Witam Was dziewczyny jestem 'świeżo' po odebraniu informacji o poronieniu był to 7 tydzień. Jest mi cholernie źle ,ale nie chce zamykać się w pokoju i znowu płakać bo to i tak nie pomoże. Z Mężem czekalismy na upragnione 2 kreseczki 3 miesiące a tu nagle plamienia a później krwotok i koniec...Lekarz powiedział tylko ,że to nie była moja wina poprostu tak czasem sie dzieje ,że fasolka była za słaba i może to dobrze ,że tak sie to skończyło teraz bo jeśli płód by przeżył mógł by sie urodzić bardzo chory... Zapewne większość z Was stwierdzi ,że to za wcześnie na takie pytania ,ale chce teraz lepiej przygotować się do następnej ciąży. Po jakim odstępie czasu starałyscie sie znowu o maleństwo ?? Czy brałyście jakies witaminki ?