Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ja powiem

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ja powiem

  1. Witajcie dziewczyny. Czuję się jakoś dziwnie. Spotkałam dzisiaj koleżankę z 3 miesięczną córeczką. Popłakalam się, nie mogę zrozumieć... Los jest dla mnie zbyt wredny. Spełnione marzenia są mi sukcesywnie zabierane.
  2. Mam doła, "jadę" dzisiaj na prochach
  3. Motylku - niestety dzisiaj znowu musiałam wziąć neopersen. WaitingForAMiracle - nareszcie mam odpowiednie pudełeczko. Prawy jajnik nadal pobolewa lecz ani sladu płodnego śluzu a zwykle w 10 dniu cyklu już go miałam.
  4. Mój Damianek smacznie śpi a ja rozmyślam i tęsknię za straconym Maleństwem
  5. Asiu - 28 czerwca urodziny obchodzi mój Damian. Tego dnia kochaliśmy się po południu i właśnie wtedy zostało poczęte nasze dziecko. We wrześniu są moje urodziny i imieniny Damiana więc nie zdązymy sobie znowu sprawić takiego prezentu. Dzisiaj coś zaczynam odczuwać w prawym jajniku. Myślę, że szykuje się do pierwszej owulacji po... Bardzo chciałabym być w ciąży już w Święta Bożego Narodzenia.
  6. Ja od wczorajszego popołudnia mam swojego Damianka, ale on dużo drzemie. Odsypia zeszłotygodniowy maraton w pracy. Coś mi sie porobiło z komputerem i ciężko mi się pisze. Co chwilkę kursor sie zawiesza. Błedów nawet nie poprawiam bo nie mam jak więc napewno robie ich więcej niż zwykle :) Jesli chodzi o moje starania to sama nie wiem od kiedy zacznę. Od wczoraj mam niepłodny śluz, ale taki jakby troszke brudny. Mam nadzieję że wkrótce zobaczę ten własciwy :) Fizycznie czuję się doskonale ale żal do losu mam przeogromny.
  7. Na temat adopcji rozmawiałam najpierw z Damianem a potem z moją mamą. Damian jest za ale chce zaczekać jeszcze pół roku, bo twierdzi, że wkrótce będę znowu w ciąży i tym razem wszystko zakończy się szczęśliwie. Mama mówi podobnie. Póki co zbiorę wszelkie możliwe informacje i się zastanowię co dalej.
  8. Dzisiaj prawie cały dzień minął mi na pracy. Myślę, że dzięki wysiłkowi fizycznemu mniej myślałam o nieszczęściu, które mnie spotkało. Pierwszy dzień nie brałam tabletki na uspokojenie. Świeczka zgasła i dzisiaj nie zapalałam następnej. Bardzo chciałabym otrzymać jeszcze jedną szansę od losu pomimo, że za 10 dni są moje 42 urodziny. Moj Kochany zapytał mnie co chciałabym dostać na urodziny. Powiedziałam mu, że narazie nie wiem i się zastanowię. W głębi serca marzę tylko o jednym...
  9. ja nie pasuję do tego topiku - nie jestem brzuchatką ani nie jestem staraczką :(
  10. Kolejny dzień przeplatany smutkiem, nadzieją i żalem. Jednak co raz bardziej oswajam się z pustką. Damian już śpi, nie dziwię się jest ostatnio przepracowany. Zanim się położył zapytał mnie czy ma zagasić świeczkę. Powiedziałam, że nie bo ma się wypalić. Miałam w życiu marzenia. Niektóre się spełniły (przynajmniej na jakiś czas) inne nie. Mogłabym ze wszystkich zrezygnować byleby moje dziecko do mnie wróciło. Tak bardzo chciałabym je mieć znowu.
  11. Dziewczyny, cały czas jestem, czytam was.
  12. Też dawali mi te tabletki na poronienie. W sumie 3. Nie plamiłam ani ciut ciut. Mój organizm nie chciał się pozbyć fasolki. Wszystko usuneli podczas zabiegu. Dziś przemierzyłam chyba z 10 różnych sklepów papirniczych, z drobiazgami, rossmana i inne. Nie znalazłam odpowiedniego pudełeczka...
