Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Justi80

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Justi80

  1. Terlikula, może zrobiły oczy bo takie badania, o których piszesz, przechodzi się na samym począteczku ciąży...?przynajmniej ja tak miałam (plus jeszcze różyczka, syfilis, żółtaczka i inne przyjemne choroby...) co do toksoplazmozy- lepiej nie lekceważyć, bo to poważna sprawa może być (i nie tylko koty ale ogólnie kontakt z "ziemią" czyli np niedokładnie umyte warzywa owoce, czasami nawet mięso...). tutaj jeśli nie ma się przeciwciał na tokso, co miesiąc robią badania krwi, aby sprawdzić czy przypadkiem się jej nie załapało. ja mam to szczęście, że w dzieciństwie byłam tzw kocią mamą, musiałam to wtedy złapać i jestem odporna. mogę jeść (prawie)wszytsko, oh yeah ;-)
  2. 80% porodów na znieczuleniu kończy się cesarką....? z całym szacunkiem dla tej położnej, ale chyba ma trochę skłonności do wyolbrzymiania..? ciężko mi w to uwierzyć. czasami mam wrażenie, że tzw doświadczone położne specjalnie mówią takie rzeczy o znieczuleniu, żeby zniechęcić dziewczyny po to, aby cierpiały tak jak one podczas porodu...bo przecież "za ich czasów"....oglądałam ostatnio w tele fajny program/ serię o porodówkach (we Francji) i tam był przypadek kobitki, która po 3ciążach na znieczuleniu, 4dzidzię postanowiła urodzić bez (przy ostatnim dziecku dali jak tak dużą dawkę, że faktycznie nie czuła skurczów i był problem z parcie).tyle, że musieli jej podać środek na przyspieszenie porodu, a wtedy podobno skurcze są bardziej bolesne niż naturalne.kobitka po 5 minutach nie wytrzymała i już była podłączona do znieczulenia ;-) nie wypowiadam się w kwestii prezentów, jestem kompletne dno jeśli o to chodzi. za każdym razem kiedy muszę kupić coś mojemu, przechodzę przez mega kurze męki :-/ ale pomysł Iwki wydaje się całkiem rozsądny. puchar lodów na jedną pierś, kufel piwa na drugą , paczka chipsów na brzuchu a w zębach pilot do telewizora, najlepiej z jakimś fajnym meczem :-D
  3. dzidka, jakiś taki spokój czuć w Twoich wpisach o porodzie...hmm...co oni Wam tam dają do picia w szkole rodzenia,co..? żartuję :-) najwidoczniej szkoła bardzo Ci służy, możliwe, że oswojony "potwór" przestaje być "potworem"...też chciałabym zobaczyć porodówkę "przed", ale, że tak powiem, jakoś mi jest tam jeszcze nie po drodze..chyba zdecyduję się dopiero w listopadzie Iwka, o tych przypadkach kobitek w znieczuleniu, o których pisałam, to jedna była z polski (rodziła w krakowie) więc wiesz wszystko możliwe!....i NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ :-) a ja z mężem jesteśmy ze sobą od ponad 4lat a małżeństwem od ponad roku. Na rocznice pierwszej związku jeszcze w Polsce jeździliśmy do Wrocławia, gdzie wszystko się zaczęło (nawet tam się zaręczyliśmy), a tutaj na I rocznicę stwierdziliśmy, że kolacja w uroczej resto wystarczy. zresztą w tym roku w kwietniu to Tosia była najlepszym prezentem, jaki mogliśmy sobie wyobrazić :-)
  4. Iwka, na pocieszenie i dla równowagi- ja znam dwie, które były na znieczuleniu- jedna rodziła pierwszy raz i powiedziała,że wszystko "śmigło" i nie ma złych wspomnień z bólem, druga rodziła kolejny raz (ale pierwszy na znieczuleniu) i powiedziała, że absolutnie nie ma porównania...od momentu podania zniecz ból bosko odpuścił i potem to już był relaks (oczywiście w porównaniu z porodem bez "wspomagaczy").tylko wiesz, zanim podadzą trzeba troszkę "przed" pocierpieć dla przyszłych mam o mocnych nerwach, mała lektura o znieczuleniu (chociaż może lepiej zostawić ją na później..?) http://babyonline.pl/ciaza_i_porod_porod_artykul,2204,1.html
