Cześć dziewczyny. Czytam forum praktycznie od początku naszych starań z in vitro czyli od około dwóch lat. Cieszę się z każdych pozytywnych wiadomości i smucę kiedy przechodzicie ciężkie chwile. Jesteśmy z mężem 10 lat po ślubie. W pierwszą ciążę zaszłam po kilku miesiącach starań , niestety zakończyła się poronieniem w 14 tyg. Po ponad roku zaszłam w kolejną ciążę z której mamy cudownego synka. Gdy synek miał 1,5 roku niestety znowu poroniłam. Po kolejnych miesiącach starań lekarz zlecił badanie amh . Gdy okazało się że jest niskie lekarz zaproponował leczenie w klinice leczenia niepłodności. I tak już minęły ponad 2 lata od pierwszej wizyty i moja cierpliwość powoli się kończy. Najpierw pierwszy lekarz stwierdził ,że z takim tragicznym wręcz nasieniem męża to zaleca jednak nasienie dawcy. Nam jednak ciężko było się z taką decyzją pogodzić i poszliśmy do następnego lekarza, który zlecił badanie prolaktyny. Okazało się że jej poziom jest bardzo wysoki więc lekarz zaproponował leczenie farmakologiczne. Po prawie roku leczenia okazało się że mąż ma wzorowe wyniki. Przez ten czas mimo że nie stosowaliśmy antykoncepcji ciąży nie było. Więc przystąpiliśmy do procedury. U mnie oprócz niskiego amh ok. 1 stwierdzono mutację mfhr. W lipcu 2019 mieliśmy pick up z którego otrzymaliśmy 3 zarodki. Były one poddane badaniom genetycznym z których wyszło że niestety jeden zarodek jest nie[prawidłowy. Czekaliśmy więc na kolejny cykl i kriotransfer. Czekałam na miesiączkę aby rozpocząć przygotowania i jakie wielkie było nasze zdziwienie gdy okazało się że jestem w ciąży. Niestety i ta ciąża skończyła się niepowodzeniem. Musiałam odczekać kilka miesięcy i w końcu w lutym odbył się nasz pierwszy transfer. Pomimo pierwszych dobrych wyników i radości z powodzenia transferu znowu musieliśmy przechodzić ciężkie chwile i pogodzić się z porażką. Teraz niestety przez koronawirusa sytuacja się skomplikowała. Ja wszystko rozumiem, ale widzę że transfery w miarę normalnie się odbywają a u mnie jest problem że niby są odwołane konsylia lekarskie. I mam przekazaną informację że mam czekać i tak już od 3 miesięcy.Też już nie jestem najmłodsza mam 39 lat więc nie ukrywam że czasu coraz mniej a o naturalną ciążę starać się na razie boję. Napiszcie mi jak to u Was w klinikach wygląda. Ja jestem w Invikcie w Gdańsku. Pozdrawiam