Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

limonka2385

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. limonka2385

    nieudane spotkania w realu

    Czytając opisy Waszych znajomości przeniesionych ze świata wirtualnego do realnego - dochodzą do wniosku, że jednak miałam dużo szczęścia przy tego typu spotkaniach. A przeżyłam ich naprawdę wiele, więc mogę uchodzić za eksperta od tych spraw ;-) Pierwsze ważne spostrzeżenie, jakie nasuwa mi się na myśl to fakt, iż mężczyźni, z którymi umawiałam się niezobowiązująco - bez wcześniejszych deklaracji i długich rozmów na gg - byli dużo bardziej atrakcyjni fizycznie od tych, którzy przedstawiali mi się jako potencjalni kandydaci do związku. Coś w tym jest, że atrakcyjni mężczyźni nie szukają w internecie miłości na całe życie, a jedynie dobrej zabawy. Fajnych facetów na szalony wieczór i upojną noc jest w sieci na pęczki. Sami się proszę, aby ich złowić ;-) Lista moich znajomości jest długa - są na niej i piłkarze, żołnierze, sportowcy, policjanci, biznesmeni. Żeby była jasność - nie umawiałam się ze wszystkimi na seks-randki, na początku jak każda dziewczyna - dość nawinie - szukałam wśród internetowych znajomości miłości na całe życie. Na sympatii, lokalnym portalu, gg. Mężczyźni sami do mnie pisali - nigdy nie miałam odwagi pierwsza zagadać do faceta, nawet w internecie - bałam się odrzucenia, nie wierzyłam, że jestem atrakcyjna i mogę się podobać mężczyznom. Jednak to właśnie dzięki takim spotkaniom nabrałam pewności siebie i śmiałości w kontaktach z facetami. Nie zdarzyło mi się, aby jakikolwiek mężczyzna przeżył rozczarowanie moim wyglądem, czy osobowością - w drugą stronę też nie było dramatów. Nigdy jednak nie umawiałam się na randkę totalnie w ciemno i nie widzę w tym nic ekscytującego. Przeżyłam kilka rozczarowań, gdyż często okazywało się, iż mężczyzna, z którym nawiązałam ciekawą znajomość i chciałam ją rozwinąć na dłuższy i bliższy związek, liczył wyłącznie na seks, chociaż wcześniej mydlił mi oczy paplając o miłości. Dużo łez wylałam przez takie "nieporozumienia", aż w końcu postanowiłam, że na siłę nie będę szukała i zacznę się bawić. Nie mężczyznami, ale życiem. Byłam sama, nie miałam żadnych zobowiązań, a moje libido zawsze było wysokie :-). Nie żałuję żadnej z moich przygód, starannie dobierałam sobie partnerów - pod względem wykształcenia, wyglądu, stosunku wobec kobiet. Praktycznie na każdym takim spotkaniu pojawiała się silna chemia, nie było momentów ciszy, świetnie spędzony czas w łóżku, jak i poza nim. Na każde takie spotkanie szłam stremowana, obawiałam się, czy się spodobam, czy zaiskrzy, czy facet nie wysłał mi zdjęcia sprzed 10 lat ;-) Ktoś kiedyś pisał, że dobrze jest wypić wtedy lampkę wina przed wyjściem ;-) Nic takiego nie próbowałam. Przeważnie kiedy wysyłałam swoją fotkę dostawałam komplementy. Charakterystyczne było to, że w oko nie wpadałam przeważnie tym, którzy i mnie się nie spodobali. Nie rozpaczałam, bo zaraz rozpoczynałam kolejną fascynującą znajomość. Tak poznałam m.in piłkarza z miejscowego klubu, od którego wracałam ponad 3 km piechotą na obcasach o 2 w nocy do domu, młodszego o 8 lat też piłkarza, z którym przeżyłam mega silny orgazm bez odbycia stosunku, świetnie zbudowanego przystojniaka, startującego w zawodach fitness, a także obecnego faceta, w którym jestem zakochana z wzajemnością bez pamięci. I poznałam go w czasie, w którym nie szukałam nikogo na stałe. Umawialiśmy się początkowo tylko na seks, a okazało się, że połączyło nas znacznie więcej. Miałam ogromne szczęście, ale swoje przeszłam ;-) Oczywiście teraz nie szukam już znajomości w internecie :-).
×