  13. WaitingForAMiracle - poza rozdartym sercem pozostało mi zdjęcie z usg i 4 testy ciążowe. Nie zdążylam sobie zrobić żadnego zdjęcia w ciąży, cały czas myślałam, że mam na to czas. U mnie od kilku dni cały czas na komodzie stoi zapalona świeczka. Gdy wypali się jedna to zapalam następną. Tak narazie czuję, że powina sie palić. W szpitalu przed zabiegiem pytali mnie czy chcemy szczątki naszego dziecka, ja odpowiedziałam, żeby postąpili standardowo. Od wczoraj mam wyrzuty czy postąpiłam slusznie.
  14. WaitingForAMiracle - z calego serca dziękuje Ci za link do tej strony...
  15. Witajcie dziewczyny. Dziś 7 dzień moich męczarni psychicznych, od kiedy stało się pewne że moje maleństwo nie żyje. Codziennie biorę 1 tabletkę neopersenu ale nie mam pewności czy cos pomaga. Co jakiś czas łzy leja sie po policzkach, momentami wyję jak jakies zwierzę w puszczy. Jestem sama w domu, nikt nie słyszy. Moj kochany ciężko pracuje. Bierze dodatkowe fuchy i praktycznie cały dzień jest zapracowany. Zaczyna pracę o 9 a kończy ok. 22 z przerwą na sniadanie i na obiad. Wiem, że też bardzo przeżywa śmierć naszego maluszka bo zostać ojcem to jego głębokie pragnienie. Czytając wasze wypowiedzi bardzo się wzruszam. Jesteście grupą wyjątkowo dzielnych kobiet. Życie bardzo was doświadczyło a pomimo to naprawdę pomagacie innym. Bardzo, bardzo wam za to dziękuję.
  16. Witajcie dziewczyny, dziekuje wam za wszystko. Dzisiaj rano w rozmowie z moim poruszyłam temat adopcji. Nie po raz pierwszy o tym rozmawiamy. Ostatnim razem ten temat był przez nas omawiany w marcu/kwietniu tego roku. Wówczas podjeliśmy decyzję, że dajemy sobie czas do września, a potem jeżeli nie zajdę w ciążę to podejmiemy starania o adopcję. W tej sytuacji jaką teraz mamy wydaje się nam, że adopcja ma głeboki sens. Mój D. prosił jednak o kilka miesięcy cierpliwości bo on jest pewny, że możemy mieć własnego potomka. Ja jednak bardziej skłaniałabym sie do podjecia pierwszych krokow w tym kierunku ponieważ często na adopcję czeka się rok, dwa, trzy... Również i w tym przypadku czas działa dla mnie na niekorzyść. Moja połóweczka ma jeszcze parę latek nim osiągnie czterdziestkę ale prawda jest taka, że w przypadku adopcji mi jako matce adopcyjnej prawdopodobnie nie zezwolonoby na przysposobienie niemowlęcia a chciałabym adoptować jak najmłodsze dziecko. Czy któraś z was interesowała się tym tematem?
  17. Ból psychiczny po stracie maluszka jest przeogromny. Nie życzę nikomu a w szczególności żadnej z was. Skoro takie rzeczy muszą się dziać to dlaczego dotykają normalne kobiety a nie te które nie chcą i nie kochają swoich dzieci? Te drugie nigdy nie walczą o swoje ciąże i nie dbają o dzieci. Dlaczego los jest tak niesprawiedliwy. Nie pojmuję tego. Ta która się stara nie może a ta która nie chce - myk i ma, kurwa na siłę los jej pcha...
  18. Serce mi tak krwawi dziewczyny, że nie daję rady. Nie zdawałam sobie sprawy, ze ból psychiczny może być tak silny
  19. Śliwka - dlaczego masz wyzerowane? Tak musi byc?
