Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

niespodzianka55

Zarejestrowani
  • Zawartość

    30
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez niespodzianka55


  1. Pracuje w jednym salonie kosmetycznym od wielu lat. Chcac nie chcac zakolegowalam sie ze wspolpracownica bo jestesmy tylko we 2 w niewielkim lokalu. Ogolnie fajna babka. Problem w tym ze jej syn bardzo ciezko zachorowal, ma raka. Pomijam to ze bardzo czesto jej nie ma w pracy bo to rozumiem w tej sytuacji. Ale jak juz przyjdzie do pracy to jest ciagle zaplakana, widac ze nie umie przestac o tym myslec...tez rozumiem. Ale czesto wyslu...e tych jej problemow. Bo nie ma komu tu innemu mowic. To mi mowi ze np dzis tak i tak rano bylo, ze w szpitalach tyle ludzi choruje, ze jest zalamana, ze nie wie co to dalej bedzie itp itd. i tak za kazdym razem. Az ja chyba w jakas depreche wpadne bo ile mozna sluchac o chorobach i jakie to zycie jest okrutne... Ale nie chce jej zranic bo wiem ze jest jej ciezko, unikac tez jej nie moge bo nie mam jak. Co mam zrobic? Jak w pracy na nowo cieszyc sie zyciem a nie zamartwiac sie i wysluchiwac nie swoich problemow?? Zwolnienie sie nie wchodzi w gre.


  2. Dostalam ostatnio podwyzke i wlasnie po tej podwyzce wyszlo juz i tak o te 500-600 mniej niz w tej nowej. 

    Okres wypowiedzenia to u mnie jest do dogadania bo czasem jest tak ze jak ktos sie zwalnia to nie musi tyls czasu "odbebniac" tylko z dnia na dzien odchodzi + wykorzystuje zalegly urlop.

    A jak pojde na rozmowe i mi sie spodoba to i tak bede miala jeszcze wieksze watpliwosci + w razie jak teraz jednak nie zmienie to w przyszlosci juz tam nie pojde.

    Opinii w necie nie ma, szukalam.


  3. Od 9 lat pracuje w tej samej firmie. Atmosfera jest niezla, nikt mnie nie kontroluje, 0 stresu, bezpieczna przystan -zwlaszcza jak mam kredyt. By sie wydawalo ze ideal. ALE do pracy dojezdzam godzine i zarobki nie sa takie wow. Z ciekawosci przegladalam ogloszenia i natknelam sie na takie jedno. Taka sama praca (tylko wiecej obowiazkow), baaardzo blisko mojego domu, kasa o 500-600zl wieksza. Do srody chce podjac decyzje czy ppjsc na rozmowe (bo dzwonilam i zapraszaja) a ja sama nie wiem czy chce i sie cholernie boje. Nie planowalam jeszcze teraz zmieniac pracy, chcialam tu jeszcze posiedziec ze 3 lata (mysle ze za tyle bym chciala miec dziecko), takto mam tu 0 stresu, wszystkich znam itp a na sama mysl o innej pracy nie moglam dzis pol nocy spac. W dodatku ten kredyt, nie mam gwarancji czy mi sie tam spodoba, czy szef bedzie w porzadku i ludzie, moge byc kontrolowana itp lub po prostu nie przedluza mi umowy i zostane na lodzie. Ryzyko duze. A z kolei boje sie ze jak nie sprobuje to bede zalowac. Ta wizja wiekszych pieniedzy i pracy blizej domu... Z kolei jak pojde z ciekawosci na rozmowe to boje sie ze stwierdze ze jednak narazoe zostaje w obecnej a tam juz bede spalonavi za rok czy 2 nie bede miala juz szans tam pojsc jakbym jednak sie zdecydowala.