  5. a na obiad dzisiaj u mnie bez polotu- pierś z kurczaka z cukinią i ryżem
  6. ojoj temat porodu powrócił, panika :-( będę rodzić naturalnie (o ile oczywiście nie będzie wskazań do cesarki), boję się oczywiście, ale bardzo silnię czuję, że właśnie ta droga wyjścia Małej a nie inna będzie w naszym przypadku. więc nie będę podejmować w rozmowach z lek tematu operacji chyba, że sam go podejmie.wydaje mi się, że tutaj cesarka jest tak samo traktowana jak poród SN- robisz jak chcesz.słyszałam o jakichś przypadkach,że matki wybierały cesarkę,aby urodzić precyzyjnie w danym dniu,bo np w innym terminie miały zaplanowany wyjazd na wakacje...nie wiem ile w tym prawdy.druga sprawa to taka, że tutaj nie ma problemu ze znieczuleniem. jeżeli nie ma medycznych przeciwwskazań, raczej pada pytanie czy NIE CHCESZ znieczulenia, a nie czy chcesz.o nacinanie krocza (brrrr) muszę dopytać, bo raz czytałam, że jest to zwyczajowy zabieg, a raz słyszałam, że robią to tylko w sytuacji gdy dziecko ma np nierówne tętno i musi wydostać się szybko...więc tyle na temat moich przemyśleń. rozumiem Was natomiast, że rozważacie cesarkę jako sposób na urodzenie dzidzi.faktycznie stres matki związany z p. naturalnym, raczej dziecku nie pomoże w przyjściu na świat
  7. muszę przejrzeć Wasze propozycje wózkowe. w dalszym ciągu nie mamy decyzji czy wózek z dodatkami po siostrzenicy trafi do nas czy jednak do naszej konkurencji :-/ co do siu siu- przestałam wstawać w nocy na siku już jakiś miesiąc temu (albo i dłużej..?). chyba, że się opiję na wieczór wtedy wiadomo weszło to i wyjść musi...
  8. fakt, też się zastanawiam jak z tą skórą później się dzieje...niby np mojej siostrze czy mamie nie widać, aby coś za dużo jej było, ale może po prostu czasu na to też trzeba? chociaż na plaży (ach, ileż to teraz można zauważyć i poobserwować) widziałam jedną kobitkę z bardzo fajną figurą i dość małym dzieckiem (jakieś 3-4 latka) i myślałam sobie "wow!kolejny dowód na to, że można super wyglądać już po!" i wtedy kobitka się po coś schyliła i wtedy na brzuszku była widoczna niestety taka pomarszczona za duża skóra ;-(
  9. cześć dziewczyny no normalnie S_Z_O_K - u mnie chmury...! w deszcz nie wierzę, ani w to, że tak zostanie choćby do południa, ale jak miło, że chociaż chwilowo temp spadła do 26stopni.oh yeah..! :-D terlikula- powodzenia! i na zdrowie! ;-) Iwka, też mam nadzieję, że to Mała rośnie i stąd ten ból...do tego boli mnie również żołądek, dlatego liczę, że gin miał rację i jest to efekt podnoszenia się brzucha z Dzidzią.wtedy klocki ułożyłyby się w całość. na niestrawność liczyć (na szczęście) nie mogę- przemianę materii mam lepszą niż przed, więc nie sądzę, aby coś tam zalegało. co do pilatesu- ja mam taki zestaw ćwiczeń, że ok 15 min z godz to ćwiczenia na "flexibility" czyli rozciąganie mięśni.mnie pomaga (już nawet mogę coś podnieść z podłogi bez wydawania dźwięków ;-) ) a po jutrze "mission impossible3" czyli próba nasikania do pojemniczka o objętości zapałki 8-I
  10. Poczekam, zobaczę, jak będzie jutro w ciągu dnia/nocy z bólem.jeśli będzie tak samo bezsensu jak np dziś,będzie trzeba przedzwonić i dopytac ( tak to u mojego gina działa). Nie da się ukryć, że nie mam dziś humoru, szkoda niedzieli. Pewnie mam po prostu dość i już nie mogę się doczekać wakacji. Cierpliwości mi trzeba.