  20. Dzieki wam dziewczyny mam do kogo się wyżalić. Tu gdzie mieszkam mam kilka koleżanek, z którymi chciałabym o tym porozmawiać, ale wiadomo one mają swoje życie i też własne problemy. Dwie z nich jak na złość miały ostatnio pogrzeby w rodzinie. Dwie nastepne są wyjątkowo zapracowane i mało się widzimy. Stanowczo brakuje mi rodziny. Mam co prawda rodziców ale mieszkają kilkaset km ode mnie, mam też brata ale on mieszka jeszcze dalej od nich. Czasem zadzwonimy do siebie a odwiedziny sa co najwyżej co kilka miesięcy. Z bratem nie widziałam się ponad rok. W tym mieście nie mam ani kuzynostwa, ani ciotek, wujków... Dziadkowie i babcie dawno nie żyją. Najważniejszy jest dla mnie w tej chwili Damian. Jest wspaniałym facetem. On również mocno przeżył stratę maleństwa. Jest facetem bardzo ale to bardzo pragnącym mieć potomka. Gdy dowiedział się, że jestem w ciąży był przeszczęśliwy a gdy maleństwo odeszło widziałam, że ukradkiem wylewa łzy. Te dwa dni prawie całe spędził ze mną w szpitalu i pocieszał jak tylko mógł. Teraz całymi dniami pracuje. Myślę, że on w ten sposob zagłusza ból. Gdy przychodzi do domu to ja ocieram łzy, staram się normalnie zachowywać, po to aby dodatkowo go nie dołować. Myślę, że tak jak wcześniej powiedziała Śliwka po prostu nic tu nie pomoże, trzeba się ptrzemęczyć i już. Śliwka - w drugim punkcie mam lepiej od Ciebie, mi pomimo operacji zostawili pół tarczycy i ona pracuje. A propos, powiedz czy endokrynolog zwiększył Ci dawkę euthyroksu na czas ciąży?
  21. Myszor - jak długie masz cykle? Czy po pierwszym poronieniu zaszłaś po pierwszym okresie, czy wcale go nie doczekałaś? Czy robiłaś badania dlaczego?
  22. Dziewczyny, ja to wszystko teoretycznie niby wiem co do mnie piszecie, chociażby z obserwacji tego wlaśnie forum. Wczytywałam się w niejeden topik. Nie jednym ludzkim losem się przejęłam. Ja jednak moja sytuację pomimo wszystko widze bardziej pesymistycznie niz optymistycznie. Po pierwsze u mnie jest zbyt dluga lista złych czynników, ktore mają wpływ na same zajście w ciążę i jej przebeg: 1. zaawansowany wiek jak na kobietę pragnącą po raz pierwszy zostać matką (42 lata) 2. choroba tarczycy 3. niezupełnie zdrowe nerki (kamienica) 4. odpowiedzialna, stresująca praca - jestem kierownikiem w urzędzie. Pomimo, że jestem na zwolnieniu mialam już kilka telefonow, nawet dziś 2 godziny temu. 5. stres - jestem po rozwodzie, toczę walkę o podział majątku z byłym (wyjatkowy okaz skurwysyna), zaznaczam że posiadając duże mieszkanie i budowę domu w toku wylądowalam na bruku z niczym a wielkość dorobku wcale nie jest zaslugą ex małżonka bo to pasożyt pierwszej ligii. Odpuścić sobie nie mogę bo żeby gdzieś mieszkać na swoim zaciągnęłam kredyt na 28 lat i płacę lichwiarskie odsetki. Dla mnie najgorszym czynnnikiem jest to, że jestem stara. O ile pozostałym czynnikom w jakichś sposob można zaradzić to czasu niestety nie cofnę. Ta ciąża była dla mnie darem z niebios. Szczęściem ponad wszystko. SpeŁnieniem marrzeń. Teraz czuję się nic nie warta. Szkoda gadać.
  23. Śliwka - cieszę się, że Twoja ciąża przebiega prawidłowo a maluszek rośnie. Dziewczyny, te które są w ciąży, wybaczcie ale muszę przyznać się do jednej rzeczy. Strasznie zazdroszczę kobietom, które są teraz w ciąży. Było mi dane przeżywać ten stan odkąd się o tym dowiedzialam raptem 5 tygodni. W tej chwili czuję, że tylko to się dla mnie w życiu liczy nic więcej. Czy mój stan psychiczny mieści się w normie? Byłam dzisiaj w aptece. Kupiłam testy ciążowe, testy owulacyjne, femibion, androvit lecz zanim zacznę tego wszystkiego używać kupiłam też neopersen niestety.
×