Pracuje w jednym salonie kosmetycznym od wielu lat. Chcac nie chcac zakolegowalam sie ze wspolpracownica bo jestesmy tylko we 2 w niewielkim lokalu. Ogolnie fajna babka. Problem w tym ze jej syn bardzo ciezko zachorowal, ma raka. Pomijam to ze bardzo czesto jej nie ma w pracy bo to rozumiem w tej sytuacji. Ale jak juz przyjdzie do pracy to jest ciagle zaplakana, widac ze nie umie przestac o tym myslec...tez rozumiem. Ale czesto wyslu...e tych jej problemow. Bo nie ma komu tu innemu mowic. To mi mowi ze np dzis tak i tak rano bylo, ze w szpitalach tyle ludzi choruje, ze jest zalamana, ze nie wie co to dalej bedzie itp itd. i tak za kazdym razem. Az ja chyba w jakas depreche wpadne bo ile mozna sluchac o chorobach i jakie to zycie jest okrutne... Ale nie chce jej zranic bo wiem ze jest jej ciezko, unikac tez jej nie moge bo nie mam jak. Co mam zrobic? Jak w pracy na nowo cieszyc sie zyciem a nie zamartwiac sie i wysluchiwac nie swoich problemow?? Zwolnienie sie nie wchodzi w gre.