  11. Misia, dzięki. Co do M., nie wiem co mam o tym myśleć. Mam nadzieję, że po urodzeniu córci, on sam straci na jej punkcie głowę, tak ja już straciłam. Dla niego teraz ona jest mimo wszystko jeszcze "wirtualna", a kiedy będzie ją mógł zobaczyć, dotknąć poczuć -będzie faktem...tak sobie to tłumaczę,bo inaczej miałabym jeszcze większego doła. zazdroszczę Ci baardzoo tego uczucia, które zagościło między Wami. Korzystaj ile wlezie :-) Właśnie tego mi brakuje najbardziej. było tak między nami na początku ciąży, a tak naprawdę to jego wypadku z nogą.od tamtej pory czuję się z dzieckiem sama, a on koncentruje się tylko na sobie.ale z siebie wyrzuciłam żółci, łooooo losie... poszukam jeszcze info na temat tych bóli, o których piszesz. możliwe że z Małej robi się Większa i taki tego skutek uboczny (wcześniej myślałam,że ból mam od zbytniego wysiłku ale nie).13.08 mam USG a 17.08 lekarza, nie chcę teraz panikować i lecieć do niego wcześniej...a od piątku, niestety, ale dotkliwie odczuwam już brak dodatkowych przepisowych 300kcl w menu i MUSZĘ jeść więcej bo najnormalniej w świecie jestem non stop głodna z burczeniem w brzuchu jako akompaniament.nie wchodzę już na wagę.ze strachu, że załamie się pod moim ciężarem ;-(
  12. Cześć Karmin! fajnie, że ciągle nowe Mamy dołączają do forum :-) raźniej będzie, kiedy terminy będą się zbliżać ;-) Nataszka- ślicznie brzmi, dla urwisa w brzuszku imię już wybrane? u mnie to chyba nie pachwiny, choć już sama nie wiem czuję się jakby pociąg po mnie przejechał...w nocy natomiast przede wszystkim czuję jak brzuch "ciągnie" przy zmianie pozycji-grawitacja
  13. przeczytałam Wasze wpisy o mamach i stwierdzam, że Wy to macie siłę Kobitki...gdybym od kogokolwiek (nie wspominając o własnej mamie) usłyszała zdanie typu "coś ty najlepszego zrobiła.." to byłoby mi najprzykrzej na świecie :-(( i nie wiem jakbym dalej budowała/utrzymywała taką relację. mam do Was pytanie,bo zaczynam się martwić- już 3 dzień z przerwami odczuwam bóle w dole brzucha,nie wygląda mi to na skurcze,ból jest jednostajny,nie mega silny,ale powodujący dyskomfort, trochę taki jak na okres,brzuch przy tym nie twardnieje...czasem czuję również dziwne uczucie jak przy owulacji...o co w tym wszystkim chodzi?słyszałyście coś o tym?czy to więzadła?(bardziej boli na środku niż po bokach,chociaż też się zdarza).nie mam plamień, Niuńka dziś ruchliwa,niby jest OK, ale leżę, bo chodzenie przy takim uczuciu jest mało fajowe..dajcie znać
  14. cześć Dziewczyny no no, musiałam nadrabiać zaległości od wczorajszego wpisu. wczoraj cisza, a tu dzisiaj bum dyskusja pełną parą. o spaniu dzidzi już pisałam, więc nie chcę się powtarzać. fakt, jestem pierworódka, ale tak jak Misia dla ogólnego dobra- i dzieci i rodziców (czyli nas) będziemy starali się, aby Mała spała u siebie. problem u nas jest jeszcze taki, że mamy tak małą sypialnię, że nie jestem w stanie sobie wyobrazić gdzie moglibyśmy tu wstawić łóżeczko...:-( nie wiem, jeżeli spanie Tosi w oddzielnym pokoju nie zda egzaminu, mam nadzieję, że powiedzenie "potrzeba matką wynalazku" okaże się prawdziwe i coś wymyślimy... na początku przyjeżdża do mnie mama, nie wyobrażam sobie poradzić bez niej w pierwszych chwilach po urodzeniu,dlatego jest mi podwójnie przykro czytać, że Twoje, Misia, relacje z mamą się nie układają tak, jakbyś sobie tego życzyła. Mam nadzieje, że sytuacja