

reenka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez reenka
-
Filipinko - wyrzutów sumienia nie musisz mieć. Z całą pewnością co mogłaś zrobić zrobiłaś- a życie poukłada się- czasu na razie mało minęło. Ale z pewnością jest już inaczej. To inaczej to nie oznacza zawsze lepiej. Ale powoli przystosujesz się do innego życia. Tylko nie wolno ulec słabości - racjonalnie to wszystko można wytłumaczyć. Ja zawsze mówię , że mogę to zrozumieć ale nie pogodzić się. A rozum to potęga.
-
No to witam wieczorem. Filipinko - a co z Twoim psiakiem?. Jak go nazwałaś?. Chcę przemycić do domu jeszcze jednego ale moja mama ma wątpliwości - a bo mnie często i długo nie ma , dzieci też nie ma i ona musiałaby do przychodzić i td.... No tak sobie pomyślałam , że mogą dzieci jego zabierać do Wrocławia wtedy gdy w domu będzie kłopot. Ale za to obecnemu psu nie nudziłoby się. Smutna - wiesz - ja nie wiem co to jest - ale od pewnego czasu wytworzył mi się taki dystans do życia , że niewiele spraw czy ludzi wyprowadzić mnie może z równowagi, zrobiłam sie jakaś dojrzała i wyrozumiała. Z tymi moimi kolegami zwłaszcza z jednym jakieś też fajne porozumienie się wykrystalizowało- jest fajnie. w pracy też nie mogę narzekać- oczywiście mam kłopoty typu alarm w piecu np w piątek w nocy itd. Ale jakoś mniej emocji negatywnych we mnie jest. I aż sie boję. Tak jakby jest za dobrze. Dzieci w szkole też ok. Własnie córka mówiła , że zrezygnuje z inż. Srodowiska i zostawi tylko architekturę a tutaj dzwoni , ze zaliczyła kolokwium z ogrzewnictwa i mówi , ze jednak zostanie.BO to było trudno zaliczyć a jej się udało. Tylko oszczędzanie mi się nie udaje. A jak Tobie Smutna -udaje się? Dla mnie jedynym sposobem jest nie chodzić do sklepu. Samodyscypliny mam za mało. Kaddarko - a torebki i buty-och- unikam już tych sklepów. Własnie mamy taki luksus- że za bardzo nikt i nic nas nie przymusza do jakiś zachowań.A jak Twój niemiecki ? A jeśli już o urządzaniu- to kuchni już pisała, teraz biuro urządzam i zamówiłam szafę ciemnoszarą a biurka i krzesła mam czarne, ściany białe-i nie wiem co dać w okna - nie chce żaluzji i w Ikei widziałam takie jakby panele =zasłony - no i zastanawiam się czy do biura to sie nadaje. Trudno to wytłumaczyć. Andi - ja tak szczerze mówiąc polityką nie interesuje się - tyle co muszę wiedzieć to wiem. W pracy zawsze unikałam tego żeby nie uzależnić od układów-tak jest najzdrowiej. Hisako- Twoja kolęda przebiła wszystkie- mało brakowało a miałabyś turban na głowie i wtedy - ksiądz mógłby pomyśleć, ze ma do czynienia i innowiercą.:) Tak naprawdę nie lubię kolędy. A do księży przyzwyczaiłam się ponieważ czasem pracuję z nimi a właściwie dla seminariów czy stowarzyszeń. Czasem sobie porozmawiam na tematy kościelne - o wątpliwościach, które mam. Hi-za-go - tez miałam moment , żeby pozrywać te moje znajomości- ale one są fajne - jak przemyślałam - ukłon do Kaddarki bo mądre zdanie napisała-to doszłam do wniosku, że są miłe i wstyd powiedzieć dlatego piszę:)moją próżność zaspokajają- no która z nas nie lubi jak jej się trochę posłodzi? Ale też nie tylko o to chodzi-mam z nimi tez kontakt zawodowy- i dlatego jest super.
-
Aleksandro - też mam białą kuchnię! I w biurze robię też białą ale z granitowym blatem! Piękna jest biała- poprzednią miałam zieloną groszkową. Hi-za-go- odkrywamy cud życia:) Pozytywności i Szczęśliwości Wszystkim Piszącym i Czytającym.
