąco, bez względu na to, ile spałam w ciągu nocy, czy dnia. brzuch również "ciągnie" przy każdej zmianie pozycji, nie tylko w czasie snu. czasem mam wrażenie, że moja macica po prostu eksploduje-w końcu wszystko ma swoje granice.muszę się jednak zebrać w sobie, bo mam chyba ze 3tony prania ciuszków przed sobą- dostaliśmy w ubiegłym tygodniu od siostry M i jej koleżanki...zostawiam sobie tę przyjemność na nadchodzący tydzień.mocy, przybywaj! ;-)
  13. Rozumiem, że na takim rowerku stacjonarnym do ćwiczeń?
  14. ...taka dygresja- scenka z mojego życia rodzinnego, która właśnie ma miejsce: poprosiłam M, aby wyjął rzeczy z pralki i zaniósł na balkon, gdzie będę mogła je wywiesić (za ciężko już dla mnie). nawet się zgodził to zrobić. fantastycznie! tyle, że zamiast przełożyć wszystkie ciuchy do miski i wynieść je na raz, wyjmuje już 3partię z pralki i nosi je w rękach....i tak oto prosta czynność, która normalnie zajmuje od 5 do 10min, mojemu M zabrała już ich 20....po zwróceniu mu uwagi,kontynuuje ten bezsens tylko po to, aby mi się postawić...dlaczego faceci są tacy dziwni..?
  15. Agabi, ech, "byłam tam", że tak powiem...też nie chciało mi się kontaktować nawet telefonicznie z innymi. dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że czasem należy się zmusić/przemóc, aby wykręcić numer albo odebrać telefon, bo to mi mimo wszystko pomagało. zazwyczaj zaczynałam od tego, że "nie chce mi się gadać co u mnie ale z chęcią posłucham co u Ciebie" :-) a że z przyjaciółmi można sobie na takie komentarze pozwolić no to sru i jedziemy... pozwalało mi się to oderwać od mojej skiszonej rzeczywistości :-) teraz stosuję ten chwyt na potęgę kontaktując się z bezdzietnymi koleżankami, dla higieny zdrowia psychicznego właśnie:-) aha, i mnie dopadają podobne bóle/kłucia. ogólnie czuję nieciekawe sensacje w tamtych okolicach ostatnio, więc jest szansa, że to również "normalne" :-/
  16. Iwka, a no widzisz...mnie często dopadały stany przeddepresyjne, ale jakoś nie wyczuwałam ich nadejścia z wyprzedzeniem. fakt, że wolałam być wtedy sama,ale jak ktoś mnie "wyciągał" na zewnątrz, wtedy robiło mi się lepiej na duchu. dopiero teraz, będąc w ciąży je wyczuwam i staram się im "nie dać", bo przechodzę je dużo gorzej i dłużej. tyle w teorii ;-) i tak, dobrze liczysz, kuniec 35 tc nadchodzi jutro. a od poniedziałku tik tak tik tak....byle do grudnia. od grudnia zacznę Małą stymulować do wyjścia, zanim sama wyjdę z siebie i stanę obok...
