Szarkah

postawiłabym na coś mocno nawilżającego - bell ma fajny, nawilżający korektor pod oczy z linii hypoallergenic. A z droższych burżuj ma fajny z healthy mix. No i oczywiste jest to, że przed nałożeniem korektora kładzie się pod oczy krem nawilżający, szczególnie przy suchej cerze.

Jezu, na każdym się zachowuje inaczej, tak jak każdy podkład. Ja się od razu na mineralne uczulam, chociaż powinny być teoretycznie lepiej kryjące i hipoalergiczne. Ale ani krycie, ani efekt mi nie odpowiadają, więc nie używam. Chcesz, to sobie spróbuj, będziesz widziała, czy warto czy nie. A podkład trzeba było sobie kupić na promocji w rossmanie, jak było 50% taniej, wtedy byś tak nie jęczała nad tym l'orealem. Jak potrzebujesz dobrego krycia, to na pewno Ci nie wystarczy na pół roku. Na pół roku to się ma podkład, którego się używa "od święta" a nie każdego dnia, albo taki, który się miesza z kremem, żeby był półtransparentny.

Składem.

Ja osobiście bardzo nie lubię mineralnych podkładów. Miałam kiedyś i się zraziłam.

3 miesiące, przy normalnym, codziennym stosowaniu na primer.

Ja jak 2 dni nie myję włosów, to już się wściec chcę. Mam tłusta skórę i nie wyobrażam sobie chodzić taka brudna i tłusta. Fuj.

Miałam faceta, ale mu odmawiałam, bo nie czułam się pewnie w tym związku. A może powinnam się z nim kochać, tak jak nalegał. Może nasz związek by się poprawił.

Miałam okazję, ale zmarnowałam ją. Nie chciałam iść do łóżka z kolesiem, który mnie nie szanował. A może warto by było. Za bardzo się przejmuję :/

To już jest koszmar. Nie chcę tego jedynego. Chce coś przeżyć, a nie kisić się sama.

bamelia - taa, a potem skończy tak jak ja, 24 lata, dziewica i samotna. Bo miłości było wiele, ale żaden mnie nie chciał. :/

Przyłożyłabym się bardziej do historii, aplikowałabym tylko na tę uczelnię, którą teraz kończę. Imprezowałabym więcej, szukałabym sobie wtedy faceta, próbowała związków. Odchudzałabym się intensywniej. Zmieniłabym parę rzeczy w swoim wyglądzie już wtedy - jakiś dodatkowy kolczyk, zmiana koloru włosów, byłabym odważniejsza i bardziej pewna siebie. Nie zrezygnowałabym ze swoich pasji na rzecz szkoły. Może uprawiałabym więcej sportu.

Dla mnie dużo. Ja wydaję max 150 zł na nowy płaszcz.

Nie pamiętam, to 5 lat temu było :D

A i koszt nie był duży. 150 zł wejściówka, 40 fryzjer, 50 zł spódnica, bo górę już miałam.

Ja byłam jedyną dziewczyną bez pary w mojej klasie. Ale nie miałam problemu. Jak był wolny to szłam zapalić, do toalety, szłam pogadać ze znajomymi z innych klas. Okazało się, że partnerem jednej z dziewczyn z innej klasy jest mój ex z czasów gimnazjalnych, więc bawiliśmy się razem. Klasę miałam bardzo kiepską, kumplowałam się tylko z 3 dziewczynami, które na studniówce "pożyczały" mi swoich partnerów czasami. Bawiłam się super, tańczyłam z nauczycielami, dużo w kółeczku, albo siedziałam na papierosie ze znajomymi. Dobrze wspominam.