Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Flapi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Flapi

  1. Cześć Dziewczyny Nawet nie wicie jak mi jest dobrze wiedzieć że mogę się przed kimś "wygadać". W czwartek jadę zobaczyć co "wyhodowałam" po clostunbeget, strasznie się boję. To są moje pierwsze przygotowania do inseminacji. Nie wiem czego się mogę spodziewać i tak strasznie się boję. Mój mąż jak wspominałam wcześniej, ma mieć robione usg jąder, staram się mu nawet o tym nie przypominać bo i tak rozdrażniony chodzi. Ostatnio w Jego badaniach wyszło że ma bardzo leniwe plemniki i teraz mamy szukać przyczyny co może być tego powodem. Tak , że czwartek zapowiada się nam ciekawie. Czy któraś z Was jest może z małopolski?
  2. Jejku dziękuję że tak ciepło mnie przyjęłyście:) Moja historia jest trochu zakręcona, postaram się Wam ją opowiedzieć. Po ślubie poszłam do pani ginekolog aby sie dowiedzieć co zrobić aby dobrze przygotować się do bycia mamą. Bałam się trochu bo w mojej Rodzinie Babcia i Mama miały mięśniaki. Taki twór który spowodował że Mamie musieli usunąć całą macicę (ale przedtem urodziła nas troje). Przekonywała że u mnie jest wszystko ok. Mamy się starać. Jeden miesiąc, drugi kolejny i nic. Poszłam znowu. Kazała porobić badania. Mi wyszło że wszystko ok, ale mój Mąż miał bardzo małą ilość kijanek. Zaczął brać proviron. Poprawiło się ale dalej nic. Ona twierdziła że jest ok. Ale mnie jakoś niepokoiło jej brak zaangażowania więc z polecenia koleżanek zmieniłam lekarza. Trafiłam na Pana. Ten przy pierwszym usg wykrył u mnie 3 mięśniaki. Ale twierdził że to nie koniecznie jest powód moich problemów. Polecił laparoskopie, że zobaczy co tam u mnie w środku i zobaczymy co dalej. Bałam się trochu więc umówiłam się że zrobi mi to w prywatnej klinice. Zabieg miałam mieć w poniedziałek a w piątek pojechałam do niego z kasą. I przy usg zaczął dumać nade mną. Że może by usunąć te mięśniaki. Ale nie wiem czemu jak zobaczył mojego męża ( jest bardzo drobnej budowy) zaczął nawijać o invitro. Że mamy duże szanse, zadzwonił przy mnie do swojego kumpla który to wykonuje i jak by mnie nie było uzgadniali że muszą mi usunąć te mięśniaki bo wtedy jest duże prawdopodobieństwo że nie donoszę ciąży jak by była. Więc trafiłam do kliniki. Usunęli mi mięśniaki ale nie laparoskopowo tylko przez cesarskie cięcie bo były duże. Miały 5 cm. Lekarz który mnie skierował był podczas operacji obecny. Pamiętam że po wywiezieniu mnie dalej nawijał do mojego męża o invitro i kazał się zgłosić za 3 miesiące do siebie. A ja zostałam w klinice. To spowodowało że zaczęłam jeździć do właściciela tej kliniki. Pojawiły się jakieś bakterie, leczyłam je antybiotykami. Mężowi przepisał Undestor i agapurin. Po jakiś 3 miesiącach stwierdził że możemy przystąpić do dzieła i jadłam clostinbeget, później zaszczyki- pregnyl. I miałam kochać się z mężem wtedy kiedy on powie że to te dni. Wtedy przeżywałam horror. Kazał zrobić mi hcg i stwierdził że to jest wczesna ciąża, później przy drugim że jednak się nie utrzymała. Już nie mówiąc o kasie która brał za to. Miałam dość. Myślałam nawet o tym aby sobie coś zrobić:(. Później zaczęłam rozmowę z koleżanką która miała kiedyś invitro. Ona poleciła mi lekarza. Wspaniały, z poczuciem humoru. Po badaniach wysłał nas na test PCT ( test simsa hinera- po stusunku). Tak się złożyło że polecił nam na wykonanie tego testu Klinikę Leczenia Niepłodności. Więc sobie myślę po co się rozdrabniać, zobaczę co mi tam powiedzą. I tam zrobili nam znowu mnóstwo badań. Mi wyszło że mam minimalnie podwyższoną tarczycę, że w normie ale że ją trochu zbijemy, mężowi zrobiono specjalistyczne badanie nasienia i wyszło że ma bardzo leniwe plemniki. Więc lekarz mnie przygotowuje do inseminacji a Mąż ma w czwartek usg jąder. Narazie jem clostinbeget i w czwartek mam jechać na oględziny :)
  3. Cześć jestem nowa na forum. Przeczytałam kilka postów na forum i troszku mnie pocieszyło to że nie jestem sama ze swoim problemeM. Wokoło mnie jest dużo ludzi ale mam wrażenie że nikt nie rozumie co może czuć ktoś kto stara się o dziecko od 3 lat bez powodzenia :(. Siostra mnie pocieszała i z tego wyszło że ma rocznego synka. Mama mówi że będzie ok, ale ja pytam kiedy?. Koleżanki mówią że na pewno będę miałA ale ja pytam kiedy?. Moje motto ostatnimi czasy brzMI WSZYSCY MAJĄ A CZEMU NIE JA? . Bardzo bym chciała móc z kimś o tym porozmawiać, o moich problemach :(. Pozdrawiam i mam nadzieję że spotkam bratnie duszę
×