  17. Iwka, przeczytałam Twoją listę produktów zakazanych i dochodzę do wniosku, że mogliby sobie oszczędzić czasu- dużo szybciej powiedzieć- nie wolno jeść NIC niż tak wymieniać, czego nie....w dalszym ciągu dochodzę do siebie i staram się ją wyprzeć z pamięci do dnia narodzin. łudzę się też, że może tutaj mają bardziej liberalne podejście i wtedy ochoczo będę z niego korzystać (a przynajmniej do pierwszego ryku " bez powodu" Tosi)...hmm. u mnie waga wariuje, ale zmierza ku wartościom przerażającym. waha się od +8 do +10 w zależności od dnia (i czegoś jeszcze, ale to jakiś sekretny składnik, którego jeszcze nie odkryłam). a że mam apetyt to raczej jestem skłonna przypisać sobie +10, a mniejszy przyrost potraktować jako miły komplemencik ze strony wagi z Ikei ;-) lulalita, witam! co do biustonoszy/koszulek- fakt, że w domu wygodniej w koszulce, kusząca alternatywa, ale nie wiem czy warto narażać się na działanie grawitacji, a potem pluć sobie w brodę i mówić ech mogłam założyć cyckonosz..? mnie np piersi dopiero teraz zaczynają rosnąć tak na serio (i boleć co za tym idzie), więc wstrzymuję się jeszcze z zakupem biustonosza do karmienia do drugiej połowy listopada.a potem- w biustonoszu do karmienia czy zwykłym- będę je nosić dla spokoju ducha :-) agabi, widzę, że znów dopadł Cię trudny nastrój...życzę Ci dużo siły, cierpliwości i dystansu (do siebie, innych...). a z tym "byciem wśród ludzi" kiedy dopada nas depresja, to chyba łatwiej powiedzieć niż zrobić. bo z tego co wiem, potrzeba towarzystwa w depresji jest jedną z ostatnich rzeczy na jaką ma się ochotę.chyba, że mają na myśli raczej przygnębienie, a nie prawdziwą depresję. jeśli czujesz potrzebę towarzystwa, a nie możesz sama się poruszać- może ktoś może przyjść do Ciebie..?
  18. Cześć mnie też męczą noce, zamiast się regenerować. podobnie już zaczęłam wstawać siusiu na razie raz w nocy ( ale za to nadrabiam w ciągu dnia), zazwyczaj około 3.00, a potem nie mogę już zasnąć. katastrofa. dziś co prawda pospałam "aż" do 7.00 z jednym wstaniem, ale za to męczył mnie zapchany nos, chciało mi się pić, gorąco...i oczywiście brzuch baaardzo ciągnie przy każdej zmianie boku (których jest mnóstwo w ciągu nocy). a właśnie, zauważyłam coś niepokojącego(?) u siebie- tracę czucie po zewnętrznej stronie prawego uda i schodzi to dół. czy myślicie, że może tak być od częstego spania na prawym boku? z lewym udem tak nie mam. do tego czuję ból również w prawej dłoni.dziwne. chyba, że któraś z Was przeżywa podobne sensacje, wtedy okaże się to normą ;-) Luska, wózek wygląda uroczo, ale może zrób sobie listę pro-con, na czym Ci najbardziej zależy i co będzie praktyczniejsze. nasz wózek jest również bardziej "terenowy" chociaż mieszkamy w mieście. tyle, że można go złożyć do małych rozmiarów (mieści się nam w peugeot 308 z kołami), koła przednie zwrotne, ale i z możliwością blokady. wybraliśmy coś, co będzie nam dłużej służyć i w każdych warunkach. może poszukaj na stronach skapiec.pl albo ceneo.pl tego albo podobnych modeli. możesz tam znaleźć sporo opinii osób, które go kupiły.
  19. Jeśli 3niezależne źródła podają te same informacje plus domi_, która potwierdza działanie prysznica- możemy być spokojne, to nie tylko teoria. to DZIAŁA :-) co do diety podczas karmienia- do tego jeszcze nie doszłam. powinnam przeczytać broszurę i już bym więcej wiedziała ale jakoś mi jeszcze nie po drodze...za to moja mama powiedziała mi, że podczas karmienia o barszczu wigilijnym mogę zapomnieć :-/ ze zlepku tej informacji+ szkoła Iwki wychodzi mi na to, że co najwyżej mogę sobie w święta jedzenie wąchać. o-o.... w takim razie chyba zacznę teraz sobie używać, a co.