-
Oj wydaje mi się , ze postanowienie wczesnego tzn o 23 chodzenia spać spełzło na niczym - taką nocną widać mam naturę. Andi-jestem już też po kolędzie - 50 dla ks i 10 dla ministranta. Tak u mnie jest. Zima jak zima - ciepło się trzeba ubrać i jest ok. Jeżdżę na budowy - robimy to się da robić o tej porze roku i też ok. Bardzo dużo jeżdźę. Jak taksówkarz. Czasem biorę pracownika żeby był kierowcą. Oj ja dziś miałam dobry dzień- tzn baaaaardzo pracowity a potem o 18.30 miałam msze św. za mojego męża , później zaprosiłam młodzież na pierogi, które moja mama zrobiła. Niedawno poszli. A jutro do pracy. Ale mam teren - to super- i wiecie chyba już się obudziłam ze snu zimowego. I okrutnie głowa mnie bolała. Trzy Ibupromy dopiero pomogły z mocna kawą. No bo ja rankiem tak trzy mielone w młynku kawki pije i wtedy jest dobrze. Wiecie uwielbiam żyć - ruch. Teraz piękny ogień mam w kominku - ciepełko tez uwielbiam. Pozytywności Wszystkim na dziś? życzę:)
-
Witam wieczorkiem w niedzielę- miałam własciwie nie nudną niedzielę. Pojechałam do córki. Trochę po sklepach pochodziłyśmy, kupiłam lampę do nowego biura. Na cmentarz jutro pojadę/imieniny/. -Kaddarko z tą kuchnią po wizycie syna to możemy sobiepodać.Dokładnie jest tak samo- też się wkurzałam ale teraz już pasuję. Smutna - bardzo ważne jest mieć tego Kogoś do pogadania. Też takiego mam-to jest super- pomaga na wszelkie doły. I jeszcze ten kolega, który po długim czasie odezwał się. Też pomaga - choćby o wychowywaniu syna pogadam- sam ma ich dwóch - już dorosłych-tzn po 20-tce. Ale jest za daleko-a na kompie nie mam czasu długo rozmawiać- wolę "żywą " rozmowę. Jeszcze jednego mam - przyjaciela- o którym już kiedyś pisałam- ale on znowu ma zbyt skomplikowana przeszłość. A nie ukrywam najbardziej mi pasuje. Pomyślicie , ze w głowie mi się przewraca - ale nie. Szanuję to. Wiem z cała pewnością, ze to mi ułatwia życie. Wygodnie mi z tym jest. Andi- tak sobie myślę, że masz dużo ludzi wokół siebie. Dziwne , ze czujesz się samotna. Jesteś potrzebna z pewnością tym ludziom, z którymi pracujesz, przebywasz. Hisako- tez na początki myślałam o tym żeby wyjechać. Ale nie było to możliwe ze względu na charakter mojej pracy i inne zobowiązania. Ale zmiana i ruch to jest to co np. mi pomaga w stresie. Aleksandro- i jak wypoczęłaś ? To jest bardzo potrzebne - takie nic nie robienie. Hi-za-go,Betii,Filipinko - gdzie jesteście?
-
Witajcie-wczoraj to już był najgorszy dzień:ponury,wietrzny,zimny,śpiący. A podobno 17-01 miał być najbardziej depresyjnym dniem w roku. dziś jest trochę jaśniej na dworze, jest przyjemniej od razu . A Twoje spojrzenie jest po prostu trzeźwym spojrzeniem Kaddarko. Ja mam pracowito-domową sobotę. Pralnię posprzątałam, teraz kolej na biuro domowe. A Aleksandro ja cały tydzień miałam taki,że nic nie chciało mi się robić i tylko spałabym. Mam nadzieję,że przyszły będzie inny. Dobrej soboty życzę,może do wieczora.