się będzie poprawiać im bliżej rozwiązania, a może Twoja mama zmieni swoje zachowanie kiedy stanie się babcią..?tego Ci w każdym razie życzę. też wróciliśmy wczoraj od znajomych o 1.00.mniej więcej od 23.00 byłam już mocno nieprzytomna, no ale...pisałam już kiedy zaczynam mieć ataki płaczu, nie będę więc Was tym raz jeszcze raczyć. Martwi mnie bardziej fakt, że robię się strasznie nerwowa. Byle g***** wyprowadza mnie z równowagi i niestety najczęściej przyczyną jest mój M :-/ średnio nam się przez to ostatnio układa.w ogóle mam wrażenie, że on jest zazdrosny o Małą i dlatego nie za bardzo interesi go co się z brzuszkiem czy ze mną dzieje. już kilkakrotnie zwracałam mu uwagę, że jest mi z tym źle, ale jak widać guzik do niego dotarło. dziś patrząc na niego mam ochotę cytować klasyk i powiedzieć "nie chce mi się z tobą gadać". jestem złą kobietą, wiem. :-( bardzo rzadko zdarza się,że czuję potrzebę snu w ciągu dnia. za to w nocy sypiam fatalnie :-( budzę się przy każdej zmianie boku, jest mi gorąco, albo niewygodnie albo wszystko na raz i do tego prawie noc w noc śnią mi się jakieś koszmarne głupoty..pfff...już chyba wolałam I-wszo trymestrowe pobudki na siu siu :-/ długi ten wpis, rozpisałam się, sorry. a teraz zamilknę.miłej niedzieli!
  15. Cześć Mamusie Misia, a to miałaś wczoraj wyjazdowy dzień :-) do tego pewnie fajnie było go spędzić z mężem :-) tylko uważaj na jazdę samochodem, mój gin powiedział, że długa jazda średnio wpływa na dzidzię ze względu na m.in. częste zmiany prędkości. ale pewnie raz na jakiś czas nic się nie stanie :-) wczoraj byliśmy na basenie. spoko, będę namawiać M do wyjścia 2xtyg, przez resztę dni będę sobie ćwiczyć pilates.dziś wychodzimy wieczorem do znajomych. też będziemy urządzać pokój Tosi od końca września. mebelki już raczej wybrane (wciąż jeszcze walczę z wyborem łóżeczka..), kolor ścian również.musimy "tylko" wydać komuś meble, które już w pokoju są, część oddać na przechowanie do momentu kiedy znajdziemy większe lokum...My akurat planujemy, aby Mała spała u siebie od początku (mamy małe mieszkanko więc płaczu na pewno się pominie). Jak to wyjdzie w praktyce to się okaże (mam okrutne lęki przed SIDS; przepraszam, że o tym teraz wspominam, już więcej nie będę). jeszcze 20dni do wyjazdu do Polski...nie byłam od stycznia...jejku strasznie się ten czas dłuży ;-( wrócimy z ubrankami dla Małej Rozrabiaki, specjalnie na tę okazję zakupiliśmy większą walizkę, hi hi Miłego WE dziewczyny
  16. dzidka, farbowałam włosy w Itrym i nic dzidzi się nie stało, kolor też wyszedł jak zawsze. Farbuję sama bo odkąd mam króciutkie włosy, nie widzę sensu płacić koszmarnych pieniędzy u fryzjera. natomiast, już od X czasu używam farb bezamoniakowych- osobiście jestem bardzo zadowolona z serii L'Oreala. Nie wiem o co dokładnie chodzi z zapachem amoniaku- na ile jest on szkodliwy dla dziecka a na ile odradza się go ze względu na ogólną wrażliwość kobiet w ciąży na zapachy. Od Itrym nie robiłam koloru z czystego lenistwa i bo okrutnie nie lubię tego robić. ale za tydz przyjeżdża moja koleżanka i mam zamiar ją niecnie wykorzystać, bo wyglądam jak wypłowiała mysz :-(