  20. Misia, u mnie też mówiła o kąpieli (ale tylko jeśli wody nie odeszły, inaczej nie wolno. co najwyżej prysznic) i o no-spie, ćwiczeniach rozluźniających itp itd do odróżnienia od właściwych. a jeśli nie przejdą to cóż- wszystko to pomoże nam się rozluźnić i tak :-D
  21. przede wszystkim nie wpadać w panikę, he he ale to na razie teoria ;-) na pewno przygotuję wszystko przed jego pierwszym wyjazdem. a potem rozważam kilka opcji. : 1- dojechać do szpitala albo pogotowiem albo taksówką (muszę się tylko dowiedzieć jak to wygląda tutaj z dowozem z pogotowia), 2- uprzedzić siostrę i/lub przyjaciela rodziny, którzy mieszkają jakieś 30km od nas, że mogę potrzebować ich pomocy (ale wiesz, nie wiem np czy się zgodzą) 3- mam tutaj 2 koleżanki, jakieś 15km ode mnie. tyle, że obie bezdzietne jak na razie i one akurat będą ostatecznością, bo wiem, że poród ich przeraża.ale chodzi tylko o podwózkę i tyle :-) a potem- cóż, przygotowuję się psychicznie, że mogę rodzić sama (bo nie chcę rodzić z nikim innym tylko z M) :-) dam znać M że się zaczęło. może uda mu się dojechać, kto wie ;-) (będzie 300km od domu)
  22. misia, rozumiem stres- mojego M też wywiewa na tydzień od 19.11 a potem jeszcze na cały dzień 7.12 :-)
  23. Cześć terlikula, wyrazy współczucia ;-( widzę, że pojawił się temat "wyczucia skurczy-(byków;-) ). też jestem ciekawa, jak to będzie. podobnie jak misia, mam nadzieję, że skurcze będą się "rozkręcały" powoli w domu...zwłaszcza, że u pierworódek osiągnięcie pełnego rozwarcia trwa oj trwa (1cm na godzinę? czy się mylę?). tylko czasami zdarza się, że się tych pierwszych skurczy nie czuje i wtedy może być klops ;-) wczoraj przerabiałyśmy z położną temat pt "kiedy jechać do szpitala", czyli jak odróżnić skurcze porodowe od tych przygotowujących, jakie są (inne oprócz skurczy) objawy porodu itp itd. fajnie tłumaczyła, ale zaznaczyła też, że żaden powód nie jest zły, jeśli mamy wątpliwości, aby pojechać do szpitala. tylko może niech torba z rzeczami zostanie w samochodzie, jeśli będzie to fałszywy alarm :-) powiedziała również, że na 100% bez czekania trzeba jechać jeśli skurcze są co 5min albo jeśli wody odeszły. dała mi też radę, aby coś podłożyć pod 4litery na czas podróży na siedzenie samochodowe, bo z wodami różnie to bywa. piszę to bo może są dziewczyny, które nie chodzą do szkoły rodzenia i może im się przydać taka wiedza, nie wiem...jakby któraś z Was chciała więcej to dajcie znać.pa
  24. nie twierdzę (bo i na jakiej podstawie?), że M będzie złym ojcem, że popadniemy w rutynę po porodzie czy inne tym podobne, bo nie mam powodów, aby tak myśleć. będzie to dla nas obojga nowe doświadczenie. wierzę, że będzie OK, jak wyjdzie w praktyce to się okaże. pisałam o swoich odczuciach związanych z ciążą i jak ona wpłynęła na nasz związek (a wpłynęła źle, oddaliliśmy się od siebie okropnie i oboje zdajemy sobie z tego sprawę). oczywiście, że są to moje bardzo subiektywne, prawdopodobnie powodowane hormonami odczucia , ale fakt jest taki, że nie chcę jeszcze raz przez to przechodzić. tyle...
  25. Iwka, po kolejnej pobudce o 3nad ranem, wzięłam się za rozmyślanie nad tym co napisałaś o "nielubieniu byciu w ciąży". nie powiem, że pomogło mi to w szybkim ponownym zaśnięciu, bo doszłam do nieciekawych wniosków. nie wiem czy "podoba/nie podoba" mi się bycie w ciąży z fizycznego punktu widzenia, bo w sumie nie jest ze mną aż tak źle.nie miałam (odpukać) żadnych poważniejszych problemów, ogólnie ciążę znoszę dobrze, ale...no właśnie ale. źle znoszę ją psychicznie, wahania nastrojów, wątpliwości, lęki- okropnie to przechodzę. i w większości nie są to lęki związane z macierzyństwem, ale z moim małżeństwem. dlatego na dzień dzisiejszy myślę, że nie zdecyduję się na kolejne "bycie w ciąży", bo nie sądzę, aby mój związek to przetrwał. o,takie oto ciążowe odkrycie :-)
×