-
http://tenajlepsze.pl/5652/Czasem-najlepsza-rzecza-jaka-mozesz-zrobic
-
mój post też zaginął
-
Hej-ale ponury dziś u nas jest dzień. Okrutnie takich nie lubie. Tak trochę o tym udawaniu. Nie sądzę, że udajemy. Przecież nie będąc jeszcze wdowami miałyśmy też różne kłopoty. I ludzie będący w związkach też mają kłopoty: alkoholizm, kredyty, zdrady, choroby, oszustwa..... Obyczajowości jest taka, że nie eksponujemy swoich emocji niezależnie od tego jaki etap życia przeżywamy. Uważam, że może to nie udawanie tylko zwyczajny sposób bycia. Po prostu innych to nie dotyczy i tyle I podobnie jest z nami. Zgadzam się z poglądem, że mamy skłonności do demonizowania naszego z stanu. Społeczne jest też przyzwolenie na to, że wdowieństwo to inny stan. W pewnym sensie inny ale nie musimy być przez to faworyzowane czy inaczej traktowane. Np matka dziecka chorego na białaczkę co ma powiedzieć. Miałam styczność z taka osobą: mąż i ojciec ich porzucił bo problemy były za duże. A tutaj pomarudźmy sobie ale też i pomużmy:). Korzystajmy ze swoich doświadczeń i uczmy się od innych. A teraz w końcu znalazłam wyjazd na narty-moja młodzież jeszcze chce jechać przed nast. semestrem na narty- przez 3 dni grzebałam w necie aż znalazłam w miarę przyzwoity wyjazd.- super. Cieszę się bardzo, że moi chcą jeszcze ze mną jeździć.
-
Hej - dzięki kobiety. Rano byłam z geologiem w terenie -on robił odwierty a ja się przyglądałam. Było pięknie: słoneczko lekko zamglone, biała ogromna przestrzeń, gdzieniegdzie oblodzone,oszronione,ośnieżone drzewa. Bajka. A potem ociepliło się: zrobiło się ciemno, wilgotno, głowa tak okrutnie zaczęła mnie boleć , że dopiero teraz dochodzę do siebie. Lubię w tej mojej pracy to, że dużo jestem w terenie. kiedyś jeszcze na studiach czy pracując tylko w biurze nawet sobie nie wyobrażałam , że tak ładnie jest w zasięgu ręki dosłownie.
-
No dużo spadło, a jeszcze sobie dokładam. Zachciało mi się nowego biura, zagospodarowania pola i jeszcze o budowie myślę- taką agroturystykę chciałabym zrobić. Już sobie narysowałam projekt. Tylko o pozw na budowę muszę wystąpić. Nie usiedzę- a potem stękam,że dużo obowiązków. ups-ale chyba tak muszę. Coś musi się dziać koło mnie.
-
To do mnie Filipinko Twój śnieg przyszedł. Dziwne Andi , że u Ciebie nie pada. Cały dzień dzisiaj pada. A ja już lepiej sie czuję, zatoki przeczyściłam no i poleżałam. Jednak co racja to racja,że jak choroba to trzeba poleżeć. Tyle, że teraz zimno mi wyskakuje koło nosa. Mam dobrą maść to może zadziała i w poniedziałek nie będę straszyć. Teraz szukam wyjazdu na narty w lutym. Trochę muszę pogrzebać w necie ponieważ jest to już niedługo i najlepsze oferty są zajęte. Miałam dobre miejsce zarezerwowane ale znajomi chcą z nami pojechać no i dla nich nie ma miejsca. A ja mojego męża też znałam od 18roku życia. Szmat czasu jak to sie mówi. I dlatego nam ciężko. Byłyśmy całe życie z tym jednym facetem, który sobie odszedł i teraz zmagać się musimy z tym wszystkim. Wiecie najtrudniej chyba było mi zorganizować to życie od nowa w zakresie domowo-porządkowym. Te trzy lata to akurat lata wielkich przemian u mnie w domu: mąż zmarł, najpierw córka, potem syn zdawali matury, dostawali się na studia, robili prawa jazdy- czyli jedne z najważniejszych wydarzeń w ich życiu. I już jego nie było. Teraz mieszkają poza domem ale mają blisko /24kmkm/ więc często przyjeźdżają. W tym czasie jeszcze dwa ukochane psy odeszły - żeby nie powiedzieć zdechły-. No i w tym wszystkim trzeba było stworzyć nowy układ sił w domu. Zawsze wcześniej wszystko było zrobione, przygotowane, nic zepsutego nie było itd. A teraz mówią , że się czepiam bo chcę mieć też wszystko zrobione.A nie da się. I to jest moment, w którym trzeba coś odpuścić. A nie zawsze mi to wychodzi.
-
No tak jest Andi-ale tamto przeziębienie mi minęło a teraz od syna załapałam. Wiem, ze trzeba leżeć. I tak robię teraz. Synowi właśnie powiedziałam, że jutro robia zakupy, sprzątanie i obiadek.