  17. Iwka, nie denerwuj się, złość piękności szkodzi i poza tym absolutnie nie warto.... Właśnie dlatego tak mówi, bo sama nie ma dzieci i Ci najnormalniej w świecie zazdrości. Ja natomiast nie znam osobiście żadnej mamy, której zostały dodatkowe kilogramy (i nie mówię nawet o dziewczynach z mojego rocznika '80, które w większości porodziły dzieci jako laseczki przed 30.tką, ale np moja siostra urodziła drugą córcie po 35. i wygląda jak sprzed ciąży- nie miała i nie ma nadwagi...). Nie twierdzę, że wszystkie mamy po porodzie gubią nadprogramowe kilogramy, ani że jest to łatwe zadanie, ale mówienie, że KAŻDEJ ZAWSZE coś zostaje jest zwyczajnie....strasznie głupie. także głowa do góry, a brzusio z córcią i cyc dumnie do przodu :-)
  18. Nika, gratuluję zgrabnej córki :-) co do wyprawki-akurat u mnie to nie przesądy. Zwyczajnie nie czuję potrzeby robienia tego teraz.od początku za to czuję, że wrzesień to dobry miesiąc żeby zacząć. Mmkm, należę do tych szczęśliwców, które obyły się bez mdłości,wymiotow, z zaparciami tylko na samym początku.pilam dużo wody,przeszło i na szczęście do tej pory nie wróciło :-) milego dnia wszystkim A i witam nową mamę
  19. Misia, nie byłam :-) a co do spaceru w upał to powiem Ci za jakąś godzinkę, bo z psem muszę wyjść...aaalllleeee miiiii ssiiieee niiee chhccceeee.
  20. Misia, mnie nie ma w tabelce, jak mogłaś nie zauważyć... ;-( z rozpaczy idę szykować obiadowe "dewolaje", chlip chlip ;-( (;-) )
  21. Dzidka, pisałyśmy o ruchach bodajże wczoraj i dzisiaj- jeśli masz ochotę, zapraszam do odwiedzenia strony o wdzięcznym numerze 222 :-) a jeśli chcesz podsumowanie- ogólnie czujemy. ja poczułam pierwsze delikatne kopniaczki dość wcześnie, bo pod koniec 17 tyg,ale były nieregularne (tzn nie czułam ich codziennie). od 19tyg czuję już wyraźnie bum bum każdego dnia (i nocy)
  22. aha, dzięki za wyjaśnienie...nigdy wcześniej o tym nie słyszałam. nie sądzę też, aby ktoś tutaj o to dbał skoro nawet testów z glukozy, czy jak to się zwie, nie praktykują... :-/ u nas dziś 32st...od paru dni wytoczyliśmy ciężką amunicję do walki z gorącem, czyli klima non stop (nie chcę nawet myśleć o rachunku za prąd...), bo wiatru też jak na lekarstwo...a jutro 34st... :-( o plaży mogę zapomnieć, bo w sezonie to porażka, będzie więc basen. na szczęście weszłam w kostium jednoczęściowy z "przed", a mąż stwierdził, że z przodu nawet nie widać, że mam taki duży brzuch...tja...kochać go czy nienawidzić..? ;-)
  23. o chwilunia: uprzejmie proszę o rozwinięcie frazy:"Z malowaniem [paznokci jak mniemam] problem z głowy zimą, zresztą do szpitala i tak nie można." tsssoo? a dlaczego nie można..?
  24. Cześć Dzidka, witaj w klubie :-) na temat ubytku wagi się nie wypowiadam, zostawiam go innym Mamom, które mogą być w podobnej sytuacji (u mnie jest tendencja zwyżkowa). Dziewczyny zaczynam się zastanawiać jak to możliwe, aby były takie różnice w prowadzeniu ciąży w różnych krajach...u mnie o piciu glukozy nie słyszałam, od tej pory będę jedynie robić comiesięczne badania "siuśków" na obecność glukozy i albumin w moczu, ale to wszystko...w ogóle hasło "szyjka macicy" padło z ust mojego gina dopiero przy okazji ostatniej wizyty, stwierdził, że będziemy ją badać od następnego spotkania albo od września, bo nie ma sensu wcześniej (aż musiałam się upewnić "za pomocą" męża, czy oby na pewno dobrze zrozumiałam lekarza)... :-(
  25. Misia, he he :-) jacy to faceci są przewidywalni ;-) ale to w sumie dobrze, niech mąż pozostanie w błogiej niewiedzy o nogach, będzie stawiał mniej oporu kiedy postawisz go przed faktem dokonanym :-)
×