    Co byscie zrobili na moim miejscu? Prosze o rady 😞


  4. Z moja kolezanka znamy sie od liceum. Zawsze byla to skromna, nawet niesmiala dziewczyna. Przezywalysmy razem pierwsze milosci, imprezy, rozne smutki i radosci. Lecz odkad poznala i z czasem wyszla za maz za swojego faceta i jemu zaczelo sie co raz lepiej powodzic w pracy, to sie zmienila. Jej maz jest prawnikiem, zarabia naprawde dobrze, ona ma prace choc teraz jest na urlopie macierzynskim i nie wie czy do niej wroci. Zaczela sie przechwalac. Tzn nie tak na maxa ale bardziej w sensie "jejku ostatnio wydalam na kurtke 500zl a jednak mi sie nie podoba, ze wydala 300zl na kosmetyczke ale cos tam jej sie nie podoba, albo ze jej maz zarabia tyle i tyle i koledzy mu zazdroszcza i ogranuczaja kontakt. Albo ze zgubila ostatnio 2000zl, ale na szczescie tylko tyle wiec co to jest 2000 itp. Wiec nie takie normalne chwalenie sie ale "zalenie" z podkresleniem ile to ona dzieki niemu kasy nie ma.

    Ja od zawsze bylam samodzielna, zarabiam calkiem niezle ale uwazam ze moje finanse to moja sprawa. Nie zamierzam sie tym przechwalac. A mnie zaczyna meczyc takie cos bo zawsze gadalo nam sie super a teraz wielka dama bo maz zarabia.

    Tez mialyscie takie sytuacje? Co odpowiadalyscie w takiej sytuacji?


  5. W zasadzie to chodzi mi o wesele a nie slub. O te przygotowania, uczestnictwo w oczepinach, durnych zabawach, latanie wokol panny mlodej, urzadzanie panienskiego itp itd. Sama nie robilam wesela bo nie pasuje mi takie zamueszanie po prostu wiec rymbardziej nie chce u kogos zaprzatac sobie tym glowy. Jak z tego wybrnac by sie nie obrazila?


  6. Na studiach poznalam Klaudie, szybko sie zaprzyjaznilysmy. Spotykamy sie czesto mimo ze studia juz dawno skonczylysmy. Jej chlopak poprosil ja o reke, planuja slub w przyszlym roku. Ktoregos dnia dala mi aluzje ze obym wtedy byla dyspozycyjna czy cos w tym stylu lecz nie podlapalam. Dopiero moja siostra uswiadomila mi ze ona moze chciec mnie na swiadkowa!! Miesiac temu poprosila mnie czy bede jej towarzyszyc przy ogladaniu sali to sie zgodzilam, bo uznalam ze to nic takiego. Ale czy to nie sa wlasnie obowiazki swiadkowej? Wiem jedno, nie chce byc swiadkowa, kompletnie sie do tego nie nadaje, stresuja mnie ludzie, nie lubie tego typu rzeczy i multum innych powodow. Nie bede robila niczego wbrew sobie. Co mam zatem zrobic jesli ona mnie bezposrednio nie poprosila o to tylko sie domyslam? Co innego jakby padlo pytanie wprost. A takto mam odmowic nie slyszac jeszcze nawet pytania? Prosze Was bardzo o rade! Bo na sama mysl juz mi sie robi slabo. Czy jechac z nia ogladac ta sale? Takto bym mogla jej doradzic ale nie chce byc swiadkowa


  7. Na studiach poznalam Klaudie, szybko sie zaprzyjaznilysmy. Spotykamy sie czesto mimo ze studia juz dawno skonczylysmy. Jej chlopak poprosil ja o reke, planuja slub w przyszlym roku. Ktoregos dnia dala mi aluzje ze obym wtedy byla dyspozycyjna czy cos w tym stylu lecz nie podlapalam. Dopiero moja siostra uswiadomila mi ze ona moze chciec mnie na swiadkowa!! Miesiac temu poprosila mnie czy bede jej towarzyszyc przy ogladaniu sali to sie zgodzilam, bo uznalam ze to nic takiego. Ale czy to nie sa wlasnie obowiazki swiadkowej? Wiem jedno, nie chce byc swiadkowa, kompletnie sie do tego nie nadaje, stresuja mnie ludzie, nie lubie tego typu rzeczy i multum innych powodow. Nie bede robila niczego wbrew sobie. Co mam zatem zrobic jesli ona mnie bezposrednio nie poprosila o to tylko sie domyslam? Co innego jakby padlo pytanie wprost. A takto mam odmowic nie slyszac jeszcze nawet pytania? Prosze Was bardzo o rade! Bo na sama mysl juz mi sie robi slabo. Czy jechac z nia ogladac ta sale? Takto bym mogla jej doradzic ale nie chce byc swiadkowa

×