-
Ja znowu jak z córką jechałam na egzamin z prawa jazdy prosiłam męża żeby pomógł jej zdać. No i za pierwszym podejściem zdała bez żadnego błędu,a było to miesiac po śmierci mojego męża. No bo to był taki czas , że jeszcze niewierzyłam , że sami damy radę żyć.
-
Tak to już jest - przeznaczenie-dużego wpływu na to nie mamy. Nic się nie dzieje bez przyczyny.
-
Ale można sie uzależnić. To zależy od siły charakteru. Ja polegałam na ziołowych typu Persen. Jeżdżę samochodem prawie codziennie i nie mogłam inaczej. Ale to na dobre mi wyszło. Boogi-woogi- witaj. Ale miałam dziś dzień/? Nie wiem czy to prawda czy sen. Ale się porymowało:) W sumie dobry dzień ale masakrycznie męczący.
-
No tak chyba to jest. Sama często się nad tym zastanawiam. Ale tak pomyśl: mamy jakieś przyzwyczajenia, dzieci też w swój sposób wychowujemy, mamye rytuały rodzinne itd . No i wchodzi gość , który ma tez swoje przyzwyczajenia: i musimy iść na kompromis. Nie wydaje mi się żeby bez zgrzytów to poszło. No i jaki to komfort życia? Tak mi kiedyś znajoma powiedziała - starsza o 10 albo więcej, z drugim facetem: po to żeby ktoś gwoździa wbił nie było warto. Ja nie wiem co mi życie przyniesie-ale z całą pewnością nic na siłę.
-
Mi się wydaje, ze faceci inaczej się zbierają po takich przejściach ale to też od charakteru zależy, od tego jaka rodzina była itd. A ze soboty i niedziele i wiosna są nieznośne to tak jest -ale też trzeba sobie z tym poradzić-siły nie ma. Później się robią coraz mniej nieznośne-ale przez pierwsze dwa lata wolałam jakby ich nie była. A już całkiem najgorsze to były te długie łykendy.
-
Andi a jaka pogoda jest u Ciebie teraz. Do wtorku musi spaść śnieg w Zieleńcu;)
-
Ja to mam teraz taki strach trochę przed zyciem- powoli mija ten czas, w którym czuje oddech mojego męza-tzn sa jeszcze jego notatki, dokumenty, raporty przez niego pisane. Niektóre sprawy toczą się jeszcze tak jak on to rozpoczął. Ale widzę, ze już niedługo wiele z nich potoczyć się będzie musiała inaczej. I boję się tego jak już wszystko będzie inaczej. Z jednej strony chcę tego nowego a z drugiej strony boję się, że go zdradzam, pomijam ; nie wiem jak to nazwać.
-
Czyli na górnym Śląsku pada Śnieg a na Dolnym deszcz. A przydałby się śnieg chociaż w górach.
-
Mamy dni lepsze i gorsze. Staram się nie myśleć negatywnie to nic nie da. A tylko szkodę robimy sobie i dzieciom - bo nawet nie zdawałam sobie sprawy jak na nie działamy. Moi rzadko coś mówią. Ale dobrze, ze mówią w ogóle. Andi- chyba Twoja grypa mnie bierze. Po obiedzie poleżałam-tak mnie mnie wszystkie mięśnie bolały jakabym w kopalni pracowała albo jakies rowy kopała. Wziełam gripex, therflu i na razie minęło.
-
Betii ja z synem też miałam nieźle- ciągle były fochy - do tej pory jest nielekko. Muszę bardzo uważać na to co mówię robię i td. Z resztą i on i córka sa bardzo skłonni do płaczu. Muszę ich częściej chwalić. A że ponarzekasz- narzekaj - od tego tutaj jesteśmy żeby wysłuchać. Wiemy jak to jest cieżko zwłaszcza na początku tej trudnej drogi. Zanim się zorganizujesz w nowym życiu dużo czasu upłynie-ale głowa do góry -jet to do przejścia, A u nasz jest ciepło i deszcz pada.
-
Nie - a jeśli zacznie coś wyrastać to trzeba Randapem potraktować i już. Ja własnie muszę teraz przełożyć , ponieważ pozapadała siś w niektórych miejscach. Ale ok jest kostka. Mona /jeśli bład to sorki/ powodzenia życzę - bo bez prawka to jak bez ręki.
-
ja mam ślubu rocznicę 27 stycznia, a smierci 15 sierpnia-masakra:(imieniny męża 21 stycznia:(